Kilka tygodni temu, zwlokłem się z łóżka i poszedłem na luźny, 10 kilometrowy bieg. Wybrałem się na dobrze znaną mi trasę. Dziesiąta rano – 45 minut i po sprawie. Pięć dni później, zrobiłem to samo o piątej po południu. Zegarek wskazał 42 minuty i kilka sekund.
Wynik o prawie trzy minuty lepszy. Warunki, w których biegałem były bardzo zbliżone, a jedyną różnicę stanowiła godzina treningu. Minęło zaledwie kilka dni, a nastąpił wręcz niebywały postęp. Zacząłem się zastanawiać czy to efekt świetnie dobranego planu treningowego, czy może rzeczywiście czas odgrywa tu kluczową rolę.
Bieganie rano – jak się zmotywować?
Oczywiście szanse na to, że poprawiłem się o siedem procent w zaledwie kilka dni, są znikome. Nie robiłem ostatnio żadnych cięższych treningów. Poprawy wyników należy doszukiwać się w badaniach, które pokazują, że godzina treningu może wpływać na osiągany rezultat.
Patrząc wstecz na poranek, wyruszyłem pobiegać zaledwie pół godziny po przebudzeniu. Najwięcej czasu zabiera mi zebranie się w sobie i wstanie z łóżka. Początkowo, mój bieg przypomina człapanie, ale po trzech kilometrach budzę się i wypracowuję w sobie jakiś rytm. Pokonując tę samą trasę kilka dni później, ale o innej godzinie odnalazłem swoje tempo od samego początku, co miało ogromne znaczenie na wynik. To jakby porównać ze sobą dzień i noc.
Nie licząc moich prywatnych obserwacji, w marcu 2009 roku na łamach New York Timesa pojawił się ciekawy artykuł. Wyniki badań przeprowadzonych przez różnych naukowców wskazują na to, że najlepsze wyniki osiąga się między szesnastą a dwudziestą. Hormony odpowiedzialne za wydajność i temperatura ciała gwarantują wtedy przybliżenie się do optymalnych możliwości.
Przy wykonywaniu treningu należy pamiętać by dać sobie czas na rozgrzewkę i rozluźnienie ciała. Mój trener, Paweł Grzonka, tłumaczył mi to kiedyś porównując organizm człowieka do silnika samochodu. Spróbujcie osiągnąć świetne wyniki w zimny poranek, starając się od początku grzać ile fabryka dała. Tak się po prostu nie da!
Jest wśród nas wiele osób, które nie mogą sobie pozwolić na bieganie o każdej porze dnia i nocy. Czasami trening musi być pierwszą rzeczą odbębnioną z rana, bo potem spada na nas nawał obowiązków, które niesie ze sobą rzeczywistość. Regularnie bieganie w cyklu całodobowym, tj. bieganie o stałych godzinach również może wpływać na poprawę wyników i pozwalać na przesuwanie poprzeczki w górę. Bieganie od rana sprawia, że nasza wydajność o poranku wzrasta. Ten sam efekt zauważalny jest gdy trenujemy regularnie po południu – w godzinach popołudniowych należy spodziewać się lepszych czasów.
Codzienna rutyna może stanowić klucz do sukcesu. Popołudnie równa się większym zasobom energetycznym więc jeśli masz możliwość wykonywania treningów później, warto spróbować.
Jak jest w Waszym przypadku? Czy odczuwacie różnicę w samopoczuciu biegając rano lub wieczorem? Prosimy o pozostawienie komentarza pod artykułem. Redakcja TreningBiegacza.pl po zebraniu wszystkich wyników, przedstawi zalety biegania rano i wieczorem w oddzielnym artykule.