Spis treści
To zdarza się co roku. Przychodzi grudzień, a z nim Święta Bożego Narodzenia, Sylwester i wreszcie Nowy Rok. Po 365 dniach i nocach pora zmienić nam cyferkę albo dwie. Nadszedł kolejny rok. Z pierwszym stycznia wiążemy tak wiele nadziei, że zwykle zamieniamy w formułki – postanowienia noworoczne.
Okrągłe liczby
Niestety często zapominamy, że pierwszy stycznia to tak naprawdę zupełnie losowa data. Kiedyś ludzie się umówili, że czas będzie odmierzany w sekundach, godzinach, dniach, tygodniach, miesiącach i latach. Potem są jeszcze dekady, wieki, millennia. Na naszą wyobraźnię najbardziej działają te „okrągłe” liczby. Te, które sprawiają, że coś się kończy, a coś innego zaczyna. Pamiętamy, jak wielkim wydarzeniem był dla ludzi Sylwester w 1999 roku. Oto nagle, w przeciągu jednej nocy, weszliśmy w zupełnie nową epokę! Czy aby na pewno? Idąc podobnym tokiem rozumowania, dla wielu dwudziesta piąta rocznica ślubu będzie przecież dużo ważniejsza od tej dwudziestej czwartej czy dwudziestej szóstej. Bo jest „okrągła”.
Obsesja zaczynania o pełnej godzinie
Przywiązując wagę do takich dat, wydaje nam się, że coś porządkujemy w swoim życiu na tyle, że stajemy się panami własnego czasu. Jednak takim myśleniem możemy zrobić coś dokładnie odwrotnego. Zamiast podporządkować sobie czas, stajemy się jego niewolnikami. Szczególnie jeśli wpadniemy w niebezpieczną obsesję wprowadzania jakichkolwiek zmian w swoim życiu jedynie „od początku”. Wtedy, aby zacząć cokolwiek nowego, poranek będzie lepszy od popołudnia, poniedziałek bardziej odpowiedni od środy, pierwszy dzień miesiąca wcale nie zrówna się z dwudziestym, no a pierwszy stycznia każdego roku to już w ogóle najlepszy moment na to, żeby całkowicie odmienić swoje życie. Co za kompletny nonsens! Przypomina mi się Marek Kondrat w kultowej roli Adasia Miałczyńskiego z „Dnia Świra”, który był w stanie zacząć pracę jedynie o pełnej godzinie. Miał na tym punkcie taką obsesję, że w jednej ze scen w filmie specjalnie przestawił zegarek tak, aby w spokoju wreszcie mógł zacząć to, co miał do zrobienia. Adaś Miałczyński to oczywiście karykatura, ale wielu z nas w mniejszym lub większym stopniu może się z nim utożsamić, choćby w kwestii postanowienia noworocznego.
Każda chwila to okazja
Czas jest na tyle subiektywny, że nie ma znaczenia czy zaczniemy coś o pełnej godzinie, w poniedziałek, pierwszego dnia miesiąca czy roku. Staram się nie przykładać aż takiej wagi do upływającego czasu. Każda – powtarzam każda – upływająca chwila jest bowiem okazją do tego, aby zmienić swoje życie na lepsze. Aby dążyć do realizacji swoim marzeń. Aby stawać się takim człowiekiem, jakim chce się być. Dlatego zacznij teraz. Tak, teraz. Najlepiej zaraz po przeczytaniu tego artykułu.
Frazes: „postanowienie noworoczne”
Dlatego bardzo nie lubię frazesu „postanowienie noworoczne”. Postanowienia są raczej życzeniami żywcem wyjętymi z listów do świętego Mikołaja. Ustalane są „na odwal się”. Bez konkretów. Bez zaangażowania. Bez planu realizacji.
Na stronie internetowej www.postanowienianoworoczne.pl Polacy dzielą się swoimi noworocznymi postanowieniami. Niestety ze smutkiem stwierdzam, że rzeczywiście jest to raczej ranking mikołajkowych życzeń, a nie konkretnych celów. Obecnie pierwsza piątka to:
- Być szczęśliwym.
- Zacząć ćwiczyć i ograniczyć słodycze.
- Być lepiej zorganizowaną.
- Schudnąć.
- Żyć pełnią życia.
Cała piątka to fatalnie sformułowane cele, którym daję bardzo małe szanse realizacji.
Natomiast epitet „noworoczny” jest dla mnie raczej wyświechtany i niewiele warty. Pamiętajmy: czas jest pojęciem subiektywnym. Nie ma żadnej różnicy czy postanowimy coś na pierwszego stycznia czy na dwudziestego grudnia (tak to właśnie dzisiaj!). Kluczem jest rozpoczęcie realizacji tego, co chcemy osiągnąć właśnie dzisiaj. Bez ociągania się i odkładania tego na jutro albo Nowy Rok.
Brak skuteczności postanowień noworocznych
Najczęściej wymienianymi postanowieniami noworocznymi na świecie to odchudzanie i podjęcie aktywności fizycznej. To szlachetne postanowienia, które pochłaniają dane osoby na cały styczeń, czasem nawet luty i marzec, ale potem i tak wszystko wraca do dawnej normy, a po postanowieniu noworocznym ani śladu. Już po kilku tygodniach ze swoich postanowień noworocznych rezygnuje ponad 80% ankietowanych (wg. badań przeprowadzonych przez U.S. Center for Disease Control and Prevention w 2011 roku).
Dlaczego postanowienia noworoczne nie działają?
Ja wcale nie dziwię się takim statystykom i porażkom postanowień noworocznych. Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze przykładamy zbyt wiele wagi do samej daty. Jeszcze raz powtarzam, że pierwszy stycznia to taki sam dzień jak każdy inny. Owszem niektórzy budzą się dużo później, z większym niż zwykle bólem brzucha czy głowy. Jednak obiektywnie rzecz biorąc, nic się nie zmienia. Dzień jak każdy inny. Ale nie! Wielu z nas wydaje się, że to jest właśnie ten magiczny dzień, w którym cokolwiek sobie postanowimy spełni się na pewno. Ba! Spełni się bez większego wysiłku z naszej strony. To niestety tak nie działa, co sprowadza nas do drugiego powodu, dla którego postanowienia noworoczne często przegrywają z codzienną rzeczywistością. Są źle sformułowane. To marzenia lub życzenia, nie cele. Czytając postanowienia noworoczne na forach internetowych, dochodzę do wniosku, że ludzie naprawdę nie mają zielonego pojęcia, w jaki sposób ustalać i realizować swoje cele. Jak zamieniać marzenia w rzeczywistość. Na szczęście czytelnicy portalu TreningBiegacza.pl mają dostęp do takich informacji.
Co ja mam teraz zrobić?
Zastanawiasz się teraz pewnie czy ustalanie celów w ogóle ma jakikolwiek sens. Oczywiście, że tak! Trzeba jednak zrobić to z głową. Na początek proponuję rzetelne zastanowienie się nad swoimi priorytetami w nadchodzącym roku. Taka refleksja jest niesamowicie istotna, gdyż każdy z nas ma ograniczony czas do naszej dyspozycji. Po prostu nie możemy zająć się wszystkim na raz. Gdy już znasz swoje priorytety – w bieganiu, w pracy czy w życiu osobistym – zamień je w konkretne cele. Potem realizuj je z nastawieniem nie tylko na wynik, ale także proces. Ciesz się osiągniętymi celami, ale też drogą samą w sobie.
I najważniejsze: zacznij dzisiaj. Wdrażaj swoje postanowienie noworoczne od dzisiaj. Tak od dzisiaj, czyli od 20 grudnia 2012. Pomyśl nad tym. Bezsensem jest czekać te dodatkowe jedenaście dni na 1 stycznia 2013…