Wielki dzień zawodów, dzień w którym mierzymy się z określonym dystansem. Podekscytowanie, lekki (może nawet duży) stres, napięcie, rozkojarzenie, skupienie, radość, obawy… To normalne, że w takiej chwili buzują w nas emocje, mamy natłok myśli i poczucie, że trudno to wszystko opanować. Czasami też, choćbyśmy nie wiem jak bardzo starali się przewidzieć, jak przebiegniemy wyścig, może okazać się, że wszystkie te założenia i wyobrażenia kompletnie miną się z rzeczywistością. A jak wyglądają nieraz realia biegu? Ból, ogromne zmęczenie, w głowie krzyk, żeby się zatrzymać, pytania „po co to robię”. Kto tego nie doznał – ten jest szczęściarzem! Z pomocą w takich kryzysowych momentach przychodzi psychologia sportu, a wraz z nią techniki treningu mentalnego. Które z nich mogą przydać się w dniu zawodów?
Nasze wewnętrzne rozmowy jako metoda treningu mentalnego…
Czy jesteśmy tego świadomi czy nie – ciągle do siebie mówimy. Najczęściej po cichu, w myślach dajemy sobie wskazówki, krytykujemy się lub prawimy sobie komplementy. Super, jeśli to nie tylko monolog, a dialog – może dyskusja na argumenty! I właśnie tutaj rodzi się pytanie: jaki charakter ma ta nasza wewnętrzna rozmowa? Czy to są pozytywne komunikaty, dobre słowa, kojące lub zachęcające do działania? A może do głosu o wiele bardziej dochodzi krytyk i sędzia, który jest ostry, bezwzględny – taki, który nigdy nie wspiera, a wręcz przeciwnie ciągnie w dół? Mam dobrą wiadomość. Nie musimy być bierni wobec tego, co dzieje się w naszej głowie. Jeszcze lepsza wiadomość? Mamy na to wpływ i wbrew pozorom to my decydujemy o tym, jakie myśli wybijają się na pierwszy plan. Pomyśl, co zwykle w sytuacji stresu pojawia się w Twojej głowie? Jakie to słowa? „Nie dam rady”, „nie chcę…” czy „poradzę sobie”, „mam w nogach ogień”? Co ważne – nie zawsze musi to być zwracanie się do siebie w pobłażliwy sposób. Takie komunikaty mogą przybierać różne formy, w tym szczególnie ważną w dniu startu formę instruktażową. Poprzez hasła, słowa klucze możemy udzielać sobie instrukcji i wskazówek, które naprowadzą naszą uwagę na elementy, na których chcemy się skupić w czasie biegu. Jak by to mogło wyglądać w praktyce?
- noga za nogą,
- mocne wybicie,
- luźne barki, lekki krok,
- krok za krokiem,
- oddycham równo i miarowo.
Spróbuj stworzyć własną listę „słów kluczy”, które będziesz w stanie wykorzystać w momentach kryzysu. Wyłapuj negatywne komentarze i w zastępstwie kieruj uwagę na te, które mają dla Ciebie przeciwstawne znaczenie.
Rutyna to nie nuda, to bezpieczny przyjaciel
Jak wyglądają Twój dzień, wieczór, godziny przed ważnym dla Ciebie treningiem? Na czym się koncentrujesz, o czym najbardziej pamiętasz, o czym myślisz? Co jesz? W jaki sposób nabierasz sił? Mogłabym tych pytań mnożyć mnóstwo, bo wbrew pozorom codzienna biegowa rutyna potrafi być naprawdę bogata! Zobacz, ile spraw i czynników może wpływać na to, jak będzie wyglądał Twój trening. Często okazuje się też, że swoją rutynę masz opanowaną do perfekcji, znasz ją na pamięć, wykonujesz automatycznie i nie zastanawiasz się, jaki element następuje po poprzednim. Wiesz, co robić i powtarzasz to za każdym razem. I to nie jest dla Ciebie nużące, ani nie oznacza nudy czy monotonii. To po prostu oznacza, że to się u Ciebie sprawdza! I w tym tkwi cały sekret skutecznej rutyny treningowej czy przedstartowej – ona po prostu wspomaga Cię w optymalnym przygotowaniu, które odpowiada Tobie i tylko Tobie. Nie ma sensu wzorowanie się na kimś, powielanie tego, co ktoś robi przed biegiem czy zawodami. Bardziej może to nam się przysłużyć jako inspiracja, a nie jako wzór do naśladowania. Dlatego też, w dniu startu nie warto kombinować i zmieniać swoich przyzwyczajeń. Twój układ nerwowy i tak będzie miał co robić wchodząc w stan mobilizacji przed samym startem. Ale dzięki zastosowaniu znanych mu i utartych ścieżek nie dozna szoku i będzie to dla niego sygnał, że może spokojnie działać w starym i znanym mu rytmie. Możesz traktować swoją rutynę jako bezpieczny pewnik, jako narzędzie, na którym możesz polegać, które daje Ci poczucie bezpieczeństwa i kontroli.
Wyobraź sobie, że…
Posiadanie bujnej wyobraźni akurat w dniu startu może okazać się bardzo pomocne. A nawet jeśli twardo stąpasz po ziemi i rzadko korzystasz z tego naturalnego obdarowania, to nie szkodzi. Wyobrażenia to nie tylko obrazy tworzone w naszej głowie. To, co projektujesz, możesz również połączyć z tym, co widzisz i z tym, jak się czujesz tu i teraz. Kiedy w trakcie biegu odczuwasz zmęczenie, ból i generalnie z każdym krokiem robi się ciężej (a do mety jeszcze kawałek…), zastosuj technikę gumowego lasso. Co to za sztuczka? Wyobrażasz sobie, że zaczepiasz gumową linę na wybraną osobę biegnącą przed Tobą, która ciągnie Cię naprzód swoją siłą. Brzmi infantylnie? Możliwe, ale warto spróbować, bo odciągasz swoją uwagę od dyskomfortu i uruchamiasz swoje rezerwy sił (które zwykle pozostają zagłuszone przez wyczerpanie). Podobne metody to wyobrażenie sobie, że masz na plecach zamontowany silnik odrzutowy, wiatrak, skrzydła – słowem, cokolwiek co czujesz, że mogłoby popychać Cię do przodu. Poduszki powietrzne pod butami? Sprawdzi się wszystko, jeśli zaangażujesz swój umysł w te wizje i skoncentrujesz na nich swoje myśli. Takie fantazje to nie wmawianie sobie czegoś, co nie istnieje i usilne przekonywanie swojej głowy. To po prostu wykorzystywanie na bieżąco potęgi wyobraźni, która ułatwia pokonywanie trudności i mierzenie się z wyzwaniami na trasie.
Każdy start to nowe doświadczenie. Choćbyś był weteranem w różnego rodzaju biegach i miał opanowaną do perfekcji taktykę, to na trasie zawsze mogą pojawić się elementy zaskoczenia i kryzysu. Twoje głowa, a w niej myśli, komunikaty i wyobrażenia mogą stać się w takich chwilach ogromnym sprzymierzeńcem w pokonaniu trudności, z jakimi mierzy się ciało. Sięgaj po to i potraktuj jako wielki zasób, który nosisz w sobie!
Źródła:
Galloway, J. (2013). Trening mentalny biegacza. Jak utrzymać motywację. Gliwice: Helion
Więcław, G. (2018). Ile sił w głowie. Psychologiczny niezbędnik biegacza. Świdnica: Athlete Sp. z o.o.