Pasja jest czymś, co znacznie poprawia komfort życia. To czas, którego doświadczamy świadomie. Na jaki samodzielnie się decydujemy, nierzadko jednak stając na głowie, by wygospodarować nań choć odrobinę codzienności. Jeszcze trudniej dzieje się jesienią czy zimą, kiedy księżyc odbiera znaczną część doby, jaką mieliśmy do dyspozycji jeszcze kilka tygodni wcześniej. Niewielu biegaczy decyduje się na wczesne, poranne treningi czy wieczorne wybieganie – a szkoda. To bowiem najlepszy czas dla myśli. Czas, w którym umysł można skoncentrować maksymalnie na bieganiu lub po prostu sobie, ograniczając znacznie zewnętrzne bodźce i delektować się pasją do woli.
Co istotne – nie musisz ograniczać swojej treningowej aktywności, wystarczy tylko, że dobierzesz odpowiednią trasę w swojej okolicy, ale też zadbasz o komfort i bezpieczeństwo na trasie. Dziś wszystko jest w zasięgu ręki, a najważniejsze – wcale nie nadwyręży Twojego portfela. Dlaczego warto biegać nocą? Taki bieg poda Ci szereg cennych wrażeń. Coś, czego nigdy nie doświadczysz w świetle dnia. Wie o tym każdy, kto choć raz wybrał się na trening pod księżycem.
Istnieje wiele powodów by zacząć biec i równie wiele, by nie przestawać. Niezależnie od tego czy jesteś rannym ptaszkiem, czy preferujesz bieganie późnym wieczorem, przyda się odrobina rozwagi i biegowej świadomości. A jeśli do tej pory nie przekonałeś się do treningów poza światłem dziennym, a w ciemne jesienne popołudnia wybierasz siłownię bo wydaje Ci się, że trening biegowy na zewnątrz jest już nie do ogarnięcia – to jesteś w błędzie.
Dlaczego? Oto tylko kilka z naprawdę wielu powodów, dlaczego warto biegać na danem lub po zmroku:
- około godzinny bieg w umiarkowanym tempie pozwoli wyciszyć Twój organizm po pełnym napięcia dniu
- biegając wieczorem łatwiej skoncentrować się na treningu, a tym samym wsłuchać we własne myśli – mniej rozpraszających bodźców, ale też poczucie bliskości jakby własnej, wydzielonej przestrzeni
- mniejszy ruch na drogach – poczucie większego komfortu i spokoju, tym samym odcięcie się od miejskiego hałasu
- dla poszukiwaczy wrażeń – wyposażony w odpowiedni sprzęt – czołówkę, warto zrobić trening choćby w podmiejskim parku czy lesie (dla bezpieczeństwa najlepiej biegać w grupie). Większa koncentracja w nocnym biegu, dobre ćwiczenie techniki i percepcji terenu. Coś, co przyda się miłośnikom biegania w trail.
- po nocnym wybieganiu bez żyłowania tempa i koncentracji w treningu na interwałach – zdecydowanie szybciej i łatwiej o sen
Bezpieczeństwo to podstawa
Niejednokrotnie powtarzamy, że najważniejszą częścią garderoby biegacza są buty do biegania. Jak to się ma jednak do biegania po zmroku? Tu wchodzimy w nieco inny wymiar – powinniśmy, a właściwie musimy wręcz, zapewnić bezpieczeństwo nie tylko sobie, ale innym użytkownikom dróg. Warto być też świadomym prawa, które nakazuje nie tylko biegaczom, ale i pieszym poruszającym się po zmroku, zapewnienie odpowiedniej widoczności. O co zatem powinieneś zadbać? Podstawa to odzież do biegania z wystarczającą – czyli zapewniającą dużą widoczność – ilością elementów odblaskowych. Warto także zaopatrzyć się w czołówkę, która pomoże doświetlić trasę na odcinkach, na których nie goszczą miejskie latarnie. Skupimy się zatem na na tym niezbędnym „ekwipunku” nocnego biegacza, a dodatkowo podsuniemy możliwości, z jakich warto skorzystać w „doświetleniu” nocą.
Nie bój się kolorów – po prostu fajnie być widocznym
Wielu biegaczy nadal nie potrafi wyjść z przysłowiowej czerni i rękami i nogami broni się przed przepełnioną kolorem czy odblaskowymi elementami, odzieżą biegową. Niesłusznie. Poza psychicznym komfortem, warto pomyśleć o tym jak widzą nas na drodze inni – tu także powinien przemówić rozsądek. Widoczność biegacza w ciemnym wdzianku jest znacznie niższa niżeli osoby, która wybierze jasne, intensywne, ale i nafaszerowane wręcz odblaskami odzienie. Spójrz, jak to wygląda w rzeczywistości – co dają odblaski i jak dobrze komponują się z jasną odzieżą. Jesteś po prostu widoczny, a tym samym bezpieczny, a przede wszystkim – rozsądny.
Na co zwrócić uwagę i jak dokonać wyboru?
Zacznijmy od kurtki – warto zainwestować w taką, która zapewni nie tylko komfort cieplny i dobrze osłoni od jesiennych wiatrów, ale nie pozwoli nam zlewać się z tłumem. Dobre staje się połączenie seledynu, czy jaskrawego pomarańczu z bielą. Przykładem może byc kurtka z sieci Decathlon Rain By Night. Dobrze skomponowana kurtka do biegania nocą będzie posiadała odpowiednią ilość elementów odblaskowych – zarówno w partii tułowia, jak i na rękawach. Fajnie skorzystać z modelu, który posiada kaptur – ten dodatkowo osłoni nas przed zimnem, ale i przyda się w przypadku deszczowej aury.
Warto wiedzieć: kurtka do biegania wcale nie musi być gruba, stanowi bowiem ostatnią warstwę. W przypadku chłodniejszej aury warto ubierać się na cebulkę – tylko taka kompozycja ubrania pozwoli Ci uniknąć przegrzania, ale i nadmiernego wychłodzenia. Dobrze jest zatem pod kurtkę założyć dopasowaną do ciała termoaktywną koszulkę i dopiero na nią, kurtkę. W chłodniejsze brzmi, pod kurtką dobrze się sprawdzi również cieplejsza bluza do biegania, również dopasowana do ciała. Istotne jest to, by wewnętrzne warstwy odzieży przylegały do ciała, ale i zapewniały dobrą oddychalność.
Spodnie – nie wystarczą pojedyncze odblaski w tylnej części łydki, co najczęściej oferują producenci. Dobrym rozwiązaniem jest połączenie intensywnego koloru z elementami odblaskowymi, nawet w przypadku łączenia koloru z tradycyjną czernią. Coś, co na pewno pokochają kobiety – nawet te, które do tej pory nie czuły się dobrze w leginsach o innej barwie, niżeli czerń. Dobrym przykładem są leginsy jakie oferuje Kalenji – Elio Play By Night świetne łączenie barw i całkiem przyzwoita proporcja elementów odblaskowych. A przy tym dostajesz świetne rozwiązanie na chłodniejsze dni – leginsy pokryte są od środka ciepłym „meszkiem”, a sam materiał bardzo przyjemny w dotyku. Z boku, na wysokości biodra, znajdziesz kieszonkę na zamek, w której bez problemu schowasz klucze czy inny drobiazg. Bardzo fajna jakość w stosunku do ceny, a przy tym bardzo ciekawie komponujący się zestaw z wyżej opisywaną kurteczką.
Czapka lub opaska – to właściwie nieodzowny element garderoby biegacza poza letnim sezonem. Tu również nie zapominajmy o wyborze takich, które zapewnią nie tylko komfort termiczny, ale i odpowiednią widoczność. Ponieważ pod lupę wzięliśmy markę Kalenji z popularnej sieci Decathlon, skupimy się na dwóch modelach, jako fajnym przykładzie – czyli to, co warto mieć w biegowej garderobie. Oba modele zostały zaopatrzone w tylnej części w szlufkę z LED – czapka Kalenji By Night i opaska odblaskowa Kalenji, w skrócie mówiąc – mocowanie dla lampki, która zapewni nam widoczność z tyłu. Ten prosty, a zarazem przydatny i pomysłowy element, możemy wykorzystać w dowolnej formie. Lampka SGN 400 Genaoute posiada klips, który w prosty sposób umożliwia mocowanie na dowolnej części biegowej garderoby. Z łatwością umieścisz go również na plecaku czy torbie. Mała, acz bardzo przydatna rzecz, którą łatwo schować w kieszeni i mieć zawsze pod ręką.
Rękawiczki pokryte fosforyzującym materiałem? Ten „wynalazek” bardzo przypadł mi do gustu. Dlaczego? Nierzadko biegam tylko w bieliźnie termoaktywnej, na którą zarzucam jedynie zwykłą, biegową koszulkę. Te z kolei, najczęściej nie mają sporej ilości elementów odblaskowych. Jednym słowem – rękawiczki odblaskowe Kalenji robią tu całą robotę. Bardzo wyraźnie widoczne w świetle reflektorów samochodów, mocno zwracają uwagę na poruszającego się biegacza. Dodatkowo, świetna ochrona w wietrzne dni – zabezpieczone windstoperem. Jeśli zatem nie przepadasz za bieganiem w intensywnie „doświetlonej” odzieży, skorzystaj przynajmniej z opcji wspomnianych rękawiczek. Do tego dobrze otulają dłonie, dając przyjemny cieplny komfort i całkiem dobrą oddychalność. Duży plus dla Kalenji za ten element nocnego biegania.
Jeśli już jesteśmy przy odblaskowych elementach, to dla miłośników biegowych aplikacji, którzy na co dzień podczas treningu korzystają ze smartfonów, przydatne może okazać się etui na telefon w jasnych i dobrze widocznych barwach. Całkiem fajny schowek na telefon.
Co poza lampką czołową?
Jedno jest pewne – lepiej jest być widocznym bardziej, niż wcale. Nie zawsze jednak mamy pod ręką funkcjonalną czołówkę, nie każdy też może będzie czuł się komfortowo z lampką na głowie – choć te, w użytkowaniu są w zasadzie prawie nieodczuwalne. Czym jednak możemy się jeszcze doświetlić? Na krótką metę, choćby jako dodatkowy ekwipunek w plecaku do biegania, kiedy wybierasz się na nocne bieganie, może okazać się przydatna niewielka latarka. I tu wcale nie będziesz potrzebował baterii – wystarczy lampka na korbkę… Tak! Na korbkę. Jednym słowem, możesz być samowystarczalny. Zaledwie minuta pracy korbką, a ładujesz lamkę na blisko 7 minut. Lampka pracuje w całkiem dobrej mocy, a wiązka światła to blisko 8 metrów zasięgu. Napęd działa jak dynamo. Lampka SGN 400 to coś, co przyda Ci się do doświetlenia drogi, kiedy masz do przebiegnięcia krótki, ciemniejszy zaułek, a nie sprawia ci problemu latarka w dłoni.
Dla biegaczy, którzy szukają nieco odmiennego rozwiązania niż czołówka, a przy tym potrzebują optymalnie oświetlić trasę podczas nocnych treningów, latarka do biegania Run Light Kalenji może być dobrą opcją. Ten model ma nam zapewnić oświetlenie drogi nawet do 20 m, czy jednak sprawdza się to w praktyce? Silne i jasne światło daje naprawdę sporą w promieniu moc, jednak w statyce. Inaczej nieco wygląda sprawa w ruchu – nie mamy tu już bowiem takiej kontroli oświetlania drogi jak w czołówce. Światło pada właściwie zawsze w ten sam punkt, nie mamy tu możliwości kierowania wiązki światła na daną przestrzeń. No i nieco trzeba zaprzyjaźnić się ze świadomością, że coś dodatkowo mamy zamocowane na tułowiu. Dobry, pewny system mocowania pasów, z dużą dozą regulacji, sprawdzi się u biegaczy różnej wagi i gabarytów. Działa w trzech trybach oświetlenia.
Można też skorzystać z nieco oryginalnej opcji – czapka z daszkiem, ze święcącymi ledami. Ta część garderoby, w dość niecodziennej formie, może posłużyć Ci jedynie jako dodatkowy element bycia widocznym, nic poza tym. Nie zapewni Ci bowiem oświetlenia trasy w ciemnych zaułkach, ale na pewno będziesz bardziej widoczny.
Droga pod pełną kontrolą – czołówka jako podstawa biegania nocą
O ile do biegania po ulicach wśród miejskich lamp wystarczy nam dobrze skomponowana z elementami odblaskowymi odzież, o tyle bieganie w poza miejskiej przestrzeni czy też w lesie, nocą wymaga znacznie bardziej zaawansowanego sprzętu. Słowo „zaawansowany”, nie musi jednak wcale oznaczać: drogi. Wystarczy dobrać czołówkę odpowiednią do swoich potrzeb by cieszyć się bieganiem bez przeszkód, a przy tym nie zrujnować domowego budżetu. Do wyboru mamy bowiem proste lampki, które zapewnią nam widoczność, a przy tym dostateczne doświetlenie drogi, ale i solidne i spełniające już wymagania nawet tych bardziej zaawansowanych i wytrawnych biegaczy, czołówki. Jak dobrać odpowiednią dla siebie? Spróbujemy co nieco przybliżyć ci kwestię tego, co biegaczowi niezbędne.
Jakie cechy powinna spełniać dobra czołówka?
- odpowiedni kąt oświetlenia terenu
- różnorodność wiązki światła
- przyjazna dla oka wiązka
- możliwość regulacji kąta padania
- dobre mocowanie na głowie za pomocą elastycznego uchwytu
- żywotność baterii
- powinna być miarę lekka
Owszem, to nie jest sprzęt, który potrzebny jest każdemu – ale jeśli już zaczniesz przygodę z nocnym bieganiem, to warto pokusić się o choćby prostą, niekoniecznie wysoce zaawansowaną czołówkę. Dlaczego warto biegać nocą, w czym może przydać się specjalistyczna lampka i co na to doświadczeni biegacze?
Nocne bieganie ma w sobie wiele uroku. Bardzo lubię biegać wtedy z czołówką na głowie. Nie jestem skazany wyłącznie na bieganie po oświetlonych ścieżkach, mogę skręcić tam gdzie chce. Czołówka ma bardzo ciekawą zaletę – obraca się wraz z nasza głową i świeci w to miejsce, w które patrzymy. Dla mnie zawsze fascynującym przeżyciem jest nocne bieganie po lesie z czołówką i moment, gdy po spojrzeniu w bok widzę jedynie odbicie zwierzęcych par oczu z głębi lasu. Biegając z taką lampką warto być świadomym kilku kwestii. Biegnąc przy drodze pamiętajmy, że światło z czołówki drażni i razi kierowców. Starajmy się nie świecić w nadjeżdżające z naprzeciwka samochody. Na oślepiajmy także swoich biegowych kolegów – nie spoglądajmy im z zainstalowaną na głowie czołówką, prosto w twarz. Również sami siebie możemy na chwile oślepić, gdy nagle skierujemy mocne światło z czołówki na mapę, którą trzymamy tuż przed sobą – miejmy to na względzie. Trochę trzeba „nauczyć” się z tym sprzętem żyć – po prostu wyczuć. Jak dla mnie, lampa na głowie sprawdza się kiepsko przy padającym deszczu bądź podczas mgły. W takiej sytuacji można zamontować czołówkę na wysokości bioder lub klatki piersiowej. Pomaga, choć tracimy jedną z ważnych zalet – nasza lampka nie świeci już tam gdzie patrzymy. A jasną nocą lub zimową porą, kiedy na ziemi leży sporo białego puchu, warto czasem na chwilę wyłączyć czołówkę. Nawet poza cywilizacją bywa wtedy wystarczająco jasno, a takie bieganie potrafi sprawić sporo satysfakcji. – Marcin Brol, biegacz długodystansowy, pasjonat biegów górskich
Prosta lampka dla miejskich biegaczy
Zacznijmy od czegoś zwykłego – coś dla biegaczy, którzy nie stawiają na tempo, ale bardziej na swobodne wybieganie czy marszobieg. Czołówka ONnight 50 GEONAUTE sprawdzi się u amatorów, którzy zaczynają swoją przygodę z bieganiem. Proste mocowanie na głowie, łatwo regulowany pas. Co istotne – baterie w tej lampce wytrzymują blisko 25 godzin. W porównaniu jednak z bardziej zaawansowanymi czołówkami jakie mieliśmy okazję sprawdzić, wydaje się nieco ciężka. Poleciłabym ją zatem osobom, które wybierają się na niezbyt długi trening, raczej w miejskiej przestrzeni. To oświetlenie może się bowiem wydać nieco słabe na całkowicie zaciemnione leśne dukty czy ścieżki. Na miasto nocą – jak najbardziej. Co istotne – bardzo odporna na uderzenia, „niedelikatna”, a przy tym całkiem dobrze radzi sobie w deszczowej aurze, a dodatkowo w bardzo przystępnej cenie.
Kiedy łączysz miejskie bieganie z biegiem trail
By dokonać właściwego doboru lampki czołowej, warto wziąć pod uwagę teren, w jakim biegamy, w którym zamierzamy wykorzystywać ją najczęściej. Jeśli szukamy pośredniego rozwiązania między bieganiem w mieście, a trailowymi ścieżkami, a zarazem chcemy coś w przystępnej cenie warto zwrócić uwagę na lampkę czołową ONnight 410 V2 140 lumenów Geonaute. Lekka, a zarazem o długim zakresie czasowym działania i korzystająca z ładowania za pomocą USB. Ta lampka posiada trzy zakresy mocy – silny, oszczędny i pulsujący, przy czym w najwyższym trybie może pracować na jednym doładowaniu aż 7h, a w stanie spoczynku wytrzymuje nieco ponad dobę. Dodatkowo, jeśli biegasz z plecakiem – to właściwie nieodzowny ekwipunek w biegach górskich – adapter ładowania z tylnej części pasa czołówki możesz przepiąć do plecaka. Kabel bowiem skonstruowany jest tak, by zasięg umożliwiał taką konfigurację a tym samym możesz „odciążyć” głowę. Ten model czołówki posiada solidne mocowanie – nie tylko pas mocujący oplatający głowę, ale i dodatkowy pasek, dzięki któremu mocujesz czołówkę prawie jak czapkę. Lampka pewnie i mocno trzyma się na głowie, nawet podczas biegania w dość szybkim tempie. Fajną i funkcjonalną opcją jest możliwość operowania światłem – góra dół. Możesz sobie zatem ustawić strumień światła tak jak potrzebujesz, w zależności od wymagań trasy.
Dla wymagającego biegacza
Ultra-mocna i ładowana czołówka Decathlon ONlight 710 marki Geonaute będzie także świetnym rozwiązaniem na nocne, w tym również trailowe treningi. To zdecydowany as wśród czołówek jakie mieliśmy przyjemność sprawdzić. Lekka, a zarazem bardzo funkcjonalna. Bardzo dobra, zapewniająca idealne trzymanie taśma, mocująca czołówkę na głowie. W tym osprzęcie możesz spokojnie przemierzyć kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt kilometrów, bez świadomości, że cokolwiek „dźwigasz” na głowie. To co szczególnie przypadło nam do gustu, to regulacja natężenia i form światła za pomocą wygodnego w użyciu pokrętła, nawet w trakcie ruchu. Bez problemu dokonasz zmian w świetle, nie skupiając się na tym czy trafisz w przycisk on/off czy też nie. Prostym, lekkim ruchem regulujesz strumień światła, ale i włączasz i wyłączasz lampkę.
To niewątpliwie czołówka przeznaczona dla bardziej zaawansowanych biegaczy czy też miłośników biegów w trudniejszym terenie, poszukujących komfortu i solidnego sprzętu. Proste ładowanie przez USB, lampka wytrzymuje blisko 3h w pełnym trybie działania LED, albo 30h w trybie biwakowym. Szeroka wiązka światła w przypadku tego urządzenia to aż 75 m, do tego cztery tryby działania: biwakowy, oszczędny, mocny i pulsacyjny. Zapewnia bardzo przyjazne w odbiorze światło.
Bieganie nocą – tu pasja ma inny wymiar
Nie poddawaj się biegowej monotonii, zmieniaj teren, zmieniaj czas treningów, doświadczaj. Wartości w bieganiu można dostrzec wiele, ale jeszcze bardziej warto tę pasję po prostu poczuć.
Lubię biegać nocą z kilku powodów. Po pierwsze jest chłodno i nie ma wiatru – co preferuję. Po drugie, jest pusto i cicho, co również bardzo lubię, a po trzecie – nie widać światełka w tunelu, co sprawia, że odległy dystans nie działa demotywująco. No i po czwarte – bieganie nocą po lesie często jest związane z emocjonującymi doznaniami w postaci różnego rodzaju świecących ślepi, szumiących nozdrzy i zgrzytających paszczy. Potrzebne Ci jedynie chęci do biegania, dobre buty, ciepłe ciuchy i dobra czołówka do lasu – Tomasz, miłośnik biegów trail
Bieganie nocą to przeżycia, które warto poznać. Którym warto się poddać, których warto doświadczyć. Zupełnie inaczej czuje się biegacz w miejskiej przestrzeni przemierzający kolejne kilometry w błysku miejskich lamp, zupełnie odmiennie poczujesz się biegnąc z dobrą czołówką na głowie, która oświetli Ci fragment leśnej przestrzeni – trailowe ścieżki, które staną się całkiem inną biegową trasą niżeli ta, jaką przemierzałeś do tej pory w ciągu dnia. I choćbyś znał jej każdy zakamarek, nocą ten świat wyda Ci się zupełnie nową drogą. Warto biegać, warto kolekcjonować przeżycia, a przede wszystkim – poznać pasję biegania w całkiem innym wymiarze. Bo takie jest właśnie bieganie nocą, kiedy świat już śpi, a Ty przemieszczasz się jak malutki meteoryt w swoim wielkim świecie. Wiedzą o tym Ci, którzy spróbowali – a warto.