W miarę możliwości powinniśmy unikać treningu na śnieżnym podłożu. I to z kilku ważnych powodów. Nic tak nie pociąga za sobą tylu kontuzji jak trening na zaśnieżonym i zmrożonym podłożu. Stopa nie układa się równo, pięta zapada się i stabilne ułożenie stopy nie jest zapewnione.
A już szczególnie słabe punkty biegacza, czyli kolana i obszar ścięgna Achillesa są ponadmiarowo obciążone. Ale to nie jest jedyny powód, dla którego powinniśmy unikać zaśnieżonego podłoża, chociaż często słyszymy: „Ja biegam chętnie po śniegu, jeśli tylko nie jest zbyt wysoki”. Tak, właściwie to wszyscy tak robimy, przyjemnie jest poczuć 5 cm świeżego, miękkiego śniegu pod nogami i mamy ogólne wrażenie superamortyzacji. No właśnie w tym uczuciu amortyzacji leży cały pies pogrzebany.
Znasz z pewnością to uczucie, gdy po biegu w śniegu wpadłeś na oczyszczoną ulicę i z przerażeniem stwierdziłeś jak bardzo bieg „idzie w kości”. Mięśnie to tacy oportuniści, którzy szybko dostosowują się zmienionych warunków zewnętrznych według zasady: „No jeśli już śnieg wyłapuje uderzenia podłoża, to my nie mamy tu czego szukać.”
Jednorazowy bieg w śniegu to oczywiście żaden problem. Jednak w dłuższym okresie odbija się to w negatywny sposób na muskulaturze i na wynikach.
Na twardym gruncie uderzenia podłoża są niejako wyłapywane przez mięśnie. I nie tylko, również przez to rozwijają się tkanki kurczące (contractile tissues), które posiadają wspaniałe właściwości. Odbierają od podłoża siłę uderzenia i oddają ją z powrotem podczas odbicia. Czyli to czego oczekujemy od butów, a nie dostajemy, zostaje załatwione bez problemu przez dobrze wytrenowane mięśnie.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Możesz być całkowicie pewny, że w 2 pierwszych miesiącach roku, poprzez biegi po śniegu poprawiłeś swoją ogólną kondycję. Ale również pewne jest to, że mimo zwiększenia objętości treningu nie rozwinąłeś żadnego elementu kurczącego. Wręcz przeciwnie, siła mięśni z punktu widzenia „oddania mocy” spadła.
To może mieć dla Ciebie fatalne skutki:
- Utrata szybkości – nie jesteś tak świeży, masz kłopoty z prędkościami treningowymi na krótszych odcinkach. Twój krok jest „klapnięty” i mało elastyczny, bo zwiększył się czas Twojego kontaktu z podłożem.
- Podczas maratonu płacisz dodatkową karę za trening na śniegu – ponieważ Twoje elementy kurczące nie zostały odpowiednio wytrenowane, musisz teraz wkładać więcej energii w każdy krok i już w drugiej połowie biegu poczujesz jak Ci powoli odcina dopływ paliwa.
Ale najgorsze nastąpi dopiero teraz: również ciągłe bieganie po miękkim podłożu w lesie wywołuje podobne, negatywne efekty, jak trening na śniegu. Nieraz sami starzy wyjadacze biegowi nie wiedzą, że główna część treningu do maratonu musi się odbyć na twardym podłożu. Najczęściej będzie to asfalt, ale również drogi szutrowe dobrze się do tego celu nadają.
Źródło: www.greif.de