Spis treści
Testy nowego zegarka to naprawdę ciężka praca, ale oczywiście tylko dla tych, którym bieganie nie sprawia przyjemności. Dla całej reszty, przynajmniej tej lubującej się w technologii, to doskonały powód, aby w dni wolne od biegania, jeszcze więcej pobiegać. Tak, pobiegać. Nowy zakup, bez względu na to czy to nowe buty, czy też zegarek, związany jest z przypływem świeżych sił i motywacji oraz nadziei na innowacyjne funkcjonalności, których brakuje konkurencji. Czy Fenix 5x plus sprostał tym oczekiwaniom? Przekonajmy się.
Nie tak dawno zakończyłem testy Suunto 9 Baro – flagowego modelu fińskiego producenta zegarków multisportowych i aż prosi się, aby w tym artykule stworzyć ich porównanie. Przyjdzie jednak na to czas. Póki co, chciałbym poddać jedynie gruntownej ocenie, porównywalny możliwościami do Sunnto 9 Baro – Garmin Fenix 5x plus, którego nabyłem początkiem września 2018r.
Podstawowe założenie
Poszukując informacji w internecie na temat Garminów Fenixów, można spotkać tyle samo pozytywnych ocen, co i negatywnych. Trochę mnie to z jednej strony zdziwiło, a z drugiej zaintrygowało. Jedni rozpływają się w peanach nad absolutną hegemonią Fenixów, drudzy jakby porażeni prądem nie chcą mieć z Garminami już nic wspólnego. Z czego to wynika? Ano z tego, że niewłaściwie rozpatrujemy rolę, jaką zegarek ma spełniać w treningu biegacza. To nie apteka ani gabinet lekarski, gdzie wszystko musi być na przysłowiowy tip top w absolutnie każdej funkcjonalności, bo zegarek do biegania powinien poprawnie spełniać jedynie dwie funkcje:
- Poprawnie mierzyć przebyty dystans.
- Dawać możliwość oceny zmęczenia/wytrenowania podając “na żywo” aktualną wartość tętna.
A reszta?
Reszta to tylko dodatki. Ale właśnie o tych dodatkach będzie ten test.
Jak należy rozpatrywać funkcjonalności Fenix 5x plus?
Stanowczo nie jest to zwykły zegarek “do biegania”. Pomijam oczywiście możliwości pozabiegowe, bo stworzono go z myślą wykorzystania w trakcie triathlonu. Może kiedyś i ja do tego dorosnę i wtedy to opiszę. Na chwilę obecną rozpatruję go dwutorowo:
- Jako zegarek treningowy – do biegania.
- Jako zegarek mierzący aktywność poza treningową.
Pierwsze wrażenia
Powiedzieć, że miałem mieszane uczucia, to nie powiedzieć nic. W czasach, gdzie wszystkie urządzenia są dotykowe, a fizycznych klawiszy raczej ubywa, zderzenie się z busolą o przekątnej koperty 51 mm z 5 fizycznymi przyciskami lekko zbiło mnie z tropu. WTF – na głos sobie pomyślałem. I takie było pierwsze wrażenie.
Kompletny brak intuicyjności. To kolejna myśl, jaka zaświtała w mojej głowie. To samo wrażenie miałem po pierwszym treningu, gdzie okazało się, że już biegnę, ale zegar nadal nie jest odpalony. Nie zdarza mnie się to zbyt często, a tu dałem się zaskoczyć. Czy to moja indolencja, czy też może nie do końca dobrze przemyślany UX przez producenta? Śmiem zakładać, że raczej to drugie. Coby nie być gołosłownym. Miałem trudności w określeniu, czy pomiar tętna odbywa się z nadgarstka czy też z belta założonego na klatkę piersiową. To wprawdzie niedługo się wyjaśniło, bo wyskoczył mi komunikat, iż połączono z taśmą, co jednak dziwnego – ten komunikat widziałem tylko na dwóch pierwszych treningach. Na kolejnych już go nie pokazywało i ponownie nie wiedziałem, czy mierzy z nadgarstka czy z taśmy. Określałem zatem metodą organoleptyczną – diody nie świecą, mierzy z pasa, a wystarczyłoby zastosować na ekranie dwie różne ikonki dla pomiaru nadgarstkowego i pomiaru z belta. Proste sposoby są najlepsze.
Oczywiście powyższych niuansów nie traktuję jako wady, a jedynie odrobinę szorstki początek, przez który przebrnąłem dosłownie w dwa dni, bo temu zegarkowi potrzebna jest pewna doza zrozumienia ideologii, jaką kierowali się inżynierowie Garmina przy jego projektowaniu, a na to potrzeba albo więcej czasu w obcowaniu z tym sprzętem, albo po prostu lektura instrukcji obsługi. Ta na szczęście jest dość wyczerpująca i co najważniejsze w całości po polsku. Tu duży plus dla Garmina. Szanuję i doceniam takie podejście.
Bateria
Po pierwszym pełnym naładowaniu baterii udało mi się wykonać 7 treningów biegowych oraz 3 sesje jogi. Dodam, że przez cały tydzień nie zdjąłem zegarka ani na minutę, a pomiar tętna odbywał się nieustannie przez całą dobę. Dodatkowo przez 24h dokonywałem automatycznego, cyklicznego pomiaru natlenowania krwi pulsoksymetrem – a ten ma apetyt na baterię dość spory. Doliczając do tego, że przez cały pierwszy tydzień zabawy zegarkiem było dość sporo, to żywotność baterii oceniam na bardziej niż zadowalający, a liczę, iż z czasem ten stan się jeszcze poprawi, gdy dojdę do takiej konfiguracji widżetów i ustawień, która będzie mi w pełni odpowiadać. Po mniej więcej 4 dniach wyłączyłem również powiadomienia (sms, mail, dzwoniący telefon) – to jak dla mnie zbyt wkurzająca funkcjonalność, która de facto przydaje się tylko i wyłącznie w trakcie treningu i tu plus dla Garmina, że jest możliwość uruchomienia jej właśnie tylko i wyłącznie w trakcie trwania aktywności.
Co do baterii jeszcze słowo o jej żywotności i kiedy już trzeba ładować
Wychodząc na trening miałem 15% stanu baterii. Udało mi się zrobić cały trening (15km) – czas trwania treningu około 1:15. Kończąc trening pokazał mi się komunikat 10% stanu naładowania. Dodam tylko, że trening wykonywałem na pomiarze tętna z nadgarstka. Dnia następnego, mniej więcej 15h po zakończeniu treningu bateria pokazuje 4%. Trzeba będzie zatem ją już naładować przed następną sesją treningową.
Dlaczego biegałem na pomiarze nadgarstkowym?
Chciałem dokonać porównania jego dokładności z drugim pulsometrem, który działał równolegle na taśmie. Pomiaru dokonywałem przy pomocy sprawdzonego Polara v800, który, szczyci się doskonałymi parametrami pomiaru wartości tętna.
Wyniki
Parametr pomiaru | Polar v800 – pomiar tętna belt | Garmin Fenix 5x plus |
---|---|---|
Czas trwania | 1:14:42 | 1:14:33 |
Dystans | 15,29 km | 15,14 km |
Średnie tętno | 147 | 148 |
Maksymalne zmierzone podczas sesji tętno | 163 | 164 |
Minimalne różnice. Średnie i maksymalne wyniki praktycznie się nie różnią, choć w trakcie biegu, aż tak różowo nie było. W zasadzie przez cały czas trwania biegu na Garminie widziałem 2 oczka więcej, a jedyna zauważona duża rozbieżność dotyczyła wznowienia treningu po rozgrzewce, gdy od razu zacząłem biec dosyć żwawo pod górę. Garmin pokazywał 129, a Polar blisko 150 – i tu nie ma co gadać – zdecydowanie bliżej samopoczuciem i odczuwaną zadyszką bliżej mi było do Polara, aniżeli Garmina. Po chwili jednak oba pokazywały zbliżone wartości. Co ważne, powyższe pomiary były dokonywane latem.
Warto tu zrobić uzupełnienie informacji, że zimową porą pomiar nadgarstkowy zdecydowanie do dokładnych nie należy. Zegarek cały czas trzeba trzymać na gołej skórze, co po prostu jest nieprzyjemne, gdy temperatura spada w okolice zera. Na rękach rękawiczki, a nadgarstek jest odsłonięty. Poza tym, nawet jeśli udałoby się przezwyciężyć odmrożenia, to jednak niska temperatura zdecydowanie wypacza wynik pomiaru. Ma to związek z obwodowym krążeniem krwi i jego obniżonych możliwościach przy niskiej temperaturze. Jest to zatem problem nie do wyeliminowania zimą. Aby jednak nie być gołosłownym, przytaczam wyniki badań:
Co jest nie tak z tym autolapem?
Spotkałem się ostatnio z przypadkami, gdzie:
- Pierwszy przypadek – doświadczony biegacz (korzystający z Polar v800) biega 8 x 1km po 3:30 na przerwie trwającej 2 minuty i po każdym akcencie zatrzymuje zegarek, zapisuje trening i startuje go od nowa – tym sposobem z jednego treningu, wliczając w to rozgrzewkę i schłodzenie, ma tak naprawdę 18 zapisanych treningów i zero szans na to, aby rozpatrywać ten zbiór jako całość, bo żaden dzienniczek treningowy nie złoży tego do kupy.
- Drugi przypadek – kolega, który biega z Garminem Forerunnerem 235 od bodaj 4 lat, rocznie robiący ponad 3.000 kilometrów biegiem, nie ma pojęcia, jak uruchomić funkcję ręcznego odbijania lapów, aby biegając treningi interwałowe dłuższe niż standardowy 1km, czyli np. 3 x 3km – robił to przy pomocy zegarka, jego pomiarów, a nie zliczał w pamięci do kupy autolapy odbijane zwyczajowo co kilometr.
Dwa niezależnie od siebie działające systemy monitorujące “okrążenia”: autolap oraz ręcznie odbijane lapy. Nie wiem czy jest to funkcjonalność opatentowana przez Polara (bo v800 ma tę funkcjonalność), czy też nie, ale dziwi mnie fakt, że nikt z liczących się producentów zegarków dla biegaczy na to nie wpadł. Ani nie ma tego testowany Garmin 5x Plus, ani ostatnio testowany Suunto 9 Baro.
Autolap. Z pozoru wydawać by się mogło wielce przydatna rzecz, która pozwala nam śledzić ważne parametry biegu w określonych, z góry ustalonych interwałach – z reguły jednokilometrowych, bo tak są ustawione fabrycznie wszystkie zegarki, jakie znam. To super funkcjonalność, która dokładnie co 1km informuje nas, w jakim czasie pokonaliśmy kilometr, jaki przy tym uzyskaliśmy czas, średnie tętno i jeśli to komuś potrzebne, pokonany wznios lub zbieg. Różne elementy mierzą różne zegarki.
Dlaczego sam autolap to za mało?
Postaram się to wytłumaczyć na przykładzie maratonu. Biegnąc maraton, bardzo trudno jest kontrolować czas oraz tempo tylko i wyłącznie na podstawie jednego kilometra. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest robić to na odcinkach 5-cio kilometrowych. Z prostego powodu. Odcinki pięciokilometrowe z reguły będą zawierać zarówno odcinki płaskie, jak i zbiegi, podbiegi. Łatwiej zatem będzie uśrednić tempo i się go trzymać. To oczywiście dla osób, które celują w określony wynik. Równe odklepywanie każdej piątki to najprostsza droga do sukcesu na mecie. I tu dochodzimy do sedna – warto mieć podawane konkretne dane dotyczące ostatniego kilometra, jak i móc odbijać lapa ręcznie co 5km. Stąd mowa o niezależnych systemach monitorujących “okrążenia”. Tego szalenie mi w Garminie brakuje.
Wracam w tym momencie do kolegi biegającego z Garminem 235, który twierdził, że nie ma możliwości ani mierzenia podczas treningów interwałowych 3 x 3km, ani odbijania lapa co 5 kilometrów podczas maratonu. Otóż jest obejście. Wystarczy wyłączyć autolapy i od tej pory każde odbicie lapa, będzie naszym ręcznym pomiarem. Pamiętaj jednak, że w Fenix 5x plus przycisk odbijania lapa można wyłączyć.
Rewelacyjną funkcją Fenixa 5x plus jest możliwość wyłączenia/włączenia określonych funkcji nawet w trakcie trwającego już treningu. Wystarczy przystanąć, zatrzymać trwający trening, wejść do funkcji sterowania treningiem i włączyć/wyłączyć potrzebne/zbędne opcje. Żaden z testowanych do tej pory przeze mnie zegarków takiej opcji nie miał. To naprawdę przydatna opcja. Mogę zatem ruszyć z włączonym autolapem, a gdy przyjdzie czas na interwały na tym samym treningu, po rozgrzewce, po prostu jewyłączyć.
Czymże są widżety?
Widżety to mikroprogramy, które umożliwiają zarówno Garminowi, jak i niezależnym producentom udoskonalać Garmina w przydatne opcje. Ja osobiście dzielę widżety na te:
Przydatne:
- Spotify – widżet umożliwiający odsłuchiwanie muzyki z popularnego serwisu – bardzo często biegam z telefonem, z którego słucham książkę lub podcast. Zdarza się też, że dla odmóżdżenia włączam fajną nutę, która urozmaica trening i pozwala płynąć myślom wokół grającej muzyki, a nie problemów dnia codziennego. Jednak, aby korzystać ze Spotify na Garminie – trzeba mieć konto Pro (czyli płatne).
- Pulsoksykometr – niezbyt często z niego korzystam – mierzy natlenowanie krwi – przydaje się, gdy wyjeżdżamy w wysokie góry – dzięki niemu mamy możliwość adaptacji organizmu do wysokości i zmniejszonej ilości tlenu w powietrzu.
- Pomiar tętna – wyświetla 2 opcje: z ostatnich 4 godzin oraz z ostatnich 7 dni w postaci wykresu (najniższe zmierzone tętno spoczynkowe) + średnie tętno spoczynkowe z 7 dni dni. Dzięki tej informacji możemy wyciągnąć wnioski, czy aby nie przesadzamy z treningiem – tętno spoczynkowe jest wrażliwe na pojawiające się przemęczenie.
- Stan treningu – widżet, który kryje szereg opcji: pułap tlenowy; czas regeneracji do następnego treningu oraz informację czy trenonwać normalnie; obciążenie treningowe z ostatnich 7 dni wraz z określeniem, czy jest ono optymalne, czy też do poprawy; próg mleczanowy oraz tętno, któremu ono odpowiada; symulator wyścigu, szacujący z progu mleczonowego czasy, jakie jesteśmy w stanie uzyskać na mecie biegu na 5km, 10km, półmaratonu oraz maratonu (dodam, że w moim przypadku do tej pory się to nie sprawdziło, bo próg mleczanowy Garmin ustawił na 4:16, a czas na mecie maratonu 2:56:32, podczas gdy najlepszy mój wynik osiągnięty w 2018 to 3:08 – tak więc mogę powiedzieć, że sprzęt bardziej we mnie wierzy, niż ja sam).
- Ostatni sport – szybki dostęp do dzienniczka treningowego wyświetląjącego parametry ostatniego treningu.
- This Week – sumaryczna liczba kilometrów + ostatni trening – szybki dostęp do dzienniczka treningowego.
- Steps – liczba kroków wykonanych danego dnia + cel do osiągnięcia wraz z wykresami liczby kroków w ujęciu tygodniowym oraz pokonanego dystansu również w ujęciu tygodniowym.
- Piętra – liczba pięter pokonanych danego dnia + cel do osiągnięcia (który ustawia się w dzienniczku treningowym) wraz z tygodniowym wykresem, na którym prezentowane są pokonane piętra w górę oraz w dół.
- Mój dzień – szybki dostęp do parametrów: czas aktywności danego dnia, liczba pokonanych pięter, liczba kroków oraz ilość spalonych kalorii – fajnym dodatkiem jest czerwony lub zielony kolor, które oznaczają czy cele w danych kategoriach w danym dniu są spełnione lub nie.
- Licznik kalorii z danego dnia: suma, spalone w trakcie aktywności fizycznej + kalorie spalone wynikające z podstawowej przemiany materii – w drugim widoku widżetu wykres tygodniowy wyświetlający spalone kalorie podczas aktywności fizycznej.
- Wysokościomierz z kompasem wraz z wykresem zmiany położenia wysokości przez ostatnie 4 godziny oraz barometrem wskazującym obecne oraz zmieniające się ciśnienie na przestrzeni ostatnich 6 godzin.
- Wschód/Zachód słońca – co zdecydowanie może ułatwić planowanie treningu – fajną opcją jest możliwość sprawdzania tych parametrów dla dni wstecz, jak i do przodu. Widżet wyświetla również takie dane jak: godzinę, kiedy robi się już jasno, czyli świta, oraz godzinę zmierzchu.
Nieprzydatne lub jak kto woli – mniej przydatne:
- Golf
- Kompas
- Temperatura
- DoG Track
- VIRB
- Kalendarz
- Powiadomienia
- Alternatywne strefy czasowe
- inReach
- XERO
Inne przydatne opcje, które mogą się przydać
Nie chcę opisywać poszczególnych trybów zegarka typu Bieg, Joga, Bieg szlakiem, Chód, Wędrówka czy też Trening siły, bo pewne opcje dla aktywności outdorowych są wspólne. Omówię je zatem w oderwaniu od nich:
- Trasowanie – pozwala zaplanować trasę biegu, nawigować po niej, włącznie z opcją unikania określonych elementów (wznosów albo promów).
- Alerty – ustawiamy je, aby zegarek przypomniał nam w trakcie treningu o czymś po określonym czasie lub pokonanym dystansie:
- Alerty własne: napij się, zjedz, zawróć, udaj się do domu lub dowolny inny, który chciałbyś, aby się wyświetlił w trakcie trwania treningu.
- Alerty tętna – to alert, z którego powinien korzystać każdy początkujący, a dzięki temu, że w Garminie można w trakcie trwania treningu zmieniać ustawienia, tym bardziej jest to wygodne rozwiązanie, np. zegarek ma pilnować, że rozgrzewkę masz robić w zakresie Rozgrzewkowym (112-128 uderzeń serca na minutę), a następnie przebiec 10 kilometrów w tzw. tlenie (aerobowo). Można to sobie dzięki alertom bardzo wygodnie ustawiać.
- Alerty Biegu/Chodu – ustawienie czasu biegu.
- Alerty tempa.
- Alert czasu trwania aktywności.
- Alert dystansu.
- Alert rytmu biegu.
- Alert spalonych kalorii.
- Alert pokonanych metrów wznosu.
- Metronom – dzięki któremu możemy ustawić określone tętno i być informowanym czy udaje nam się je utrzymać – pomiar następuje co 4 uderzenia serca.
- ClimbPro – opcja, którą warto uruchomić, gdy wyjeżdż się w góry – mierzy tzw. prędkość pionową.
- Prędkość 3D – poprawia pomiary podczas biegania w terenie pofałdowanym i górskim.
- Dystans 3D – poprawia pomiary podczas biegania w terenie pofałdowanym i górskim.
- Przycisk LAP – można go włączyć/wyłączyć.
- Autoprzewijanie – automatyczna zmiana ekranu (wolno, średnio, szybko) wyświetlanych w trakcie treningu danych.
- Alerty segmentu – konieczne sparowanie konta Garmin Connect ze Stravą i dodania segmentów, dla których chcemy być informowani o zbliżaniu się do takiego punktu. Bardzo fajna opcja dla osób lubujących się w rywalizacji ze swoimi znajomymi. Koniecznie załóż konto na Strava oraz dołącz do naszej grupy TreningBiegacza.pl – kliknij tu.
- Bieganie z nawigacją – najpierw trzeba sobie zaplanować trasę, wgrać ją do zegarka, a następnie cieszyć się pokonywanymi kilometrami z pełną beztroską, że zgubi się trasę. Najczęściej wykorzystuję tę funkcję, gdy jadę w nowe miejsce. Planuję sobie trening co do metra na komputerze, przemierzając najchętniej parki/lasy. Bez właściwej, wygodnej nawigacji, nie byłoby to możliwe – to stanowczo jedna z fajniejszych i najmniej omówionych przeze mnie opcji. Zwłaszcza, że w zegarek wbudowane są mapy: Worldwide DEM Basemap NR, TopoActive Europe East, TopoActive Europe West, PL Topo – można zatem planować wakacje w naprawdę najrozleglejszych częściach Europy wraz całą Polską. Ważne uzupełnienie – zwróć uwagę przy zakupie, czy kupowana opcja ma te mapy w zestawie – z reguły należy za niektóre dopłacić (PL). Generalnie bieganie z nawigacją, konfiguracja tras i ich wczytywania zasłgują na osobny artykuł – jeśli będzie taka potrzeba i chcesz zobaczyć, jakiego ja oprogramowania do tego używam, napisz w komentarzu. Jeśli uzbiera się 100 chętnych osób, aby poznać tę opcję, stworzę taki materiał.
- Garmin Pay – płatność zbliżeniowa zegarkiem bez potrzeby posiadania karty ze sobą – jednak jeszcze w Polsce mało banków daje taką możliwość.
- Dzienniczek treningowy (Garmin Connect) – dodatek integralnie dostępny wraz z zegarkiem, z którego korzystać możemy zarówno przez telefon, jak i poprzez stronę internetową – ten wymaga osobnego omówienia, bo mnogość funkcji jest wręcz niewyczerpana.
- Tarcze – to element, który zaspokoi najbardziej wybredne gusta. Dzięki temu dodatkowi, mamy możliwość – podobnie jak w przypadku wgrywania widżetów, wgrywania tarcz zegarka (to również widżet) – który zmienia wygląd zegarka w użyciu codziennym, bo umówmy się inaczej on powinien wyglądać do pracy w luźnym stroju, a inaczej do garnituru. Każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Osobiście lubię mieć zegar analogowy, ale z ciągle widocznymi wskaźnikami: ilości przebiegniętych kilometrów w tygodniu, liczby kroków zrobionych jednego dnia oraz ilości pokonanych pięter. W myśl zasady, tylko to na czym się skupiamy ma prawo rosnąć i zmierzać w pożądanym kierunku.
- Monitorowanie snu – zegarek wykrywa, gdy zaśniesz, monitoruje twój sen, odnotowuje najniższe spoczynkowe tętno, a także informuje o fazach snu, które następnie można sprawdzić w swoim dzienniczku treningowym.
- LiveTrack – biegając z włączoną aplikacją Strava (wersja płatna) można uruchomić opcję Beacon – ta wysyła sms do trzech wybranych osób, które dostają dostęp do mapy i aktualnego twojego położenia. Fenix 5x plus daje taką opcję bez uruchomionego telefonu. Wprawdzie dziś podczas większości rozgrywanych zawodów rodzina może śledzić nasze położenie, jednak LiveTrack daje tę możliwość również w czasie treningu.
Plusy:
- Możliwość konfiguracji powiadomień (dzwoniący telefon, sms, powiadomienia mail, fb etc.) – tylko podczas trwającego treningu – brakowało mi takiego rozwiązania tej funkcjonalności zarówno w Polar v800 jak i Suunto 9.
- Możliwość zmiany parametrów ekranów z danymi – nawet podczas rozpoczętego już treningu, gdy zauważymy, że chcemy zmierzyć podczas treningu coś, co w danej chwili nie jest wyświetlane, np. średnie tempo z okrążenia min/km, wznos itp.
- Bardzo miękki, wygodny pasek.
- Polska elektroniczna instrukcja obsługi.
- Możliwość sparowania zegarka z telefonem oraz wyświetlanie komunikatów telefonu (przychodzące sms, dzwoniący telefon) na ekranie zegarka.
- Błyskawiczna wymiana pasków dzięki systemowi QuickFit.
- Możliwość odtwarzania muzyki i parowanie z bezprzewodowymi słuchawkami.
- Znajdź mój telefon – możliwość odszukania swojego telefonu, gdy położyliśmy go gdzieś i nie wiemy gdzie. Ficzer, ale używany dość często.
Minusy:
- Brak intuicyjności przynajmniej na początku, co może być spowodowane obfitością różnych opcji – ta znika po poznaniu systemu.
- Brak “podpowiedzi” w menu, do czego służą niektóre funkcje.
- Niedotykowy ekran.
- Koszt pasa do pomiaru tętna – korzystam z pasa pomiaru tętna przeznaczonego dla triathlonistów – ten kosztuje 400 zł.