fbpx
Odzież

CEP, czyli jak narzędzie do młócenia zboża znalazło zastosowanie w młóceniu kilometrów

Test skarpet kompresyjnych firmy CEP.
cep test

Test skarpet kompresyjnych firmy CEP.

Nie mogę się powstrzymać, aby nie zacząć od znalezienia rozwiązania zagadki – dlaczego skarpety, które przyszło mi testować nazywają się CEP? Za głupią się nie uważam, a nazwa na prawej i lewej łydce na to wskazuje. Kolor, jaki przyszło mi pokazać światu to róż, a to w połączeniu z blondem moich włosów daje skojarzenie jednoznaczne. Na szczęście blond jest ciemnym, a kolor, jak kolor – każdemu należy się szacunek. Gdy pierwsze koty uciekły za płoty błyskawicznie pojawiły się kolejne. Cep – narzędzie rolnicze do ręcznego młócenia zboża. Znana jest również odmiana cepa używana, jako broń – cep bojowy. W porządku. Rozumiem. Czyli jakby nie było przekaz jest jasny – mam młócić kilometry zachowując postawę bojową i udowodnić, że choć cepem znakowana, to tępa nie jestem i biegać potrafię. Ok – wyzwanie przyjęte.

Teraz należało znaleźć miejsce testowania. Na zewnątrz smutno i pochmurno. Chłodem zawiewa i panuje ogólny marazm. Serce jednak się raduje, bo obrałam cel.  8. Półmaraton Warszawski, to była idealna okazja, aby wypróbować jak kompresja wpływa na mój organizm. Dodatkowo róż miał pokolorować szaro-brudny, miejski krajobraz.

Na początku należy wspomnieć, że nigdy nie miałam do czynienia z tego typu wynalazkami i choć czytałam i nasłuchałam się opowieści o ich cudownych właściwościach, sama nie miałam szansy ich doświadczyć. Nadszedł dzień próby. Po wstępnej obróbce cielesnej, czyli kąpieli i śniadaniu, przyszedł czas na ubranie przygotowanego uniformu biegowego. Skarpety biły swoim różem po oczach, ale ponieważ nastawienie do nich miałam bardzo przyjazne, to z dumą wzięłam się za ich nakładanie. Gimnastyka nie okazała się aż tak ciężka, bo choć trochę wysiłku wymagało wciągnięcie ich na łydki, to uczucie, jakie nastało później wszystko szybko zrekompensowało. Zgodnie z informacjami producenta materiał to w 85% poliamid i w 15% elastan.

Na marginesie, nie mogę ominąć tej prywatnej dygresji – jeszcze będąc uczennicą szkoły podstawowej i uczęszczając na lekcje techniki, Pani Gęga kazała uczyć się nam o włóknach. Po co i na co – do dziś nie wiem. Zaczęła się lekcja i wzywanie do odpowiedzi. Zimny pot oblewał biedne dzieci, a że jestem Nowak, czyli „tak czy owak zawsze Nowak” – byłam zdecydowanie za często na muszce. Otworzyłam zeszyt i naprędce nauczyłam się nazw włókien syntetycznych, które pamiętam do dziś! Oczywiście wezwano mnie do tablicy, a odpowiedź na zadane pytanie brzmiała: „Nie wiem, ale mogę wymienić włókna syntetyczne”. Dostałam „6” i odtąd moja wiedza i świąteczne opowieści przy rodzinnym stole bogatsze są o: włókna poliestrowe, poliamidowe, polichlorowinylowe, poliakrylonitrylowe.

skarpety kompresyjne do biegania kobiece cep

Także owy poliamid 20 lat później znalazł się właśnie na moich łydkach i zgrabnie je opinał. Czy przyjemny ciężko stwierdzić, bo nie jest to miękki plusz, jednak zwarł on moje mięśnie i miałam wrażenie gotowości do boju, a to było dla mnie najważniejsze. Rozmiar był idealny i tu należy się chwila uwagi, ponieważ dla niewtajemniczonych, aby dobrać odpowiednią wielkość skarpet, należy najpierw poznać obwód swojej łydki w jej najszerszym miejscu. Stopka dopasuje się sama. Te informacje zagwarantują nam prawidłowe działanie sprzętu. Delikatny ucisk praktycznie po chwili jest już nieodczuwalny.

Co budziło moje największe obawy, to fakt testowania skarpet po raz pierwszy na zawodach i niewiadoma, jak będą się zachowywały przez 21km. Wiadomym jest bowiem, że nie ma nic gorszego, jak uczucie uwierania, rolowania czy zsuwania się skarpet podczas biegu. Na szczęście nic a nic nie zakładało porażki, wręcz przeciwnie – konkret, stabilizacja i wygoda. Miałam wrażenie stopienia się ich z moim ciałem. Stopka nie miała żadnych szwów, więc dodatkowo miałam komfort, że nic mnie nie obetrze, a po boju wrócę bez krwawych ran. Ściągacz tuż pod kolanem delikatnie opinał, ale nie wpijał się w ciało.

Te cechy są namacalnymi, które mogę opisać.

Cała reszta założeń producenta o ich zbawiennym wpływie na ciało biegacza dotyka już przestrzeni, których ciężko mi doświadczyć, zmierzyć i poczuć. Postaram się, zatem odnieść do informacji technicznych i głośno zastanowić, co myślę na ich temat.

Zacznę od tego, że sam fakt działania skarpet opiera się na zjawisku kompresji. Jest to nic innego, jak ucisk, który powoduje zmniejszenie średnicy żył. Dzięki temu wzmożone zostaje działanie pompy mięśniowej, ogranicza się zastój żylny, co zapobiega obrzękom kończyn.

Kompresja ma powodować:

  • aktywację mięśni przed wysiłkiem (czułam ich zwarcie i gotowość do boju),
  • poprawę krążenia krwi (możliwe),
  • zwiększenie ilości tlenu dostarczanego do mięśni (nie wiem),
  • więcej energii podczas długotrwałego wysiłku (hmm… energia była, ale czy to zasługa skarpet?),
  • szybsze usuwanie resztek przemiany materii podczas oraz po wysiłku (nie wiem),
  • zmniejszenie ryzyka występowania skurczy mięśni oraz zabezpieczenie przez tzw. shin splints (nic mnie nie bolało, nic mnie nie złapało, jednak nigdy nie miałam tego typu problemów),
  • stabilizację wiązadeł i ścięgien (zgadzam się),
  • przyspieszoną regenerację po treningu/ zawodach (eliminując uczucie odrętwiałych mięśni) (zgadzam się – uczucie, jakie towarzyszyło mi po biegu, to lekkość nóg, a i w późniejszym czasie brak jakichkolwiek efektów związanych z przemierzeniem dystansu 21km),
  • minimalizację ryzyka zakrzepicy, będącej konsekwencją długotrwałego siedzenia w trakcie jazdy samochodem, czy lotu samolotem (brak efektu opuchniętych, ociężałych, zmęczonych nóg) (nie ta historia),
  • mniejsze ryzyko pojawienia się żylaków (oby).

Skarpety kompresyjne CEP według producenta dają gwarancję osiągania lepszych wyników, ale przede wszystkim mają istotnie przyspieszać proces regeneracji przed i po wysiłku. Do poprawy rezultatów podeszłabym z przymrużeniem oka, dlatego zdanie to podzieliłabym na dwie części – prawdziwą i dyskusyjną.

Podsumowując:

Dziś już wiem, że sezonem 2013 rządzić będzie barwny świat mojego kolorowego wnętrza i moich różowych cepów. Choć szafa ugina się od czarnych, sportowych ciuchów, których nie mogę się pozbyć, bo jakość technicznych ubrań jest na tyle trwała i dobra, że pewnie jeszcze dobre parę lat w nich pobiegam – to jednak obiecuję, że kolejne nabywane rzeczy będą mieniły się barwami tęczy. Może i będę ustrojoną choinką rzucającą się z daleka w oczy, ale:

  • będę czuła się bezpieczniej, bo nie wkomponuję się w krajobraz i kierowcy będą mogli już z daleka zlokalizować obiekt biegnący poboczem,
  • będę bardziej widoczna dla aparatów fotomaratonu, tym samym będę mogła szybciej zlokalizować się na zdjęciach z zawodów i przez to dłużej cieszyć się wspomnieniami,
  • będę szczęśliwsza, radośniejsza, bo bieganie to wulkan kolorowych endorfin,
  • co najważniejsze, dzięki skarpetom kompresyjnym będę biegała zwarta i gotowa do boju, z lekkością nóg, a także ze świadomością szybszej regeneracji mięśni, bo po testach uważam, że te cechy cepów są jak najbardziej słuszne i prawdziwe.

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Total
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Odwagi! Ciężki jest los początkującego biegacza...
Następny wpis
Chi Running
Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu “przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule “Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu