fbpx
News & Technologie

Bieganie boso i przygoda z biegowymi… sandałami

Czytałeś „Urodzonych Biegaczy”? Tak, czytałem. I strasznie się nakręciłem na całą tą ideę. W myślach już widziałem, jak moja nienaganna sylwetka mknie przez leśne bezdroża.
bieganie boso

Czytałeś „Urodzonych Biegaczy”? Tak, czytałem. I strasznie się nakręciłem na całą tą ideę. W myślach już widziałem, jak moja nienaganna sylwetka mknie przez leśne bezdroża. Już czułem, jak przepływa do mnie pierwotna energia z głębi Ziemi. Już czułem, jak staję się jednością z otaczającą mnie przyrodą i jak budzą się we mnie pierwotne instynkty.

Biorąc pod uwagę fakt, że mam w sobie coś z gadżeciarza, bieganie całkiem na bosaka nie wydawało mi się aż tak atrakcyjne, jak bieganie w „oryginalnych” sandałach Tarahumara, w których ci meksykańscy Indianie od pokoleń pokonują dziesiątki kilometrów każdego dnia. Zrobiłem więc szybkie badanie w Internecie i bez problemu znalazłem dwie firmy, produkujące nowoczesną wersję starożytnych sandałów – Luna Sandals i Invisible Shoes (która niedawno zmieniła nazwę na Xero Shoes). Zachęcony ceną, gwarancją na 5000 mil i charyzmatyczną postacią Stevena Sashena, wybrałem Invisible Shoes.

Po paru tygodniach odebrałem niepozornie wyglądającą przesyłkę z USA, w której znajdowały się dwa kawałki gumy i dwa sznurki – obietnica mojej biegowej rewolucji. Szybko zrobiłem dziurki w podeszwie do przeciągnięcia sznurka i działając wedle instrukcji zamieszczonej w Internecie, zawiązałem swoje pierwsze sandały Tarahumara. Prawy zawiązałem tak mocno, że krew nie dopływała mi do stopy, a lewy latał na wszystkie strony. Po kolejnych 30 minutach zawiązywania i rozwiązywania udało mi się osiągnąć względnie zadowalający efekt.

Stanąłem przed blokiem, rozejrzałem się i przygotowany na ekstatyczne doznania ruszyłem przed siebie. Zatrzymałem się po jakichś 100 metrach koślawego truchtania, skrzywiania stóp i wyginania się na wszystkie możliwe kierunki.

Tak się zaczęło. Po 5 minutach biegu wróciłem do domu. Nie byłem zawiedziony ani rozczarowany, ale byłem już świadomy tego, co oznacza termin barefoot running (ang. bieganie na bosaka). Jeżeli nie jesteśmy wyjątkiem od reguły, to oznacza on tygodnie, miesiące i lata wyzbywania się złych nawyków i uczenia jednej z najprostszych i najbardziej instynktownych czynności, jaką jest bieganie, od początku.

bieganie boso 1

Cała idea biegania naturalnego niezmiennie bardzo mnie pociągała i nie zamierzałem dawać za wygraną. Po zrobieniu błędu, przed którym wszyscy ostrzegają, a który jednocześnie wszyscy popełniają – za dużo za wcześnie – doznaniu niewielkiej kontuzji i ciągłemu odczuwaniu sztywnych łydek, zacząłem podchodzić do biegania boso bardziej systematycznie.

Zacząłem szukać informacji – czytać książki, fora internetowe, oglądać zdjęcia i filmiki pokazujące prawidłową technikę biegu. Nie jestem przekonany co do tego, czy taka teoretyczna podstawa jest niezbędna. Mówimy w końcu przecież o bieganiu naturalnym. Ja czułem się jednak pewniej, mając jakiekolwiek zaplecze teoretyczne – chociażby w postaci doświadczeń i odczuć innych biegaczy. Trzeba jednak nauczyć się wybierać naprawdę wartościowe informacje i przesiewać je od całej reszty, ponieważ Internet pełen jest skrajnych opinii.

Przede wszystkim jednak, zacząłem spędzać boso jak najwięcej czasu się da. Tak. Nie biegać boso, a spędzać czas, tzn. chodzić po domu boso, chodzić do sklepu boso, chodzić po mieście boso. Moja zmiana zaczęła się właśnie od takich „małych kroczków”. Przestałem próbować na siłę biegać boso, a zacząłem wprowadzać do swojego treningu bose marszobiegi. Zabierałem sandały na wycieczki, a kiedy po kilku godzinach puchły mi stopy, do niczego się nie zmuszałem, tylko po prostu zakładałem zwykłe buty.

Zwiedzanie w sandałach daje dużo frajdy i pozwala odkrywać miejsca w nowy sposób, poczuć ich klimat na… własnych stopach. Zatłoczone chodniki, nierówna kostka brukowa, ostre kamienie, górskie ścieżki. Niektóre z tych doświadczeń były na początku trochę bolesne, ale z czasem zamieniły się w przyjemny masaż stóp. Nagle mimowolnie zacząłem stawiać stopy na różnych „nierównościach”, żeby móc je poczuć. To trochę tak, jakby dostać nowy zmysł.

Wszystko zaczęło się powoli układać. Zacząłem boso pokonywać większe dystanse. Technika biegu się poprawiała. Ustępowały różne bóle związane z bieganiem. Zacząłem odczuwać prawdziwą radość z biegu. Radość zupełnie inną niż ta, którą czuję biegając w zwykłych butach. To chyba ta energia z wnętrza Ziemi i budzące się we mnie pierwotne instynkty.

Mówiąc boso, mam również na myśli, mając na nogach sandały Tarahumara. Wiem, że to nie to samo, ale sandały dają nam odczucia bardzo zbliżone od chodzenia boso, zachowując jednak minimum ochrony dla stopy. Oczywiście jeżeli jesteśmy całkowitymi purystami, możemy poruszać się boso w dosłownym rozumieniu tych słów. Ja jednak pozostanę przy swoim „obuwiu” – daje mi ono zbyt wiele radości. Na początku zastanawiałem się przed treningiem czy iść w butach czy w sandałach. Dzisiaj zastanawiam się już tylko, w których sandałach.

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Razem
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Jak uniknąć anemii?
Następny wpis
Przetrenowane osły, czyli kiedy dopada kontuzja...
Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu „przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule „Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu