Spis treści
Przez niespełna dwa miesiące testowałem nowe dziecko Timexa, czyli model Ironman Target Trainer T5K545.
Pierwsze wrażenia
Na początek błysnę spostrzeżeniem. Rynek jest przesycony! Pamiętam, że jeszcze kilka lat temu, ktoś kto posiadał sporttester, po prostu musiał być liczącym się w stawce sportowcem. Pulsometry zwyczajnie nie były towarem powszechnym i łatwo dostępnym. Świat i technologia zmienia się w okrutnym tempie, dlatego to co niegdyś było towarem deficytowym, dziś nie jest niczym wyjątkowym. Wystarczy mieć pieniądze…
Aby sprzęt odniósł sukces sprzedażowy, nie może być już tylko praktyczny i funkcjonalny. Coraz częściej zwracamy uwagę nie tylko na opcję, intuicyjność, ale właśnie na wygląd. Już na wstępie powiem Wam, że Target Trainer przeszedł pozytywnie test niezawodności, natomiast wygląd to kwestia zbyt indywidualna by o niej dyskutować. Najlepiej oceńcie sami:
Mnie Timex przypadł do gustu, ale pod względem wyglądu, aktualnie nic nie jest w stanie przebić Nike Sportwatch+. Gdyby połączyć funkcjonalność Timexa z designem Nike, mielibyśmy produkt bijący inne na głowę.
Przebrnijmy przez najważniejsze funkcje
- Pamięć 3 treningów do 200 okrążeń
Ironman Target Trainer zapamiętuje jedynie trzy jednostki treningowe. W porównaniu do liczby zapamiętywanych okrążeń, dysproporcja jest dość wyraźna i niekoniecznie ułatwiająca życie użytkownikowi. Z drugiej strony, jeśli na bieżąco chcemy archiwizować nasze postępy, mała pojemność zapamiętywanych treningów wymusza na nas bycie regularnym. Regularny zapis treningów ułatwia monitorowanie i kontrolę treningów, co przekłada się na większą świadomość i dogłębną analizę planu treningowego. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia! Na upartego, zawsze można obrócić wadę w zaletę…
- 2 ośmiosegmentowe timery interwałowe z dedykowanymi strefami tętna
Bardzo przydatna opcja w trakcie wykonywania treningu interwałowego. Ogromną zaletą jest synchronizacja czasu ze strefami tętna. W kwestiach ustalania dokładnych odcinków, częstotliwości itd. miałem na początku nieco problemów, natomiast im dłużej bawiłem się zegarkiem, tym szybciej zacząłem go “czuć”. W końcu w trakcie wykonywania treningu interwałowego, nie musiałem co chwilę spoglądać na wyświetlacz zegarka. Ty biegniesz, zegarek za Ciebie odlicza wcześniej ustalone odcinki czasowe, kończąc wyraźnym sygnałem dany odcinek. Super! Timex pomyślał również o czasie przeznaczonym na rozgrzewkę i schłodzenie po interwałach.
- Ekran w technologii TapScreen™ umożliwiający uruchomienie chrono, Lap/Split, interwałów i timerów przez dotyk ekranu – bez udziału przycisków
Pamiętam, jak niegdyś Polar wprowadził do swoich pulsometrów opcję odznaczania odcinków poprzez przybliżenie zegarka do miernika pracy tętna. Tzw. bezdotykowy “łapacz” odcinka. Świetna opcja ułatwiająca wykonywanie treningu interwałowego w szczególności zimą, kiedy mamy na dłoniach grube rękawiczki. Akurat w przypadku Polara, ta wygoda nie była do końca dobrze przemyślana… Sam pomysł świetny, natomiast często zdarzało mi się nie “wcelować” nadgarstkiem (na którym był zegarek) w czujnik do pomiaru tętna. Timex znakomicie rozwiązał ten problem wykorzystując technologię TapScreen (niestety nie wiem, która marka jako pierwsza wprowadziła opcję odznaczania międzyczasów, poprzez stuknięcie dłonią w wyświetlacz). Jeśli macie nieco doświadczenia, wiecie, że w trakcie szybkich treningów naciśnięcie malutkiego przycisku na pełnej prędkości może być nie lada wyzwaniem. Wystarczy delikatne klepnięcie w wyświetlacz i mamy odhaczony odcinek. Bardzo praktyczne i wygodne. Czułość wskaźnika stuknięcia może być ustawiana na trzech poziomach, w zależności od podejmowanej aktywności: lite (np. chodzenie), med (np. bieganie), hard (np. pływanie).
Testowałem tę opcję wykonując trening pływacki. TapScreen sprawował się bez najmniejszych zarzutów. Szczególnie wygodna opcja, dla osób regularnie pływających. Wystarczy lekkie stuknięcie o wyświetlacz, i odznaczamy czas długości basenu. Polecane osobom, które w trakcie pływania mają problemy z zapamiętaniem liczby przepłyniętych długości.
- Target Time Indicators – alarmy dźwiękowe utrzymujące biegacza w pożądanym tempie treningu
Zanim opiszę przydatność tej funkcji, pokrótce wytłumaczę na czym polega. Mamy do zrealizowania treningi tempowy 6 x 1 km na przerwie do pełnego wypoczynku. Zgodnie z założeniami treningowymi, musimy pokonać dystans odcinka w tempie 4’10”/km, co daje nam międzyczas 25 sekund na 100 m. Trening wykonujemy na bieżni, więc mamy dokładnie wymierzone odcinki co 100 m. Załóżmy, że mamy kiepskie wyczucie tempa i nie radzimy sobie z jego utrzymaniem. Aby dokładnie wstrzelić się w tempo, ustalamy, że co 100 m będziemy je kontrolować. W opcji Target Time Indicators, wpisujemy, że każde 100 m chcemy pokonać w 25 sekund (ustalamy oczywiście zakres tolerancji -/+ parę sekund). Stukając w ekran po każdych 100 m (łapiąc międzyczas) , usłyszymy jeden z sygnałów:
- długie sygnały = tempo biegu jest poniżej zakładanego
- pojedynczy sygnał = biegniesz dobrze
- krótkie sygnały = biegniesz za szybko
Wielokrotnie korzystałem z tej opcji przy okazji biegów w tzw. II zakresie. Do pokonania miałem 10 km w tempie 3’50”, co daje międzyczas 1’55” na każde 500 m. Na kilometrowej pętli, co 500 m za pomocą jednego stuknięcia, mogłem się dowiedzieć, czy biegnę w odpowiednim tempie. Jedni powiedzą, że to zbędna funkcja, bo przecież wystarczy spojrzeć na zegarek, ale dla innych będzie to doskonała opcja znacznie ułatwiająca trening. Osobiście wielokrotnie korzystałem z Target Time Indicator i przyznam się, że ułatwia treningowe życie, w szczególności kiedy nie możemy wstrzelić się w zakładane tempo biegu.
- Alarmy hydracyjne
Przydatna funkcja zwłaszcza w trakcie wykonywania długich biegów/treningów, kiedy testujemy strategię odżywiania/nawadniania. Timer picia i jedzenia przypomina o nadchodzącej porze spożycia posiłku i płynów. Przebiega równolegle do pracy stopera.
Co z pulsometrem?
Pulsometr to największa zaleta tego urządzenia. Dlaczego?
- natychmiastowo wychwytuje aktualny puls, nie musimy czekać na wyświetlenie się aktualnego pulsu kilkadziesiąt sekund po założenia paska, co bywało irytujące w pulsometrach innych marek,
- pasek jest tak wrażliwy na skurcze, że nie pamiętam sytuacji abym musiał wcześniej go zwilżać w celu lepszego wychwytywania sygnału,
- zapięcie paska jest wykonane z plastiku (np. w wearlinkach Polara stosowane są metalowe zapięcia, które w trakcie intensywnego użytkowania rdzewieją),
- zapięcie paska jest bardzo wygodne i nie uwiera,
- pasek świetnie dopasowuje się do klatki piersiowej (przynajmniej na mojej leżał znakomicie), nie zsuwa się i nie ślizga po ciele.
Jednymi słowy – pulsometr – rewelacja! Nie sądziłem, że TIMEX wykona tak świetny pulsometr. Niestety nie byłem w stanie zweryfikować dokładności pomiaru, natomiast nigdy nie zaobserwowałem dziwnych skoków tętna i innych podobnych sytuacji. Śmiało można chyba powiedzieć, że Timex Ironman Target Trainer, mierzy puls z dokładnością niemalże kardiologiczną.
Krótkie podsumowanie
Biorąc pod uwagę kilka czynników tj. funkcjonalność, prostotę, czytelność, dokładność pomiaru i intuicyjność, Ironman Target Trainer zasługuje na mocną siódemkę w dziesięciostopniowej skali oceny. Największą wadą tego modelu jest czytelność cyfr. Dla mnie wyświetlacz jest mało przyjazny użytkownikowi, w trakcie biegania cyfry zlewają się, ciężko wyłapać międzyczasy. Trudność odczytu wzrasta w trakcie wykonywania treningów nocą. Udostępniłem zegarek na jakiś czas mojemu dobremu znajomemu i ten z kolei stwierdził, że nie miał absolutnie żądnych problemów z odczytem i szybko przyzwyczaił się do wyświetlacza…
Wszystko to kwestia przyzwyczajenia i własnych upodobań. Jeśli poszukujecie prostego i niezawodnego pulsometru, z czystym sumieniem mogę go polecić. Cena sklepowa – 579,00 zł. Dużo czy mało, jak za taką paletę możliwości? Ocenę w tej sprawię pozostawiam Wam.