fbpx
Motywacja

Biegacz kontra codzienność – level drugi

Już raz pisałam, jak podczas rozwijania się pasji, zwijają się znajomości. Kurczą się, jak bluzka w praniu. Samoistnie, bez specjalnych zabiegów czy starań. Naturalna selekcja.
biegacz kontra codziennosc level drugi 01

Już raz pisałam, jak podczas rozwijania się pasji, zwijają się znajomości. Kurczą się, jak bluzka w praniu. Samoistnie, bez specjalnych zabiegów czy starań. Naturalna selekcja. Niektórzy pomyślą, że od tego biegania w głowie nam się przewróciło. Że od ciągłych podskoków i przeskoków ten orzeszek w głowie obtłukł się jak jabłko, które już jest mało atrakcyjne.

Ten orzeszek może i tłucze się po głowie, ale dzięki tym wstrząsom doznał olśnienia. Nie tylko podczas biegania. Nie będę tu wywyższać tej dziedziny sportu, bo nie tylko my tłuczemy orzechem po czaszce. Całe grono szanownych sportowców zna ten problem. Chociaż… czy faktycznie jest to problem? Dla innych owszem, ale nie dla nas 🙂

Otóż ów orzeszek, jak już go tak nastukamy, zostaje pobudzony do lepszego myślenia i funkcjonowania.

Zaczadziliśmy go oparami z endorfin, dzięki którym wyluzowani uśmiechamy się do wszystkiego wokół. Totalny odlot, jak na haju.

Dlaczego tak się dzieje? Otóż endorfiny są hormonami wytwarzanymi przez nasz organizm w różnych, nieraz bardzo ekstremalnych sytuacjach, jako mechanizm obronny. Działają znieczulająco, a naukowcy porównują ich działanie do morfiny. Stąd często możemy usłyszeć określenie, że endorfiny to nasza „wewnętrzna morfina”. Jako grupa hormonów peptydowych, korzystnie wpływają nie tylko na stopień odczuwania bólu. Regulują także czynność hormonalną, oddechową ustroju, jego temperaturę, odporność i nastrój. Te „molekuły emocji” uderzają nam do głowy. Serio! Główny teren ich działania to receptory opioidowe obszarów mózgu – siedlisko uczuć i ośrodki odczuwania przyjemności. Dzięki takim reakcjom właśnie czujemy się szczęśliwi i nie zawracamy sobie głowy zbędnymi problemami.

I właśnie taki stan pozwala nam nie reagować na wspomniane wcześniej kurczenie się znajomości. Mowa o tych, którzy próbują nam ten stan bezczelnie zatruć. I nie chodzi mi o zwyczajne marudzenie typu “Znowu nie idziesz z nami na imprezę” lub “Stary, daj spokój, chodź na piwo” – tego typu teksty to pikuś 🙂

Czas przejść na wyższy level!

Pewnie się teraz zastanawiasz, co mam na myśli. Część z Was już pewnie wie o czym mowa 🙂 ale rozjaśnię temat.

Level nr 2: zawiść, zazdrość, kompleksy i chęć podniesienia własnego ego kosztem drugiej osoby.

Generalnie mało konstruktywna krytyka nie powinna nas ruszać. Ta bardziej irracjonalna może ewentualnie wywołać jakiś lekki uśmiech. Choć to i tak za dużo powiedziane. Delikatne uniesienie prawego kącika ust… w zupełności wystarczy. Na więcej nie ma sensu się wysilać 🙂

Pytanie tylko, skąd w ludziach tyle jadu i zawiści?

Odpowiedź jest prosta 🙂 nie wciągają endorfin, trują się od środka chcąc przy tym zatruć życie innym. Bo skoro im coś nie wychodzi, to dlaczego miałoby wychodzić innym?

To tak, jak z kobietami… wiem, że jestem jedną z nich, ale nie mam zamiaru ich bronić. Przynajmniej w tym przypadku. No bo jak wytłumaczyć chorą zazdrość?

“Nie lubię jej, bo jest ładniejsza, ma większy biust albo potrafi schować słonia w karafce”. A jak jeszcze nie daj Boże powodzi się jej w życiu, tak ogólnie… oj! To wtedy ta pierwsza poruszy niebo i ziemię, by tej drugiej się nie udało…

Na szczęście, my biegacze, jesteśmy tak zaczadzeni endorfinami, że nie obchodzi nas, co kto myśli, co kto zrobił i z kim, a dlaczego, a po co?! Nie interesuje nas też, dlaczego nas nie lubisz, bo to nie jest nasz problem 😉

W życiu mamy sprawiać przyjemność sobie, a nie innym.

I jak tak sobie wyprzedzamy myśli i wybiegamy nimi do przodu… nawet bardzo do przodu, to zdecydowanie nie widzimy się jako mohery wiszące w oknie, tzw. osiedlowy monitoring, który obserwuje, co kto zrobił, o której i z kim, a dlaczego w tą stronę skręcił, a nie poszedł prosto…

Wisieć… to nam będzie dalej wszystko i powiewać. Ewentualnie – o ile zdrowie pozwoli – wisieć będziemy wciąż – na listach startowych imprez biegowych.

Bieganie (i nie tylko ten sport) może bardzo przewartościować nasze życie. Powodując, że inaczej zaczniemy odbierać świat i codzienne sytuacje. Dostrzeżemy ludzi, którzy nam wiele dają, ale i takich, którzy nas zatruwają bądź nie wnoszą nic wartościowego do naszego życia. O ile Ci ostatni są nieszkodliwi, to ci trujący – do odsunięcia – nie warto o nich zabiegać.

I zacytuję teraz koleżankę, która pięknie to ujęła:

“Nie jestem zupą pomidorową, żeby każdy musiał mnie lubić. Z makaronem czy z ryżem? Nie będę się dopasowywać do gustów ludzi” – jak coś im nie pasuje, niech chodzą głodni 😉

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Total
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
X Bieg Rzeźnika – 31 maja 2013 - cz.2/3
Następny wpis
Biegaczko, biegaczu - spieszcie się powoli
Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu “przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule “Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu