Sama swoją miłość wybiegałam sobie na obozie biegowym i uważam, że wspólna pasja daje szansę na stworzenie ciekawego związku, pod warunkiem, że nie będziemy ze sobą rywalizować. Oczywiście, rzecz ma się tylko do relacji, w których dwie połówki biegają. Jak jednak sytuacja wygląda w przypadku par, gdzie jedna strona biega, a druga nie? Czy częste wyjazdy, treningi, nowi znajomi i uszczuplanie domowego budżetu na biegowe gadżety mogą zniszczyć uczucie łączące dwojga ludzi? Na te i inne pytania postaram się odpowiedzieć w moim dzisiejszym felietonie.
Osobno, a jednak razem
Aby ocena była możliwie jak najbardziej obiektywna, postanowiłam zapytać samych biegaczy o wpływ biegania na ich związek. Chciałam sprawdzić jak sytuacja wygląda w związkach, gdzie każdy z partnerów biega i w związkach, gdzie robi to tylko jedna połówka. Pierwszą grupą, która pójdzie pod celownik będą związki, dwóch lub więcej biegaczy. Jak się okazuje, relacje wśród takich osób najczęściej są bardzo dobre. Jest to wynik spojrzenia na pasję swojego partnera własnymi oczami. Empatia – bo o nią tu głównie chodzi, umożliwia nam zrozumienie drugiej strony, poprzez umiejętność wczucia się w jej potrzeby. Z opisów i wypowiedzi respondentów jednoznacznie mogę stwierdzić, że osoby posiadające hobby, charakteryzują się właśnie dużą empatią. Co ciekawe, dotyczy to wszystkich tych, którzy poza związkiem mają jeszcze „jakieś życie”, pozwalające im na rozwój osobisty, dające czas dla samego siebie. Wynika z tego, że nie trzeba wcale wiązać się z biegaczem, aby stworzyć dobry związek oparty na wzajemnej motywacji i wsparciu. Nasz partner może pasjonować się zupełnie czymś innym, np. jazdą na rowerze, wspinaczką, być fanatykiem gier lub odnajdywać przyjemność w gotowaniu. Ważne jednak, by tak jak my, miał swojego „konika”.
Jedną z prawidłowości, którą natomiast zauważyłam, jest fakt, że często biegacze po prostu łączą się w pary i wynika to właśnie ze wspólnej pasji. Mikrowyprawy na zawody stają się często krótkimi urlopami, dzięki którym można odreagować i psychicznie odpocząć. O fizycznym odpoczynku przecież nie ma mowy. Takie pary wzajemnie się motywują, kibicują sobie i wręcz „wypychają” swoja drugą połówkę na trening. To powoduje, że nasz związek nie ogranicza się jedynie do wspólnych zakupów, sprzątania, czy uzgadniania, kto odbierze dzieci ze szkoły. Jest czymś więcej. A dzięki lepszej organizacji – która cechuje biegaczy, doskonale radzą sobie w łączeniu obowiązków domowych z realizacją swoich zainteresowań. Każda ze stron może liczyć na wsparcie drugiej i nikt nikomu nie wypomina, ile wydał na buty, czy zegarek biegowy. W moim przypadku jest to dość istotna kwestia.
Kolejną ważną kwestią jest tzw. „czas dla siebie”. Każdy z nas go potrzebuje – bezwzględnie. W związkach, których jeden z partnerów nie potrafi zorganizować sobie czasu, dochodzi często do kłótni i sprzeczek. Jest to spowodowane tym, że partner zaczyna ”wisieć” na swojej połówce, kradnąc jej w ten sposób przestrzeń poprzez robienie wyrzutów oraz szantaże. W efekcie, zamiast wsparcia i wzajemnego zrozumienia, związek jest naładowany obopólnym żalem, frustracją, co w najlepszym przypadku kończy się rozstaniem. Dopiero takie rozwiązanie przynosi ulgę i poczucie wolności, które już dawno było zapomniane. W związkach biegaczy ten problem praktycznie nie występuje. Bo pasja wymaga zaangażowania. Zatem taki partner nie będzie robił wymówek pt.:„znów idziesz biegać i nie ma Cię w domu”, „jest weekend, może zamiast jechać na zawody, posiedzimy przed telewizorem”. Ponadto pary biegaczy często swoje pasje przenoszą na dzieci, dla których sport i pasja to naturalny rytm dnia. Starają się naśladować rodziców, a jeżdżąc z nimi na zawody i startując w biegach dla dzieci, pobudzają w sobie ducha rywalizacji i motywacji. Dzięki temu maluchy uczą się spędzać aktywnie czas i ograniczają korzystanie z tabletu, telefonu czy laptopa do minimum. Ma to bezpośrednie przełożenie na ich zdrowie psychiczne i fizyczne (wyższa samoocena, brak problemu otyłości).
Albo ja, albo bieganie – wybieraj !
Drugą grupę stanowią związki, w których biega tylko jedna połówka. W wielu związkach częste bieganie i wyjazdy na zawody to problem, który zabiera rodzinny czas. Zamiast tego pojawia się nowe towarzystwo, podzielające pasję, motywujące i będące motorem napędowym. Często dochodzi wtedy do konfliktów między stronami i zazdrości o hobby. Taka sytuacja zwykle występuje w związkach, gdzie bieganie pojawiło się w czasie jego trwania, przez co zmieniło przyzwyczajenia i harmonogram dotychczasowego życia. Może to być powodem zazdrości, co objawia się uwagami typu: „Wolisz biegać, niż spędzać czas ze mną.”, „Ciągle tylko biegasz i biegasz, już mnie nie kochasz…”. Tego typu cytatów mogłabym przytoczyć setki. Są one emocjonalnym szantażem, który niebiegająca połówka próbuje wywrzeć na partnerze. Często towarzyszą mu kłótnie i cała masa negatywnych emocji, które nawarstwiając się, mogą przyczynić się do rozpadu związku.
Oczywiście są też i takie pary, u których pasja partnera nie stanowi problemu. Wydaje mi się, że jest to wynik poczucia wartości i samooceny partnera niebiegającego. Bo jeśli nie doszukujemy się na siłę powodów do zazdrości lub nie próbujemy „stłamsić” drugiej połówki i zamknąć jej w domu z nami do końca życia, to konflikt się nie pojawi. Ogromny wpływ na to ma także zachowanie strony biegającej. Grunt to znaleźć złoty środek i nie nadwyrężać cierpliwości partnera. Trzeba umieć znaleźć umiar i tak zaplanować czas, aby w całym natłoku spraw zagospodarować chwile dla bliskich. Może warto małymi krokami zarazić ich swoją pasją. Wiele osób pisało mi, że właśnie dzięki swoim partnerom zaczęło biegać. W każdym przypadku procedura była taka sama: zabieranie na zawody w ramach wspólnych wyjazdów, drobne – biegowe prezenty tj. koszulka, buty itp., wspieranie, motywowanie i wplatanie w spacery elementów truchtu.
Pomysłów na zachęcenie drugiej połowy do aktywności jest mnóstwo, ogranicza nas jedynie wyobraźnia. Jeśli pomimo to nasza połówka nie zaszczepi się bieganiem, może stać się naszym najwierniejszym kibicem i najlepszym motywatorem. Warto więc zadbać o to, aby stanowiła ona część naszej pasji i doceniać jej wkład w nasze hobby. Pamiętajmy, że to co dla Nas może być oczywiste, nie musi wcale takie być dla innych. Zatem jeśli z jakiś powodów planujemy zmieniać nasze życie, które dotychczas dzieliliśmy z drugą osobą, powiedzmy jej o tym. Nie róbmy nic bez jej wiedzy, stawiając drugą połowę przez faktem dokonanym. Po prostu rozmawiajmy. O swoich potrzebach, planach, wątpliwościach. Tylko w ten sposób będziemy mogli stworzyć naprawdę silny i trwały związek. Jeśli mimo to, nie potrafimy się dogadać, warto odpowiedzieć sobie na pytanie: „Czym to jest jednak spowodowane?”. Może taki związek od początku był skazany na niepowodzenie, a sam fakt próby zmiany w nim czegoś jest przysłowiowym gwoździem do trumny? Czasami dzieje się tak, że tkwimy w czymś, bo boimy się zmian. A to właśnie one dają nam poczucie rozwoju, spełnienia i satysfakcji. Zatem nie bójmy się wychodzić poza strefę komfortu – wspólnie.
Wspierajmy się i dawajmy sobie siłę. Słuchajmy siebie nawzajem i nie szukajmy na siłę problemów. Wtedy nie będzie mieć znaczenia czy jesteśmy w związku z biegaczem i czy nasz partner poświęca czas swojej pasji. Nauczmy się być jej częścią. Wtedy wszystko się ułoży.