Ciężki jest los początkującego biegacza. Nie dość, że człowiek męczy i poci się na treningach, to jeszcze w dodatku nigdy nie wie czy z tego co robi, będą jakieś efekty. Czy przybliży to go do celu, jaki przed sobą postawił. Postępuję właściwie czy nie – ciągle się zastanawia, próbując poradzić sobie z nowo napotkanym problemem.
Po chwili namysłu biegacz dziękuje współczesnym czasom za bezproblemowy dostęp do informacji i rzuca się do Internetu, by znaleźć właściwy kurs.
I oto jakie rady tam znajduje:
Biegaj wolno, biegaj szybciej, biegaj na czczo, biegaj po śniadaniu, dobre buty muszą kosztować, ze śródstopia możesz biegać w tanich trampkach, biegaj wg planu, biegaj wg własnego uznania, kup pulsometr, wyrzuć całą elektronikę, jaką dotąd zabierałeś ze sobą na trening, rozciągaj się przed treningiem, rozciągaj się po treningu, nie rozciągaj się wcale, odżywki ci pomogą, odżywki rozleniwiają twój organizm, biegaj duże objętości, przesadny kilometraż nie jest potrzebny do wyników, biegaj tylko w technologicznych ubraniach, bawełna nie zaszkodziła wielu pokoleniom sportowców, bieżnia elektryczna jest bardzo pożyteczna, bieżnia wyrabia złe nawyki, i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej…
Co najgorsze, oddzielnie każda z tych rad brzmi całkiem logicznie. Ujmowane razem, pogłębiają jednak jedynie mętlik w głowie. Pół biedy, gdy w otoczeniu biegacza trafi się ktoś godny zaufania, z kim można konsultować swoje wybory. Często jednak biegacz bywa samotną wyspą na morzu sportowych ignorantów. W takim wypadku jest zdany wyłącznie na siebie.
Czy powinien się tego obawiać?
Nie.
To do czego zachęcam w takich przypadkach, to próbowanie. Skąd masz wiedzieć czy sensownie wyglądająca droga jest dla ciebie, skoro się nawet do niej nie przymierzysz? Jasne, niektóre próby zakończą się porażką. Ale taki właśnie będzie z nich pożytek – empirycznie poparta wiedza o tym, co ci nie pasuje. I – co ważniejsze – dlaczego ci to nie pasuje.
Oczywiście, żeby ograniczyć liczbę i negatywne skutki porażek trzeba dokonać w temacie szerokiego rozpoznania. Należy więc przyjrzeć się zagadnieniu z wielu stron i zorientować się, jakie rządzą w nim zasady. A potem przefiltrować uzyskane informacje przez własne, dobrze określone warunki i potrzeby. Bo przecież każdy z nas stanowi indywidualność. Już same powody biegania u biegaczy są bardzo różne. Ktoś marzy o sportowej karierze, ktoś walczy o kolejną życiówkę, ktoś chce zrzuci swoją wagę, ktoś po prostu lubi długi wysiłek, ktoś przygotowuje się do biegowego egzaminu, ktoś ucieka od pozabiegowych problemów, ktoś trenuje intensywnie, ale na pierwszym miejscu zawsze stawia życie rodzinne i zawodowe, dla kogoś jeszcze innego bieganie jest tylko formą okazjonalnej rekreacji i zabawy. Różne bywają podejścia i priorytety. Różne ograniczenia. A to z kolei decyduje w dużym stopniu o tym, co powinniśmy wybrać. A kto lepiej niż my sami potrafi ocenić, co jest zgodne z naszymi celami? Słuchać powinieneś wielu, decydować musisz sam.
Druga kwestia to obserwacja i kontrola własnego ciała podczas aplikowania nowego czynnika. Należy do tego podejść z dystansem, a jednocześnie mocno się na tym skupić. Tak by móc określić jego przydatność, pożyteczność i ewentualnie szybko zareagować na negatywne zmiany. Starać się poczuć jak najwięcej sygnałów wysyłanych przez własne ciało. Jeśli będziesz go uważnie słuchał, powie ci szczerze, co jest dla ciebie dobre, a co złe. Bo w bieganiu nie ma uniwersalnej, jedynie słusznej drogi. Gdyby tak było, niepotrzebne byłyby wszystkie inne szkoły treningowe i terabajty napisanych o nich tekstów. Swoją drogę musisz znaleźć sam. A żeby znaleźć, musisz szukać.
Nie ograniczaj więc swego biegania do szurania nogami na tej samej pętli. Nie bój się przetestować nawet dziwnie wyglądających rozwiązań. Sprawdzić nowe sprzęty i udogodnienia, spróbować odstawić te, z których już korzystasz, eksperymentować z nowymi ćwiczeniami, zrobić coś innego niż dotąd na treningu. Nawet coś bardzo dziwnego. Biegać boso, biegać z patykami w rękach, biegać tyłem, cokolwiek jeszcze, co przyjdzie ci do głowy. Popuść wodze fantazji.
I odważ się na więcej!