fbpx
Przemyślenia

Subiektywnie o lekkoatletycznych wynikach XXX olimpiady

Gwiazdy show biznesu zaprezentowały się już na ceremonii zakończenia Igrzysk. Sportowcy pożegnali się ze stadionem olimpijskim. Nadeszła pora na bilans startów Polaków oraz całej rywalizacji.
subiektywnie o lekkoatletycznych wynikach xxx olimpiady

Gwiazdy show biznesu zaprezentowały się już na ceremonii zakończenia Igrzysk. Sportowcy pożegnali się ze stadionem olimpijskim. Nadeszła pora na bilans startów Polaków oraz całej rywalizacji.

W tym roku „na bieżni”, która tak swoją drogą bieżnią nie była, Polacy zdobyli dwa medale. Oba Polskie krążki dziwnym trafem zostały wywalczone na rzutni. Mowa oczywiście o złocie Tomasza Majewskiego i srebrze Anity Włodarczyk. Nasze apetyty zawiedli; Paweł Fajdek i Piotr Małachowski. Po cichu liczyliśmy na niespodzianki na skoku o tyczce, może w biegu na 800 m mężczyzn.

Cóż tu podsumowywać? Raptem dwa medale. Miały być cztery…. Jest niedosyt, prawda? Kraj liczący niemal 40 milionów mieszkańców i dwa medale z lekkoatletyki? Dziesięć wliczając inne areny? Słabiutko? Nigdy wcześniej nie analizowałam tabeli medalowych porównując je do zeszłych lat i rozbijając na poszczególne dyscypliny. Zanim się do tego zabrałam, byłam przekonana, że te dwa medale, to tak naprawdę porażka, że nawet w niedawnej przeszłości było lepiej. Moja pamięć sięga do Igrzysk w Sydney. Niby wydaje się niedawno, ale to przecież już dwanaście lat. Ale ten czas leci, a zdaje się jakby to było wczoraj.

No, ale do rzeczy, bo artykuł nie miał wcale dotyczyć upływającego nieubłaganie czasu. W Sydney Polscy lekkoatleci do koszyczka z medalami dołożyli aż cztery krążki. Były to medale nie byle jakie, bo cztery złota. Zdobyła je trójka zawodników; dwa były udziałem Roberta Korzeniowskiego, pozostałe Szymona Ziółkowskiego i Kamili Skolimowskiej. Jak widać już wtedy Polska rzutami stała. W klasyfikacji medalowej w samej lekkoatletyce dało to nam, nie obawiajmy się użyć tego słowa, zaszczytne trzecie miejsce, tuż za Stanami Zjednoczonymi i Etiopią. Wyprzedziliśmy taką potęgę jak Rosja! No i w tym momencie, kiedy myślimy o Londynie, można zadumać się z rozrzewnieniem za Igrzyskami w Sydney. Ale minęło już przecież całe dwanaście lat. Jedynym zawodnikiem z lekkoatletyki, który startował również w Australii był Szymon Ziółkowski. Wiele się od tego czasu zmieniło….

No to spójrzmy dalej, teraz Ateny, rok 2004. Grecki piosenkarz Giannis Kotsiras przez całą olimpiadę przekazywał olimpijski ogień, a Robert Korzeniowski nadal startował i w chodzie na 50 kilometrów nie miał sobie równych. Mamy jedno złoto. Teraz możecie sobie wyobrazić jak przeszukuję tabelkę medalistów ze wszystkich konkurencji i staram się doszukać kolejnych polskich medali. Pamięć już nie ta. Wiem, że w Atenach była olimpiada, wiem, że Korzeniowski i Jędrzejczak, ale kto jeszcze? Szukam, szukam i wreszcie jest! Brąz Anny Rogowskiej! Szukam dalej. Pomagam sobie nowoczesną techniką i zlecam przeszukanie komputerowi…. I co? I nic. Nic więcej? W Atenach lekkoatleci też wywalczyli tylko dwa medale. Nie było już tak różowo jak w Sydney. Złoto i brąz. Spójrzmy prawdzie w oczy,  lepiej wyszło w Londynie. W końcu srebro zawsze jest wyżej cenione od brązu… No i jeszcze to osiemnaste miejsce (już nie tak zaszczytne jak trzecie) w klasyfikacji medalowej. Względem Londynu na uwagę zasługuje jeszcze fakt, że w 2004 roku, nie wywalczyliśmy żadnego medalu w rzutach.

Lekko zawiedziona wynikiem i swoją niepamięcią, zabrałam się do konfrontowania naszych wyników z Pekinu. Pamięć podsunęła mi oczywiście Tomasza Majewskiego i Piotra Małachowskiego. Czyli dwa medale, złoty i srebrny. Wpisałam w wyszukiwarkę namiary na Igrzyska w Pekinie z nadzieją, że w natłoku naukowej pracy umknęły mi akurat nazwiska niektórych medalistów. Niestety, tym razem okazało się, że na cztery lata wstecz moja pamięć jest niezawodna.

W Londynie powtórzyliśmy wynik z Pekinu z tą różnicą, że w wojnie płci, sytuacja nieco się wyrównała. Marne to pocieszenie…. Te dwa medale dały nam jedenaste miejsce w lekkoatletycznej klasyfikacji medalowej. No cóż, zawsze lepiej jak w Atenach.

Uzbrojona w tą, w pewnym sensie, statystyczną wiedzę. Wróciłam do zestawienia osiągnięć wszystkich państw startujących na Olimpiadzie w Londynie. Dwa medale, złoty i srebrny, tym razem dziewiąte miejsce we wspominanej już klasyfikacji. Ex quo z Francją, Dominikaną, Turcją i Australią. Wstydu na pewno czuć nie możemy. Za nami Chiny, Białoruś i Ukraina. Nieźle, biorąc pod uwagę, że ostatnio nasi wschodni sąsiedzi prezentowali się od nas lepiej. Warto wspomnieć też o niektórych startach Polaków, które nie dały awansu w tabeli medalowej, ale zasługują na naszą uwagę. Sztafeta 4×100 metrów zaprezentowała się bardzo dobrze. Poprawienie rekordu Polski, który ustanowiony był w 1980 w Moskwie świadczy o tym, że mamy teraz naprawdę dobrych sprinterów. Tylko, że reszta świata jest teraz dużo szybsza, niż była w trzydzieści dwa lata temu. Niedosyt pozostawia brak awansu do finałowego biegu, ale pretensji, do tego jak zawodnicy się zaprezentowali mieć nie można. No i jeszcze świeże osiągnięcie z wczorajszego dnia. Występ w maratonie Henryka Szosta. Abstrahując od tego, że samo ukończenie maratonu jest zawsze wspaniałym osiągnięciem, to zajęcie dziewiątego miejsca na olimpijskiej trasie zasługuje na ogromny szacunek. Dodatkowo Henryk Szost okazał się najwyżej sklasyfikowanym reprezentantem Europy. Mnie osobiście serce rośnie, kiedy widzę coś takiego.

Widać wyraźnie, że polska lekkoatletyka utrzymuje pewien poziom. Ten stan na pewno nie jest dla nas całkowicie zadowalający. Jednakże, daleka byłabym od surowego oceniania tegorocznego występu polskich lekkoatletów. Moje kibicowskie doświadczenie podpowiada, że starty na wielkich imprezach należy zawsze wkalkulować, że nie każda szansa medalowa zostanie wykorzystana. Wyniki z ostatnich ośmiu lat otworzyły mi oczy na więcej pozytywów, jakie miały miejsce Londynie. To są właśnie wspomniani Henryk Szost i sztafeta 4x100m. Reasumując ten przydługi wywód, statystycznie na tle innych krajów nie wypadliśmy źle. Może bez rewelacji, ale raczej dobrze. Było kilka wyników, które może nie oznaczały wymiernego skoku w klasyfikacji medalowej, ale zasługują na nasze uznanie i brawa. Niepokoi jednak fakt, że w żadnym z finałów na bieżni nie pobiegł reprezentant Polski. Nawet, jeśli nie zdobywaliśmy już od dawna medali w biegach to jednak byliśmy obecni w finałach. Czyżby reszta świata przyspieszała szybciej od nas?

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Total
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Czapki z głów przed Panem Szostem!
Następny wpis
Biegowy brafitting – czyli stanikowa teoria dla biegaczek

Powiązane artykuły

Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu “przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule “Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu