Spis treści
Od jakiegoś czasu coraz większą popularnością wśród biegaczy cieszą się biegi z przeszkodami. Czym są, czy każdy może wziąć w nich udział i czy w ogóle warto sobie nimi zaprzątać głowę? W życiu większości biegaczy, także i moim przychodzi taki dzień, kiedy zwykły maraton uliczny to już za mało i zaczynamy rozglądać się za inną, ciekawszą alternatywą, która jednocześnie da możliwość biegania oraz wzbogaci zwykłe „klepanie” kilometrów o coś innego, wyjątkowego.
W życiu większości biegaczy, także i moim przychodzi taki dzień, kiedy zwykły maraton uliczny to już za mało i zaczynamy rozglądać się za inną, ciekawszą alternatywą, która jednocześnie da możliwość biegania oraz wzbogaci zwykłe „klepanie” kilometrów o coś innego, wyjątkowego. Część z nas decyduje się wtedy zrobić krok w przód i rozpocząć przygotowania do startów górskich, często przekraczających dystans maratonu. Jest to jednak opcja, która wymaga ogromnej dyscypliny i dobrze opracowanego planu treningowego. Jeśli jednak bieganie jest dla Ciebie sposobem na relaks, spędzanie wolnego czasu lub po prostu hobby możesz się szybko zniechęcić gdy wszystko będziesz miał zaplanowane. Dlatego właśnie polecam Ci poszukać spełnienia w biegach survivalowych, które oprócz sporej dawki adrenaliny, urozmaicą Twoje treningi oraz dadzą możliwość świetnej zabawy.
Czy bieganie mus być nudne? Biegi z przeszkodami dla wymagających
Ekstremalne biegi – bo tak o nich często mówią sami organizatorzy, zapewnią możliwość sprawdzenia się na wielu płaszczyznach. Na specjalnie przygotowanej trasie będziesz musiał zmierzyć się z wieloma przeszkodami, które nie rzadko mogą okazać się ogromnym wyzwaniem. Do najczęściej spotykanych można zaliczyć: wspinanie po pionowych ściankach (tu przydaje się pomoc kolegów/koleżanek), czołganie się w błocie, oczywiście w towarzystwie np. drutu kolczastego – tak dla urozmaicenia zabawy, bieg z workami pełnymi piachu, wspinanie się po linie czy kąpiel w lodowatej wodzie. To oczywiście maleńki wycinek tego, co Cię może tam spotkać. Wszystko zależy tak naprawdę od wyobraźni i kreatywności organizatora danej imprezy. A tego im nie brakuje. Przekonałam się o tym nie raz.
Śmierdząca sprawa
W Polsce tego typu imprezy z roku na rok cieszą się coraz większą popularnością, przyciągając coraz więcej śmiałków, wśród których duży odsetek stanowią kobiety – czego jestem idealnym przykładem. Pierwszy raz wzięłam udział w biegu z przeszkodami w 2015 roku i od razu się w nich zakochałam. Mimo, że na mecie przypominałam raczej ubłocony i śmierdzący zlepek nieszczęścia, a moje ubranie nadawało się jedynie do spalenia, to nigdy wcześniej nie bawiłam się tak wspaniale. Wtedy jeszcze nie wiedziałam zupełnie co mnie czeka, zatem mój debiut był totalnie spontanicznym wystąpieniem. Moje przygotowanie do niego wyglądało dokładnie tak, jak do każdego innego biegu – czyli po prostu biegałam. Dlatego, jeśli zastanawiasz się nad wzięciem udziału w takich zawodach, a obawiasz się, że możesz nie dać rady to pędzę rozwiać Twoje wątpliwości – na pewno dasz radę ! Obecnie możesz przebierać w tego typu imprezach, dopasowując dystans oraz poziom trudności do własnych możliwości. Osobiście jednak zachęcam Cię do urozmaicenia zwykłego treningu, bo wiele przeszkód na trasie wymagać będzie od Ciebie siły i sprawności Supermena.
Prawdziwy egzamin dla mięśni, charakteru i psychiki
Biegi survivalowe to prawdziwy egzamin dla Twoich mięśni, charakteru i psychiki. Warto zatem pomyśleć o urozmaiceniu swojego codziennego treningu biegowego w nieco inny zestaw ćwiczeń, który pomoże Ci dobiec do mety w jednym kawałku oraz zmniejszy lub całkowicie wyeliminuje ryzyko kontuzji. Co więcej, taki trening zwiększy Twoją wydolność i wytrzymałość co w konsekwencji przełoży się również na lepsze wyniki podczas zwykłych startów. W biegach z przeszkodami spotkasz się z różnymi zadaniami do wykonania, m.in.: podnoszenie ciężarów, wspinanie, podciąganie, czołganie itp. Oznacza to, że warto popracować mocno nad swoją sprawnością ogólną i siłą. Polecam Ci włączyć do swojego tygodniowego cyklu treningowego również ćwiczenia na siłowni lub skorzystać ze specjalnie przygotowanych zajęć, np. crossfit, TRX czy też trening obwodowy.
Do zapamiętania: najważniejsza jest systematyczność i determinacja, więc aby tego typu treningi przynosiły zadowalający rezultat stosuj je przynajmniej 3 razy w tygodniu.
Zapytasz pewnie, kiedy zacząć? Odpowiedź jest prosta: jak najwcześniej. Warto też uświadomić sobie, że jeśli Twoja życiówka w biegu na 10 km wynosi np. 45 minut to na tego typu zawodach możesz dodać do tego nawet drugie tyle i więcej (w zależności od ilości i trudności przeszkód). Jeśli jednak tego typu biegi są dla Ciebie nowością, to warto na początek dać sobie psychiczny luz i podejść do tematu czysto doświadczalnie. Ja zastosowałam zasadę – wolniej i dokładniej – w końcu zapłaciłam za limit więc czemu mam z niego nie skorzystać? Ponadto będąc kobietą na takiej trasie, zawsze można liczyć na pomoc – szczególnie męskiej części uczestników.
Nie ma się tu co obruszać, czy unosić honorem, bo wspinanie po płaskiej ściance czy podciąganie na linie wcale nie jest takie proste. Poza tym to całkiem miłe uczucie, gdy panowie śpieszą Ci z pomocą, gdy udajesz nieporadną Sierotkę Marysię. Ja w każdym razie korzystałam z pomocy i to za każdym razem, gdy miałam do tego okazję i wcale nie czuję się z tego powodu gorsza, czy słabsza. Korzystanie z pomocy często wymaga sporej odwagi więc uznaję to za test charakteru podczas takiego biegu. Dobrą opcją jest również udział w zawodach w grupie. Wtedy poza zdrową rywalizacją, masz możliwość wspaniale się bawić współpracując z przyjaciółmi.
Baw się bieganiem – czas na mecie to nie cały świat
Biegi o jakich mowa to doskonały sposób na beztroskie spędzenie wolnego czasu oraz powrót do czasów dzieciństwa, gdzie podarte spodnie i brudne ręce były normalnym zjawiskiem. Jeśli jednak jesteś typem osoby, która lubi rywalizację, a ostateczny wynik i miejsce na mecie, które zajmiesz ma dla Ciebie duże znaczenie to obowiązkowo musisz popracować nad siłą, wydolnością i wytrzymałością swojego organizmu. Chociaż ja polecam Ci pozostawienie ścigania na zawody w których będziesz znał możliwości swojego organizmu, a doświadczenie nabyte podczas innych tego typu imprez pozwolą opracować najlepszą dla Ciebie strategię. Musisz pamiętać też o jednej dość istotnej rzeczy. Gdy wybierzesz już swój docelowy start, nie zakładaj na niego swoich najlepszych rzeczy. Gwarantuję Ci, że więcej ich nie założysz. Ja na ten cel mam odłożone nawet jedne buty, które za każdym razem przyklejam do nogi taśmą izolacyjną. To sztuczka, którą przez moim pierwszym startem sprzedał mi znajomy. Dzięki temu na mecie stawiam się zawsze w obydwu butach – co nie każdemu się udaje.
Po wbiegnięciu na metę następuje całkiem przyjemny rytuał jakim jest – wspólny prysznic na świeżym powietrzu. Warto wziąć ze sobą kostium kąpielowy lub kąpielówki jeśli nie jesteś zwolennikiem obnażania się publicznie. Jeśli zapomnisz, to nic się nie dzieje. Zapewniam Cię, że jedyny nie będziesz. A po tych wszystkich rytualnych zabiegach spa największą przyjemność jaką można sobie zafundować to zimny browar, który niczym balsam ukoi Twoje zmasakrowane ciało.
Początkowo będziesz się zastanawiać po co Ci to było i że nigdy więcej, to zapewniam Cię, że to wciąga i maksymalnie na drugi dzień będziesz szukać kolejnego wyzwania. Tak to właśnie działa. Ale nie wierz mi na słowo. Przekonaj się sam !