Spis treści
Nieważne czy tej wiosny stawiasz swoje pierwsze biegowe kroki, czy jesteś starym wyjadaczem przygotowującym się do kolejnego startu, kwestia pewności siebie dotyczy również i Ciebie! Jeśli jeszcze nie doceniłeś istoty pewności siebie podczas swojej przygody z bieganiem, z pewnością dane Ci to będzie doświadczyć. Być może będzie to w postaci wątpliwości – a co, jeśli nie dam rady!? – lub nutki arogancji – tylko patrz na mnie! Jak zwykle kluczem okazuje się odnalezienie własnego optimum, balansowanie pomiędzy swoimi lękami i wątpliwościami, a tupetem i arogancją. Cel jest prosty: odnaleźć swój złoty środek na poczucie pewności siebie w bieganiu!
Najważniejszym kluczem do sukcesu jest pewność siebie. Natomiast kluczem do pewności siebie jest przygotowanie. Arthur Ashe (amerykański tenisista, zwycięzca turniejów wielkoszlemowych).
Pewność siebie? Ale co to właściwie znaczy?
Pewność siebie to nic innego jak wiara, zaufanie albo przekonanie o własnych umiejętnościach lub możliwościach. W odniesieniu do biegania ktoś może być pewny siebie na przykład wobec ukończenia kolejnego maratonu, pobicia rekordu życiowego na ulubionym dystansie albo swojej determinacji w konsekwentnym realizowaniu treningu.
W psychologii istnieją jeszcze trzy podobne pojęcia, które często używane są wymiennie z pewnością siebie, choć znaczą coś trochę innego. Jest to poczucie własnej skuteczności, czyli zakres albo siła przekonania o własnej pewności siebie w ogóle lub względem konkretnej umiejętności. Na przykład mogę mieć wysokie poczucie własnej skuteczności jako biegacz w ogóle, ale niskie jako długodystansowiec. To oznacza mniej więcej tyle, że choć świetnie czuję się w sprintach i krótszych dystansach, to brakuje mi tego samego poczucia w biegach długich, których po kontuzji w ogóle się nie podejmuję. Mimo tego, że nie biegam w maratonach, to mam wysokie poczucie własnej skuteczności jako biegacz, gdyż regularnie trenuję i przygotowuję się do realizowania zamierzonych przeze siebie celów.
Kolejnym terminem, którego używają psychologowie to poczucie własnej wartości. Tutaj chodzi nam przede wszystkim o ogólną samoocenę i postawę względem samego siebie. Znowu w odniesieniu do siebie samego, mogę powiedzieć, że moje poczucie własnej wartości jest dość wysokie, mimo tego że nie mam wysokiego poczucia własnej skuteczności względem każdej życiowej umiejętności. Jednak kiedy do moich drzwi puka nowe wyzwanie, podejmuję je i robię co w mojej mocy, aby jemu podołać. Analogicznie, jeśli ktoś z wysokim poczuciem własnej wartości dopiero rozpoczyna swoją przygodę z bieganiem, to w pewnym sensie wychodzi poza swoją strefę komfortu. Chociaż pierwsze treningi mogą podać w wątpliwość pewne przekonania o samym sobie, to ogólnie rzecz biorąc taka osoba powinna szybko zaadaptować się do nowego reżimu treningowego.
Wreszcie jest też poczucie umiejscowienia kontroli, czyli zakres lub siła przekonania o wpływie na własne życie. Innymi słowami można powiedzieć, że jest to interpretacja tego, co wydarza się w życiu i stopień odpowiedzialności, jaki przykładamy do tego. Jak bardzo wpłynąłem na to, co się wydarzyło (niezależnie od sukcesu czy niepowodzenia). Co JA mogę zrobić dalej, jak JA mogę zareagować?
Pewność siebie u biegaczy
Wiemy, że zaangażowanie w sport i aktywność fizyczną są powiązane z pewnością siebie i poczuciem własnej wartości. Trudno jednak stwierdzić, czy ludzie podejmują się aktywności takiej jak bieganie, ponieważ już są pewni siebie, czy może po to, aby tą pewność budować bądź podtrzymywać.
Jestem skłonny przychylić się do tej drugiej hipotezy, że to bieganie pomaga w budowaniu pewności siebie i ogólnego poczucia własnej wartości. Pozwala na testowanie swoich granic i poszerzanie horyzontów jak żaden inny sport. W szczególności tak jest na początku przygody z bieganiem, gdyż podczas każdego treningu możemy zauważyć wyraźny postęp. Powoli to, co kiedyś było dla nas niemożliwe, staje się rozgrzewką. Notowanie tych małych kroczków, kolejnych osobistych sukcesów jest czymś niezmiernie ważnym. Determinacja, wytrwałość i cierpliwość najbardziej liczy się u początkujących biegaczy, którzy mogą spotkać się ze sporym niedoborem pewności siebie i poczucia własnej skuteczności. Ważne, żeby zacząć od małych kroczków, gdyż zarówno nasze ciało jak i umysł musi dostosować się do nowych bodźców, które im serwujemy. To odnosi się zarówno do początkujących biegaczy, którzy dopiero budują swój nawyk jak i tych, którzy pragną przenieść się na kolejny, wyższy poziom.
„Praktyka” pewności siebie
Dokładnie tak jak na trasie, tak w przypadku budowania umiejętności mentalnych we własnej głowie, każdy biegacz sam musi znaleźć odpowiednie tempo. Warto zadbać o optymalną stymulację, na przykład przez ustalanie celów, która pozwala nam na podjęcie jakiegoś wyzwania i jednocześnie daje szansę na jego realizację. Strefa optimum dla każdego jest trochę inna, ale myślę, że można śmiało powiedzieć, że znajduje się między tym co ambitne, a tym co realistyczne.
Jednak ani jedno, ani drugie nie bierze się znikąd i naturalnie będzie wzrastać z każdym dniem treningu, biegową praktyką i obyciem z tym, co nas czeka na treningu czy zawodach. Maria Szarapowa, rosyjska tenisistka, w jednym z wywiadów przyznaje: Im więcej meczów rozgrywam, tym jestem pewniejsza siebie. U biegaczy jest podobnie. Im więcej zaliczonych jednostek treningowych lub startów w zawodach, tym mniejsze wrażenie zrobi na nas pierwszy kilometr kolejnego biegu albo elektryzująca atmosfera startu w wyścigu.
Przygotowanie jest zatem najlepszym sposobem na odnalezienie swojej pewności siebie. Ważne, aby zachować wewnętrzne poczucie kontroli, czyli martwić się tymi rzeczami, które są pod naszą kontrolą, na które możemy bezpośrednio wpłynąć. Co to za rzeczy? To na przykład czas, jakość i ilość treningu, odpowiedni tryb odżywiania i regeneracji albo dobór kalendarza startowego. Inne rzeczy, takie jak: pogoda podczas biegu, zachowanie kibiców czy tempo biegu konkurencji jest poza naszą kontrolą. W czasie przygotowania do startu dobrze jest skupić się na tych pierwszych. Mając w głowie tych kilka rzeczy, na które świadomie się wpływa, sprawimy, że lepiej będzie nam przyjąć pewne niewiadome.
Negocjacje na linii ‘mogę!’ – ‘nie dam rady!’
Mówienie do samego siebie jest naturalne dla ludzi, choć dla biegaczy wydaje się być szczególnie ważne, jako że spędzają tak dużo czasu sam na sam ze sobą. Zwykle dialog wewnętrzny prowadzimy w postaci myśli, choć czasem zdarza nam się też je werbalizować. Dobrze jest użyć tej strategii, aby zmotywować się do działania, na przykład pod koniec trudnego treningu albo wyścigu „krzyknąć” do siebie coś stymulującego, a po zakończeniu pogratulować sobie dobrej walki. To bardzo ważne elementy codziennej biegowej rutyny, które pomagają nam akceptować to, jakimi biegaczami jesteśmy, a także pokazanie samemu sobie, że jesteśmy naszym własnym sprzymierzeńcem, kibicem, motywatorem. Nierzadko jest tak, że poprzez angażowanie się w negatywny dialog wewnętrzny, ludzie (również biegacze!) wyniszczają się od środka poprzez niewiarę, narzekanie, obwinianie albo ruganie samego siebie. Do biegowej pewności siebie, pozytywnej samooceny i życia w zgodzie z samym sobą na pewno nie tędy droga.
Wątpliwość w samego siebie
Wielu biegaczy doświadcza wątpliwości w swoje możliwości. Najczęściej dzieje się tak po jakimś nieudanym biegu, niezrealizowanym celu albo nieadekwatnym treningu. Ale wątpliwość w samego siebie jest przecież naturalna, dobrze jest to dostrzec i uświadomić sobie. Sam Alberto Salazar, trzykrotny zwycięzca nowojorskiego maratonu miał powiedzieć: Miałem tyle samo wątpliwości co wszyscy inni. Na linii startu wszyscy jesteśmy tchórzami. Nawet najwięksi odczuwają lęk przed startem. Zresztą ten lęk wcale nie jest taki zły, gdyż w dobrej proporcji może stać się naszym sprzymierzeńcem. Dzięki niemu pozostaniemy skromni i unikniemy zbyt dużej pewności siebie, która nierzadko graniczy z arogancją, przez co może uderzyć do głowy tzw. „sodówka” i zaczniemy zaniedbywać proces, myśląc, że wszystko pobiegnie bez naszego większego udziału czy wysiłku. Od razu rozwieję Wasze wątpliwości – nie pobiegnie!!!