Śniegi, ulewy, za zimno, za gorąco, a może nawet fajny program w telewizji – czasami zdarza się, że nie chce nam się wychodzić na trening. Nie chce i już. Może siadasz na kanapie i odkładasz bieganie w nieskończoność, może nawet ubierasz buty do biegania, a potem krzątasz się po domu przez dwadzieścia minut, nagle widząc kilkanaście rzeczy, które trzeba zrobić przed wyjściem, oby tylko jak najdalej od drzwi wyjściowych. No nie chce. Po prostu nie chce.
Co wtedy robisz? Słuchasz swoje niechcemisie, czy jednak wychodzisz pobiegać? Ja, mimo wszystko, zawsze wychodzę. Jeśli chcesz wiedzieć, jakim cudem mi się to udaje, mam dla ciebie 5 sposobów na walkę z lenistwem, zmęczeniem czy znudzeniem.
1. Nie szukaj motywacji
Istnieje wiele książek o motywacji i cytatów, które mówią, że jeśli kochasz to co robisz, to nie przepracujesz ani jednego dnia. To wszystko oczywiście brzmi pięknie, ale prawdziwe życie nie ma nic wspólnego z cytatami. Nie ma co oczekiwać, że każdego ranka wstaniemy napakowani motywacją po same uszy i że ta motywacja będzie trwać wiecznie. Nie będzie.
Motywacja, w gruncie rzeczy, jest bardzo ulotna. Dzisiaj jest i chcesz zrobić wszystko, żeby osiągnąć swój cel, a drugiego dnia przymkniesz oko, olejesz ćwiczenia, zjesz wieczorem paczkę chipsów i pominiesz rolowanie. Motywacja bowiem to tylko stan gotowości do działania, wzbudzany przez cały zespół różnych procesów psychologicznych i fizycznych. Gdy w tym zespole choć jeden muzyk gra inaczej, wówczas bywa różnie.
Więc nie ma co liczyć na motywację, ani tym bardziej na niej polegać. Dlatego w tym miejscu wyrzuć to słowo z głowy i pomyśl – czy musisz mieć motywację do mycia zębów? Czy szukasz w sobie motywacji, żeby wziąć wieczorem prysznic? Siedzisz na krześle i czekasz, aż nabierzesz motywacji, żeby pójść do pracy? Nie. Po prostu idziesz do pracy. Po prostu myjesz zęby. Bierzesz prysznic. Robisz to. Po prostu.
Zamiast traktować bieganie jak coś wyjątkowego, do czego potrzeba wyjątkowego kopa, potraktuj bieganie jak zwykłą codzienną czynność, którą się wykonuje. Po prostu to zrób. Jeśli trzeba – odhacz. Jak powiedział Jordan Peterson w książce „12 zasad życia” – bóbr buduje żeremie, nie dlatego, że to lubi, ale dlatego, że jest bobrem, a bobry budują żeremie. Nie zastanawia się przy tym, że wolałby leżeć na meksykańskiej plaży z ładną dziewczyną. Po prostu to robi. A ty jesteś biegaczem/biegaczką, więc idź pobiegać, bo my właśnie to robimy. Po prostu to zrób.
2. Chce mi się
Czasami jednak lepiej zmienić “nie chcę” na “chcę”. Bo to jest bardzo proste! Wiem, że wielu wydaje się, że nasz mózg jest jak nieomylny komputer, który wie lepiej. Który wykonuje miliony procesów, a my potrafimy odszyfrować jedynie 10% z nich, więc cała reszta genialnych pomysłów pozostaje przez nas niezbadana. Dlatego kiedy mózg mówi “nie chcę”, uznajemy, że jest to jest to poparte genialnymi obliczeniami, których nie potrafimy odszyfrować, bo są za trudne. Nic bardziej mylnego. W rzeczywistości nasz mózg nas ciągle kłamie, a nawet nami perfidnie manipuluje.
Jeśli chcesz więcej wiedzieć na ten temat, polecam ci książkę “Pułapki myślenia” Daniela Kahnemana, gdzie znajdziesz setki przykładów tego, jak nasz mózg zniekształca rzeczywistość i wysuwa wnioski oparte wyłącznie na podstawie uproszczonych informacji – dlatego są one często błędne.
W tym miejscu podam ci tylko kilka przykładów – np. nasz mózg selektywnie wybiera tylko takie informacje, które potwierdzają postawione hipotezy lub wcześniejsze oczekiwania i to niezależnie od tego, czy te informacje są prawdziwe (heurystyka dostępności – efekt potwierdzenia). Jeśli kogoś nie lubisz z góry, to jest duża szansa, że jego zachowanie będzie tylko utwierdzać cię w twojej decyzji, albo jeśli obawiasz się latania samolotem to wszędzie będziesz dostrzegać informacje wskazujące, jak bardzo jest to niebezpieczne. Więc jeśli w danym momencie nie chce ci się biegać, wszystko będzie potwierdzać, że twoja decyzja jest słuszna.
Dlatego pomyśl tylko, co się stanie, jeśli powiesz sobie – dzisiaj chce mi się biegać! Kocham dwusetki! Bieg ciągły, mój ulubiony! Super, cały tydzień czekałem/am na długie wybieganie. Pamiętaj – choć brzmi to banalnie, to jednak ty kreujesz swoją rzeczywistość. Dlatego zawsze, kiedy dopada mnie niechcemisie, zaraz odpowiadam sobie sama – jakie nie chce, właśnie, że ci się chce! Kochasz biegać, uwielbiasz to, to będzie idealna godzinka dla ciebie! Chce ci się!
Pamiętaj – twój mózg nie mówi ci prawdy. On tylko interpretuje rzeczywistość i często ją zniekształca. Nie trzeba się go słuchać, kiedy mówi ci, że ci się nie chce. Powiedz mu, że chce ci się biegać, a zobaczysz, że zmieni zdanie.
3. Big picture
Dzisiejszy świat jest trudny do ogarnięcia. Nieustannie bombardują nas cudze wakacje, świetne wyniki, podróże, nowe samochody. Widzimy, że wszyscy wszystko mają i to niemalże natychmiast. Nie dostrzegamy procesów stojących za tym wszystkim i zaczynamy oczekiwać, że i nam wszystko przyjdzie łatwo, prosto i tak szybko, jak wrzucenie zdjęcia na instagrama. Jednak tak naprawdę w życiu nic nie przychodzi łatwo.
To, że masz dziś dobrą pracę, to efekt wielu, nieraz kilkudziesięciu lat nauki. Setki godzin, kursów, doświadczenia. Świetny kierowca nie bierze się znikąd, najczęściej ma za sobą tysiące wyjeżdżonych godzin. Robert Kubica nie pojawił się z dnia na dzień w Formule 1, tylko od małego dziecka jeździł na gokartach i stopniowo zdobywał doświadczenie biorąc udział w przeróżnych zawodach. Często dostrzegamy efekt, chcąc tego samego, ale zapominamy, że efekt jest tylko efektem – ważniejsza jest długa droga, która do niego prowadzi.
Dlatego spójrz na swoje bieganie jak na większy obrazek – świetny wynik to nie jest rezultat jednego dobrego treningu, ale wszystkich zaplanowanych, wykonanych mimo trudnych warunków pogodowych, mimo innych pokus, nieraz wczesnym rankiem lub późnym wieczorem, gdy cała rodzina idzie już odpoczywać, treningów. Każdy jeden bieg to jest mały krok w drodze na szczyt i choć dziś, teraz, wydaje się, że odpuszczenie jednego biegu nic złego nam nie zrobi, to jednakże w drodze na szczyt każdy krok ma znaczenie. Celujesz w określony czas, a może chcesz zrzucić trochę wagi?
Spójrz na tzw. big picture – każdy trening nie jest zwykłą, oderwaną od wszystkiego jednostką, jest kluczowym elementem w drodze do celu. Ten cel może być za rogiem, ale może być również bardzo odległy – ale jest, i warto tym pamiętać.
4. Nowe
Nie jest tajemnicą, że zawsze jesteśmy bardziej zainteresowani tym, co jest nowe. O wiele chętniej oglądamy nowe filmy niż stare, odgrzewane kotlety. Nowa sukienka potrafi sprawić, że kobiety czują się ładniejsze, a nowe auto potrafi sprawić, że mężczyźni czują się bardziej męscy. No i choć w starym można było jeść pizzę zalaną keczupem, w nowym samochodzie jest zakaz picia choćby wody. Dlatego jeśli nie chce ci się biegać – kup sobie nowe buty, nowy zegarek, a nawet nową koszulkę do biegania! To zawsze działa!
Kupowanie to jednak nie jest sposób długofalowy, a raczej doraźny. Dlatego nawet jeśli stać cię na to, by co chwila kupować nowe rzeczy w poszukiwaniu chęci do biegania, od razu powiem – to nie zawsze musi być nowy ciuch! To może być również nowa trasa, nowe miejsce do biegania, nowy trening, nowa grupa. Pojedź w góry, zapisz się na jakiś obóz, wybierz grupowy trening, na którym jeszcze nie byłeś, zrób coś innego, czego jeszcze nie robiłeś. Nowe tak działa – zawsze się chce.
5. .. i co z tego?
Jak zwykle na końcu muszę dodać jedno – czasem można odpuścić, i nic się nie stanie. W epoce zewsząd atakujących haseł w stylu „never give up” czy „work hard”, w dobie motywatorów zmuszających cię do bycia perfekcyjnym, przekraczania własnych granic, sięgania coraz wyżej i nie odpuszczania nigdy, przenigdy, za żadną cenę!!! … ja mówię, że czasem możesz to zrobić. Nie ma nic złego w byciu zmęczonym, znudzonym czy leniwym raz na jakiś czas. Jesteśmy tylko ludźmi, którzy muszą godzić pracę i życie rodzinne z hobby – jakim jest bieganie – i nie musimy być w każdej dziedzinie idealni, a na pewno nie musimy być idealni w uprawianiu swojego hobby i to co gorsza czasem kosztem wszystkiego innego.
Tylko pomyśl – twoje dzieci zapewne lubią się bawić klockami Lego, ale jeśli im się nie chce – to się nie bawią, a nie do tego zmuszają. Jeśli lubią rysować, zapewne robią to często, ale jeśli im się nic chce – to nie rysują.
Więc jeśli praktykujesz sposób nr 1, 2, a nawet 3 i 4, a mimo to przyszedł taki dzień, że naprawdę nie masz ochoty na żadne treningi – świat się nie skończy. Za rok nie będziesz nawet pamiętał o tym, że pewnego dnia wolałeś/aś zostać w domu poczytać książkę, niż zrobić 12 km.
Podobno plan, który realizujesz na 100%, to zły plan 😛 Gdzieś czytałam, że wystarczy tak na 80%, choć trzeba pamiętać, że te wszystkie “małe kroki w drodze na szczyt” to nie tylko bieganie, ale także sen, odpoczynek, rolowanie, rozciąganie, odżywianie itp. Trzeba zadbać o wszystko i to oczywiste, że nie jesteśmy cyborgami i zawsze można, a nawet czasem trzeba coś poluzować! Zawsze to powtarzam – że nieraz można odpuścić i nic się nie stanie 🙂
Świetny cytat:
“ świetny wynik to nie jest rezultat jednego dobrego treningu, ale wszystkich zaplanowanych, wykonanych mimo trudnych warunków pogodowych, mimo innych pokus, nieraz wczesnym rankiem lub późnym wieczorem, gdy cała rodzina idzie już odpoczywać, treningów. Każdy jeden bieg to jest mały krok w drodze na szczyt i choć dziś, teraz, wydaje się, że odpuszczenie jednego biegu nic złego nam nie zrobi, to jednakże w drodze na szczyt każdy krok ma znaczenie. ”
No tak, ale z drugiej strony nie jesteśmy cyborgami. Wielokrotnie realizowałem plany treningowe, włącznie z tymi pisanymi specjalnie pode mnie, indywidualnie, ale nigdy nie udało mi się zrealizować 100% założonych treningów, a mimo to osiągałem swój cel 🙂 pewnie jakby było 100% to wynik mógłby być lepszy, ale nie dajmy się w tym wszystkim zwariować 🙂