Płaskostopie, czyli zniekształcenie stopy polegające na zaniku łuku i ułożeniu kości w jednej linii, jest schorzeniem, które prześladuje dużą część populacji, a dla biegaczy może być szczególnie uciążliwe.
Prawidłowo funkcjonująca stopa dotyka podłoża kośćmi śródstopia oraz piętą, a zadaniem podłużnych i poprzecznych łuków czy też sklepień, jest amortyzacja. Co jest ważne, sklepienia owe powstają poprzez odpowiednie napięcie mięśni stopy oraz podudzia. Pod wpływem ruchu i obciążeń rozciągają się one, pełniąc funkcję amortyzującą. Biegacz z płaskostopiem pozbawiony jest tej amortyzacji, przez co jego nogi poddane są większym obciążeniom, co z kolei może oczywiście prowadzić do różnego rodzaju kontuzji.
Sam nie mam problemu z płaskostopiem, jednak tematem zainteresowałem się po tym, jak parę osób zdecydowanie stwierdziło, że bieganie minimalistyczne nie jest dla nich właśnie z tego powodu. Zrobiłem research w Internecie i okazało się, że płaskostopie jest rzeczywiście dla wielu biegaczy ogromnym problemem, z czego wcześniej zupełnie nie zdawałem sobie sprawy. Jednak czy na pewno jesteście skazani na mozolne wyszukiwanie odpowiednich butów „motion control” czy nieustające dobieranie wkładek ortopedycznych?
Pierwsze pytanie, które przyszło mi do głowy, to skąd w ogóle bierze się płaskostopie. Wszyscy rodzimy się z płaskimi stopami, jednak wraz z czasem nasze mięśnie się wzmacniają i tworzy się tzw. łuk, podtrzymywane przez mięśnie sklepienie. Skoro jako dzieci wyzbywamy się płaskostopia poprzez (nieświadome, ale to bez znaczenia) wzmacnianie stóp, oznacza to, że jego przyczyną są słabe stopy. W przypadku dzieci mówi się zazwyczaj o źle dobranych butach, ale myślę, że można to przenieść również na dorosłych, a biegaczy w szczególności. Biegaczy, którzy mają tendencję do dobieraniu butów z różnego rodzaju wspomaganiem, które rozleniwiaja stopę.
Twierdzenie, że potrzebuję butów ze wspomaganiem, ponieważ mam płaskostopie, wydaje się być od podstaw błędne. Zamiast wzmacniać swoje mięśnie, tylko bardziej je rozleniwiamy, pogłębiając tym samym wadę. Nie mam wykształcenia medycznego, więc moje spostrzeżenia mogą być błędne, jednak z pewnym zdziwieniem czytam wypowiedzi lekarzy, którzy radzą biegaczom leczyć płaskostopie różnymi ćwiczeniami wzmacniającymi mięśnie stóp, a jednocześnie zalecają stosowanie specjalnych wkładek ortopedycznych. Bieganie boso jest przecież chyba jednym z najlepszych ćwiczeń wzmacniających właśnie mięśnie stopy. Każdy biegacz musi zachować oczywiście zdrowy rozsądek, przestawiając się na bieganie naturalne, a osoby z płaskostopiem muszą być jeszcze bardziej wyczulone na wszelkie sygnały wysyłane przez organizm. Niemniej jednak, wydaje mi się, że to właśnie bieganie boso może być ostatecznym sposobem na wyleczenie się z płaskostopia, a nie wkładki ortopedyczne.
Bieganie boso najlepiej rzecz jasna połączyć ze wspomnianymi wcześniej ćwiczeniami, które dodatkowo je wzmocnią i zwiększą ich mobilność. Różnego rodzaju ćwiczeń można znaleźć bardzo dużo, a chodzi o to, żeby zmusić stopy do pracy. Tak samo jak podnosimy hantle, wyciskamy sztangę, czy robimy brzuszki, tak i stopy wymagają odpowiedniej motywacji. Na szczęście ćwiczenia „na stopy” nie są zbyt skomplikowane i nie wymagają żadnych przyrządów. Najpopularniejsze to wspinanie się na palce, krążenie stopami oraz podnoszenie palcami u stóp różnych przedmiotów.
Buszując po Internecie, można znaleźć relacje osób, które cierpiały na płaskostopie i przez wiele lat męczyły się z różnego rodzaju wkładkami, butami wspomagającymi i innymi „wynalazkami”, tylko po to, żeby ostatecznie znaleźć rozwiązaniem swojego problemu w bieganiu boso. Może więc warto dać szansę bieganiu naturalnemu?
UWAGA: poniższy tekst to moje obserwacje i przemyślenia na temat biegania naturalnego i płaskostopia. Nie mam jednak wykształcenia medycznego, więc w razie jakichkolwiek wątpliwości czy dolegliwości radzę udać się do lekarza.