fbpx
Mój pierwszy raz

V Kielecka Dycha okiem jednej z młodszych uczestniczek – bohaterka główna: Gabrysia

V Kielecka Dycha okiem jednej z młodszych uczestniczek - bohaterka główna: Gabrysia, wprowadzenie: Paweł tata owej.
v kielecka dycha okiem jednej z mlodszych uczestniczek bohaterka glowna gabrysia 01

V Kielecka Dycha okiem jednej z młodszych uczestniczek – bohaterka główna: Gabrysia, wprowadzenie: Paweł tata owej.

  • Dystans: 400 m
  • Miejsce: jakoś ostatnie lub przed ostatnie
  • Czas: bliżej nie znany

Wprowadzenie Paweł

Gaba żyjąc 20 miesięcy na tym pięknym świecie, posiada bogaty zasób słów, choć wciąż jeszcze do szerokiego uzupełnienia. Wyręczę ją zatem. To opowieść o pierwszych w swojej karierze biegowej zawodach. Co prawda nasza bohaterka brała już udział w półmaratonie, zajmując czwarte miejsce w kategorii biegaczy z wózkiem, ale wówczas siedziała sobie lub spała. Bieg Kielecka Dycha to był ten jej prawdziwy pierwszy raz.

Relacja Gaby

Przygotowania zaczęłam kilka dni przed zawodami. Bardzo lubię hasać sobie po podwórku. W sumie ledwo zaczęłam chodzić, a już za wygodniejszą formę ruchu wybrałam truchtanie. Zdradzę Wam, że osobiście wolę to nazywać tup tupanie. Mój swobodnie dysponujący nieograniczonym optymizmem tata zapisał mnie na zawody biegowe – Kielecką Dychę. Mnie i mamę postawił przed faktem dokonanym. Przyjęłam sprawę na miękko i z uśmiechem, bo jeszcze nie wiedziałam, co to są zawody. Mama zachowała się stosownie do swojej funkcji społecznej, mianowicie wyszukiwała zagrożenia i demonizowała je. Dziadzia przyszedł z pomocą i zaproponował wspólny trening.

Dziwnie było na stadionie lekkoatletycznym; ziemia (tartan) miała kolor, jakiego wcześniej nie widziałam, a tatuś zachowywał się jak wariat. Wpierw tup tupał, jakby po tygodniowej biegunce zobaczył mleczny batonik z dżemem malinowym, a później dreptał wolniej niż ja!

Z początku pomagał dziadziowi, trzymali mnie za rączki i tupaliśmy wspólnie. Później sam biegał, a ja z dziadziem zajęliśmy się trenowaniem na poważnie. W trakcie biegu starałam się tłumaczyć dziadziowi, aby nie nadeptywał linii, ale dziadzia chyba nie zrozumiał! No taki mądry człowiek, a linie nadeptuje! Po pewnym czasie słyszałam, jak dziadzia ciężko oddycha. Zaczęłam udawać, że jestem senna, aby sobie odpoczął. Gdy się obudziłam, tata skończył trening i wróciliśmy do domu. Nie miałam zakwasów, bo mama zrobiła mi ciepłe kakao na noc.

Dzień zawodów. Masa dzieci krzyczy dookoła, jedno biegnie tam, drugie siam, ogromne zamieszanie. Zanim zdążyłam porozmawiać ze wszystkimi kolegami i koleżankami, musieliśmy zacząć biec. Tata gdzieś sobie poszedł z wujkami, więc wystartowałam razem z mamą, siostrą cioteczną Wiktorią i dziadziem. Wcale nie potrzebowałam pomocy dziadzia, ale widziałam, że mu bardzo zależy. Złapałam go za rączkę i pędziliśmy jak pociąg pospieszny nad morze przez Warszawę. Po jakimś czasie pojawił się tata z aparatem. Co jest z tymi rodzicami?! Jak nie telefon, to aparat, a ja jestem taka nieprzygotowana?! Zawsze robią zdjęcia w nieodpowiednim momencie.

Jestem już zmęczona. Ostatnią prostą przetuptałam z mamą i tatą. Krzyczałam: juss juss! Jednak ambitni rodzice byli uparci i wspólnie jakoś dotarliśmy do mety. Otrzymałam pierwszy w życiu własny medal! Był piękny, błyszczący, nikomu go nie oddam! Gdy wróciłam do domu, pochwaliłam się cenną pamiątką babci. Ona, jak na troskliwą i świadomą o sportowej suplementacji babcię przystało, zadbała o uzupełnienie węglowodanów pysznymi ciastkami w ilości trudnej do przejedzenia.

Po tygodniu odnalazłam medal wśród innych zabawek i powiesiłam go na kołku w swoim pokoju. Dziś wisi obok innego medalu z najfajniejszej imprezy na świecie – Piątki Dla Bartka. Tam przebiegłam dystans 400 m sama. Od początku do końca. Bez niczyjej pomocy. Muszę Wam zdradzić, że z tych wszystkich przygotowań, stresu przedstartowego i emocji podczas biegu najbardziej lubię ciastka u babci

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Razem
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Czas na Ultra - recenzja książki Marcina Świerca
Następny wpis
39. Półmaraton Wiązowski. Ostatnie dni zapisów.

Powiązane artykuły

Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu „przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule „Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu