Trener Paweł Grzonka odpowiada na pytanie czytelnika: Czy zaleca Pan swoim zawodnikom rozciąganie? Jeżeli tak, to dlaczego. Dziękuję za odpowiedź!
Odpowiedź trenera Pawła Grzonki:
Oczywiście, że tak. Nie wyobrażam sobie, aby moi podopieczni ograniczali się tylko do „nabijania” przebiegniętych kilometrów. Stretching, czyli zmodyfikowana forma rozciągania stosujemy 3 razy w tygodniu. Co prawda są to krótkie sesje trwające od 5 do 10 minut, ale prawidłowo przeprowadzone w zupełności wystarczą. Dzięki rozciąganiu pracują również te mięśnie, które podczas biegu są rzadko angażowane. Pomaga to zapobiegać urazom. Weźmy na przykład przypadkowe stąpnięcie na wystający korzeń. Nie dość, że można skręcić „kostkę” to w powietrzu wisi naderwanie mięśnia czworogłowego i dwugłowego uda, łydki a nawet naderwanie pachwiny – jest to niemalże pewne przy stawie o przeciętnej ruchomości (czy mało rozciągliwych mięśniach). Dodatkowym atutem rozciągania jest to, że świetnie stymuluje napięcie mięśniowe. Pozwala na rozładowanie „stresu” treningowego i zwiększa ruchomość w stawach powodując, że nasze ciało jest bardziej elastyczne, co zmniejsza ryzyko urazu. Można porównać to do małego dziecka. Nigdy nie słyszałem aby małe dziecko skręciło kostkę. To dzięki dużej gibkości, która niestety zanika wraz z jego rozwojem. Dlatego poprzez rozciąganie możemy niejako przystopować ten proces i cieszyć się ponad przeciętną gibkością (ruchomością w stawie).