fbpx
Recenzje

Konkurs – do zgarnięcie 5 egzemplarzy Mój nowojorski maraton

Zacznijmy od tego, że Mój nowojorski maraton – Sébastien Samsona to pozycja dość niezwykła, jeśli chodzi o wydawniczy rynek książek dla biegaczy.
moj nowojorski maraton – sebastien samson 02

Zacznijmy od tego, że Mój nowojorski maraton – Sébastien Samsona to pozycja dość niezwykła, jeśli chodzi o wydawniczy rynek książek dla biegaczy. Przede wszystkim jest to…komiks! A podejście do komiksu, jako formy sztuki, jest dwojaki. Albo go uwielbiamy, albo jest obiektem naszych drwin w stylu: komiksy to ja czytałem, jak byłem młody. A połączenie komiksu i książki/podręcznika dla biegaczy to już dość karkołomne połączenie.  

Co? Ja nie pobiegnę?!

O czym jest „Mój nowojorski maraton” Sébastien Samsona? Streszczenie tej książki zawrzeć można w kilku zdaniach. Kilkoro przyjaciół przy lekko zakrapianej francuskim winem kolacji postanawia zapisać się i z powodzeniem przebiec maraton w Nowym Jorku. Do zakładu przyłącza się autor książki i zarazem jej główny bohater, Sébastien Samson, na co dzień kompletnie niebiegający nauczyciel rysunku w szkole we francuskiej Normandii. Przez pół książki opisuje jak Sébastien zaczyna truchtać po nadmorskich, wichrowych i deszczowych normandzkich pagórkach, druga połowa to jego zmagania z dystansem 42 km w Nowym Jorku. Tylko tyle albo aż tyle. 

Mój nowojorski maraton – Sébastien Samson
Mój nowojorski maraton – Sébastien Samson – krótki przewodnik po Nowym Jorku

„Mój nowojorski maraton” – czego absolutnie nie robić

Tylko czy to jest aby na pewno podręcznik? Po jego przeczytaniu zdecydowanie stwierdzam, że NIE. A nawet w niektórych momentach określiłbym go, bez grama przesady, jako antypodręcznik. Dlaczego? Ano dlatego, że główny bohater tej książki, popełnia w swoich przygotowaniach do nowojorskiego maratonu mnóstwo błędów, które zazwyczaj popełnia każdy biegowy debiutant, a których powinniśmy wszyscy unikać.

Każdy biegacz wie, że aby zmierzyć się z królewskim dystansem, trzeba wreszcie na treningu zmierzyć się z wydłużaniem dystansu, a w plan treningowy należy wpleść trening szybkościowy, taki jak tempówki czy interwały. Co robi nasz bohater? Unika tych jednostek treningowych jak ognia! Większość biegaczy, może nie wszyscy, korzysta z porad bardziej doświadczonych kolegów biegaczy. Jeśli nie profesjonalnych trenerów, to chociażby kumpli z grupy biegowej czy fachowych portali internetowych i prasy. A nasz bohater? Na każdą formę pomocy od biegowej braci reaguje alergicznie.

Czytając to, wiemy już, jak może się to skończyć. Bohater, choć sympatyczny, cały czas kręci bat na siebie i bolesne zetknięcie z maratońską ścianą jest nieuniknione. Trzymamy za niego kciuki, aby mu się udało, a z drugiej strony chciałoby się powiedzieć: a masz za swoje! Nie chciałeś słuchać dobrych rad, to teraz cierp! Masz nauczkę na przyszłość!

„Mój nowojorski maraton” to biegowy antypodręcznik pełny biegowych błędów głównego bohatera, których powinniśmy unikać. Ale to także zupełnie inne spojrzenie na bieganie. Bez planów treningowych, trenerów, długofalowych celów, skompilowanej nomenklatury, elektronicznych gadżetów, rywalizacji i dziwnych skrótów, które rozumieją tylko nieliczni (5×30″/30″ + 8×4’/3′ + 5×30″/30″ 1km trucht). 

Mój nowojorski maraton – Sébastien Samson
“Mój Nowojorski Maraton” – nie tylko dla miłośników komiksu 

Sentymentalny powrót do przeszłości

Czytając „Mój nowojorski maraton” uśmiechałem się pod nosem, bo… w myślach powróciłem do roku 2011, kiedy zaczynałem swoją przygodę z bieganiem. W butach, które dzisiaj trudno by nazwać sportowymi. W spodenkach biegowych, które de facto były kąpielówkami, ale tylko one miały kieszonkę, do której mogłem schować klucze. Brak stopera rekompensował mi zegarek wskazówkowy, który ręcznie ustawiałem na „pełną” godzinę, aby łatwiej mierzyć czas spędzony na bieżni. W bawełnianej, zwykłej koszulce, która, gdy się spociłem, ważyła kilka kilogramów i można ją było wykręcać jak ścierkę.

Wtedy liczył się tylko czas spędzony na zarośniętym, przyszkolnym boisku, pełnym rozbitych butelek i resztek weekendowych ognisk palonych przez lokalnych lumpów. Celowo napisałem CZAS, nie DYSTANS. Bo dopiero po kilku miesiącach dowiedziałem się, ile metrów ma tak naprawdę jedno okrążenie boiska (333 m, pamiętam to do dzisiaj). Do tego momentu moim wyznacznikiem treningu był czas spędzony na bieżni, a nie dystans. A dlaczego biegałem po tak niesprzyjającym wszelkiej aktywności terenie? Bo w tamtych czasach widząc biegacza na ulicy lub chodniku ludzie oglądali się z zaciekawieniem, zastanawiając się jednocześnie, co to za wariat i przed kim ucieka, a niektórzy nawet pukali się w czoło. Bum na bieganie miał nadejść za rok lub dwa.

Biegowy, antypodręcznikowy przewodnik po Wielkim Jabłku

Jednak „Mój nowojorski maraton” ma jeszcze inną cechę, dzięki której czyta się go z zaciekawieniem. Jest to także doskonały przewodnik po Nowym Jorku. Zanim nasi główni bohaterowie, Sébastien ze swoją partnerką i grupką przyjaciół, zmierzą się z maratońskim dystansem, zwiedzają miasto, zaliczając większość miejsc turystycznie wartych odwiedzenia. Także po maratonie, gdy większość biegaczy liże rany, Sébastien z wywieszonym językiem odwiedza kolejne atrakcje turystyczne, aby z wyjazdu przywieźć, oprócz zakwasów, niezapomniane wrażenia z odwiedzonych nowojorskich galerii sztuki.

Widać także kunszt rysowniczy i niezwykłą wyobraźnię autora. W doskonały sposób wplata w wyobrażenia głównego bohatera pojedyncze kadry z filmów, których akcja działa się w Nowym Jorku. Mamy tutaj „Taksówkarza” Martina Scorsese, „West side story” Roberta Wise’a i Jerome’a Robbinsa czy „Maratończyka” Johna Schlesingera. To nadaje książce jeszcze większego, artystycznego smaczku.

Podsumowanie

Po pierwsze. „Mój nowojorski maraton” – Sébastien Samsona to komiks. Jednak miłośnicy Mangi i Thorgala będą zawiedzeni. Bliżej mu raczej do doskonałego „Mikołajka” Rene Goscinnego. Czyli lektury pełnej humoru, ciepła i dystansu. 

Po drugie. „Mój nowojorski maraton” to nie podręcznik biegowy. To zdecydowanie pean ku czci biegania, jako zwykłej aktywności, bez zbędnego komplikowania, planów, strategii i specjalistycznych treningów. To książka o radości z biegania i bycia częścią biegowej rodziny.

„Kiedy tak kręcę się między tymi kobietami i mężczyznami, przypatrując się wszystkim twarzom, samo pojęcie wyniku wydaje mi się absurdalne, wręcz obraźliwe”[1] 

I po trzecie – to niezwykła zachęta, aby łączyć bieganie ze zwiedzaniem. Dzięki tej książce chociaż na chwilę przenosimy się do Nowego Jorku i razem z bohaterami podziwiamy, i zwiedzamy to wspaniałe miasto, które nigdy nie zasypia.

Jednak dla mnie osobiście to powrót do moich biegowych korzeni. Gdy nie liczył się wynik ani rywalizacja tylko radość z samego pozostawania w ruchu. Każdemu polecam, aby na chwilę zapomniał o (nie)realizowanym planie na jesienny maraton i na chwilę cofnął się do tego momentu, gdy zaczynał biegać. Naprawdę warto spojrzeć na całą naszą biegową egzystencję z trochę innej, dziecięcej perspektywy.


[1] Mój nowojorski maraton. Sébastien Samson, str. 95

Konkurs, konkurs, konkurs

Co trzeba zrobić?

W możliwie szczery i obiektywny sposób dokończ następujące zdania:

REGULAMIN

  • wasze odpowiedzi zbieramy do niedzieli 26 stycznia br. – do godziny 22:00 – w komentarzach pod tym wpisem,
  • jeżeli któraś z odpowiedzi będzie taka sama lub bardzo podobna, liczyć się będzie szybszy termin nadesłania odpowiedzi,
  • nie ma ograniczeń odnośnie długości odpowiedzi i formy,
  • o zwycięzcy poinformujemy pod tym wpisem – najpóźniej do 02 lutego br.,
  • autorzy 5 najciekawszych odpowiedzi zostaną nagrodzeni egzemplarzem promowanej książki,
  • każda osoba może dokonać jednego zgłoszenia.

Koniecznie wykorzystaj system komentarzy pod spodem.

Zrzut ekranu 2019 12 16 o 15.49.39
Konkurs - do zgarnięcie 5 egzemplarzy Mój nowojorski maraton 13

Przez system komentarzy możesz dodać odpowiedź w postaci tekstowej lub fotograficznej (druga ikona od lewej).

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Total
0
Shares

(16) Napisz komentarz

  1. Lubię TreningBiegacza.pl za … to, że pisze o bieganiu. O rożnych aspektach dotyczących biegania. O metodach treningowych, o sprzęcie, diecie, o nowinkach ciuchowych i technologicznych. O wydawnictwach i gadżetach.
    W serwisie TreningBiegacza.pl wkurza mnie … to że pisze o bieganiu ;-( A tak na serio, wkurzam się sam na siebie, kiedy dostaję nową wiadomość z portalu. Bo przypomina mi, że odpuściłem, że nie znalazłem motywacji i samozaparcia, żeby podjąć stosowne działania, żeby ruszyć tyłek i pobiec – nieważne, czy dokoła murawy na stadionie czy gdzieś w dal przed siebie…
    serwisie TreningBiegacza.pl poprawiłbym … sam nie wiem, może jakieś filmowe porady? Coś w stylu – jak prawidłowo ćwiczyć na drabinkach koordynacyjnych, jak wykonywać ćwiczenia siłowe, robić skipy.

  2. Lubię TreningBiegacza.pl za to, że jak osioł zacząłem przygodę z bieganiem bez odpowiedniego przygotowania. Tu dowiedziałem się jakie popełniłem błędy i skąd moja kontuzja, którą okazała się na szczęście niegroźna i już jej nie ma. Teraz czytam wiele artykułów na tej stronie i zgodnie z planem treningowym przygotowuje się do mojego pierwszego maratonu.
    W serwisie TreningBiegacza.pl wkurza mnie – nie to zbyt mocne, raczej na początku trochę mnie irytowało, że nie ma tu zbyt dużo aktykułów o żywieniu, a dokładniej o diecie wege dla biegaczy, która mnie interesuje.
    W serwisie TreningBiegacza.pl poprawiłbym – hmm.. może coś można by poprawić, ale dla mnie osobiście serwis jest czytelny i rzozumiały – dla takiego amatora jak ja jest OK.

  3. Lubię treningbiegacza.pl za konkursy, w których można wygrać ciekawą książkę (albo komiks ;), bo książki (albo komiksy) lubię czytać, a i sam też czasem je piszę (komiksów na razie jeszcze nie :p).
    W serwisie treningbiegacza.pl wkurza mnie to, że jest taki dobry! 😉 Męczę się z tym WordPressem i nie mogę dojść do takiego poziomu, jaki ma treningbiegacza.pl, więc zazdroszczę, że nic się nie wykrzacza i hula aż miło. Ale to taka pozytywna zazdrość!
    W serwisie treningbiegacza.pl poprawiłbym wyłapywanie literówek (może jestem jakimś maniakiem, ale w tytule tego artykułu jest “Konkurs – do zgarniecie zamiast do zgarnięcia). Ale jak już poprawicie szczegóły, to już w ogóle popadnę w kompleksy, jeśli będzie idealnie. Ale tego Wam życzę!

  4. Lubię TreningBiegacza.pl za to że newsletter nie spamuje mi na maila. W serwisie TreningBiegacza.pl wkurza mnie że czytając niektóre artykuły napotykam na na czasy innych biegaczy, siada mi na motywację kiedy widzę że ktoś jest szybszy ode mnie 😅 W serwisie TreningBiegacza.pl poprawiłbym: hmmm, może forma podcastu do sluchania 😁

  5. Lubię treningbiegacza.pl za uświadamianie mnie o błędach jakie popełniam w moim bieganiu. Wkurza mnie w treningbiegacza.pl wytykanie moich błędów w bieganiu. Poprawiłbym w treningbiegacza.pl więcej porad jak biegać, co robić a czego nie 😜

  6. W serwisie biegacza wkurza mnie,
    że nie chce on za mnie biegać, o nie!
    By mieć efekty, osiągać cele,
    karze mi biegać, od serca, szczerze.
    Lubię go za to, że w dobrej wierze,
    doradzi, nakłoni, podpowie, zbierze.
    Bym w garść się wzięła, trening zrobiła,
    i była potem dla innych miła.
    Bo niewybiegana, powiem ja Wam,
    uciekać lepiej, taki to kram.
    Więc podziękować mi pozostaje,
    za Wasze rady, dużo to daje.
    Moc informacji, recenzji wiele,
    korzystam ja i przyjaciele.
    Zatem buziaka wielkiego ślę,
    Na trening teraz pakując się.
    Aaa jeszcze …
    co bym w serwisie tym poprawiła,
    Nic! Cóż tak czasem bywa 😉
    Kocham go za to jakim jest,
    Dobra robota, praca na fest.

  7. Lubię TreningBiegacza.pl za to, że nieustannie motywuje mnie do biegania oraz wysiłek jaki ktoś wkłada w jego tworzenie. Szacun!
    W serwisie TreningBiegacza.pl wkurza mnie brak systematycznego uporządkowania artykułów.
    W serwisie TreningBiegacza.pl poprawiłbym właśnie to co mnie wkurza 😉

  8. Lubię TreningBiegacza.pl za formę Newsletteru. Przy okazji maila pdczytuję listę tematów, które mogą mnie zaciekawić. Newsletter jest imiennie skierowany do mnie – to fajne. Dzięki newsletterowi trafiłem m.in. na ten konkurs. Newsletter robi wr
    enie ciekawego, zawsze z dobrymi zdjęciami.
    W serwisie TreningBiegacza.plwkurza mnie jak jakiś artykuł zalega na stronie za długo. Robi to wrazenie, ze nic się nie zmienia i nie ma co szukać czegoś świzego. Jestem pewien, ze artykuły nie powinny znikać, ale powinny dyskretnie znikać, pozostając łatwe do znalezienie i dostrzezenia przez rzadziej odwiedzających serwis.
    W serwisie TreningBiegacza.pl poprawiłbym dział z gadzetami. Chciałbym więcej niezaleznych testów i porównań sprzętu, nawet takiego mniejszego jak skarpetki czy rękawiczki. Chętnie poczytałbym o ciekawostkach sprzętowych niekoniecznie potrzebnych czy dostępnych, ale interesujących.

  9. Lubię Treningbiegacza.pl za to, że po prostu jest 🙂 mogę tu znaleźć wszystko co mnie interesuje w związku z moją pasją jaką jest bieganie. Mam tu rzetelne, konkretne i sprawdzone informacje w jednym miejscu. Czego chcieć więcej? 😉
    W serwisie Treningbiegacza.pl wkurza mnie… No właśnie co? Myślę myślę i chyba nic nie wymyślę 😉 jest dobrze tak jak jest 🙂
    W serwisie Treningbiegacza.pl poprawilabym.. Info o muzyce. Można by na przykład codziennie wrzucać jakiś jeden utwór motywujący do biegania. Wiadomo że najczęściej biegamy przy muzyce, to nas napędza, warto więc byłoby stworzyć taką treningowa listę Treningbiegacza.pl 🙂

  10. Lubię TreningBiegacza.pl za zbiór wiedzy i ciekawostek o bieganiu, ale najbardziej za przejrzyste plany treningowe, które potrafi rozszyfrować nawet taka osoba początkująca, jak ja. 🙂
    W serwisie TreningBiegacza.pl wkurza mnie to, że jest tak mało informacji o autorach tekstów. Mogłaby się pojawić u każdego wzmianka o zawodzie i choćby ulubionym dystansie. :)chyba, że takie coś jest, a nie widzę. 🙂
    W serwisie TreningBiegacza.pl poprawiłbym …kalendarz biegów. Moim zdaniem za mało imprez się tam znajduje, rozumiem, że nie wszyscy organizatorzy wstawili tam swoje biegi, ale Wy moglibyście to jakoś zaktualizować.:)

  11. Lubie treningbiegacza.pl za konkretne informacje, proste i zrozumiałe teksty oraz ich różnorodność.
    W serwisie treningbiegacza.pl poprawiłabym powiązane artykuły, czytam artykuł na temat dajmy zdrowia a w powiązanych pojawia się recenzja butów czy zapowiedź biegów.
    W treningbiegacza.pl wkurza mnie fakt, że przy włączaniu menu nie mogę przy diecie trafić na strzałkę aby rozwinąć tematy 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Poznań Maraton największym maratonem w Polsce!
Następny wpis
Piąty raz pobiegniemy w Świdnicy

Powiązane artykuły

Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu “przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule “Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu