Spis treści
„(…) był to jeden z najważniejszych i najwspanialszych tygodni w naszym życiu. Może właśnie dlatego, że było tak trudno. I aby skończyć ten wyścig, musiałam piętnaście razy sięgnąć do najgłębszych pokładów motywacji, zagryźć zęby, upadać i się podnosić.” – Magdalena Ostrowska-Dołęgowska
Dzika przyroda. Chłodne, ostre jak brzytwa powietrze, ożywiające ciało i umysł. Pasmo majestatycznych gór, zdających się nie mieć końca i wiatr, „tańczący” z okoliczną roślinnością. A nad głowami „rywalizujące” ze słońcem chmury co jakiś czas odcinają promienie, motywując do szybszego stawiania kolejnych kroków, by podkręcić temperaturę ciała. W sercu tej nieskalanej cywilizacją scenerii zdeterminowani biegacze walczą o zwycięstwo. Także ze swoimi słabościami – zbliżając się do granicy własnych możliwości odkrywają, że nieustannie się ona przesuwa. To doświadczenie pomaga zrozumieć, jak często głównymi przeszkodami są nie tyle zewnętrzne wyzwania, co nasze mentalne bariery, tj. brak wiary w siebie. Biegną dalej. Mają już za sobą około pięćdziesiąt kilometrów zmagań z ostrymi podejściami i stromymi zbiegami. Całości dopełnia pokryte błotem ubrania, pot, zmęczenie, „ściana”, mdłości, ból (nie tylko w nogach) i cała paleta emocji malująca spektrum barw na twarzach. Czasem gości zniechęcenie i łzy, czasem radość, nawet podśpiewywanie, innym razem zaciśnięte zęby i koncentracja wyostrzająca wzrok, który (jakby oczami wyobraźni) dostrzega już linię metę. To jednak tylko pragnienie – krzyk wewnętrznych słabości, by w końcu to się skończyło – przed nimi jeszcze wiele. Do tego stale towarzysząca presja wyników, tłum kibiców, dziennikarze i szkła obiektywów na mecie. Na lokalnych zawodach, zdaje się, jest trochę łatwiej niż na większych imprezach. Nie w sensie trasy, lecz w kontekście stresorów, które mogą zakłócić spokój umysłu i koncentrację, pobudzić wewnętrzne napięcie, lęk oraz negatywne myśli o porażce. Te psychologiczne aspekty niezwykle szybko znowu przekładają się na zmęczenie, spadek formy, gorsze wyniki i większe ryzyko kontuzji. Może pojawić się zniechęcenie. W najgorszym wypadku rezygnacja z dalszej sportowej kariery…
Jak sobie zatem z tym poradzić, by nie paść ofiarą presji czy rezygnacji? Czy istnieje lekarstwo, które niczym tarcza i zbroja Spartan ochroni nas przed nadmiernym stresem, i jego negatywnymi konsekwencjami, a nawet wprost odwrotnie – pomoże zamienić osobiste, zawodowe, treningowe czy startowe trudy w pole dla osobistego rozwoju i wzrostu?
Niepokonani
„Każdy z nas czasem przegrywa. Nie udaje nam się zdobyć, czego pragniemy. (…) Podejmujemy decyzje, których później żałujemy. Staramy się ze wszystkich sił, ale rezultat jest opłakany. To nie przegrana definiuje nas jako ludzi, lecz to, jak przegrywamy, i to, co potem robimy.” – Scott Jurek
Kilian Jornet, Scott Jurek, Rich Roll. Łączy ich wiele. Każdy z nich jest wybitnym biegaczem o „stalowej konstrukcji”. Każdy z nich przełamał pewne powszechne pojęcie o granicach ludzkiej wytrzymałości. Kilian – biega po najwyższych górach świata, m.in. wbiegł i zbiegł z Kilimandżaro w nieco ponad siedem godzin („Uwielbiam, kiedy trasa jest trudna technicznie, ale myślę, że moją największą siłą jest to, że zawsze szukam granic swoich możliwości.”). Scott – legenda ultra biegów: wielokrotny zwycięzca najtrudniejszych zawodów świata, tj. Spartathlon czy Badwater Ultramarathon. Rich – zaczął trenować triathlon dopiero po czterdziestce i choć początkowo nie było łatwo, dziś ma na koncie starty w tak wymagających zawodach, jak Ultraman – 515 km współzawodnictwa, a czasopismo „Men’s Fitness” zaliczyło go do grona najsprawniejszych mężczyzn na świecie („Chociaż mój pierwszy występ jako wytrzymałościowca w średnim wieku nie był chwalebny, nie zamierzałem kapitulować.”).
Prawdopodobnie jednak żaden z nich nie byłby tam, gdzie jest, gdyby nie ta galaretowata, przypominająca tofu masa, którą każdy z nas ma między uszami. A konkretnie pewna jej właściwość, która niezwykle wyraźnie koreluje z osiąganymi wynikami. Jest podstawową cechą psychologiczną, trenowaną w sporcie zawodowym, m.in. przez zawodników Legii Warszawa (program Mental Win i UCanWin). Co ważne, skuteczność tejże jest potwierdzona ogromną ilością badań. Co to za właściwość? Odporność psychiczna.
Na tropach odporności – tor przeszkód
Czy można stracić nogę i mimo tego zostać trzykrotnym mistrzem świata w triathlonie? Można! Czy można pozbierać się po 26 złamaniach, w tym potrzaskanych nogach, utracie stawu skokowego i sięgnąć po medal Igrzysk Olimpijskich? Można! Czy można w dzieciństwie przeżyć traumę – być świadkiem zamordowania własnej matki przez ojca – i pozbierać się, zostać piłkarzem Bundesligi i czołowym zawodnikiem reprezentacji kraju? Można! Dokonali tego kolejno triathlonistka Melissa Stockwell, kolarka Anna Harkowska oraz piłkarz Jakub Błaszczykowski. To, co wydawało się na pierwszy rzut oka niemożliwe, okazało się jednak możliwe dzięki niezwykłej determinacji, sile i wytrzymałości w obliczu przeciwności losu, która wyraża się w postawie „dam radę”. Mimo wszystko.
Do końca XX w. odporność psychiczna była pojęciem rozmytym, choć intuicyjnie rozumianym. Wraz z postępem usystematyzowanych badań na szeroką skalę opracowano naukowy model odporności psychicznej 4C oraz kwestionariusz mierzenia tejże – MTQ48. Są to precyzyjne narzędzia z powodzeniem stosowane w sporcie, służbie zdrowia, biznesie czy coachingu. Czym jednak dokładnie jest odporność psychiczna? Istnieje kilka definicji. Jedne mówią o rezyliencji czyli sprężystości psychicznej – innymi słowy – zdolności do szybkiego odzyskiwania równowagi emocjonalnej po stresujących zdarzeniach. Drugie wskazują na twardość psychiczną. Ten artykuł jest przede wszystkim o niej.
Twardość psychiczna jest to „Zdolność danego człowieka do efektywnego radzenia sobie z czynnikami stresu, presją i wyzwaniami, oraz osiąganie wydajności odpowiadającej swym możliwościom niezależnie od okoliczności” (Clough & Earle 2002). Twardość ściśle wiąże się ze stresem, a konkretnie z naszą reakcją na stresory. Zarówno zewnętrzne (np. trudne zawody, presja społeczna), jak i wewnętrzne (np. negatywne myśli). Od tego, jak postrzegamy wyzwania, zależy odpowiedź psychosomatyczna organizmu, m.in. poziom mobilizacji współczulnego układu nerwowego, który stawia organizm w stan gotowości do reakcji typu „walcz lub uciekaj”. Bez udziału naszej woli i w okamgnieniu, z pomocą hormonów, stymuluje reakcje fizjologiczne – tętno, ciśnienie, oddech czy potliwość. „Głos zabiera” i ciało migdałowate w podkorowym układzie limbicznym, które odpowiada za nadanie sytuacji statusu „zagrożenie”, a co za tym idzie, aktywację lęku (i/lub złości) oraz oś HPA – tzw. oś stresu – na którą składa się triada “fabryk” produkujących hormony stresu: podwzgórze, przysadka mózgowa i nadnercza. Skutków wzmożonej pracy osi HPA doświadczamy zazwyczaj dopiero po jakimś czasie – od kilku minut do nawet kilku godzin, od wystąpienia stresora – wtedy to związki chemiczne, kortyzol i hormon adrenokortykotropowy (ACTH), kumulują się w organizmie i podtrzymują jego pobudzenie. Jeśli stan ten trwa krótko, nie ma powodów do obaw. Natomiast długofalowe skutki stresu niszczą nasz organizm niczym przelatująca szarańcza okoliczne uprawy. Nadmiar kortyzolu przyczynia się do rozpadu mięśni, a cytokiny prozapalne rozprzestrzeniają się po organizmie, zwiększając ryzyko zapalenia narządów wewnętrznych. Także mózg nie pozostaje tu „ocalałym rozbitkiem” – badania z użyciem neuroobrazowania wykazały, że długotrwały/silny stres i lęk robią spore zamieszanie w układzie limbicznym. Zmniejszeniu ulega objętość hipokampu, który jest neuronalnym ośrodkiem pamięci długotrwałej i rozumienia kontekstu zdarzeń. Z kolei ciało migdałowate staje się permanentnie nadaktywne, co w praktyce przekłada się na stany lękowe i drażliwy nastrój. To nie wszystko – stres może być przyczyną nieposkromionego apetytu i tycia: odpowiadają za to kortyzol, dynorfiny oraz glutaminian.
Generalnie skutki nadmiernego pobudzenia układu nerwowego możemy podzielić na:
- psychologiczne (np. niski poziom satysfakcji, spadek samooceny, wypalenie, bezsenność, a nawet depresja),
- behawioralne (np. słaba wydajność, opuszczanie treningów, złe wyniki, częstsze kontuzje wynikające z dekoncentracji czy nadużywanie substancji psychoaktywnych),
- poznawcze (np. problemy z koncentracją, pamięcią, podejmowaniem decyzji, „mętlik” myśli),
- fizjologiczne (np. nadciśnienie, tachykardia, napięcie wewnętrzne, potliwość, bóle głowy, zaburzenie perystaltyki jelit).
To, jak silnego doświadczymy negatywnego afektu i jego skutków w obliczu stresujących zdarzeń, zależy właśnie od kondycji odporności psychicznej.
Twardość psychiczna to niezwykle ważna, w zasadzie zasadnicza, cecha mentalna w sporcie. Charakteryzuje mistrzów, którzy potrafią utrzymać najwyższy poziom wykonania, pomimo ogromnej presji wyników. Doug Strycharczyk i Peter Clough w książce „Odporność psychiczna. Strategie i narzędzia rozwoju” podkreślają, że niejednokrotnie już potwierdzono, iż kondycja naszego umysłu wyjaśnia nawet ponad 50% różnic w poziomie osiągnięć, a hardość ducha zdaje się być cechą kluczową. Zawodnicy bardziej odporni psychicznie podejmują trafniejsze decyzje w trakcie zawodów, rzadziej ulegają wypadkom, szybciej przechodzą proces rekonwalescencji, lepiej radzą sobie z obecnością publiczności, mediów i wymaganiami sztabu szkoleniowego, a także wolniej się męczą zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Co jednak dokładnie składa się na twardość psychiczną i “jak to działa”? Czym charakteryzuje się mistrzowskie nastawienie?
Na tropach odporności – antidotum
Rozwijanie kompetencji psychologicznych jest istotą psychologii sportu. Umożliwia stosowanie wielu różnych interwencji, narzędzi i technik. Przez lata pracy ze sportowcami wzbogaciliśmy owe interwencje i techniki o nasz program wzmacniania odporności psychicznej (…) Sztuka polega na użyciu właściwych metod we właściwym czasie i w stosunku do właściwych osób. (…) dobrym punktem wyjścia jest przedstawienie silnie zakorzenionej w teorii koncepcji, która w sposób oczywisty i jasno określony wiąże się z wydajnością i wynikami. Z pewnością wykorzystanie modelu odporności psychicznej (naukowy model 4C – red.) jako ram koncepcyjnych, a kwestionariusza MTQ48 jako bazy informacji może być dobrą taktyką zarówno z punktu widzenia teorii, jak i praktyki. – Doug Strycharczyk i Peter Clough.
Naukowy model odporności psychicznej 4C opracowany został przez badaczy i psychologów sportu Petera Clougha oraz Keitha Earlea. Składowe tego modelu zostały wyodrębnione w procesie wieloletnich badań. Opiera się on na czterech filarach, których wysoki poziom zapewnia nam psychologiczną ochronę:
- Wyzwanie (challenge)
Osoby odporne psychicznie postrzegają przeciwności jako szansę na rozwój osobisty („Cieszę się, że będę mógł się sprawdzić – chcę zawalczyć o jak najlepszy wynik.”). Wyzwania stanowią okazję, by zmierzyć się z własnymi lękami, nauczyć się je poskramiać i przezwyciężać. W konsekwencji stać się silniejszym. Peter Clough wskazuje, że rozwiązując przeciwności dnia codziennego, zamiast przed nimi uciekać, rozwijamy w sobie umiejętności radzenia sobie ze stresem. Sportowcy twardzi psychicznie z każdego doświadczenia, nawet porażki, wynoszą lekcję, dzięki której w przyszłości mogą stać się jeszcze lepszym („Nie pozwolę się temu pokonać.”).
- Pewność siebie (confidence)
Osoby odporne cechuje samoakceptacja, wiara w siebie i w swoje umiejętności, poczucie skuteczności, i własnej wartości oraz pewność siebie w relacjach interpersonalnych („Wiem, że potrafię i zamierzam wykorzystać tę szansę.”). Ludzie pewni siebie wierzą, że uda im się osiągnąć sukces, a niepowodzenia są naturalną częścią drogi na szczyt, które mobilizują ich do jeszcze intensywniejszej pracy nad sobą i upartego dążenia do celu. Nawet jeśli się zniechęcą, to szybko mobilizują się na nowo („Hamuje nas nie to, kim jesteśmy, lecz to, kim naszym zdaniem nie jesteśmy.” – Michael Nolan). Skala pewności siebie jest najważniejszym filarem modelu 4C, gdyż od niej zależy wynik w trzech pozostałych. W końcu trudno mieć poczucie wpływu na przebieg zdarzeń nie mając pewności siebie.
- Zaangażowanie (commitment)
Sportowcy twardzi psychicznie są silnie skoncentrowani na celu i wytrwali mimo przeszkód („Wyznaczam sobie realistyczne, lecz dalekosiężne cele, a potem robię wszystko, co trzeba, żeby je osiągnąć.”; po każdym upadku „Podnieść się i walczyć dalej.” – Kuba Błaszczykowski). Zaangażowanie to także umiejętność wyznaczania celów, sumienność i terminowość w wypełnianiu obowiązków, to niezwykła pasja, a nawet stan flow czyli całkowite zatopienie się w aktywności.
- Kontrola (control)
Ludzie silni mentalnie mają poczucie wpływu na własne emocje i swoje życie („Wierzę, że mogę to osiągnąć! I nie reaguję negatywnie na jakiekolwiek niepowodzenia. Potrafię spojrzeć na różne sprawy z dystansu.”). Przekonanie „moje życie i to, jak się czuję zależy ode mnie” (+ rzeczywista kontrola emocji) przekłada się na efektywniejsze zarządzanie stresem, celami, czasem i solidniejszym przykładaniem się do treningów, zawodów oraz procesu regeneracji, tudzież rehabilitacji.
Analizując powyższe składowe, nasuwa się konkluzja, iż nie tyle zdarzenia są stresujące, co nasza interpretacja tych zdarzeń przyczynia się do pojawienia negatywnych lub pozytywnych efektów. Negatywna interpretacja i brak wiary w możliwość poradzenia sobie z przeszkodą uruchamia lęk i reakcje stresowe. Z kolei pewność siebie, wiara w swoje możliwości, poczucie kontroli nad swoim życiem, upartość i postawa typu „dam radę” tłumi aktywność ciała migdałowatego i osi stresu, a odniesiony sukces wzmacnia nas mentalnie. Po prostu podświadomość dostaje sygnał z „centrali”, że wszystko pod kontrolą. Zatem każdy trening i start w zawodach, nawet gdy przegrywamy, może być okazją do rozwoju i treningu mocnej głowy. Pod warunkiem, że prezentujemy właściwe nastawienie. Tak samo każdy trening i start w zawodach może nas osłabić – dzieje się tak wtedy, kiedy nie mamy odpowiedniego mentalnego oręża, a umysł przepełnia pesymizm oraz lęk, który z czasem tak urasta, że przerasta możliwości adaptacyjne układu nerwowego.
Kuźnia charakteru
„(…) przede wszystkim możesz kontrolować to, co dzieje się w twojej głowie. (…) jest to w istocie jedyna rzecz, którą jesteśmy w stanie kontrolować. (…) „Myśląc o myśleniu” możemy, po pierwsze, rozpoznać schematy myślowe, a po drugie – stawić im czoła.” – Doug Strycharczyk i Peter Clough
Po zapoznaniu się z ogólną geografią odporności psychicznej, być może zastanawiasz się czy jest możliwy trening tej mentalnej tarczy. Tak, jest możliwy. Mimo, że jest to cecha osobowości, która w znacznej mierze jest determinowana genetycznie, to jednak mamy całkiem sporo do powiedzenia w tym obszarze – najnowsze odkrycia neuronauki oraz epigenetyki wskazują (na nasze szczęście), że jest ona dość plastyczna. Zatem określone czynniki środowiskowe i osobiste podejście mogą wpływać zarówno na jej wzrost, jak i spadek. Do obniżenia zasobów tejże może przyczynić się, przykładowo, seria niepomyślnych zdarzeń (utrata pracy, rozwód, śmierć bliskiej osoby, choroba, kilka przegranych pod rząd, itd.) czyli długotrwała ekspozycja na stresujące okoliczności bez możliwości regeneracji. Także ruminacje – nieustanne rozpamiętywanie przeszłych negatywnych zdarzeń, postrzeganie siebie jako nieudacznika („ofiarę losu”) oraz tworzenie czarnych scenariuszy na przyszłość – skutecznie niszczą nasze psychologiczne siły.
O mentalną twardość należy zatem dbać i nieustannie ją w sobie pielęgnować. Tym bardziej, im wrażliwszą ktoś ma konstrukcję psychiczną. Od czego zacząć?
Od diagnozy – najpierw musimy określić, gdzie dokładnie jesteśmy oraz gdzie chcemy się znaleźć. Do dokładnego pomiaru odporności psychicznej służy kwestionariusz MTQ48. Kiedy już określimy, gdzie jesteśmy, będziemy mogli wykonać drugi krok – przygotować precyzyjny plan interwencji (należy podejść indywidualnie do każdej osoby, bo każdy jest inny).
Narzędzi służących rozwijaniu wytrzymałości jest wiele. W skrócie przytoczę kilka z nich. Trening poszerzania samoświadomości – polega na zlokalizowaniu i notowaniu własnych „punktów zapalnych”, czyli sytuacji dla nas stresogennych, a następnie przygotowaniu strategii radzenia sobie z tymi konkretnymi słabymi punktami (np. przyczyna stresu: tłum kibiców i kamery. Metoda zaradcza: kontrolowanie uwagi i skupienie się na wykonaniu zadania, zamiast na rozglądaniu się po ludziach, przez co (oprócz wzrostu napięcia) spada nam efektywność. Z drugiej strony, im większa koncentracja, tym łatwiej zachować stabilność emocjonalną i idealną technikę). Punkt zapalny bywa i w nas – są nim negatywne przekonania na swój temat (np. „Nie dam rady, jestem za słaby.”). Pomocna jest reinterpretacja poznawcza, która polega na podważaniu racjonalności negatywnych myśli i emocji oraz wskazaniu dowodu na coś wprost przeciwnego (np. „Nie jest prawdą, że jestem za słaby: mam na swoim koncie udane wystąpienie publiczne i tygodniową wyprawę górską w trudnych warunkach. Zatem dowody przemawiają za tym, że mam w sobie upór i niezbędne zasoby, potrafię panować nad stresem, i osiągać cele. Dlaczego więc wątpię w siebie?”). Kolejnym rodzajem treningu jest obserwacja ludzi odpornych psychicznie i uczenie się od nich strategii zaradczych. Inna metoda polega na wizualizowaniu samego siebie jako osoby pewnej siebie i odważnie stawiającej czoło przeciwnościom losu. Ważne jednak, by wizualizacja była wstępem do działania, bo nasz mózg potrzebuje konkretnych dowodów, aby dać się przekonać.
Nieoceniony w nabieraniu dystansu do negatywnych emocji jest trening uważności i kontrolowania uwagi. Peter Clough wskazuje, że uważność wpływa na rozwój wszystkich czterech filarów modelu 4C (ingerując bezpośrednio w sieci neuronowe i zwiększając tym samym objętość istoty szarej w płatach czołowych, które odpowiadają m.in. za hamowanie aktywności ciała migdałowatego – głównego generatora lęku). Świadome kontrolowanie uwagi i utrzymywanie jej tam, gdzie akurat chcemy, mimo pojawiających się dystraktorów, jest największą siłą mentalną, jaką dysponują sportowcy. Autorzy modelu 4C są zdania, że „Kontrolowanie uwagi to czynnik w złożony sposób powiązany z każdym elementem odporności psychicznej. Osoby odporne psychicznie potrafią skutecznie skupiać uwagę w warunkach presji (wyzwanie), odzyskiwać koncentrację, gdy coś je rozproszy (kontrola), i przenosić uwagę na zadania pomagające osiągnąć sukces (pewność siebie), a także wiedzą, na co powinny kierować uwagę, aby było to zgodne z założonymi celami (zaangażowanie).“ Także Terry Orlick i John Partington z uniwersytetów w Ottawie i Careltonie odkryli, że właśnie ta umiejętność była główną cechą charakterystyczną kanadyjskich olimpijczyków, którzy odnosili największe sukcesy. To nie wszystko. Przychodzą nam z pomocą i różne techniki relaksacji (np. ćwiczenia oddechowe, progresywna relaksacja mięśni Jacobsona, trening autogenny Schultza, relaksacja metodą Laury Mitchell, uścisk Sarnoffa czy biofeedback). Jak wykazały badania, poziom lęku jest odwrotnie proporcjonalny do poziomu pewności siebie, zatem redukując lęk poprzez relaksację automatycznie poczujemy się pewniej. Często wystarczy poświęcić zaledwie kilka minut na wolne, głębokie oddychanie (oddychanie przeponowe – podczas wdechu unosi się brzuch, a nie klatka piersiowa), by poczuć spadek napięcia. Nie bez znaczenia jest zdrowa dieta czyli ograniczenie używek, tzw. śmieciowego jedzenia, unikanie przejadania się i regularne dostarczanie organizmowi wszystkich niezbędnych mikro- i makroelementów. Warto też doprawić swoją codzienność szczyptą poczucia humoru, które jest zawsze dostępnym “wentylatorem” napięcia, tak osobistego, jak i interpersonalnego.
Psychikę hartuje także sama aktywność fizyczna. Możemy więc od niej zacząć, a później przejść do pracy w modelu 4C. Bieganie jest tu świetnym narzędziem, dzięki któremu nie tylko poprawimy swoje zdrowie (pod warunkiem, że będziemy trenować mądrze) i estetykę sylwetki, ale i zbudujemy mentalną siłę, wykuwaną w trakcie pokonywania swoich słabości na trasie. Strycharczyk i Clough przekonują:
Dowody potwierdzają, że rozwijanie sprawności fizycznej i wyzwania fizyczne mogą prowadzić do wzmocnienia psychiki. (…) chodzi przede wszystkim o to, byśmy wykonali wysiłek fizyczny, który wymaga od nas poświęcenia trochę czasu i energii, ale daje nam satysfakcję w związku z tym, czego dokonaliśmy. Po ukończeniu zadania premia jest podwójna: Po pierwsze, zrobiliśmy coś, co wzmocniło nasze poczucie kontroli (potrafiłem to zrobić), zaangażowanie (umiem wyznaczyć cele i je osiągnąć), podejście do wyzwań (umiem dostrzec w wyzwaniu szansę) i pewność siebie (potrafię wytrwać); Po drugie, dzięki większej odporności psychicznej łatwiej nam zachować sprawność fizyczną i zdrowie. Jest to ważny czynnik w radzeniu sobie ze stresem i napięciem w codziennym życiu (…)
Postępy w rozwoju odporności psychicznej możemy zmierzyć ponownie wypełniając kwestionariusz MTQ48, a także wykonując badania markerów fizjologicznych, wskazujących na poziom intensywności pobudzenia organizmu w reakcji na stresor, tj. akcję serca, ciśnienie krwi, reakcję skórno-galwaniczną czy dokonując pomiaru fal mózgowych (biofeedback).
Dzięki odporności psychicznej sportowcy w pełni uzewnętrzniają swój potencjał i, mimo silnej presji, osiągają więcej niż zawodnicy nawet lepiej wytrenowani, jednak spaleni przez tremę. Zatem czas na trening – hardy charakter sam się nie wyrzeźbi!
Więcej na temat naukowego modelu odporności psychicznej 4C oraz kwestionariusza do jej pomiaru MTQ48 znajduje się w świetnej książce „Odporność psychiczna. Strategie i narzędzia rozwoju” autorstwa Douga Strycharczyka i Petera Clougha, która właśnie ukazała się nakładem Gdańskiego Wydawnictwa Psychologicznego.