fbpx
Przemyślenia

Inspirująca iskra igrzysk

Istotą igrzysk nie jest zwyciężać, ale wziąć udział. Nie musisz wygrać, bylebyś walczył dobrze - Pierre de Coubertin, ojciec nowożytnego ruchu olimpijskiego).
inspirujaca iskra igrzysk

Istotą igrzysk nie jest zwyciężać, ale wziąć udział. Nie musisz wygrać, bylebyś walczył dobrze – Pierre de Coubertin, ojciec nowożytnego ruchu olimpijskiego).

Medale zdobywane na rosyjskich obiektach olimpijskich i wyczyny sportowców budzą wielkie emocje. Kibiców naszej reprezentacji w kraju i zagranicą szczególnie cieszy postawa polskich sportowców w Soczi. Jednak w tej pogoni za podium i rekordami warto też przypomnieć sobie o duchu igrzysk olimpijskich. O idei, dla której one w ogóle istnieją. Wracając do myśli barona de Coubertina, ojca nowożytnego ruchu olimpijskiego, to przecież nie tylko zwycięstwo się liczy, ale przede wszystkim udział i walka z samym sobą. W tym artykule przedstawiam trzy inspirujące historie ze świata biegów narciarskich w Soczi.

Uwaga, debiutanci!

Aż siedem państw debiutuje na zimowych igrzyskach olimpijskich w Soczi. Wśród nich są kraje afrykańskie (Togo, Zimbabwe), wyspiarskie (Dominika, Malta, Timor Wschodni, Tonga) oraz Paragwaj. W Soczi występuje w sumie 88 reprezentacji, co jest historycznie wysokim wynikiem. Dla porównania do Vancouver w 2010 roku przyjechały 82 ekipy, a do Turynu w 2006 – 80.

W tym roku szczególnie inspirującą historią są narciarze biegowi z niewielkiej wyspy na Morzu Karaibskim – Dominiki (nie mylić z Dominikaną! Obywatele Dominiki strasznie tego nie lubią…). Gary di Silvestri (47 l.) wraz z żoną Angelicą Morrone di Silvestri (48 l.) debiutują na igrzyskach dzięki wielkiemu zaangażowaniu, wielu podróżom i cierpliwości w kontaktach z olimpijską biurokracją. Obydwoje uzyskali kwalifikację olimpijską w ostatniej chwili, w styczniu br. i wyjechali do Soczi jako pierwsi reprezentanci swojego malutkiego kraju (na Dominice żyje około 73 tys. ludzi). Żadne z nich nie urodziło się jednak na wyspie. Z Dominiką związani są przede wszystkim swoją działalnością filantropijną dla edukacji, zdrowia i sportu. W zamian za zaangażowanie w rozwój karaibskiej wysepki otrzymali honorowe obywatelstwo (Gary ma też amerykański paszport, a Angelica włoski) i otwartą drogę do występu w igrzyskach olimpijskich.

Oczywiście można powiedzieć, że obydwoje przyjechali do Soczi na klasyczną olimpijską wycieczkę. Ja jednak nie patrzyłbym na to w tych kategoriach. Odkąd wprowadzono procedury klasyfikacyjne do zimowych igrzysk olimpijskich na początku lat 90 ubiegłego wieku, trudno już o prawdziwych wycieczkowiczów, takich jak brytyjski skoczek narciarski Eddie Edwards zwany też „orłem”. To, że ktoś nie będzie ubiegać się o najwyższe cele, wcale nie znaczy, że potraktuje najważniejszą sportową imprezę z przymrużeniem oka. Proces kwalifikacyjny nie należy przecież do najłatwiejszych i należy się wykazać determinacją, zaangażowaniem i dobrym przygotowaniem, aby w końcu znaleźć się wśród najlepszych. Reprezentowanie outsidera wcale nie zwalnia z klasyfikacji. Poza tym pamiętajmy, że każdy gdzieś zaczynał. Na igrzyskach w Calgary w 1988 roku wszyscy śmiali się z jamajskich bobsleistów. Ale ich charakter i chęć do walki szybko przysporzyły im wielu wielbicieli. Tak na marginesie, w tym roku Jamajczycy powrócili na bobslejowe tory po kilkunastu latach przerwy.

Przykład narciarzy biegowych z Dominiki może też zainspirować młodych ludzi z tropikalnych krajów, którzy żyją w zimniejszych miejscach na Ziemi do tego, aby rozpoczęli trening zimowych dyscyplin i reprezentowali swój kraj na takich imprezach w przyszłości.

Uścisk dłoni mistrza

W indywidualnym biegu na 15 km techniką dowolną złoto zdobył Dario Cologna, zwyciężając w przepięknym stylu. Nie było wątpliwości, kto króluje na trasie tamtego dnia. Na finiszu dopadł jeszcze i przegonił biegnącego przed nim Johana Olssona, swojego najgroźniejszego rywala. Pomimo zwycięstwa, dla Szwajcara to wcale nie był lekki wyścig. Na mecie padł ze zmęczenia i długo łapał oddech. Gdy już się podniósł i otrzepał, mógł zacząć świętować, udzielać wywiadów lub też udać się pod prysznic albo na wizytę u masażysty.

Dario Cologna zrobił jednak coś innego. Przebrał się tylko i poczekał, aż do mety dobiegnie ostatni zawodnik. Był nim Peruwiańczyk Roberto Carcelen (43 l.). Ukończył on wyścig pomimo złamania żebra dwa tygodnie przed startem. Do zwycięzcy stracił 28 minut, a do drugiego od końca Nepalczyka Sherpy 11 minut. Stadion olimpijski przywitał Latynosa na stojąco, a ten piekielnie umordowany przejechał linię mety, dzierżąc flagę swojego kraju. Dario Cologna już tam na niego czekał, cały czas ubrany w sportowy strój, z nartami w dłoni. Uścisnął Carcelenowi prawicę i pogratulował udziału w igrzyskach.

Ostatnia narta ratunku

Podczas zmagań sprinterskich oglądaliśmy festiwal kraks na grząskich trasach biegowych w Soczi. Oczywiście warunki były dla wszystkich takie same, nie oszczędzały nikogo. I tak wywracali się zawodnicy różnej klasy. Upadła Marit Bjoergen i nasza największa nadzieja w sprincie techniką dowolną Sylwia Jaśkowiec. U panów wcale nie było lepiej. W półfinałach rosyjski faworyt Anton Gafarov wywrócił się przy znacznej prędkości na grząskim zjeździe. Zrobił to tak nieszczęśliwie, że połamał sobie nartę. Próbował kontynuować wyścig, ale znowu nie utrzymał równowagi. Narta rozwarstwiła się, czyniąc dalszą jazdę praktycznie niemożliwą. Mimo to Gafarov uparcie próbował skończyć wyścig.

Kanadyjski trener Justin Wadsworth przyglądał się całej sytuacji z niewielkiej odległości wśród innych szkoleniowców. Wszyscy, łącznie z rosyjskim sztabem, gapili się na biednego Gafarova, ale… nie uczynili nic. Rosyjski biegacz już dawno pogrzebał swoje szanse na finał, a strata do zwycięzcy wynosiła trzy minuty. Jednak on chciał zachować godność i ukończyć zawody. Wadsworth bez namysłu wybiegł na trasę z nartą przygotowaną dla jednego ze swoich zawodników, który odpadł z rywalizacji jeszcze w kwalifikacjach. Zaskoczony takim obrotem sprawy Gafarov zatrzymał się. Kanadyjski trener klęknął przy rosyjskim biegaczu i bez słów zmienił mu nartę. Gafarov skinął głową i pobiegł dalej, do mety… 

Inspirujące historie z igrzysk olimpijskich w Soczi pokazują nam, że duch igrzysk olimpijskich wcale nie odszedł do lamusa. W dobie wszechobecnego kapitalizmu, komercji i nierzadko chciwej pogoni za sukcesem cały czas istnieje miejsca dla prawdziwych olimpijskich wartości – udziału ponad zwycięstwem, radości i dumy z uprawiania sportu w barwach swojego kraju oraz idei fair-play. Ciągle są tam ludzie, którzy słowa barona de Coubertina uważają za ważne i swoją postawą wcielają je w życie. Myślę, że każdy może na swój sposób krzewić olimpijskie wartości podczas swojej osobistej przygody z bieganiem i sportem w ogóle. I to wcale nie musi być tylko od (olimpijskiego) święta!

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Total
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Zmierzch biegania naturalnego
Następny wpis
Ostatnia szansa by skorzystać z podstawowej opłaty startowej 9. PZU Półmaratonu Warszawskiego.

Powiązane artykuły

Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu “przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule “Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu