fbpx
Mój pierwszy raz

Pierwszy raz zapamiętasz na zawsze!

Pierwszy start 11 listopada 2011 - wtedy wszystko się zaczęło, po dwóch tygodniach przygotowań BIEG NIEPODLEGŁOŚCI, 10 kilometrów pokonane w 46.11.
pierwszy raz zapamietasz na zawsze

Pierwszy start 11 listopada 2011 – wtedy wszystko się zaczęło, po dwóch tygodniach przygotowań BIEG NIEPODLEGŁOŚCI, 10 kilometrów pokonane w 46.11. Wielka radość i 2 godziny później następne 10 kilometrów na Eko Biegu, na Targówku (polecam kameralne biegi i wpisowe, na które stać każdego).

Wszystko fajnie, ale w nodze „coś” naciągnięte w okolicach kostki. Tak to jest z „narwanymi biegaczami” (czyt. amatorami), którzy chcą wszystko od razu. Ze mną było podobnie, co skończyło się tym, że od listopada do stycznia musiałem zapomnieć o bieganiu. Od połowy stycznia mądrzejszy wróciłem do „treningów” – leciutkie wybiegania, co drugi dzień spokojne 5-6 kilometrów, stopniowo wydłużałem odcinki i częstotliwość w tygodniu. Systematyczne bieganie i rozgrzewka zaczynały przynosić efekty, z tygodnia na tydzień widziałem postępy i coraz większą chęć do biegania. Idąc za ciosem w marcu pojawił się pomysł przebiegnięcia Półmaratonu Warszawskiego. Tak też się stało: 25 marca start, bardzo pozytywna impreza i bieg ukończony z czasem 1.38 – znowu radość na mecie i poczucie rewelacyjnie spędzonej niedzieli. Zimowy okres w połowie zaliczony, więc było trzeba sprawdzić, co się zmieniło od listopada. Eko Bieg na Targówku POWITANIE WIOSNY 10 km – czas 42,25. Radość i wiara, że małymi kroczkami można dużo zdziałać. Dla początkującego biegacza brakuje jeszcze dystansu na 5 km i 42.195 km. W głowie już tylko maraton. Sprawdziłem terminy. Znalazłem Dębno i Łódź, 15 kwietnia – „za wcześnie”, ukarany wcześniejszą kontuzją stwierdziłem, że to dla mnie za szybko. SilesiaMarathon Katowice, 3 maja – „jeszcze nie teraz”. Zamiast tego wybrałem więc skromne 5 kilometrów w BIEGU KONSYTUCJI 3 MAJA – bieg ukończony z czasem 19.39. W głowie nadal natrętna myśl „MARATON”. Maraton Warszawski, ale dalek dopiero we wrześniu, a ja nadal jako „narwany początkujący” muszę „już teraz” Z pomocą przyszedł Toruń – Maraton Metropolii, 20 maja 2012.

Z Warszawy do Torunia wyjechałem dzień wcześniej, około 18:00 na dworcu w Toruniu powitany przez Kędziora (Dziękuje), który dwa dni poświęcił, żeby mi pomóc odnaleźć się w mieście, pełnił rolę „sekundanta w narożniku” oraz przewodnika. Odbiór pakietu startowego i niespodzianka… Koszulka – zgodnie z Regulaminem maratonu, każdy uczestnik powinien biec w koszulce organizatora (jakkolwiek też każdy mógł ominąć ten punkt regulaminu informując wcześniej organizatora).

Koszulka miała być z nadrukowanym numerem startowym, ale okazało się, że jednak numery startowe będą standardowe (czyli kartka przypinana do koszulki). Szkoda. Pobiegłem w tej koszulce, nic mi się nie stało, przyzwoita techniczna koszulka, ale niestety miałem poczucie, że koszulka jest nijaka pod względem wyglądu. Nie wiadomo, czy biegnę w maratonie Vitarade, czy Maratonie Toruńskim, a przecież to pamiątka. Po odebraniu pakietu startowego, Pasta Party i czas na sprawdzenie noclegu (organizator przygotował nocleg w szkole podstawowej, bez dodatkowych opłat). Nie wiem, jakie są zwyczaje, ale jak dla mnie fajna sprawa wyspać się na karimacie w szkole i wrócić do czasów gimnazjum i LO, a przy okazji poznać parę osób. Grzecznie o 22:30 spanie i 5:30 pobudka. Owsianka, skibka chleba i byłem gotowy, żeby podbić Toruń. O 8.00 na miejscu rozgrzewka, słońce już daje o sobie znać, rozgrzany i pozytywnie nastrojony ustawiam się na mecie. Znowu zmiana: bieg miał się rozpocząć się o 9.00, a start przesunął sięna 9.10 i został połączony z półmaratonem. Niby mało istotne, ale słyszałem zamieszanie na starcie i dezorientację osób biegnących w półmaratonie, którzy mieli wystartować 15 minut po starcie maratonu. Na starcie dowiedziałem się też, że nie ma pacemakerów. Szkoda. Przechodząc do sedna sprawy: poszło! Start! Mój pierwszy maraton się zaczął! Start uliczkami Torunia – jak dla mnie sympatycznie. Trasa składała się z 3 pętli – teraz już wiem, że nie lubię pętli. Dwie pętle po 14 kilometrów – wszystko ok, ale myśl o trzeciej pętli była straszna. „Dobrze, trudno, trzeba to zrobić i tyle” – myślałem, odpychając od siebie złowrogie myśli zwiastujące kryzys. Połowa trzeciej pętli utrzymana w przyzwoitym tempie, ale niestety od 35 kilometra nie wiadomo, co się dzieje i „głowa nie chce już biec”. Niestety musiałem przejść do szybkiego marszu na przemian z truchtem. Siedem najcięższych kilometrów jakie musiałem kiedykolwiek pokonać. Sama trasa nie rozpieszczała – długie odcinki pokryte kostką i „kocimi łbami”, bieg na otwartej trasie w słońcu, nie było to przyjemne. Jednak żeby nie było, że narzekam, bo to przecież MARATON i nikt nie mówił, że będzie łatwo! Można się cieszyć, że nie było podbiegów. Na trasie brakowało oznaczenia; oznaczenia były niby co 5 kilometrów, ale średnio widoczne i nie do końca zrozumiałem. Punkty żywnościowe (po 28 kilometrze wyczekiwane już z utęsknieniem) – jak dla mnie wszystko spoko, zero problemów z napojami wodą i na bieżąco sprzątana trasa, żeby podczas następnych pętli nie biegać po plastikowych kubkach. Jak pisałem wcześniej od 35 do 41 kilometra było kiepsko, ale udało się dobrnąć i skończyć debiut w maratonie w 3.51!

Całość mojego biegania w dużym skrócie: maraton mam za sobą, czas na Ultramaraton, ale najpierw przygotowania do Maratonu Warszawskiego i „zemsta” za Toruń, w którym docelowy czas to 3.20-3.30, nie udało się, ale w Warszawie zamierzam przebić „ścianę”. Nie chciałbym, żeby ktoś odebrał, „sprawozdanie” jako atak na Maratonu Toruński – po prostu zwracam uwagę na rzeczy, które mi a także innym uczestnikom przeszkadzały. Najważniejsze, że się odbył i ponad 500 osób stanęło na starcie. Mój pierwszy maraton.

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Razem
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Półmaraton Jawor - relacja
Następny wpis
Pieniądze to nie wszystko, ale wszystko bez pieniędzy to…
Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu „przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule „Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu