fbpx
na bosaka w sniegu

Na bosaka w śniegu

Kiedy zaczynałem biegać w sandałach, mój znajomy stwierdził, że też by sobie takie sprawił, ale w czym będzie biegał w zimie. Szkoda przecież kasy na kapcie, w których biegać można tylko w lecie.

Kiedy zaczynałem biegać w sandałach, mój znajomy stwierdził, że też by sobie takie sprawił, ale w czym będzie biegał w zimie. Szkoda przecież kasy na kapcie, w których biegać można tylko w lecie. Ot taka szara rzeczywistość biegacza-amatora, który nie zawsze może sobie pozwolić na zmianę butów co trzy miesiące.

Wtedy byłem jeszcze na etapie „w zimie to się zobaczy”. Dzisiaj odpowiedziałbym, że w zimie też będzie biegał w sandałach.  Strefa klimatyczna, w której mieszkamy, to jeden z głównych argumentów używanych przez przeciwników biegania boso. Mieszkający w Meksyku Tarahumara mogą sobie hasać w sandałkach jak rok długi, ale w Polsce taki pomysł wydaje się już trochę brawurowy. Do momentu, kiedy sami tego spróbujemy.

Bieganie boso w zimie z pewnością dostarczy nam dużo nowych wrażeń, ale nie jest aż tak szalone, jak mogłoby się wydawać. Stopy w czasie biegu mocno pracują, przez co są świetnie ukrwione, rozgrzane i nawet w niskich temperaturach można biegać komfortowo. Odważę się nawet na stwierdzenie, że w niektórych przypadkach bardziej komfortowo niż w tradycyjnych butach biegowych. Jak myślicie, lepiej biegać w butach, które po kilkuset metrach przesiąkną do suchej nitki i będą schły jeszcze kilka godzin po skończonym treningu, czy w „nieprzemakalnych” sandałach, gdzie nasze stopy już same świetnie sobie poradzą?

Z dziennika treningowego

  • – 3*C, lekki wiatr, słonecznie. Ścieżki pokrywa cienka warstwa śniegu. To mój pierwszy zimowy trening w sandałach w tym sezonie. Jest fajnie, biegnie się lekko, a śnieg przyjemnie skrzypi pod sandałami i szybko topi się na rozgrzanych stopach. Mijam jakąś kobietę, która patrząc wymownie na moje obuwie, stwierdza: „Widzę Pana jak Pan tutaj często biega, ale dzisiaj to Pan już chyba zamarznie”. Rzuciłem tylko na odczepnego coś w stylu „Nie jest źle” i pobiegłem dalej. Nie zamarzłem.
  • +2*C, silny wiatr, pochmurno. Roztopy. Jest ciemno i biegnę z czołówką, ale bryja jest wszędzie, więc nawet nie staram się jej omijać. Już na pierwszym kilometrze wdepnąłem w kałużę aż po kostki. Do tego wiatr jest zimny i nieprzyjemny. Biegnie się średnio. Stopy są ciągle mokre, a wiatr dodatkowo je wychładza. Kiedy wbiegam jednak na fragment suchego asfaltu, momentalnie wysychają.
  • -5*C, lekki wiatr, pochmurno. W niektórych miejscach śnieg sięga powyżej kostek. Biegnie się świetnie. W ogóle nie czuję, że jestem „boso”. Momentami całe stopy znikają w śniegu, który błyskawicznie topi się na czerwonej skórze i wyparowuje. Między stopę a sandał niekiedy wpada twardy kawałek śniegu, który uwiera jak kamień, ale w przeciwieństwie do kamienia, topi się już po kilku sekundach.

Okiem praktyka, czyli nie taki diabeł straszny

Najgorzej jest się przemóc za pierwszym razem i odważyć wyjść boso albo w sandałach prosto w śnieg i pluchę, na wiatr i mróz. Dużo osób twierdzi, że najgorsze są pierwsze chwile po wyjściu z domu, a po kilkuset metrach stopy są już dobrze rozgrzane. Ja mam w tej kwestii trochę inne odczucia. Mały „kryzys” łapie mnie zazwyczaj nie wiadomo czemu około 1. kilometra i wtedy zaczyna mi być zimno. Stan taki utrzymuje się przez kilkaset metrów i wszystko wraca do normy. Wniosek z tego taki, że każdy odczuwa temperaturę trochę inaczej i podstawową zasadą jest słuchanie własnego organizmu. Trzeba zachować zdrowy rozsądek i nie brnąć przed siebie z uporem maniaka przy 20 stopniowym mrozie, gubiąc po drodze palce. Z drugiej strony, trzeba sobie też dać szansę i nie wracać do domu z podkulonym ogonem, kiedy po 200 metrach dojdziemy do wniosku, że jednak jest zimno. Do biegania boso jako takiego trzeba się przyzwyczaić i tak samo jest z bieganiem boso w zimie. Dajmy naszemu organizmowi i PSYCHICE trochę czasu na adaptację, żeby zaskoczyły wszystkie trybiki biegowego mechanizmu.

Skoro w dużej mierze jest to kwestia indywidualna, to aby nie prezentować swojego odosobnionego punktu widzenia, postanowiłem zapytać o zdanie Nicholasa Pence’a z BedRock Sandals, który ma spore doświadczenie w tej materii. Oto co mi powiedział:

Zima to czas w roku, kiedy biegam najwięcej (może dlatego, że dni są krótsze). Biegam tylko w naszych sandałach i do tej pory udało mi się dotrzeć do kilku niesamowitych miejsc. W tym roku zdałem sobie również sprawę, że nie lubię nosić skarpetek, jeżeli na szlaku leży śnieg, ponieważ skarpetki szybko nasiąkają wodą i przez to wychładzają stopy (nawet skarpetki wełniane). Odkryłem, że moje stopy są tak naprawdę cieplejsze, kiedy biegam tylko w sandałach, bez skarpetek. Żeby utrzymać ciepło, trzeba się ciągle ruszać. Pomaga to polepszyć przepływ krwi i utrzymywać stopy ciepłe. Jeżeli nawet śnieg znajdzie się na stopach to szybko się roztopi i wyparuje.

Może to być kwestia indywidualnych upodobań, ale najbardziej pomaga mi utrzymywanie w cieple wszystkich pozostałych części mojego ciała. Nie jestem ekspertem od pogody, ale z doświadczenia wiem, że jeżeli zadbamy o to, żeby nasze nogi, tułów, głowa i ręce były ciepłe, to łatwiej będzie nam utrzymać stopy w odpowiedniej temperaturze (tak długo, jak będziemy w ruchu). Oczywiście można na chwilę odsapnąć, ale uważajcie, żeby nie złapać wilka. Poza tym, jestem wielkim fanem noszenia w zimie WEŁNY jako pierwszej warstwy. Wełna świetnie reguluje temperaturę mojego ciała”.

Zrobiłem dzisiaj (18.01.2013) w sandałach 16 km przy temperaturze -5*C. Na ścieżkach leżało sporo śniegu, a kiedy wybiegałem na mniej osłonięty teren, zderzałem się ze ścianą lodowatego wiatru. Mogę tylko potwierdzić słowa Nicholasa, że tak długo, jak jesteśmy w ruchu, nasze stopy pozostaną ciepłe.  Jeszcze co prawda nie dorosłem do biegania bez skarpetek (chociaż mam w tej kwestii podobne obserwacje), ale z pewnością wkrótce tego spróbuję. Trzymajcie się ciepło i do zobaczenia na biegowych ścieżkach.

Razem
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednie
maciej sufa wywiad

Luźne rozmowy sportowców - biegacz kontra kulturysta

Następne
pasmo

Syndrom pasma biodrowo-piszczelowego

Powiązane artykuły

kenijski dublet we wroclawiu
Czytaj dalej

Kenijski dublet we Wrocławiu

W niedzielne przedpołudnie i kawałek popołudnia niemal cały Wrocław żył 35. PKO Wrocław Maratonem. Główne role w tym biegu, niemal tradycyjnie już grali Kenijczycy, którzy wygrali w kategorii mężczyzn i kobiet. Z dobrej strony pokazała się Dominika Stelmach, aktualna mistrzyni Polski w maratonie.
po co biegac w butach
Czytaj dalej

Po co biegać w butach?

Po co biegać boso? Dobre pytanie, ale można by je odwrócić i zapytać: po co biegać w butach? Buty stricte biegowe są wynalazkiem stosunkowo nowym.
fotolia 122182202 subscription monthly m
Czytaj dalej

FBI TIMER. Aplikacja do treningu – co to takiego i jak to działa?

Żyjemy w czasach, w których pojawiło się mnóstwo nowych wynalazków ułatwiających nam codzienne życie. Kiedyś nasi rodzice czy choćby znajomi nie mieli takich możliwości jak my dzisiaj. Świat elektroniki oraz programowania komputerowego tak się rozwinął, że nasze smartfony pełnią rolę podręcznych komputerów.
Zadbaj z nami o swoje zdrowie i bezstresowo zacznij biegać 60 min bez przerwy.
Sprawdź nasz program OZDR