fbpx
Przemyślenia

Krew, pot i łzy

Trening to proces niszczenia, demolowania własnego organizmu, który podczas snu (naturalnej odnowy biologicznej) naprawia szereg wyrządzonych szkód.
krew pot i lzy 01 01

Trening to proces niszczenia, demolowania własnego organizmu, który podczas snu (naturalnej odnowy biologicznej) naprawia szereg wyrządzonych szkód. Wszystko, co zostanie zreperowane podczas tego skomplikowanego procesu, staje się mocniejsze, silniejsze, lepsze.

Tak sportowiec podnosi stopniowo swój poziom, nie zważając przy tym na ból i zmęczenie. W pogoni za sukcesem wyczynowcy balansują na granicy ludzkiej wytrzymałości. Światowy sport jest już na tak wysokim poziomie, że zawodnicy muszą stale poddawać swój organizm coraz cięższym próbom, niekiedy płacąc za to bardzo wysoką cenę. Odłóżmy na bok doping, który bez wątpienia zagościł w zawodowym sporcie na dobre, zajmijmy się jednak samym wysiłkiem, ponieważ bez katorżniczych i systematycznych ćwiczeń nikt niczego na zawodach nie osiągnie.

Spartańskie 400 metrów

Gdy zacząłem „bawić się w sport” na poważnie trener powiedział mi żebym zaprzyjaźnił się z pewnym kolegą, który ma na imię kwas mlekowy. ,,Nie możesz się go pozbyć, to się z nim zaprzyjaźnij, przyzwyczaisz się” – mawiał szkoleniowiec. Szybko zrozumiałem, że trzeba polubić to ustrojstwo, ponieważ będzie mi bardzo często towarzyszyć. W treningu czterystumetrowca do bólu należy się przyzwyczaić, ponieważ bardzo często się pojawia. Ta specyficzna konkurencja wymaga od zawodnika połączenia dwóch sprzecznych cech motorycznych ,czyli szybkości i wytrzymałości. Często bywa tak, że skupiając się na jednej tracimy drugą i trening idzie na marne.

Wracając do bólu… pojawia się podczas wytrzymałości tempowej, nie dość, że płuca prawie się wypluwa to jeszcze na ostatnich odcinkach nogi są kilkadziesiąt kilogramów cięższe, a ręce odmawiają posłuszeństwa, w naszym żargonie mówi się, że kogoś „ zalało”, kwas mlekowy przypomniał o sobie. Trening siły biegowej obfituje w podobne wrażenia, ponieważ ilości skipów robią wrażenie… a wszystko po to ,aby na ostatniej prostej można było jeszcze szybko biec. Czterysta metrów to wciąż sprint, więc siłownia również odgrywa tu ważną rolę, mięśnie muszą być przygotowane do ciężkiej pracy podczas szybkiego biegu… zatem trzeba przerzucić kilka ton, a po treningu nogi jak z waty, brzuch piecze niemiłosiernie… rano pojawiają się zakwasy (zwłaszcza gdy  zwiększa się obciążenia).

Gdy zbliża się sezon czas na wytrzymałość szybkościową i tutaj szczególnie daje o sobie znać nasz kochany kwas. Jego poziom we krwi, który czasem sprawdza się po bieganiu często jest bardzo wysoki, człowiek nie jest w stanie podnieść się z tartanu, lecz jednocześnie cieszy się, że już po wszystkim. Ból jednak nie mija tak szybko jak wbiegamy na metę… nic bardziej mylnego. Nogi twardnieją jeszcze bardziej gdy się położymy, żadna pozycja nie pomaga, a ulga przychodzi po jakichś 10 -15 minutach. Potem jeszcze przez jakąś godzinę jest się troszkę osłabionym, lecz satysfakcja z wykonanej pracy wydaje się być większa od cierpienia. Nie mówiąc już o zawodach… smak zwycięstwa, radość z uzyskanego rezultatu to wypłata za ciężką pracę wykonaną na treningach.

Granica

Aż trudno sobie wyobrazić jak ćwiczą mistrzowie, do jakiego stanu doprowadzili swoje organizmy skoro po przebiegnięciu 400, 800, czy 10000 metrów potrafią rozmawiać, mają siłę na rundę honorową, to wprost niewiarygodne. Ich tolerancja na ból jest znacznie większa niż zwykłego śmiertelnika, nauczyli się go ignorować, walcząc z nim każdego dnia. Czy ktoś się zastanawia gdzie znajduje się granica, której już nie da się przekroczyć? Jak daleko może posunąć się człowiek aby zwyciężyć? Trening wyczynowca to ciągła walka z własnym ciałem. Ono nie chcę, wysyła sygnały, mówi DOŚĆ już nie mogę, nie dam rady!!! A nasza głowa krzyczy DALEJ jeszcze trochę… MUSZĘ, MUSZĘ to zrobić! Sportowcy często nie zważają na ostrzeżenia organizmu, trenują z urazami , ponieważ sezon tuż tuż i nie można teraz odpuścić. Albo: „ pracowałem całą zimę po to aby teraz startować, pobiegnę… wygram potem będę się leczyć”. W ten sposób można nabawić się przewlekłej kontuzji, której bez operacji nie da się usunąć lub co gorsza trzeba przedwcześnie zakończyć karierę. „Człowiek jest mocny” tak pisała Zofia Nałkowska w „Medalionach”, każdy jednak ma swoją „Granicę”, nawet sportowiec.

Niewdzięcznicy

Nadchodzi porażka nieodłączny element sportowej rywalizacji. Jak reaguje kibic śledzący zmagania swoich rodaków przed ekranem telewizora? Z reguły wygląda to tak: „Czwarte miejsce znów bez medalu… ostatni, co za dziad po co go wysłali tylko wstyd przynosi”. A czy ktoś zastanawiał się nad tym ile wysiłku, pracy, bólu i cierpienia kosztowały jego/ją przygotowania do startu? Zawodnik nie chce przegrywać, walczy z samym sobą by uzyskać jak najlepszy rezultat. Porażka jest dla niego ogromnym ciosem, a kibice swoimi uszczypliwymi komentarzami tylko pogarszają stan psychiczny sportowca. Znów pojawia się ból, lecz tym razem w sercu. Na szczęście każdy profesjonalny zawodnik podnosi się po upadku i staje się jeszcze silniejszy. Wyczynowi sportowcy to współcześni gladiatorzy, rycerze 21 wieku, prawdziwi twardziele. Pamiętajmy , że to jednak też ludzie i jako kibice pomagajmy, wspierajmy a nie podłamujmy.

Zapewne czytają nas również bardzo młodzi ludzie, żyjący sportowymi marzeniami. Każda opowieść powinna zakończyć się optymistycznym akcentem. Czy warto tak ciężko „tyrać”, samemu zadawać sobie ból, przełamując ciągle kolejne bariery? Odpowiedź brzmi TAK! Dlaczego? Nie dla pieniędzy, (bo lekka atletyka to wcale nie jest dochodowy sport) lecz dla satysfakcji i przygody. Jeżdżąc na zawody i obozy poznajemy ciekawych ludzi, odwiedzamy różne miejsca, uciekamy od szarej rzeczywistości, problemów itp. Królowa sportu to raj dla indywidualności, nie trzeba do nikogo podawać, ustalać taktyki, liczyć na kogokolwiek prócz siebie. Smaku zwycięstwa na zawodach nie da się porównać z niczym innym. Usłyszeć hymn narodowy …o tym już nie wspomnę. Raz w życiu dostąpiłem zaszczytu reprezentowania kraju i aż po jego kres będę odczuwał ogromną satysfakcję, że udało mi się tego dokonać. Pamiętam każdą sekundę biegu z Orłem na piersi, wrażenia są bezcenne. Warto znosić te wszystkie straszne treningi, wylewać pot, płakać z bólu, aby na stare lata usiąść w fotelu i z sentymentem wspominać sportową przygodę jak ze snu. Wszystko jednak z rozwagą i rozumem żeby w zdrowiu dotrwać tych „starych lat”.

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Total
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Biegowy orgazm!
Następny wpis
To Pani nowa, nazywa się „Biegowa Moda”
Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu “przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule “Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu