Spis treści
Bieganie w ostatnich latach przechodzi swój „złoty okres”. Na ścieżkach, ulicach, w lasach spotykamy coraz więcej osób, które uprawiają ten sport w sposób bardziej lub mniej profesjonalny. Coraz częściej mówi się o bieganiu jako jednym z najlepszych sposobów na wszelkie bolączki i niepowodzenia. Jeśli chcesz schudnąć, oderwać się od pracy, zrelaksować po ciężkim dniu czy zwyczajnie pobyć sam ze sobą… wskakujesz w obuwie do biegania i lecisz. Liczysz się tylko Ty i czas, który poświęcasz sobie. Nie byłoby w tym nic złego pod warunkiem, że nie wpadniesz w pułapkę jaką może stać się uzależnienie od biegania.
Na początek warto odpowiedzieć sobie na pytanie, czym owe uzależnienie jest i jak się ono objawia? Każdy z nas codziennie wykonuje pewnego rodzaju rytuały. Są one dla Nas tak oczywiste, że nie zastanawiamy się nad ich sensem ani zasadnością. Wykonujemy je mechaniczne, gdyż nasz mózg został tak zaprojektowany, że powiela wyuczone schematy, które sami zaprogramowaliśmy w głowie. Jak się to ma do uzależnienia? Wyobraź sobie sytuację, że masz do czynienia z palaczem, który pierwsze co robi po przebudzeniu to zapala papierosa i wypija kawę. Kiedy schemat zostanie zaburzony staje się nerwowy i szuka sposobu aby jak najszybciej zapalić papierosa do porannej kawy. Ma to bezpośredni związek z wydzielaniem m.in. dopaminy, która u palacza powoduje krótkotrwałe uczucie zadowolenia. Kiedy jej poziom maleje palacz znów czuje potrzebę zapalenia papierosa i w ten sposób schemat uzależnienia zatacza swoje koło. No dobrze, ale jak to się ma do biegania?
Kilka słów o uzależnieniu
W przypadku biegania sytuacja staję się podobna… Kiedy zaczynasz przygodę ze sportem, początkowo trudno Ci przebiec bez zatrzymania cały kilometr. Jednak z treningu na trening dystans się wydłuża, a Ty zaczynasz odczuwać cały szereg emocji, wywoływanych m.in. przez dopaminę (hormon motywacji), serotoninę (dodająca energii) czy znane nam wszystkim endorfiny – hormony szczęścia.
Zaczynasz wpadać w sidła biegania i korzystasz z każdej wolnej chwili aby wyjść pobiegać? Choć opisana sytuacja jest bardzo uproszczona, jednak zależy mi na początek aby pokazać Ci w najprostszy sposób, w jak działa mechanizm uzależnienia. Porównanie biegania do palenia nie jest wcale przypadkowe, bo nawet jeśli wydaje Ci się, że palenie to przecież zły nawyk i nie ma z tego tytułu żadnych korzyści, a bieganie – nawet uzależniające, jest jednym ze zdrowych uzależnień – jesteś w błędzie.
Każde uzależnienie może pociągnąć za sobą szereg negatywnych skutków i mieć destrukcyjny wpływ na Twoje życie. Dotyczy to również pasji biegania, jeśli stracimy nad tym kontrolę – dotyczy to nie tylko zdrowia fizycznego, ale także pracy zawodowej i relacji z bliskimi.
To może dotyczyć także Ciebie – amator na podglądzie
Jedną z oznak uzależnienia od biegania, jest szukanie sposobów wyjścia na trening bez względu na wszystko.
Jeśli jesteś singlem, nie masz partnera/partnerki, dziecka, psa czy kota możesz nawet nie zauważyć tego symptomu, gdyż bieganie staje się dla Ciebie rozrywką i sposobem na spędzanie wolnego czasu – staje się nie tylko silną pasją, ale i nieświadomym zamiennikiem czy wypełniaczem czasu. Może stać się również szansą na poznanie kogoś i nawiązania nowej relacji, często biegowej. Widzisz pozytywy? Jeśli obrałeś samotną życiową drogą, jesteś panem swojego całego czasu – nie musisz się przejmować.
Inaczej jednak wygląda sytuacja u osób, które mają rodzinne zobowiązania i nagle jedno z parterów popada w wir treningów, zostawiając drugą stronę z całym szeregiem obowiązków domowych, a co więcej – nie dostrzega tego. Gdy sytuacja staje się permanentna, skutkiem staje się frustracja i niezadowolenie partnera. Wiem, wiem, myślisz sobie wtedy: „Ale jak to? Przecież powinna/powinien być ze mnie dumna/dumny. Skoro wylewam tyle potu na treningu i dbam o siebie”. Nic bardziej mylnego.
Jeśli nie potrafisz znaleźć złotego środka i połączyć pasji z życiem rodzinnym możesz spodziewać się, że Twój związek nie przetrwa tej próby. Związek powinien być oparty na wzajemnych relacjach i szanowaniu siebie nawzajem. Jeśli jednak zaczynasz myśleć i działać przez pryzmat własnego „ja”, to w dłuższej perspektywie odbije się to na Twojej relacji.
Co zatem zrobić? Jeśli bieganie stało się Twoją pasją, sprawia Ci przyjemność i dzięki niemu czujesz się naprawdę szczęśliwy? Nie musisz rezygnować z pasji, ale nie powinieneś być biegowym samolubem. Spróbuj namówić swoją drugą połowę na wspólne bieganie lub uzgodnić z nią plan treningów oraz wyjazdów na zawody. Zrób to wcześniej, sprobuj pogodzić to z rytmem pracy, obowiązków domowych partnera. Nie zaniedbuj drugiej strony, bo gdy się obudzisz, na mecie kolejnych Twoich zawodów nie będzie nikogo Ci bliskiego, kto będzie trzymał za Ciebie kciuki i cieszył się z medalu razem z Tobą. Czy tego chcesz? Pasję zawsze łatwiej dzielić na pół, jeśli możecie biegać razem – korzystajcie ze wspólnego czasu. Jeśli nie pozwala Wam na to codzienność, bądź biega tylko jedno z Was – rozplanujcie czas z wyrozumieniem siebie i poszanowaniem własnego hobby, ale przede wszystkim uczuć. Pasja to również szacunek do drugiego człowieka, a nie samolubny żywioł. Pamiętaj, że jesteś amatorem – nie zawodowcem, który utrzymuje się z biegania.
Więcej i więcej – w pułapce biegowego uzależnienia
Załóżmy, że Twoja przygoda z bieganiem trwa jakiś czas i masz już za sobą kilka startów w zawodach. Endorfiny po każdym treningu wykonują swoją pracę dając Ci uczucie szczęścia, a dopamina motywuje Cię jeszcze mocniej do pokonywania kolejnych barier. Jesteś już na etapie, w którym dzień bez treningu staje się dla Ciebie dniem straconym. Zatem biegasz, coraz częściej, coraz więcej, coraz szybciej. Pokonujesz kolejne bariery i cieszysz się kolejnymi „życiówkami”. Myślisz, że tak już będzie zawsze. Bo niby czemu miało by nie być? W końcu wkładasz w bieganie naprawdę dużo wysiłku, czasu i poświęcania. Do momentu, gdy nagle nieoczekiwanie w Twojej biegowej karierze pojawia się porażka. Najpierw pierwsza, potem druga, a za nimi kolejne. Zaczynasz zastanawiać się nad tym co poszło nie tak? Analizujesz swoje treningi i jeśli jesteś już w pułapce uzależnienia biegowego trenujesz coraz więcej i częściej. Oczywiście, w perspektywie czasu, takie zachowanie doprowadzi Cię tylko do kontuzji (ale o tym później). Twoje porażki stają się dla Ciebie tak demotywujące, że nie potrafisz poradzić sobie z własną frustracją, a stąd już krótka droga aby z jednego uzależnienia popaść w drugie. Kortyzol (hormon stresu) pomału wygrywa z endorfinami. Pojawia się negatywny stres, który coraz bardziej odbija się na Twoim zdrowiu psychicznym. Szukasz więc zamienników, które staną się lekiem na Twoje niepowiedzenia. Trening staje się dla Ciebie jedynym skutecznym antidotum na życie – a taki stan, to prosta droga do niestabilnoście w ocenie nie tylko własnej, ale i czasu, który zaczyna wymykać się spod kontroli. Zaniedbujesz bliskich, często i pracę zawodową, trudno Ci wypośrodkować priorytety.
Co możesz zrobić? Zrób sobie przerwę – sprawdź, co da Ci kilka świadomych dni bez biegania. Poświęć więcej czas sprawom, które zaniedbywałeś. Warto wtedy skonsultować się z doświadczonym trenerem by pomógł nam dopasować odpowiedni plan do oczekiwań i założonych celów, ale też uwzględnił czas na inne obowiązki.
Wbrew pozorom – to nie ilośc „klepanych” kilometrów decyduje o jakości treningu, a ich jakość. Wystarczą 3-4 treningi w tygodniu, by skutecznie realizować biegowy progres. Pamiętaj: mądre bieganie, to zdrowe bieganie – zarówno fizyczne, jak i psychiczne!
Cienka granica – wewnętrzna motywacja a presja
Presja wynika z oczekiwań, które stawiamy przed sobą sami lub stawiają przed nami inni. Jest źródłem stresu wynikającego z dążenia do realizacji określonego celu. Ten sam cel może być motywatorem (czyli mieć pozytywny wydźwięk na nasz umysł i ciało), jak i stać się presją – powodować frustrację, stres i negatywny nastrój. W bieganiu granica pomiędzy jednym i drugim często jest bardzo cienka. Wynika to przede wszystkim z tego, że treningowy reżim i osiągnięcie jak najlepszych wyników stanowi dla biegacza cel podstawowy. Zwykle chcesz wszystko osiągnąć szybko, najlepiej tu i teraz. Myślisz, że skoro na początku wszystko szło gładko, to będzie tak zawsze. Jeśli jednak wpadniesz w taką pułapkę, może okazać się, że poprzeczka, którą sobie postawisz stanie się dla Ciebie zbyt wysoka i zamiast Cie motywować, będzie wywierać na Tobie presję. Wtedy stajesz się dla siebie katem i przestaniesz czerpać radość z biegania.
Jeśli dorzucisz do tego zbyt duże obciążenie fizyczne na treningach i brak regeneracji to pogłębiający się wewnętrzny stres, co zamiast pozytywnego „kopa” ściąga Cię w dół. Problem wydaje Ci sie błahy? Jestes w błędzie. W konsekwencji bowiem, może prowadzić to nawet do depresji. Dlatego warto być dla siebie dobrym i czasem sobie odpuścić. Nie stawiaj sobie celów, które już na starcie przyprawiają Cię o zawrót głowy, trenuj rozsądnie słuchając swojego organizmu, a przede wszystkim nie porównuj się do innych. Obierz własną drogę – powinna składać się z małych kroków, dzięki czemu łatwiej będzie Ci utrzymać motywację.
Przyjrzyj się sobie bliżej – czas dla najbliższych może stać się dla Ciebie dobrą regeneracją. Co z tego, że będziesz biegać i biegać jak szalony? Nie przełoży się to w dużej mierze na poprawę wyników. Zmęczone ciało i mięśnie nie są efektywne, a mikrourazy – wciąż powielane na skutek intensywności biegania i niezapewnienia regeneracji – przyprawią Cię tylko o ból i kontuzję. Warto więc zastanowić się nad intensywnością i częstotliwością treningów oraz dopasować je do własnych potrzeb. Poświęcaj więcej czasu bliskim, a zyskasz nie tylko zrozumienie dla swojej pasji, ale i najwierniejszych kibiców swoich biegowych marzeń.