Spis treści
Sukces napędza sukces. Wiesz to. Zapewne osobiście znasz ten stan świadomości, gdy po dokonaniu czegoś, nagle stwierdzasz, że jesteś w stanie osiągnąć absolutnie wszystko. Nic nie może zaburzyć tego stanu pewności siebie, odwagi pomieszanej z zuchwałością, gotowości do podjęcia nawet najbardziej karkołomnego wyzwania. To wtedy najczęściej chwytasz za telefon i dzwonisz do tego klienta, z którym nie podjąłbyś się za nic w świecie rozmowy w zwyczajnych okolicznościach. Tryskasz humorem, czujesz się na luzie, bije od ciebie energia, dokonujesz „sprzedaży” z taką łatwością, że wprawiasz się niemal w stan uwielbienia dla bliźniego. Trwa to do końca dnia, a rano…
… a rano nie potrafisz tego powtórzyć.
Gdzie to się podziało? Gdzie ten flow, jak do tego wrócić? Co sprawiło, że wczoraj byłeś gwiazdą, a dziś ponownie jesteś sobą? Osobą rozpamiętującą swoje porażki, bojącą się wziąć odpowiedzialność za swoje życie, łypiącą spode łba na przechodzących obok ludzi.
Raz górka, raz dół. Jak to w życiu. Czy tak jednak musi być?
Mam dobrą wiadomość. Nie, tak nie musi być.
To od ciebie zależy, jak będzie wyglądać każdy dzień twojego życia, to ty własnym nastawieniem do świata kreujesz swoją rzeczywistość. Nasz mózg i to jak go wykorzystujemy ma niebagatelne znaczenie dla tego, jak się czujemy, jak się zachowujemy, jak interpretujemy fakty i zachowania innych ludzi. Natknąłem się na badania nad schizofrenią, gdzie u dorosłej kobiety badaniem objęto jej rozdwojenie jaźni. W trakcie badań raz uważała się za osobę zupełnie zdrową i faktycznie badania krwi to potwierdzały, natomiast miała dni, gdzie jej alter ego wierzyło, iż jest diabetyczką. To było niesamowite doświadczenie, bo jej wiara w to, że jest cukrzykiem całkowicie odmieniała jej fizjologię i faktycznie stawała się osobą wymagającą podawania insuliny. To pokazuje, jak twój system przekonań i wiara w to, że jesteś na straconej pozycji, potrafi tę tezę urzeczywistnić, a nawet wpłynąć na zachowanie organizmu.
Niech wspomnę jeszcze dziesiątki udowodnionych przypadków cudownych uzdrowień, gdzie podczas badania różnego rodzaju leków, podawane grupie kontrolnej samo placebo wywoływało tak niesamowite rezultaty, że lekarze nie mogli uwierzyć w zasadność tego, z czym mają do czynienia.
Pewnie już przeczuwasz w jakim kierunku podążam? Chcę ci uzmysłowić, że to jak postrzegasz, np. proces odchudzania, dietę, bieganie i czy faktycznie z nim potrafisz trwać na dobre i na złe, nawet pomimo pandemii, mają niebagatelny wpływ na rezultat, jaki osiągniesz. Jeśli od początku głęboko wierzysz w siebie, w zasadność podjętych kroków, oczami wyobraźni widzisz upragnioną cyfrę na cyferblacie łazienkowej wagi, to taki właśnie będzie efekt. Pozytywne myślenie potrafi czynić cuda, jednak na jego poziom może mieć wpływ wiele czynników, które twój stan psychofizyczny mogą skutecznie zmieniać. Niestety częściej na minus, aniżeli na plus.
Z kim przystajesz, takim się stajesz – z pewnością znasz to przysłowie. Jak ogromny wpływ prawdziwość tych słów może mieć na ciebie, rzadko zdajemy sobie z tego sprawę. To, jacy ludzie nas otaczają, może mieć wpływ na to, że każda interakcja z nimi doda ci skrzydeł lub boleśnie ściągnie cię na ziemię.
Twoje otoczenie
Podstawą powodzenia wszelkich działań jest mocne przekonanie, że to jest to, czego naprawdę chcesz i jesteś gotów do pokonania wszelkich trudności, aby osiągnąć swój cel.
Nie jesteśmy jednak sami na świecie i mamy potrzebę dzielenia się swoimi pomysłami. Musisz jednak wiedzieć, że kiedy opowiadasz innym o swoich przemyśleniach, stwarzasz im możliwość recenzowania tego, co przekazujesz.
Opinie osób z twojego otoczenia mogą mieć wpływ na powodzenie twoich planów. Bardzo ważne jest zatem to, komu pozwalasz się wypowiadać na temat swoich działań – biegania czy odżywiania i kogo wówczas słuchasz.
Spójrz na ludzi, którzy cię otaczają i odpowiedz sobie na kilka pytań.
- Jak to się stało, że to są właśnie te, a nie inne osoby?
- Kto zdecydował, że są w twoim życiu?
- Co do niego wnoszą?
- Czy to jest to, czego potrzebujesz?
- Czy oni sprawiają, że się czujesz dobrze czy też po spotkaniach z nimi jesteś przygnębiony i wątpisz we własne siły?
- Których osób jest więcej?
Pomyśl, które relacje chcesz pielęgnować, a które lepiej rozluźnić? Najlepsze to te, w których czujesz się sobą. Zastanów się czy są dookoła ciebie osoby, które żyją w zgodzie z samym sobą, mają pomysł na życie i go realizują, ufają sobie i losowi, a porażek nie traktują jako końca świata, ale jako lekcje.
Ważne, aby byli to ludzie, którzy cię lubią, akceptują, wierzą w ciebie, widzą twój potencjał, zachęcają do działania i dają dużo przestrzeni. Nie kierują twoim życiem, bo wiedzą, że ty sam najlepiej nim pokierujesz. Gdy wyrażają zdanie na temat twoich pomysłów, zawsze dają ci wybór czy chcesz z tego skorzystać, a gdy potrzebujesz wsparcia, wiesz, że możesz na nich liczyć. Zmiana stylu życia to duże wydarzenie, warto mieć wsparcie.
Ile takich osób masz wokół siebie? Jeżeli za mało, pomyśl, gdzie możesz ich poznać? Jeżeli w twoim otoczeniu dominują ci, dla których każda zmiana to ryzyko utraty bezpieczeństwa – świadomie stwórz swój krąg wsparcia – ludzi, którzy są pozytywnie nastawieni do życia, inspirują i są ambitni. Ich obecność będzie szczególnie ważna, jeżeli zaczynasz przygodę z bieganiem czy gubieniem zbędnych kilogramów. Osoby, które boją się zmian, mogą nie dać ci wsparcia, którego będziesz potrzebować i skoncentrują się raczej na przekonywaniu cię, że twoja obecna sytuacja ma wiele plusów i wcale nie trzeba nic zmieniać. Mogą twierdzić, że bieganie jest niezdrowe, a zdrowe odżywianie wymaga sporego wydatku.
Rodzina
Na szczególny rodzaj komentarza zasługuje tutaj „rodzina”, z uwagi na specyficzne relacje, których w większości nie wybraliśmy, ale dostaliśmy. Niektóre są wspaniałe, budujące i dające wsparcie, inne trudne, bo jesteśmy zbyt różni.
Czasami największą trudność stanowi fakt, że część bliskich chce wpłynąć na twoje wybory, będąc przekonanym, co jest dla ciebie najlepsze. Osoby, które są w takim konflikcie same nie wiedzą, co mają robić.
Stanisław Jerzy Lec powiedział „wszyscy chcą Twojego dobra, nie daj go sobie zabrać”. Sam zdecyduj, co jest dla ciebie ważne i broń tego. To twoje życie i sam będziesz ponosić konsekwencje swoich wyborów. Otocz się ludźmi, którzy w ciebie wierzą, a resztę poproś, aby życzyli ci dobrze i nie przeszkadzali w realizacji planów.
Jeżeli brakuje ci wsparcia w gronie bliskich, zastanów się nad wsparciem z zewnątrz – psychologa lub trenera. Pytaj siebie od czasu do czasu „czyje cele realizuję?”, aby mieć pewność, że robisz to, czego pragniesz.
Im się nie udało
Może się zdarzyć, że masz w swoim gronie osoby, które z różnych powodów nie zrealizowały swoich celów. Chciały schudnąć, ale się poddały. Zaczęły biegać, ale przerwały. Takim osobom ciężko jest znieść towarzystwo tych, którzy idą swoją drogą i realizują marzenia. Przebywanie w ich towarzystwie może odbierać wiarę w powodzenie i zapał do działania.
Co możesz zrobić w takiej sytuacji? Przede wszystkim musisz sobie uświadomić, że nieprzychylny stosunek takich osób do twoich planów, nie ma z tobą nic wspólnego. Trzymaj je na dystans, a swoje pomysły zachowaj dla tych, którzy dobrze ci życzą. Sprawdź czy te relacje nie opierają się na przyzwyczajeniu. Zanim spotkasz się z nimi kolejny raz, zastanów się czy na pewno tego chcesz.
Z drugiej jednak strony są osoby, które mogą znaleźć motywację w braku wsparcia. Fakt, że nikt w ciebie nie wierzy, może sprawić, że obudzisz w sobie niespożyte pokłady energii – „Ja im jeszcze pokażę” może być skutecznym bodźcem w drodze do zmiany.
Grupy biegowe i partner treningowy
To stanowczo ta grupa, dzięki której twoje nastawienie znacząco się poprawia. Jest 6 rano, budzik dzwoni jak oszalały, przez twój umysł przebiegają argumenty za tym, aby z powrotem zapaść w głęboki sen. Ale poczekaj! Przecież twój partner biegowy czeka na ciebie. Zwlekasz się z łóżka, zakładasz buty i lecisz na trening.
Partnerzy oraz grupy biegowe to jedno z najbardziej wartościowych narzędzi dla każdego biegacza, niezależnie od poziomu zaawansowania. Andrew Allden, który trenuje biegaczki w Południowej Karolinie (Stany Zjednoczone) mówi, że osoby, które biegają w grupach, częściej dają z siebie 100%, bo wiedzą, że ktoś inny na nich liczy.
Jednak, aby znaleźć odpowiednie towarzystwo czy osobę, trzeba zwrócić uwagę na kilka istotnych czynników.
Mo Farah mówi, że: „Bieganie powinno dawać przyjemność, a nie oznaczać tylko samotne treningi. Zawsze lubiłem trenować w towarzystwie. Jeśli nie towarzyszyłby mi stały partner treningowy Galen Rupp, pobiegałbym z kenijskimi kolegami. Trzeba być wybrednym przy dobieraniu towarzysza treningowego, żeby mieć podobny poziom wytrenowania, dobrze się dogadywać i wyczuwać nawzajem, kiedy zagadać, a kiedy się przymknąć”.
Trener
Trener i grupa biegowa to dwa czynniki, które miały największy wpływ na uzyskiwane przeze mnie wyniki – zarówno biegowe jak i dietetyczne. Świdnicka Grupa Biegowa, do której należę, dała mi tak pozytywnego motywacyjnego kopa, że nie sposób nie docenić wpływu tych ludzi. Z pewnością, jak wiele osób, tak wiele czynników i dobroci, jakich można wyciągnąć z takich kontaktów. Niemniej jednak gorąco polecam każdej osobie podjęcie próby funkcjonowania w takim środowisku.
Drugim czynnikiem jest trener. Trener ma za zadanie pomagać. Tak jak każdy zawodowiec ma swojego przewodnika, który układa mu trening, a i często dietę, tak amator także może poszukać wsparcia. Profesjonalny zawodnik, nawet najlepszy, na dłuższą metę nie poradzi sobie z samotnym wysiłkiem, tak samo jest u początkujących.
Podjąłeś decyzję o rozpoczęciu ćwiczeń. Chcesz się zgłosić do kogoś, kto pomoże ci w realizacji tego celu. To może być zrzucenie kilku kilogramów, poprawa kondycji, troska o zdrowie albo przygotowania do jakiegoś biegu. Jak wybrać właściwą osobę? Każdy trener bez względu na to czy jest to stała współpraca, czy pojedyncze spotkanie, powinien zacząć od przeprowadzenia konsultacji, podczas której dowie się wszystkiego na twój temat. Powinien zapytać cię o wady postawy, schorzenia, przeciwskazania, rodzaj wykonywanej pracy (czy jest to praca siedząca czy praca fizyczna) itd.
Wykształcenie i wiedza to jedno, jednak nie tylko to jest ważne. Istotne, aby trener był autentyczny. Oczywiście wygląd jest dla niego najlepszą reklamą, jednak nie gwarantuje tego, że w parze z atrakcyjnością fizyczną idzie obszerna wiedza i rekomendacje zadowolonych klientów.
Ogromną rolę odgrywa także osobowość – każdy trening powinien być spotkaniem, na które chce ci się iść. Najważniejsze jest indywidualne podejście. Musisz wierzyć i widzieć, że rozwijasz własne umiejętności pod opieką wybranego autorytetu. Podczas zajęć powinny obowiązywać jasne reguły i dyscyplina, ale należy pamiętać, że poczucie humoru zawsze pomaga, szczególnie w sytuacjach zwątpienia. Pamiętaj również, iż zwycięstwo nie jest najważniejsze. Najważniejszy jest proces i wasze wspólne zaangażowanie.
Kiedy warto poprosić o pomoc trenera?
- Kiedy jesteś osobą początkującą i nie wiesz, na co możesz sobie pozwolić.
- Nie wiesz, jaki rodzaj treningu posłuży ci jako narzędzie do osiągnięcia celu.
- Jesteś w okresie stagnacji i braku postępów, bądź brakuje ci pomysłu na nowy plan treningowy.
- Pamiętaj, że trener to tylko i aż rozpisany plan treningowy, a czasami również dieta. Spójrz jednak na to z tej strony, że planów treningowych oraz dietetycznych w internecie możesz znaleźć bez liku – nie w tym rzecz jednak, bo trener to coś więcej niż rozpiska. To plan działania, to strategia, to zmiana strategii wraz z poznawaniem ciebie. Gotowce ci tego nie zapewnią, jednak pamiętaj, że bez względu na źródło, z jakiego korzystasz, to i tak całą pracę musisz wykonać ty, nikt tego za ciebie nie zrobi.
Dołujące programy telewizyjne
To będzie krótka historia z mojego życia. Coś, co na pozór niby nie ma żadnego związku z odchudzaniem, jednak pokazuje, jak pewne wydarzenia i nawyki mogą wpływać na całokształt naszego zachowania, pogody ducha, nastawienia do pracy i życia.
Nie oglądam zbyt wiele telewizji, stronię od tego typu rozrywek, jednak nawykiem mym, z którym świadomie postanowiłem zerwać, było oglądanie telewizji informacyjnej (TVN24 i Polsat News), której poświęcałem cały poranek przy śniadaniu, dobre pół godziny w czasie obiadu i minimum 30 minut wieczorem. Niby był to tylko wypełniacz czasu w trakcie jakiejś czynności (najczęściej posiłki), jednak miało to na mnie bardzo destruktywny wpływ.
Telewizja informacyjna ma to do siebie, że bez mała 90% podawanych przez nich informacji, to newsy tragiczne lub żałosne. Tu mam na myśli to, co dzieje się na świecie oraz polską politykę. Słuchanie czegoś takiego przez 90 minut dziennie to jakby sabotowanie własnego nastroju. Zadałem sobie pytanie – co mi to daje, że to oglądam? Absolutnie nic pozytywnego. Wprawia mnie w nastrój przygnębienia, odbiera wolę do robienia fajnych rzeczy, wzbudza skrajne emocje.
Gdy zdałem sobie sprawę, że bezpowrotnie tracę 90 minut dziennie, a przy tym oddziałuję destruktywnie na swoje postrzeganie świata, nie miałem problemu, aby zerwać z tym nałogiem. To kolejny raz świadomie podjęte działania, które całkowicie zmieniają moją rzeczywistość na dobre. Ani mnie to nic nie kosztowało, ani nie mam wyrzutów sumienia, że słaby ze mnie obywatel, bo nie interesuję się tym, co dzieje się na świecie.
Unikaj ludzi ciągnących w dół
Jak wiele razy na własnej skórze przekonałeś się, że „dobre rady” nie zawsze są dobre. Pochwaliłeś się wśród znajomych lub rodziny, że chcesz otworzyć nowy biznes, założyć firmę, schudnąć, zmienić mieszkanie, a w zamian zamiast gratulacji i podpowiedzi, jak zrobić to lepiej, usłyszałeś jedynie czarne scenariusze efektu jojo, bankructwa, nieopłacalności, stabilizacji w obecnej pracy, dziesiątek podatków do opłacenia w przypadku firmy. Nic konstruktywnego, a jedynie czarnowidztwo, które ma niebagatelny wpływ na podejmowane przez nas decyzje.
„Dobre rady” bardzo szybko kiełkują w głowie, nie pozwalają przestać o nich myśleć, zmieniają tor naszych działań. Otaczaj się ludźmi, którzy swoim życiem potrafią zainspirować innych, naśladuj ich, jeśli dokonali czegoś niebywałego, np. zrzucili 20 kg i zaczęli startować w maratonach – jeśli taki jest twój cel. Zaproś ją/jego na kawę, zapytaj, jak tego dokonali, z czym mieli największe trudności, co jedli, co pili, jak ćwiczyli, jak działali, o czym myśleli w trakcie całego procesu. Smakuj ich historii, wyciągaj wnioski dla siebie, czerp z tego doświadczenia siłę. To da ci znacznie więcej, aniżeli „pan dobra rada”.
Unikaj ludzi ciągle narzekających
Ostatnio poszliśmy z żoną wymienić dowody osobiste. W pokoju w urzędzie przyjmowały dwie panie. Moja żona poszła do „smutaski”, ja natrafiłem na osobę znacznie bardziej przyjazną. Już przy złożeniu wniosku żona usłyszała – „za późno państwo przychodzą”. Na co my, ale przecież pracują państwo do 15:30, jest natomiast 15:00. Nie do 15:30, a do 15:15 odpowiedziała pani żonie. Pytam. Co to wniosło do jej życia, jak ta uwaga wpłynęła na to, jak będzie wyglądał jej dzień? Obsłużenie nas zajęło 5 minut, czyli nadal miała 10 minut do zakończenia pracy. Ja rozumiem, że jakbym przychodził wyrabiać ten dowód co tydzień, to ok – taka uwaga byłaby zasadna, ale ja tam pójdę ponownie za 10 lat i z pewnością nie będę pamiętał, że pani nie lubi, gdy przychodzi się tuż przed zamknięciem okienka.
Niestety takie zachowanie bardzo szybko przełożyło się i na tę sympatyczną urzędniczkę, która tuż przed odejściem od okienka poprosiła mnie z uśmiechem „następnym razem proszę przyjść szybciej”. Przypadek ten pokazuje, jak narzekanie bardzo szybko kiełkuje, zapuszcza korzenie i zmienia postępowanie osób nawet bardzo serdecznych. Nie mam czasu na nic, mój kierownik/dyrektor/prezes jest beznadziejny, jestem gruby/gruba, nie umiem tego zrobić, nie chce mi się, pogoda jest do bani, muszę iść do roboty, jutro znowu poniedziałek. Takich przykładów można mnożyć i mnożyć. Żaden z nich wyrażony w takiej postaci nie ma absolutnie żadnego znaczenia, nie jest poparty argumentem, a potrafi znacząco obniżyć poziom naszej energii.
Swoją drogą to jak większość znanych mi osób postrzega swoją pracę, ba jak postrzegają to media, wymaga odrębnego komentarza. Dojazd do pracy zajmuje mi około 30 minut. Najczęściej słuchałem radia, dopóki nie zdałem sobie sprawy, że większość porannych audycji, jak jadę do pracy i popołudniowych, gdy z niej wracam, nastawiona jest na „weekend”. Większość żartów, rozmów, dygresji nakierowana jest na nadchodzący weekend, demonizując i tworząc obraz pracy jako coś, co nie sprawia przyjemności, a jest tylko smutnym obowiązkiem. Spójrz na tytuł audycji: „Byle do piątku” RMF FM – takie audycje radiowe bardzo często w swym przekazie kotwiczą w naszej świadomości, że popołudnie i weekend są pozytywnym doznaniem, natomiast czas spędzony w pracy to odmienny stan świadomości, który trzeba przetrwać. Jak spotykamy się raz z takim twierdzeniem, to na ogół potrafimy sobie z tym poradzić, gorzej gdy ciągle z każdej strony bombardują nas właśnie takie komunikaty. Podświadomie negatywnie zaczynamy tak interpretować czas spędzany w pracy, a to przecież CO NAJMNIEJ 1/3 czasu naszego życia. To ma wpływ na popołudnie i błędne koło zaczyna się kręcić.
Unikaj ludzi narzekających, a gdy nie możesz tego zrobić, przy każdej próbie narzekania z ich strony kontrargumentuj przykładami osób, które osiągnęły coś niebywałego, a zrobiły to pomimo ograniczeń, które posiadały: Jan Mela – zdobył oba bieguny północny i południowy jednego roku, i to pomimo braku lewego podudzia i prawego przedramienia; Nick Vujicic – osiągnął niebywały sukces na świecie jako mówca motywacyjny – pomimo braku od urodzenia obu rąk i nóg; Aron Anderson – człowiek, który na wózku inwalidzkim zwyciężył globalną edycję Wings For Life; Joanna Mazur – niewidoma lekkoatletka która wraz ze swoim przewodnikiem, Michałem Stawickim, wygrała bieg na 1500 metrów podczas odbywających się w Londynie Mistrzostw Świata Osób Niepełnosprawnych w Lekkiej Atletyce. Takich przykładów można mnożyć i mnożyć – popatrz na to z tej strony – jak myślenie o takich ludziach zmienia wyobrażenie o własnych możliwościach, a jak słuchanie narzekania osoby, która boi się wychylić czubek nosa poza próg własnego domu, potrafi sprowadzić nas samych na ziemię w okowy cudzej bezsilności?
Nasze zasoby czasowe i energetyczne są ograniczone. Kieruj je więc tam, gdzie sprzyja to osiąganiu twoich celów. Na wiele rzeczy masz wpływ – siebie, swoje otoczenie. Ważne też, aby wiedzieć, nad czym nie masz kontroli i nie marnować swojej energii na „walkę z wiatrakami”. Nie przekonuj osób, które i tak nie zmienią swojego zdania. Pogódź się z tym, że nie wszystkim twoje wybory będą pasować. Wchodź w interakcje z ludźmi, którzy cię budują i mają znacząco pozytywny wpływ na twój stan psychofizyczny.
Pracuj nad asertywnością
Kontakty z innymi ludźmi w codziennym życiu to często konieczność. Nie da się odizolować od wszystkich. Rzucane przez współpracowników mimochodem półsłówka: „jak ty wyglądasz?; niedługo znikniesz; już jesteś tak chudy, że niezdrowo wyglądasz” to jedne z wielu, które usłyszałem, gdy zaczęły pojawiać się efekty – nie tylko te wizualne, ale przede wszystkim mentalne – dobre samopoczucie, wysoki poziom energii, niegasnący uśmiech. Tu nie ma wyjścia, trzeba nauczyć się z tym żyć i po prostu robić swoje. Nie trzeba wchodzić z nimi w polemikę i tłumaczyć, iż niezdrowy wygląd jest pojęciem względnym. Choć pewnie niektórym przydałoby się przemówić do wyobraźni bardziej dobitnie. Nie o to mi jednak chodzi, poruszając kwestię asertywności.
Asertywność to bardzo istotna umiejętność w procesie przechodzenia na dietę czy rozpoczynania treningów. Ustaliłeś priorytety, wiesz, czego chcesz, a mimo wszystko, tyle rzeczy kusi… Czasami są to ludzie namawiające cię na „coś ekstra” podczas lunchu, a czasami sugestywne reklamy świeżej sałaty wsadzonej w bułkę z kotletem zwanej Big Maciem. Asertywność często jest utożsamiana z mówieniem „nie”. Oczywiście jednym z aspektów asertywności jest stawianie granic, ale przede wszystkim chodzi mi tu o szacunek do siebie, swoich zajęć wraz z dawaniem takich praw innym osobom. Dla tych, którzy mają problem z wyznaczaniem własnych ram, przyznanie sobie prawa do odmowy przynosi ogromną ulgę.
Początkowo pomocne może być dawanie sobie czasu na zastanowienie i zadanie sobie pytań:
- Czy ta propozycja mi służy?
- Co się wydarzy, jeśli się nie zgodzę?
- Na co i wobec kogo chcę „zasłużyć”, mówiąc tak?
- Czy chcę to zrobić?
- Jeśli nie chcę, ale wiem, że przyniesie mi to określone korzyści, to może jednak warto w to wejść?
Nie chodzi o to, żeby zawsze, gdy tylko nie masz na coś ochoty, kategorycznie odmawiać, ale żeby najpierw rozważyć, co jest dla ciebie priorytetem i wejść w daną sytuację świadomie. Wtedy podejdziesz do sytuacji z zupełnie innym nastawieniem.
Asertywna postawa daje wiele wolności. Trening i zdrowe odżywianie są traktowane jak wybór, a nie jak przymus.
Zdrowa asertywność nigdy nie prowadzi do przekraczania granic innych ludzi. Jest oparta na poczuciu własnej wartości, które wyrasta z szacunku, miłości i akceptacji oraz świadomości tego, jak siebie postrzegasz i oddziałujesz na innych. Nigdy nie jest destrukcyjna dla ciebie, ani twojego otoczenia, ponieważ jest refleksyjna.
Praktyczne wskazówki
- Rozwiń umiejętność mówienia „nie” obniżając koszty, jakie mogą ponieść twoje relacje z innymi ludźmi. Zastąp automatyczne „tak” na „przemyślę to jeszcze”. Taka zamiana sprawi, że zyskasz kontrolę i przygotujesz miejsce na „nie”, a co najważniejsze masz czas, aby przemyśleć jeszcze sprawę. „Nie” poprzedzone refleksją jest mocniejsze, niż „nie” automatyczne.
- Staraj się używać zwrotów „nie czuję się z tym najlepiej”, „wolę nie”, „to dobry pomysł, ale”. Można tutaj zastosować metodę kanapki, czyli najpierw powiedzieć coś miłego „to naprawdę fajna propozycja”. Następnie taktowne „nie” – „ale nie dam rady, ponieważ mam już zajęty ten termin”. Potem jeszcze raz coś pozytywnego „na pewno znajdziesz kogoś innego”.
- „Nie” najlepiej oznajmiać w miłej atmosferze. Manifestacja opanowania i spokoju pomaga uciszyć wewnętrzny niepokój oraz osłabi negatywny wpływ „nie” na odbiorców.
- Powiedz „nie” w sposób, aby nie zostać odebranym jako osoba niewrażliwa czy samolubna. Możesz odwołać się do innych zobowiązań np. „chciałbym Ci pomóc, ale już obiecałem pomóc mojej koleżance i nie mogę jej zawieść”.
- Adam Grant sugeruje, że łatwiej jest nam być asertywnym, jeżeli mamy świadomość, że działamy w czyimś imieniu. Kiedy nie bronimy własnego interesu, łatwiej jest nam odmawiać.
- Ćwicz – wymyśl sobie jednoznaczną odmowę i powtarzaj ją do skutku. Kiedy będziesz trenować odpowiednio długo, nabierzesz sił, aby następnym razem odpowiedzieć stanowczym „nie” w sytuacji, gdy nie będziesz mieć na coś ochoty lub zechcesz wyrazić dezaprobatę na cudze sądy.
Jeśli ten artykuł ci się spodobał, a chcesz poczytać takich więcej, zapisz się na mój newsletter. Formularz poniżej.
Super artykuł! Ze wszystkim się zgadzam, ale zaskoczyła mnie refleksja o radiu i telewizji – rzeczywiście, byle do piątku i tragiczne newsy to norma. Ja na szczęście już od dawna oglądam Barbie i Psi Patrol, tam bohaterowie radzą sobie ze wszystkimi problemami i są pozytywni 😀