Często słyszy się o tym, że błędy, niepowodzenia i porażki nie muszą być przeciwieństwem sukcesu, ale drogą do niego. Wielu sportowców – zarówno zawodowców jak i amatorów – wyznaje taką filozofię, ale tylko nieliczni są w stanie postąpić z nią w pełnej zgodzie, kiedy im coś naprawdę nie wychodzi. Historia fińskiego biegacza Lasse Viréna z Igrzysk Olimpijskich w Monachium (1972) pokazuje, że biegowy sukces czasami zaczyna się od upadku. Jednocześnie charakter fińskiego biegacza przekonuje, że po upadku następuje powstanie. Natychmiastowe, instynktowne powstanie i dalszy bieg. Dla Fina to było jedyne możliwe rozwiązanie. A jak jest u Ciebie?
Lasse Virén – ten, co mimo upadku, wybiegał rekord świata
Finowie w XX wieku cieszyli się z wielu sukcesów swoich biegaczy długodystansowych. W latach dwudziestych Hannes Kolehmainen, Paavo Nurmi i Ville Ritola nie mieli sobie równych zyskując przydomek „Latających Finów”. W swojej książce Trening mentalny biegacza Jeff Galloway opisuje inspirującą historię następcy słynnych Latających Finów – Lasse Viréna, który dał się poznać światu lekkoatletyki na Igrzyskach Olimpijskich w Monachium (1972). Jadąc do Niemiec Virén nie miał na swoim koncie zbyt wielu sukcesów. Nie był jeszcze zbyt dobrze znany i na pewno nie jechał tam w gronie faworytów do medalu. W końcu na Mistrzostwach Europy poprzedzających igrzyska ledwie zmieścił się w pierwszej dwudziestce.
W Monachium Virén miał pobiec w dwóch konkurencjach – na 5,000 i 10,000 metrów. W eliminacjach biegu na 10 kilometrów Fin bez żadnych problemów zakwalifikował się do finału, inteligentnie rozkładając siły na najważniejszą batalię. Według Gallowaya (który notabene osobiście startował w tej konkurencji w Monachium; z czasem 29:35.0 zajął 11. miejsce w swojej serii kwalifikacyjnej i nie wszedł do ścisłego finału) żaden z lekkoatletycznych ekspertów nie dawał Virénowi szans na miejsce w pierwszej piątce, nie mówiąc już o podium.
Trzeciego września 1972 roku, w dniu finału na 10,000 metrów, publiczność na stadionie olimpijskim w Monachium doświadczyła czegoś elektryzującego. Oglądała fascynujący pojedynek biegowy między najlepszymi biegaczami dekady. Strategia biegu i umiejętne rozłożenie sił miało być kluczowe dla ostatecznego wyniku. Na dwunastym okrążeniu, czyli mniej więcej w połowie biegu, około dziesięciu zawodników cały czas zachowywało szansę na wygranie biegu. Grupa biegła mocnym tempem. Prowadził Brytyjczyk Dave Bedford w czasie na rekord świata. Cały czas było ciasno, choć na kolejnej prostej grupa biegaczy trochę się rozciągnęła. Nie mieli zbyt dużo miejsca… Wtem Lasse Virén potknął się o nogi biegnącego przed nim Belga Emiela Puttemansa (jednego z faworytów biegu), przy okazji wywracając jeszcze Tunezyjczyka Mohameda Gammoudiego (brązowego medalistę na 10,000 m i złotego na 5,000 m z Igrzysk Olimpijskich w Meksyku cztery lata wcześniej).
Stadion olimpijski wstrzymał oddech. Virén wywrócił się na wewnętrzną stronę bieżni, „łapiąc zająca” na płycie stadionu. Jednak, jak gdyby nigdy nic, pozbierał się, wstał, wrócił w to samo miejsce, w którym upadł i zaczął odrabiać straty. Mohamed Gammoudi zrobił podobnie, jednak po dwóch kolejnych okrążeniach zrezygnował z dalszej pogoni i nie ukończył biegu.
Lasse Virén ani myślał się poddać. Chociaż jego strata osiągnęła około 20-30 metrów, już po 150 metrach dogonił peleton przy narastającej wrzawie stadionu i aplauzie monachijskiej publiczności. Virén konsekwentnie parł naprzód i na szóstym kilometrze niespodziewanie objął prowadzenie. Do samego końca biegu trzymał się w ścisłej czołówce, a na ostatnich 600 metrach systematycznie odstawiał swoich konkurentów jeden po drugim. Ostatnie okrążenie pobiegł w imponującym czasie 56 sekund i 6 setnych. Czas Lasse Viréna – 27:38.35 – okazał się ówczesnym rekordem świata na 10,000 m. Drugi, o sekundę wolniej, na metę przybiegł Belg Emiel Puttemans, w którego nogi kilkanaście minut wcześniej zaplątał się Virén, a trzeci Etiopczyk Miruts Yifter. Kto by pomyślał!?
W niecałe pół godziny Lasse Virén daje nam wszystkim lekcję wytrwałości i pełnego zaangażowania w swoje cele. Poznając historię dzielnego Fina, słowa „nie poddawaj się!” nabierają zupełnie nowego znaczenia. Jego postawę podczas tego pamiętnego biegu możesz odnieść do swoich biegowych zmagań. Każdy czasem upada, to naturalne. Sęk tkwi w tym, że mistrzowie od razu wstają i biegną dalej, dokładnie tak jak Lasse Virén…
Lasse Virén na tych samych Igrzyskach wygrał też wyścig na 5,000 metrów ustanawiając rekord olimpijski (13:26.4). Został czwartym lekkoatletą w historii, który wygrał obydwie konkurencje – biegi na 5,000 i 10,000 metrów – na jednych Igrzyskach. Dołączył tym samym do takich lekkoatletycznych sław jak: Fin Hannes Kolehmainen (Sztokholm, 1912), Czechosłowak Emil Zátopek (Helsinki, 1952) i Rosjanin Vladimir Kuts (1956). Lasse Virén nie spoczął jednak na laurach. Cztery lata później, na Igrzyskach Olimpijskich w Montrealu zdobył kolejne dwa złote medale w tych samych konkurencjach, a w maratonie przybiegł piąty.
Relację z pasjonującego biegu Lasse Viréna w Monachium można zobaczyć poniżej:
[youtube]awW09xs–D0[/youtube]Moim zdaniem komentarz po fińsku dodaje temu filmikowi jeszcze więcej uroku…
Bibliografia
Galloway, J. (2013). Trening mentalny biegacza. Wydawnictwo Helion: Gliwice.