Z czym Ci się kojarzy środowisko studenckie? Jeżeli w Twojej głowie kolejno pojawiają się obrazy epickich imprez na wzór jackassów, zarwanych nocy przed sesją, ekonomicznych posiłków typu “kanapka z chlebem” to znaczy, że spędzasz za dużo czasu na legendarnych już Demotywatorach.
Jak wiadomo żarty i legendy nie biorą się z powietrza. Stereotypy również. Na całe szczęście nie wszyscy studenci w Polsce w przerwach między zajęciami idą na piwo. Są i tacy, którzy każdą wolną chwilę poświęcają na treningi i szeroko rozumiany sport.
Jakiś czas temu odbyły się Akademickie Mistrzostwa Polski w lekkiej atletyce, na których padło wiele znakomitych wyników. Na osobną uwagę zasługuje drużyna, która na tle innych wypadła wręcz wyśmienicie, po raz kolejny miażdżąc konkurencję. Mowa tutaj o kobiecej, sprinterskiej drużynie Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego z Warszawy. Studentki SGGW okazały się najlepsze w sztafecie 4 x 100m i 4 x 400m. Mieliśmy przyjemność rozmowy z kapitanem zwycięskiej sztafety – Kasią Ślusarczyk
Kasia, na wstępie chciałbym Ci pogratulować złotego medalu Akademickich Mistrzostw Polski. Szczerze zazdroszczę… Powiedz mi jak oceniasz organizację Mistrzostw?
Nie podobał mi się sposób organizacji samych sztafet. Weryfikacja zawodników była ustalona do godziny trzynastej, a o czternastej piętnaście była zaplanowana pierwsza seria biegów. Z racji tego, że w planie było pięć serii, to rozpiętość czasowa była ogromna co znacznie utrudniło naszą rozgrzewkę. Nasza sztafeta wystartowała w ostatniej piątej serii… W związku z czym, musiałyśmy długo czekać na swój start.
Jak ocenisz sam przebieg rywalizacji? Kogo obawiałyście się najbardziej?
Na rozgrzewce nie wiedziałyśmy, która uczelnia będzie mocna i z którą będziemy miały największy problem. Spoczywała na nas duża presja, ze względu na to, że w tamtym roku zdobyłyśmy złoto. Wszyscy oczekiwali od nas obrony tytułu. Miałyśmy wątpliwości co do tego jak ustalić nasz skład, kto będzie biegał na pierwszej i ostatniej zmianie.
Jeśli się nie mylę, to na pierwszy ogień poszła Pani Kapitan, czyli Ty…
Tak, na pierwszej zmianie pobiegłam w końcu ja. Poza tym nie miało to większego znaczenia w perspektywie dalszego rozwoju biegu. Z każdą zmianą powiększałyśmy swoją przewagę o mniej więcej 20 – 30 metrów.
Jak wyglądały wasze przygotowania do sztafety? Czy robiłyście jakieś specjalistyczne treningi?
Zmiany sztafetowe na 4 x 400m nie są aż tak ważne. Wystarczyła nam rozmowa w trakcie rozgrzewki, na której ustaliłyśmy wszystkie szczegóły, w tym również te strategiczne (śmiech). Organizację Akademickich Mistrzostw Polski w Poznaniu (oprócz wpadki przed biegami sztafetowymi) oceniam bardzo dobrze.
Drużyna SGGW od lat bryluje wśród sztafet akademickich w Polsce. Jak myślisz, co daje Wam taką przewagę nad innymi uczelniami? Czy to przypadek, że właśnie na SGGW studiuje aż tyle czołowych biegaczek?
SGGW zasłynęło w Warszawie z tego, że oferuje sportowcom dosyć wysokie stypendia za sukcesy w sporcie. Niestety rok temu środki przeznaczone na sportu zostały zmniejszone przez naszego rektora i poziom stypendiów nie jest już tak wysoki. Myślę, że największy wpływ na to, że na naszej uczelni biega aż tyle utytułowanych zawodniczek ma wpływ renoma uczelni.
W środowisku sportowców bardzo głośno jest ostatnio na temat znacznej redukcji progów stypendialnych, nie tylko w lekkiej atletyce. Zdradzisz nam na jakie stypendium możecie liczyć po tym niewątpliwym sukcesie?
Sytuacja jest taka, że za medal można otrzymać 330 zł stypendium. Natomiast za medal z imprezy najwyższej rangi organizowanej przez PZLA, można otrzymać 550zł.
Rozumiem, że te kwoty nie sumują się w przypadku zdobycia jednego i drugiego?
Niestety nie ma tak dobrze. Rok czy dwa lata temu można było otrzymać 600zł i bez znaczenia było czy medal zdobyłeś reprezentując uczelnie, czy swój klub. Teraz niestety jest już inaczej.
W obydwu sztafetach, zaraz obok Marty Romiszewskiej brała udział Dominika Kalinowska – na co dzień podopieczna Bożeny Dziubińskiej. Dominika Marta z Poznania wywiozły aż dwa medale. Dwa złote medale…
Dominika, jak z Twojej perspektywy wyglądały mistrzostwa? Co powiesz o obydwu sztafetach, w których brałaś udział?
Zacznę od tej krótkiej, czyli 4 x 100m. Biegłyśmy w składzie: Marta Romiszewska, Paulina Kalinowska, Agnieszka Szamreta i ja. Bardzo liczyłyśmy na medal i dobry wynik jednak w ostatniej chwili z udziału w AMP zrezygnowała Iwona Brzezińska (rekord życiowy na 100 11.59!). To właśnie Iwona miała być naszym najmocniejszym punktem. Zamiast niej pobiegła Paulina. Pomimo tego osłabienia chciałyśmy się dobrze zaprezentować… W pierwszej serii biegła szybka sztafeta z Poznania z reprezentantkami Polski na czele. Dziewczyny niestety przekroczyły strefę zmian i zostały zdyskwalifikowane. My biegłyśmy w piątej serii. Pierwsza zmiana Marty z Pauliną nie wyszła najlepiej.
Dlaczego?
Dlatego, że dziewczyny biegały ze sobą pierwszy raz w życiu i zmiany mogły poćwiczyć tylko na rozgrzewce. Jednak mimo tego biegłyśmy w czołówce. Ja oddałam pałeczkę Agnieszce , będąc na drugim miejscu miejscu ze sporą stratą do pierwszego zespołu. Na całe szczęście Agnieszka pobiegła świetnie. Pomimo doskonałego biegu w jej wykonaniu, zabrakło nam dystansu, aby odrobić straty i minęłyśmy linię mety na drugim miejscu z czasem 49:57. Pozostawał pewien niedosyt, ale oczywiście cieszyłyśmy się z medalu.
Ale…
Spiker czytając wyniki, umieścił naszą uczelnie na pierwszym miejscu. Ponieważ przez całe zawody popełniał błędy, czytał złe tory, serie, myślałyśmy, że jest to jego kolejna pomyłka. Dekoracja miała się odbyć następnego dnia, więc do tamtej pory czekałyśmy na ogłoszenie wyników. Rano, oficjalnie w komunikacie było potwierdzone, że zajęłyśmy pierwsze miejsce. Okazało się, że sztafeta z Zielonej Góry również została zdyskwalifikowana i mogłyśmy cieszyć się z sukcesu. Mimo, że nie biegłyśmy w najmocniejszym składzie, nie miałyśmy okazji ćwiczyć zmian, to przede wszystkim dzięki ogromnemu szczęściu udało nam się odnieść wygraną.
Każdemu można życzyć, aby padł ofiarą właśnie takich pomyłek. Zdaje się, że w sztafecie 4 x 400m nie było już wątpliwości… Mam rację?
Tak. Na 4×400 biegłyśmy w składzie Katarzyna Ślusarczyk, Marta Keller, ja i Marta Romiszewska. Wiedziałyśmy, że mamy bardzo mocną sztafetę i chciałyśmy to potwierdzić w biegu. Od początku zajmowałyśmy pierwsze miejsce, z każdą kolejną zmianą powiększałyśmy przewagę nad rywalkami. Bieg nie był emocjonujący. Wygrałyśmy w czasie 3:52:18 i o 12 sekund wyprzedziłyśmy drugą sztafetę.
A teraz zadam moje ulubione pytanie związane z organizacją biegu… Czy Twoim zdaniem organizatorzy w Poznaniu stanęli na wysokości zadania organizując najważniejszą imprezę w kraju dla studentów?
Organizacja zawodów była przeciętna. Drugiego dnia opóźnienie dochodziło do blisko godziny, do końca nie wiedziałyśmy w której serii biegamy i jaki mamy tor. Dowiedziałyśmy się tego dopiero bezpośrednio przed biegiem. Ponadto spiker czytał tory i serie, które znacznie różniły się od tych, nam wcześniej wiadomych. Przed krótką sztafetą było zamieszanie, wszyscy byli zdezorientowani, nie wiedziałyśmy czy biegamy po dobrym torze. Na pochwałę zasługują nagrody: medale i książki za miejsca na podium. Ogólnie bardzo fajne zawody, w niektórych biegach niezła obsada i super wyniki. Na pewno będziemy je mile wspominać…
Dziękuję za rozmowę i życzę obrony tytułów mistrzowskich za rok!