Spis treści
Po każdym z artykułów dotyczących odchudzania pojawia się więcej pytań niż konkretnych odpowiedzi. Okazuje się, że liczba sprzecznych informacji, która wynika z podobnych publikacji jest wręcz niepoliczalna i trudno zadecydować, jak to jest z tymi cukrami, tłuszczami czy suplementami wspomagającymi „spalanie”. Ten bałagan da się jednak uporządkować, gdy zrozumie się podstawowy mechanizm odchudzania, który polega na dostarczaniu organizmowi mniejszej liczby kalorii od naszego dziennego zapotrzebowania. Proste? Niekoniecznie, ale mamy narzędzia, które mogą to zadanie ułatwić.
Zwięźle i na skróty, czyli streszczenie dla zabieganych:
Odchudzanie to proces o stosunkowo prostej logice – by tracić na wadze należy przyjmować liczbę kalorii mniejszą od tej, której nasz organizm potrzebuje na co dzień. By założenie to wprowadzić w życie, powinniśmy znać wartość swojej podstawowej przemiany materii, a następnie bilansować posiłki i aktywność fizyczną by spełnić warunek deficytu. Zadanie to ułatwi nam aplikacja KalkulatorKalorii, dzięki której – niezależnie od tego czy, i jak intensywnie, uprawiamy sport – będziemy w stanie na bieżąco kontrolować liczbę przyjmowanych węglowodanów, białek i tłuszczy, a w ostateczności – kalorii. Proces odchudzania (lub odwrotenie – nabierania masy) stanie się łatwiejszy, a my bardziej świadomi własnego organizmu.
Dieta dietą, kalorie kaloriami…
W wersji trywialnej powyższe założenie oznacza, że możemy jeść co chcemy, byle w odpowiednich ramach. Taką filozofią kierował się modny do niedawna nurt IIFYM (ang. If it fits your macros, czyli w wolnym tłumaczeniu: jedz zgodnie z wyliczonym zapotrzebowaniem). Czy to przynosiło efekty? Oczywiście! Wbrew informacjom z kolorowych gazet, schudnąć możemy jedząc na co dzień lody, czipsy czy słodkie bułki i zapijając wszystko gazowanym napojem z cukru. Z naszego – sportowego – punktu widzenia taka dieta jest jednak ryzykowna. Biorąc pod uwagę cyklicznie wykonywane, mniej lub bardziej intensywne, treningi, powinniśmy dostarczać organizmowi produkty pozwalające nam nie tylko schudnąć, ale zachować zdrowie i dobrą kondycję. Pisał o tym na naszym portalu Przemysław Niemczuk w artykule 5 sposobów na odchudzanie. Kalkulator jest zatem narzędziem pomocnym, ale nie zwalniającym nas z myślenia.
KalkulatorKalorii.net krok po kroku
Jeden z takich programów miałem ostatnio okazję wypróbować. Dodam, że do tej pory nie stosowałem żadnej diety, a liczba wykonywanych tygodniowo treningów pozwalała mi pozostać szczupłym niezależnie od ilości pochłanianej czekolady. Dlatego moim celem podczas tego testu było nie tylko sprawdzenie perspektywy łatwego zrzucenia wagi z kalkulatorem, chciałem także przekonać się, czy monitoring spożywanych kalorii i makroskładników ma sens z punktu widzenia sportowca-amatora.
Testowany kalkulator bierze pod uwagę i takie możliwości, pozwala bowiem użytkownikom określić własny cel. Po wpisaniu w odpowiednią tabelę swojego wieku, wzrostu i wagi, szacuje dziennie zapotrzebowanie kaloryczne, a następnie w oparciu o trzy kategorie: sport wytrzymałościowy, wyrzeźbienie ciała oraz redukcja wagi, pozwala zaplanować konkretny efekt. Wybór kategorii ma przy okazji wpływ na liczbę proponowanych w diecie makroskładników: białek, tłuszczy i węglowodanów. Dla sportowców wytrzymałościowych węglowodanów będzie stosunkowo dużo (do 60% dziennego zapotrzebowania kalorycznego). Związane jest to zapewne ze stosunkowo długimi treningami i koniecznością uzupełniania utraconej w ich trakcie energii. Warto przy tym zaznaczyć, że program ostrzeże nas, gdy obrany cel okaże się zbyt ambitny czy – mówiąc wprost – niezdrowy przy próbie realizacji. Jeżeli w miarę szczupła osoba założy redukcję rzędu jednego czy dwóch kilogramów tygodniowo, KalkulatorKalorii zaproponuje rozłożenie tego celu na dłuższy okres lub jego ograniczenie do czego załączy stosowną poradę. Taki przejaw zdrowego rozsądku zaskoczył mnie bardzo pozytywnie.
Wygląd i funkcjonalność dziennika KalkulatorKalorii.net
KalkulatorKalorii.net funkcjonuje jako platforma internetowa, którą połączyć możemy z osobistym kontem na Facebooku. To minimalizuje kwestie formalne i pozwala na bardzo szybkie logowanie. Dodatkowym atutem jest aplikacja na telefon lub tablet, które w dzisiejszym świecie towarzyszą nam na co dzień.
Portal jest przejrzysty i bardzo prosty w obsłudze. Podstawowa zakładka to dziennik kalorii, który możemy dzięki temu na bieżąco aktualizować. Ponadto, przeskakiwać możemy między kalendarzem, raportami, które w obrazowy sposób ukazują naszą aktywność czy liczbę spożywanych kalorii i zakładką z własnymi przepisami, której – z racji kuchennej ułomności – nie wykorzystywałem. Kolejnym elementem interaktywnym jest boczna zakładka z punktami, które są swego rodzaju motywacyjną zabawą dla korzystających z portalu. Trzymanie się ustalonego celu czy wykorzystywanie dietetycznych porad pozwala nam zdobywać punkty i piąć się w klasyfikacji użytkowników.
Wygoda codziennego użytkowania
To kwestia fundamentalna – wykorzystanie tego typu platform nie powinno zabierać nam zbyt dużo czasu (wystarczająco dużo zżera go analiza treningów). W wersji idealnej kilka kliknięć powinno umożliwić dodanie posiłku czy treningu do zestawienia. Reszta kalkulacji i myślenia to robota dla samego programu i tak w rzeczywistości jest w przypadku KalkulatoraKalorii.
Po wybraniu posiłku otwieramy listę produktów, po której najwygodniej poruszać się z pomocą wyszukiwarki. Baza produktów jest spora. Nie wyobrażam sobie ogarnięcia wszystkich produktów, które są dostępne na rynku, więc czasami musimy skorzystać z płatków o podobnym składzie albo chleba najbliższego temu, który jemy, ale to nie powinno znacząco wpływać na kalkulacje (w końcu nasze zapotrzebowanie też nie jest wyliczane co do kalorii). Dla szukających pewności pozostaje opcja dołączenia do listy swojego produktu i wówczas problem znika. Na koniec pozostaje nam określić ilość spożywanego produktu, co ułatwiają porcje i domyślne wagi zamieszczone przez twórców kalkulatora (chodzi np. o jajka czy warzywa). Nie trzeba zatem za każdym razem wszystkiego ważyć, co często wytykane jest przez przeciwników tego typu programów.
Z treningami jest podobnie – z listy wybieramy daną aktywność, określoną co do intensywności, a następnie dopisujemy czas jej wykonywania. Wielu mogłoby narzekać, że nie możemy wpisać dokładnych temp treningu biegowego czy np. liczby spalanych kalorii, które wyliczył nam zegarek, ale przypominam, że i zegarki podają te wartości w przybliżeniu. KalkulatorKalorii testowałem biegając z Suunto Ambit3 Peak (którego recenzję znajdziecie tutaj) i spalane kalorie w odnośnych dyscyplinach zgadzały się w dużym stopniu z tymi z portalu.
Aktywność i posiłki możemy dopisywać do dziennika za każdym razem osobno, w czym pomaga wspomnina aplikacja na telefon lub robić to na koniec dnia. Zazwyczaj korzystałem z tej pierwszej opcji, bo pozwalała kontrolować na bieżąco liczbę kalorii i manipulować posiłkami, ale domyślam się, że nie każdy będzie miał na to czas. W tym drugim przypadku nie będziemy już w stanie wiele zmienić w naszym bieżącym bilansie, ale wyciągniemy wnioski na następne dni. Jest to jednak wygodne, gdy w ciągu dni mamy dużo spraw na głowie albo planujemy dłuższą wycieczkę.
Wnioski dla użytkownika
Po pierwsze, przekonałem się, że z takim kalkulatorem naprawdę łatwo jest kontrolować ujemny bilans kaloryczny. Dzięki danym z całego dnia czy tygodnia widzimy wyraźnie, w którym momencie popełniamy jakiś błąd i z jakiego produktu ewentualnie zrezygnować (wielu z nas na pewno zdziwi się, jak wiele kalorii spożywa słodząc na co dzień kawę czy herbatę lub dodając do tej pierwszej mleko). Z drugiej strony może się okazać, że parę ciastek danego dnia nie wpłynie negatywnie na realizację celu – to naprawdę pocieszające.
Jeszcze bardziej interesujących danych może dostarczyć dzienny rozkład makroskładników. W moim przypadku okazało się, że niemal każdego dnia spożywałem za małą ilość białka, co znacząco wpłynęło na moje kolejne wybory dietetyczne. Kanapki postanowiłem zastępować jajecznicą i bilans zaczął się wyrównywać – takich właśnie zmian w podejsciu do diety oczekuje się od tego typu programów!
Trzecią ważną z biegowego punktu widzenia kwestią jest oczywiście wpływ treningu na bilans kaloryczny. Tu również Kalkulator okazał się pomocny, bowiem w okresie roztrenowania lub wyraźnych zmian w treningu (np. zwiększenia jego intensywności czy długości) nasza dieta powinna podążać za rosnącą lub malejącą aktywnością. Mi udawało się kontrolować bilans w kontekście roztrenowania, gdy łatwo przytyć. Wyobrażam sobie także, jak rosnąć będzie zapotrzebowanie w okresie startowym. W skali mikro dowiemy się także, ile jadać w dni treningowe, a ile w czasie wolnym.
Zyskujemy zatem poręczną platformę uzupełniającą nasz klasyczny dziennik treningowy, dzięki której łatwiej i z większą świadomością wprowadzimy w życie plan poprawy naszej sylwetki czy stanu zdrowia.
Podsumowując…
Wykorzystanie KalkulatoraKalorii z punktu widzenia sportowców może nieść wiele pozytywnych skutków. Nie zastąpi on oczywiście rozumu i nie zmusi nas do wyboru odpowiednich produktów, ale będzie sygnalizatorem potrzeb i wskazówką, gdy poczujemy się źle lub złapiemy kontuzję (może wynikać ona będzie z niewystarczającej podaży białka czy zdrowych tłuszczy).
Należy jednak zaznaczyć, że jest to program równie użyteczny dla tych z nas, którzy jeszcze nie znaleźli w swoim tygodniowym rozkładzie zajęć miejsca dla sportu. Zgodność bilansu z określonym celem zależeć będzie od naszych wyborów żywieniowych, a zatem sport nie jest konieczny by schudnąć z pomocą KalkulatoraKalorii. Wydatek 19 zł za miesiąc użytkowania nie wydaje się przy tym specjalnie wysoki, a z pewnością znacznie mniejszy niż sumy przeznaczane na „magiczne tabletki odchudzające” i wszelkiej maści „spalacze”.
KalkulatorKalorii i krótki film, który pokazuje prostostę jego wykorzystania znajdziecie pod tym adresem.