O Wigrach w Afryce – tak swoją relację z V Maratonu Wigry zatytuował Przemek Sajewski, drugi zawodnik tegorocznej edycji Maratonu Wigry. I rzeczywiście, niezwykłe upały sprawiły, że była to dla zawodników chyba najcięższa edycja.
Od samego początku nikt nie przewidywał, że w tym roku rekordy padną jakiekolwiek rekordy. Temperatury przekraczające 30 stopni nie dawały szans na wymarzone wyniki. Natomiast aura z pewnością sprzyjała podziwianiu niesamowitych widoków, dla których przyjeżdża tu większość zawodników. Na dystansie maratońskim wystartowało ponad 270 osób, krótszą Pogoń za Bobrem pobiegło niemal 190 zawodników. Impreza staje się coraz bardziej międzynarodowa – w tym roku nad Wigry zjechali zawodnicy z Grecji, Hiszpanii, Litwy i Wielkiej Brytanii.
Niezawodni okazali się lokalni mieszkańcy i wolontariusze. Na oficjalnych punktach odżywczych zagościły tradycyjne babki ziemniaczane, soczewiaki, sękacze i mrowiska oraz niezastąpiony przy upalnej pogodzie podpiwek. Dodatkowym wsparciem były punkty nieoficjalne – taborety z wystawioną wodą ze studni, polewaczki chłodzące oraz kołatki mieszkańców domostw na trasie.
Nie zawiedli też faworyci – Maraton Wigry zwyciężyli Patrycja Bereznowska wśród pań (3:19:44) oraz Andrzej Godlewski wśród mężczyzn (3:11:06). Warto dodać, że mimo skrajnie trudnych warunków Patrycja pobiła swój własny rekord trasy (w tym roku zresztą nieco wydłużonej) o niemal 2 minuty! W Pogoni za Bobrem karty rozdawali Aleksandra Kłosowska-Junko (1:03:19) oraz Paulius Bieliunas z Litwy (00:49:36).
W równie szybkim tempie odbyła się dekoracja, po zakończeniu której rozpętała się wisząca od kilku godzin burza. Ze względu na warunki nie odbyło się tradycyjne ognisko, w tym roku zastąpione wielkim grillowaniem na scenie. Kto nie był, niech koniecznie przybywa za rok!