Spis treści
- Pierwsze wrażenia + warunki do testów
- Wycieczka biegowa w Beskidzie Sądeckim – bieżnik to podstawa
- Jaworzyna-Krynicka, czyli ulubione miejsce do biegania przed śniadaniem
- Tatry – komfort biegu w śniegu, wodzie i na śliskich kamieniach
- Asfalt – czy but trailowy to wytrzyma?
- Dla kogo Salomon Speedcross 6?
- Dla kogo Salomon Ultra Glide?
Wydaje się, że buty danego producenta mają pewne wspólne mianowniki – technologiczne, związane z wyglądem, czy czuciem na stopie. Tutaj was zaskoczę! Salomon serwuje nam dwie zupełnie inne receptury na udany trail.
Nie będę ukrywać, że model Salomon Speedcross towarzyszy mi od początków mojej biegowej kariery w górach. To właśnie w modelach Speedcross 2 i 3 przebiegłam swoje pierwsze biegi ultra i muszę przyznać, że przeskok między nimi, a ostatnią szóstą generacją, to niebo a ziemia. Za to w przypadku Salomon Ultra Glide – była to dla mnie wielka niewiadoma. Tym samym, obiecałam sobie zachować maksymalny obiektywizm i przedstawić Wam, drodzy Czytelnicy, rzetelny test obu modeli, abyście mogli wybrać dla siebie ten najlepszy.
Pierwsze wrażenia + warunki do testów
Salomon Speedcross 6 trafił do mnie w kolorze Yucca / Ebony / White, czyli bardzo przyjazne dla oka połączenie koloru miętowego, morskiego i “brudnej” bieli. Początkowo zastanawiałam się czy właśnie ten piękny kolor nie będzie problemem – w końcu to ma być but do zadań specjalnych i już widzę te tony błota do wyczyszczenia … Pożyjemy, zobaczymy. Dajmy się zaskoczyć!
W kontekście wagi, wzięłam buty do ręki i od razu poczułam różnicę między wcześniejszymi modelami – Speedcross 6 jest „odchudzony” o ponad 20-25g w porównaniu do poprzedniego modelu. Poza tym, podeszwa zewnętrzna wygląda zupełnie inaczej niż w przypadku poprzedników – tutaj pojawia nam się charakterystyczny jodełkowy bieżnik. Na pierwszy rzut oka widać, że jest to model na błotnisty i grząski teren.
Jednakże, biorąc do ręki Salomon Ultra Glide, które ważą ledwo 220g, wydaje mi się, że jest to but bardziej startowy niż treningowy. Rzucając okiem na bieżnik, natychmiast widzę, że kołki są o wiele mniejsze, a bieżnik mniej agresywny niż w Speedcross. Co ciekawe, Ultra Glide wydaje się również mniej twardy i nie wahałabym się zdecydować na ten model, jeśli miałabym przebiec półmaraton po asfalcie.
Pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne – oba modele są lekkie i na pewno będzie ciekawie je przetestować na leśnych ścieżkach i górskich szlakach. Jednak, jakbym miała je do czegoś porównać, to powiedziałabym, że Speedcross 6 to taki trochę biegowy MTB (niestraszne mu najgorsze błoto i kamienie), a Ultra Glide – gravel, którego żaden szuter się nie ima!
Testowałam oba modele w każdych możliwych warunkach – od asfaltu (tak, serio), przez zabłocone szlaki Beskidu Sądeckiego, po ośnieżone skały tatrzańskich szczytów. Upewniłam się, że poddałam cholewkę najcięższym próbom, czyli spotkaniom z gałęziami, kamieniami, błotem, a na deser je wyprałam, aby sprawdzić, czy tak nawarstwiony brud da się łatwo usunąć.
Wycieczka biegowa w Beskidzie Sądeckim – bieżnik to podstawa
Mam swoją ulubioną “górkę” w Beskidzie Sądeckim, a mianowicie – Przehybę. Upodobałam sobie niebieski szlak z Roztoki Ryterskiej aż do Schroniska PTTK, czyli 8km błota, kamieni i korzeni. Idealny warun do testów.
Na pierwszy ogień poszedł Salomon Speedcross 6. Okazuje się, że w tym modelu w podeszwie CONTAGRIP® zastosowano charakterystyczny bieżnik w jodełkę, co jest absolutną nowością w porównaniu do poprzednich modeli.
Przede wszystkim, wielkość kołków (5 mm) wraz z ich jodełkowym ułożeniem sprawia, że zwiększa się przyczepność buta do podłoża i bardzo fajnie wbiegało mi się po takim błotnistym terenie, jak również zbiegało. Ten jodełkowy układ kołków pozwala na to, że podeszwa trzyma się kierunkowo, tj. daje nam podparcie na podejściach/podbiegach i stabilizuje na zejściach/zbiegach.
Warto też wspomnieć o tym, że takie ułożenie kołków umożliwia łatwiejsze odprowadzenie błota na zewnątrz. Oznacza to, że pod butem nie gromadzi się ciężka warstwa zbitego błota. Naprawdę, byłam zaskoczona, jak sprawnie to błoto jest „wypychane” i nie zakleja podeszwy.
W przypadku Ultra Glide i bieżnika, który na pierwszy rzut oka wydawał się o wiele mniej agresywny (z kołkami 4mm), również poradził sobie całkiem nieźle. Tutaj zastosowano podeszwę All Terrain Contagrip®, która jest w pewnym stopniu uniwersalna, bo oferuje trwałość i pewność na mokrych, suchych, twardych i grząskich nawierzchniach. Z tym, że bardziej pewnie czułam się w Speedcrossach, zwłaszcza na błotnistych zbiegach. W Glide nie trzymałam się tak mocno podłoża.
Jaworzyna-Krynicka, czyli ulubione miejsce do biegania przed śniadaniem
Wybrałam się na Jaworzynę Krynicką w momencie, kiedy spadł pierwszy śnieg. Jednak, było go na tyle mało i temperatura oscylowała powyżej zera, więc więcej było błota i lodu niż faktycznego śniegu. Pojawiła się okazja do sprawdzenia przyczepności butów w grząskim terenie (błoto pośniegowe na stoku), ale też mogłam przekonać się o wytrzymałości cholewki na wystające gałęzie, korzenie i małe kamyczki.
Cieszę się, że Salomon zastosował w Speedcross 6 system SensiFit™, bo czułam jak delikatnie stopa jest opinana od podeszwy środkowej aż po sznurowanie bez zastosowania żadnych szwów (!). Dzięki temu, że cholewka jest zgrzewana, nie ma mowy o obtarciach od wewnątrz, bo… nie ma szwów!
Co więcej, dzięki temu, że cholewka zrobiona jest z gęstego meszu (i jest bardzo elastyczna), stanowi barierę nie do przejścia dla drobnych kamyczków itd. But wygląda trochę jak taka skarpeta, bo język nie jest odizolowany od struktury, i to według mnie jest super opcja, bo stopa się po prostu nie przemieszcza. Plus zapiętek – jest podobny jak w przypadku wcześniejszego modelu – stopa głęboko siedzi, a z tyłu czuć miękkość zapiętka, nic nie ciśnie.
Ta sama technologia została zastosowana w przypadku Ultra Glide, a dodatkowo pojawia się też EndoFit™, czyli znajdująca się wewnątrz obuwia „skarpeta” otula stopę, zapobiegając jej przesuwaniu i gwarantując precyzyjne dopasowanie.
W obu modelach mamy też system sznurowania Quicklace™- zaciągamy linkę aż do zablokowania mechanizmu, a następnie wsadzamy ją do specjalnej kieszonki u góry cholewki. Nic nie ciśnie, w ogóle się tego nie odczuwa. Dla mnie jest to game changer – nigdy więcej problemów ze sznurówkami!
Tatry – komfort biegu w śniegu, wodzie i na śliskich kamieniach
No dobra, przetestowałam Speedcross 6 w terenie, do którego jest wręcz stworzony – błotnisty, grząski i z przeszkodami. No, ale – na biegach ultra jest tak, że często ta powierzchnia się diametralnie zmienia. Co jeśli przyjdzie nam biegać w śniegu i na śliskich kamieniach?
Tatry wydały się do tego idealne, a Kasprowy Wierch o wschodzie słońce wydawał się świetnym pomysłem. Początkowo, pojawiło się błoto, śliskie kamienie i sporo wody na szlaku. Tutaj czułam się dość pewnie, chociaż początkowo miałam bardzo dużo rezerwy i asekuracyjnie stawiałam kroki na kamieniach – jednak, nie straciłam zębów, ba – ani razu stopa mi nie poleciała. Ku mojemu zdziwieniu, ta również się nie przepociła – but oddycha i naprawdę to czuć.
Jak przyszło do 40 cm warstwy śniegu i wdrapywania się na wyższe partie, nie było momentu bym rozważała ubranie raczków. Bieżnik bardzo fajnie trzymał się śniegu, a ja nie tylko mogłam cisnąć na przód, ale też w momencie zbiegów, czułam się pewnie na takich śnieżnych ściankach.
Ciekawostką jest, że w poprzednim modelu, bardzo narzekałam na to, że dochodziło do poślizgu wewnętrznej wkładki. Czyli, na zbiegach, gdy było mokro w środku buta, przemieszczała się wkłada, co doprowadzało mnie do szału. W przypadku Salomon Speedcross 6, wygląda na to, że odrobili zadanie domowe – wkładka Ortholite nie tylko dopasowuje się do kształtu stopy i daje lepszy komfort, ale też w ogóle nie przemieszcza się. Zwracam honor.
Warto też wspomnieć o piance EnergyCell™, która pojawiła się już wcześniej w Speedcrossach. Jest to bardzo miękka pianka amortyzująca i muszę przyznać, że w Speedcross 6 nie tylko skutecznie pochłania wstrząsy, ale też „odbiera” taką sztywność temu modelowi. No bo fakt, jak jest dużo stabilność, to musi się odbywać jakimś kosztem – tu nie ma poczucia, że biegnie się jak po miękkiej chmurce. Ten but jest sztywny, ale nie sztywny na tyle, że nas to wewnętrznie boli. Właśnie między innymi dzięki zastosowaniu tej pianki.
Asfalt – czy but trailowy to wytrzyma?
Postanowiłam, że przetestuję maksymalnie możliwości Speedcross w trudnym górskim terenie, ale odstawię je na półkę w przypadku asfaltu. Są to twarde buty, z minimalną amortyzacją i na asfalcie po prostu będą nas bolały stopy. Jednak, odnosząc wrażenie, że Ultra Glide to model o wiele bardziej miękki, postanowiłam poddać je próbie.
Wybrałam się na luźne 10km asfaltem z mojej małej wsi aż do Kamiannej. Jest to 5km z przewyższeniem 150m, a potem zawrotka i do domu. Ciekawostka, zauważyłam, że naturalnie biegałam z palców – co rzadko mi się zdarza. Dlatego, trochę poczytałam na temat zastosowanych rozwiązań technologicznych i wygląda na to, że obecność pianki Energy Foam w podeszwie środkowej wspiera dynamiczne oddawanie energii.
W dodatku, użyto tam również technologię Reverse Camber, co oznacza, że podeszwa środkowa została zakrzywiona w taki sposób, aby naturalnie dodać więcej dynamiki i lekkości naszym krokom. Szczerze? Nie sądziłam, że będzie mi tak łatwo biegać z palców (zazwyczaj biegnę ze śródstopia) i faktycznie, dało się odczuć tę lekkość.
Po 10km, czyli około 60 minutach ciągłego biegu, kompletnie nie miałam zmęczonych stóp. Przyznaję, że lekkość kroku towarzyszyła mi przez cały czas i nie wahałabym się przy wyborze Ultra Glide przy kolejnym biegu na asfalcie. Przy Speedcrossach wołałabym już o pomstę do nieba.
Dla kogo Salomon Speedcross 6?
But sprawdzi się każdej osobie, która wybiera się na szlaki Beskidów, Bieszczad, czy w tereny, gdzie błoto i grząskie podłoże dominuje. Tak jak wspominałam, to but do zadań specjalnych – fantastycznie trzyma się na zbiegach i podbiegach. Można mu zaufać na tyle, aby zawalczyć o PRy na trudnych technicznie segmentach.
Pytanie, czy są to buty dla mniej/bardziej zaawansowanych osób? Wydaje mi się, że nie ma to większego znaczenia. Rozchodzi się raczej o to, że są to buty na grząski i wymagający teren. Przez to, że są one bardziej sztywne, mogą nie być idealnym rozwiązaniem na biegi dłuższe niż te 7-9h, ale to moja subiektywna opinia i planując Łemkowyna 150, na przepak pakuję alternatywną parę (i suche skarpetki!).
Dla kogo Salomon Ultra Glide?
Podtrzymuję swoją tezę, że Ultra Glide to taki biegowy Gravel. Ten model Salomona daje niebywałą (jak na but trailowy) lekkość na leśnych ścieżkach, szutrze czy asfalcie. Byłam pozytywnie zaskoczona, jak dobrze się w nich czuję, a pokonywane kilometry nie stanowiły żadnego problemu. To naprawdę dobry wybór, jeśli decydujemy się na biegi ultra w terenie, gdzie nie będziemy musieli borykać się z dużym błotem, czy grząskim terenem.
To but odpowiedni do wycieczek biegowych po lesie i w terenie, gdzie nie dominuje jedna wielka kąpiel błotna. Jednak, warto dać mu szansę i tam, bieżnik może i nie jest na tyle agresywny, co w przypadku Speedcross 6, ale też daje poczucie bezpieczeństwa i stabilizację.
Według mnie, to jest but dla każdego. Od osoby, która stawia pierwsze kroki w bieganiu, jak i dla biegowego wyjadacza. Każdy znajdzie w nich komfort i wygodę.
Podsumowanie
Powiem tak – na szlaki Beskidu Sądeckiego nie bałabym się wziąć obu par, ale w przypadku niekończących się błotnych kilometrów w Beskidzie Niskim, decyduję się na Speedcrossy. W tatrzańskie dolinki – oba modele się sprawdzą, za to na śnieg i pluchę – również sięgnę po Speedcrossy. Odcinki asfaltowe i szutrowe – wyłącznie Ultra Glide. Modele te bardzo fajnie się uzupełniają i sądzę, że warto mieć w swojej szafie zarówno but do zadań specjalnych, jak i taki, który pozwoli nam cieszyć się nawet najnudniejszym klepaniem kilometrów po płaskim.