Spis treści
Czy jesteś w stanie wyobrazić sobie biegnącego siebie, który nie widzi, gdzie biegnie? To trudne do wyobrażenia, jeszcze trudniejsze do wykonania. A jednak są wśród nas niedowidzący i niewidomi biegacze, dla których to codzienność. Wśród nich jest pan Ryszard Sawa, pierwszy w Polsce niewidomy maratończyk. To właśnie on jest powodem i inspiracją do napisania niniejszego artykułu. Panie Ryszardzie, wielki biegowy „szacun”!
Krótki biegowy eksperyment
W naszym życiu, również w bieganiu, polegamy przede wszystkim na zmyśle wzroku. Jeśli chcesz dowiedzieć się jak bardzo, to na kolejnym treningu proponuję zrobić następujący eksperyment. Na jakimś w miarę prostym odcinku trasy, który znasz i na którym czujesz się komfortowo, zamknij oczy i spróbuj zrobić parę marszowych kroków. Jeśli czujesz się rzeczywiście pewnie, zamień je w trucht, a potem w bieg. Wyostrz pozostałe zmysły na to biegowe doświadczenie. Zobacz, po ilu metrach poczujesz się niepewnie i otworzysz oczy.
Dla Ciebie to tylko krótki eksperyment. W każdej chwili możesz „powrócić” do widzialnego świata i cieszyć się jego pięknem. Dla biegaczy niewidomych i niedowidzących to, czego doświadczyłeś w tym krótkim eksperymencie jest biegową codziennością. Na szczęście ich niepełnosprawność wcale nie odbiera im entuzjazmu do realizowania biegowej pasji. Inspirującym przykładem jest historia jednego z nich. Ryszard Sawa to 70-letni biegacz, znany jako pierwszy w Polsce niewidomy maratończyk.
Inspirująca historia niewidomego maratończyka
O Ryszardzie Sawie dowiedziałem się całkiem niedawno z trzech niezależnych źródeł. Uznałem jego historię za tak bardzo inspirującą, że nie mogłem się nią nie podzielić z czytelnikami Treningu Biegacza. Na początku maja pan Ryszard gościł w radiowej Trójce w audycji Marka Olszańskiego pt. „Godzina prawdy”. Opowiadał tam o swoich życiowych i biegowych doświadczeniach. A jest ich niemało – 32 lata biegowego doświadczenia, dziesiątki tysięcy kilometrów w nogach. Do tej pory przebiegł m.in. kaliski supermaraton (100 km), ponad 100 biegów maratońskich i… biega dalej. Ostatnio ukończył Orlen Warsaw Maraton w Warszawie w czasie około 5 godzin zajmując 8. miejsce w swojej kategorii wiekowej i 2. miejsce w kategorii osób niewidzących. Być może któryś z czytelników miał okazję poznać pana Ryszarda i jego przewodnika Felicjana na trasie tego biegu. Trudno ich nie zauważyć. Biegną połączeni specjalną linką. Pan Ryszard ma siwe włosy i siwą brodę, zwykle biegnie w ciemnych okularach. Porusza się dostojnie, z wielką klasą. Warto wyostrzyć zmysły na tę niecodzienną parę, bo robią niesamowite wrażenie. Są prawdziwym biegowym świadectwem, które emanuje mocą. Wydaje się mówić innym biegaczom: „nie ma rzeczy niemożliwych!” i „jak chcesz, to potrafisz!”.
Historia pan Ryszarda zaczęła się od tragedii. Gdy miał 9 lat, wypasał krowy w swojej wsi na Zamojszczyźnie. Znalazł tam niewypał i z ciekawości spróbował go rozbroić. Pocisk jednak wybuchł i rozerwał mu rękę. Przez eksplozję młody Rysiek stracił również wzrok, poharatał sobie twarz. Ledwo uszedł z życiem. Paradoksalnie sam Ryszard twierdzi jednak, że w pewnym sensie ten wypadek był najlepszym, co mogło się w jego życiu zdarzyć. Niepełnosprawność bowiem pozwoliła mu na wyrwanie się z zapadłej wsi i zdobycie wykształcenia. Najpierw była przeprowadzka do Krakowa, potem ośrodek dla niewidomych w Laskach, w końcu kariera naukowa – doktorat z matematyki i informatyki oraz praca w Polskiej Akademii Nauk.
Ryszard uważa też, że to dzięki swojej niepełnosprawności zaczął przygodę z bieganiem. Najpierw nieśmiało. W szkołach, do których uczęszczał, jego wychowawcy byli mało przychylni aktywności fizycznej osób ociemniałych. Uważano, że to może dalej prowadzić do pogorszenia wzroku. Ale Ryszardowi pozwalano biegać, gdyż był całkowicie niewidomy i siłą rzeczy nie mógł już sobie bardziej pogorszyć wzroku. Na początku startował w sprintach, to bieganie „na słuch”. Przewodnik odprowadza niewidomego biegacza do startu na jego torze, potem staje na linii mety i krzyczy do niego: „tutaj, tutaj!” czy inne umówione hasło. Ryszarda fascynowały jednak dłuższe dystanse. Ze stadionu wyszedł na trasy biegowe, które pozwoliły mu odkryć to, co naprawdę kocha – biegi maratońskie. Oczywiście tu też nie obyło się bez biegowego przewodnika. Na początku prowadzony był przez rowerzystów trzymając się za siodełko ich roweru. Teraz, jak wspominałem już wcześniej, jest połączony z przewodnikiem specjalną linką. Na dobre wyniki pracują w tandemie zarówno na treningu jak i na zawodach.
Niepełnosprawny potrafi!
Historia Ryszarda jest o tyle inspirująca, że pokazuje twarz niepełnosprawnego, który potrafi. Nie narzeka, nie użala się nad sobą, tylko czerpie z życia garściami. W pełni realizuje swoje marzenia i pasję. To pozwala również nam, pełnosprawnym biegaczom popatrzeć na problem niepełnosprawności pod innym kątem, bez zakłopotania, nadmiernej troski czy żalu. Ludzie niepełnosprawni zaangażowani w sport i aktywność fizyczną to tacy sami zawodnicy jak wszyscy inni. Stawiają sobie cele, chcą pobić kolejną życiówkę. Pragną stać się najlepszą wersją samego siebie. Bardzo cieszy mnie postawa pana Ryszarda, gdyż narusza ona ten głęboko zakorzeniony stereotyp osoby niepełnosprawnej, która jest przede wszystkim niepełnosprawna. Pan Ryszard pokazuje, że jest przede wszystkim sportowcem, biegaczem, maratończykiem. Chociaż nie można tego oczywiście zupełnie wyeliminować, to jego niepełnosprawność idzie w drugiej kolejności.
„Kumple” – opowieść filmowa
O panu Ryszardzie i jego przewodniku Felicjanie wyszedł niedawno polski film dokumentalny pt. „Kumple” w reżyserii Joanny Kaczmarek. Obraz miał swoją premierę w Warszawie ósmego kwietnia 2014 r. Opowiada on o tytułowych kumplach z pruszkowskich tras biegowych. Biegają razem już parę ładnych lat cały czas połączeni tą magiczną linką. Ryśka i Felka łączy z pewnością też niezwykła relacja, choć jak sami przyznają, nie są pewni, czy są przyjaciółmi, czy jedynie kolegami z zawsze tej samej trasy. Razem przebiegli już kilka maratonów. Prezentowany w filmie bieg maratoński w Londynie będzie 106 maratonem Ryszarda Sawy i 10 jego przewodnika, Felicjana Platowskiego.
Kto wie? Może ktoś z Was spotka pana Ryszarda na trasie jego kolejnego maratonu?
Bibliografia
- Olszański M. (2014-05-09) To szok dla widzących, że niewidzący pcha się do maratonu. Godzina prawdy w: Polskie Radio Program Trzeci
- Film regionalna.tvp.pl