fbpx
Wywiady

Zwykli biegacze, niezwykli ludzie – Roman Polko

Bieganie stało się tak popularne, że przestało nas dziwić to, jakich ludzi spotykamy na trasach. Od zwykłych, niczym nie wyróżniających się pasjonatów, po osoby publiczne, a nawet gwiazdy telewizyjne.
zwykli biegacze niezwykli ludzie roman polko 1

Bieganie stało się tak popularne, że przestało nas dziwić to, jakich ludzi spotykamy na trasach. Od zwykłych, niczym nie wyróżniających się pasjonatów, po osoby publiczne, a nawet gwiazdy telewizyjne. Bieganie jest dla każdego. I każdy z pewnością zauważa efekty, jakie osiąga dzięki treningom. Nie tylko poprawę kondycji fizycznej czy psychicznej, ale i wewnętrzny spokój, który pomaga odnaleźć się w życiu codziennym.

Tym razem pomęczyłam pytaniami osobę o nadzwyczajnej wytrwałości. Z racji wykonywanego zawodu musi być silny i zawsze gotowy do  działań. Roman Polko – generał Wojska Polskiego, doktor nauk wojskowych, dwukrotny dowódca GROM, doradca ministra MSWiA ds. zwalczania terroryzmu i zastępca szefa prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Przy tak odpowiedzialnych obowiązkach trzeba wykazać się niesamowitym charakterem. Gen. Roman Polko z pewnością jest osobą nietuzinkową. Ponadto w tej sile i determinacji potrafi wciąż być ludzki, z sercem na dłoni i przede wszystkim z wielką pasją do życia.

Jako Generał Dywizji Wojska Polskiego jest Pan autorytetem dla wielu ludzi. Jakie cechy powinien posiadać Generał?

Jak każdy lider, powinien wiedzieć czego chce, jak to zrobić i umieć przekonać do tego ludzi. Do tego potrzebne są mu wiedza, doświadczenie – punkty nawigacyjne, odwaga i … zgrany zespół, bez którego lampasy generalskie są niewiele warte.

zwykli biegacze niezwykli ludzie roman polko 3

Cechy te miał Pan w sobie od zawsze? Czy kształtowały się z czasem, na przestrzeni lat i różnych doświadczeń?

Każdy rodzi się z pewnymi predyspozycjami, ale bez pracy i podejmowania kolejnych wyzwań można pozostać na tym podstawowym poziomie. Uczyłem się od swoich podwładnych, kooperantów, szefów – także tych, którzy swoją postawą pokazali mi, jakim liderem nie chcę być. Te cechy zaszczepiali mi też ludzie, z którymi spotykałem się podczas swojej służby w różnych zakątkach świata. Kształtuje nas zmieniająca się rzeczywistość, nowe technologie, informatyzacja, sieciowe systemy zarządzania… no chyba, że jesteśmy odporni na wiedzę i nie do zajechania.

Jak każdy żołnierz, o formę musi Pan dbać. Czy bieganie stało się taką właśnie formą?

Bieganie przygotowuje nas do wszystkiego, to podstawa. Podczas kursu spadochronowego w USA, sprawdzian naszej zdolności do skoków nie polegał na badaniach tętna i rozmowie z lekarzem – jak to się czyni w Polsce, ale musieliśmy przebiec w określonym czasie trzy mile.

Czym jest dla Pana bieganie?

Pasją, przyjemnością i sposobem na spędzanie wolnych chwil w dobrym towarzystwie – podczas różnego rodzaju imprez biegowych. Na co dzień bieganie daje mi możliwość oderwania się od wszystkiego i przemyślenia spraw, które w zaciszu lasu łatwiej rozwiązać niż z perspektywy biurka.

W środowisku biegaczy mówi się, że stał się Pan jednym z nas – wielkim pasjonatem tego sportu. Z tą różnicą, że wybiera Pan bardziej wymagające starty. Jak jest w rzeczywistości? Jakiego rodzaju biegi Pana interesują?

Myślę, że rozwijam się jak wielu biegaczy: najpierw krótsze dystanse, później maraton i różnego rodzaju biegi przygodowe, a w końcu coś ultra. Góry, w których najczęściej organizuje się takie biegi,  wciągają, dlatego w tym roku to były aż trzy ultramaratony.

Jak rozpoczęła się Pana przygoda z bieganiem?

Zaczęło się od Jarka Szoty, z którym służyłem razem w GROM-ie. Opowiadał mi o próbach reaktywacji maratonu warszawskiego, tym samym przygotowując się do niezalegalizowanego, partyzanckiego biegu. Pozazdrościłem mu i postanowiłem w kolejnym roku sam wystartować. Dzięki niemu poznałem paru ludzi, dla których bieganie było już pasją. Pozbyłem się wszelkich wątpliwości i w 2003 roku zaliczyłem pierwszy maraton.

zwykli biegacze niezwykli ludzie roman polko 4

Nie ma Pan kłopotu z godzeniem obowiązków zawodowych z treningami i przygotowaniami do startów?

Kiedy próbowałem trzymać się profesjonalnej rozpiski biegowej – były kłopoty. Jednak od chwili, gdy zacząłem słuchać własnego organizmu i korzystać z każdej sposobności do treningu, sytuacja zdecydowanie się poprawiła. Sytuacja, nie wyniki, ale przecież w tym wszystkim nie chodzi o bicie wyśrubowanych rekordów – zostawmy to zawodowcom. Dla chcącego, nie ma nic trudnego. Widziałem górników biegających w nocy, bo w dzień nie mieli czasu. Sam startowałem na Hawajach po wielogodzinnej podróży samolotem: lądowanie 1.00, start 5.00 (25km), konferencja 12.00.

W związku z wykonywaną funkcją charakteryzuje się Pan niesamowitą wytrwałością i siłą psychiczną. Ciężko zatem wyobrazić sobie momenty zwątpienia na trasie. Miewa Pan sytuacje, w których chce się rzucić butami o asfalt i zwyczajnie dać sobie spokój?

Służba wojskowa przede wszystkim nauczyła mnie dystansu do siebie i tego, że czasem trzeba odpuścić. Ale nie wtedy, gdy w pobliżu jest partner, odwieczny wróg, z którym zawsze rywalizujesz o zwycięstwo! Krzysiek Kosedowski w Warszawie, Paweł Januszewski w Lublińcu (Katorżnik)… A tak serio, to jak każdemu przytrafia mi się ściana, szczególnie wtedy, gdy cykl treningowy nie był odpowiedni do dystansu, z którym przyszło się zmierzyć, ale nie aż taka, żeby ciskać butami o asfalt. Odbieram to raczej jako lekcję pokory i działa to na mnie mobilizująco.

Jaki start wspomina Pan najlepiej, a jaki najgorzej?

Najlepiej – pierwszy start w Biegu Katorżnika w Lublińcu organizowany przez mój klub META wspólnie z Jednostką Komandosów. Udało mi się do niego zmobilizować cały zespół z Biura Bezpieczeństwa Narodowego, a nawet własną żonę – Paulinę w zastępstwie śp. Ministra Stasiaka, który w ostatniej chwili ze względów zdrowotnych się wycofał. Miałem niezły wynik, zakwalifikowałem się nawet do finału. Najgorzej, to chyba tegoroczny ultramaraton BUT w Beskidach. Widoki przepiękne, ale organizacja… Organizatorzy – biegacze przyjmując własne standardy działania jako standard, zaufali kooperantom i w efekcie zostali na swojej stronie zmiażdżeni przez uczestników tej imprezy, którzy albo pogubili się na trasie, albo psioczyli, że nie było obiecanych punktów odżywczych albo przeżywali szok na mecie, na której nikt na nich nie czekał.

Ile ma Pan na koncie biegów? Liczy to Pan w jakiś sposób, czy nie przywiązuje do tego większej wagi?

Liczę tylko maratony i ultramaratony – mam ich ponad 30. Kolekcjonuję też medale – pamiątki z tych biegów i cenię je sobie bardziej, niż te wojskowe zwane w naszym żargonie „licznikiem” (bo dostaje się je po iluś tam latach służby) czy też „zagłuchą” (bo dostaje się je zamiast spodziewanego awansu).

Na co dzień jest Pan mężem, ojcem, kumplem. Jak wygląda życie Generała poza murami wojska? Jakie są Pana marzenia?

Aktualnie to praca za biurkiem – prowadzę zajęcia w kilku uczelniach, trochę społecznej aktywności: spotkania z weteranami – w tym roku także z tymi w USA, w amerykańskiej Częstochowie, ze strzelcami, z dziećmi, czas spędzony z córką Dominiką (5lat) i synem Krzysztofem (3 lata), wspólne pisanie książki z żoną i nasze krótkie zagraniczne wypady, które uwielbiamy. Ostatnio był to wypad do Dublina, a przy okazji zaliczenie tam maratonu, a w przyszłym roku planujemy Jerozolimę i oczywiście też maraton. Mam to szczęście, że Paulina wspiera mnie w realizacji moich pasji i przez to marzenia się spełniają.

Gdyby miał Pan zmotywować osoby, które mają zbyt mało wiary w siebie, by dążyć do celu i spełniać marzenia, co by im Pan powiedział?

Nie od razu zostałem generałem, najpierw zapoznawałem się z różnymi technikami sprzątania korytarza: trocinami, cegłą, szarym mydłem, później dowodziłem drużyną, plutonem specjalnym, a po kilku latach już 142 żołnierzami w byłej Jugosławii. Krok po kroku, konsekwencja, determinacja i wiara w sukces pozwalają go w końcu osiągnąć.

Książka, o której Pan Generał wspomina to „Szefologika”, która ukazać się ma już na początku 2014 roku. Odsłoni więcej ciekawostek z życia zarówno samego Romana Polko, jak i jego żony Pauliny. Mimo ogromu pełnionych funkcji, jest to swój człowiek. Pełen ciepła i dystansu do siebie. Jak każdy biegacz! A wszyscy wiemy, że biegacze to fajni ludzie.

zwykli biegacze niezwykli ludzie roman polko 2

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Total
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
HRmax z próby wysiłkowej nie przystaje do tętna treningowego - poradnia biegacza
Następny wpis
Upadłeś? Powstań! I biegnij dalej!
Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu “przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule “Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu