fbpx
Wywiady

Czapki z głów przed Panem Szostem!

Trochę pół żartem, pół serio mówi się, że w biegach długodystansowych powinna zostać wprowadzona klasyfikacja na czarnych i białych. Biegacze z Czarnego Lądu są absolutnie niedoścignieni.
czapki z glow przed panem szostem

Trochę pół żartem, pół serio mówi się, że w biegach długodystansowych powinna zostać wprowadzona klasyfikacja na czarnych i białych. Biegacze z Czarnego Lądu są absolutnie niedoścignieni i jeszcze pewnie przez długi czas ich hegemonia będzie trwać w najlepsze. Coraz częściej natomiast, do głosu zaczynają dochodzić biali i bynajmniej nie są to bezpodstawne pukania do bram, gdzie biegają najlepsi.

Kilka dni temu Amerykanin Galen Rupp zdobył srebrny medal olimpijski w biegu na 10000 m, zostawiając w tyle utytułowanych i murowanych kandydatów do medalu. Rupp stał się żywym przykładem na to, że biali nie są bez szans w walce z najszybszymi Kenijczykami i Etiopczykami. Amerykańska myśl treningowa w połączeniu z katorżniczą pracą zaowocowała medalem olimpijskim. Można? Oczywiście. Wystarczy trenować pod opieką jednego z najlepszych trenerów na świecie i w zupełności podporządkować swoje życie treningom. Nie bez znaczenia jest tutaj najnowsza technologia, którą wykorzystują Amerykanie w swoich przygotowaniach.

Zostawmy jednak technologie rodem z NASA i spójrzmy na nasze podwórko, a zapewniam, że jest na co patrzeć! Henryk Szost to kolejny z białych, który coraz śmielej radzi sobie w stawce biegaczy z Czarnego Lądu.  Nasz zawodnik już w tym roku udowodnił, że ciężką pracą można „wybiegać” sobie przepustkę do świata najlepszych maratończyków. Jego dzisiejszy start w olimpijskim maratonie, tylko to potwierdził.

W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy Polak poczynił ogromny progres wynikowy poprawiając swój rekord życiowy o niemal 3 minuty. Na początku marca tego roku, Szost pobił w japońskim Lake Biwa Otsu uprzedni rekord Polski należący do Grzegorza Gajdusa o niespełna dwie minuty. Jego wynik 2:07:39 wywołał w społeczności biegaczy ogromne zaskoczenie, bo chyba nikt nie spodziewał się, że Szost dosłownie zmiecie z powierzchni ziemi stary rekord, z którym od niemal dekady nikt nie mógł sobie poradzić, ba, nie mógł się nawet zbliżyć! Znakomity występ w Japonii okraszony rekordem Polski, był dobrym znakiem przed nadchodzącymi Igrzyskami Olimpijskimi. Niepoprawni optymiści po cichu mówili nawet o szansach medalowych, ale w mojej opinii były to niczym nieuzasadnione wizje.

Na olimpijskim maratonie w Londynie skończyło się na 9. miejscu, na REWELACYJNYM 9. miejscu. To naprawdę ogromny sukces Szosta i potwierdzenie jego świetnej dyspozycji w tym roku. Szkoda, że były to Igrzyska Olimpijskie, a nie na przykład mistrzostwa Europy, bo wtedy moglibyśmy się cieszyć ze złotego medalu. Nie ma jednak co „gdybać”, bo gdyby babcia miała wąsy to wiadomo kim by była. Popatrzmy na fakty. Polak zostawił daleko w tyle wszystkich pozostałych biegaczy ze Starego Kontynentu, w tym mistrza Europy z Barcelony Szwajcara Rothlina. Polak od początku kontrolował sytuację i bardzo dobrze rozegrał bieg taktycznie. Na trasie dał z siebie wszystko, walczył do ostatnich sił i nie przyniósł nam wstydu – wręcz przeciwnie. Szost dał świadectwo na to, że biali nie są bez szans w walce z najlepszymi Afrykańskimi biegaczami. Cztery lata temu w Pekinie Polak wracał będąc 34. zawodnikiem, dzisiaj należy do absolutnej światowej czołówki.

Chapeau bas panie Szost!

Tymczasem świętując sukces Szosta, idę na 30-kilometrowe wybieganie. Kilometry same się nie zrobią, forma sama nie zbuduje, a do Maratonu Warszawskiego coraz mniej czasu…

Wypowiedź Szosta tuż za metą:

Słońce strasznie przypiekało, a to nie są warunki dla mnie. Kilka razy miałem kryzys, a po 35. kilometrze mnie już tak postawiło, że chyba tylko moja mocna psychika pozwoliła mi dojechać do końca – mówił na mecie Szost.
Marzyłem o miejscu w pierwszej dziesiątce i to się udało zrobić. Pogoda mnie nie rozpieszczała i tak sobie myślę, że gdyby było więcej cienia na trasie, to może by było jeszcze lepiej. Powalczyłem z całych sił i paru Kenijczyków udało się zostawić w tyle. Było nieźle – dodał polski maratończyk, po czym… jego twarz skrzywiła się w grymasie strasznego bólu, bo złapał go skurcz.
Przepraszam, nie dam dłużej rady. Muszę już iść – wyszeptał do polskich dziennikarzy wycieńczony biegacz i wolno oddalił się w stronę pomieszczeń dla maratończyków.

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Total
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Olimpijczycy z tej samej planety
Następny wpis
Subiektywnie o lekkoatletycznych wynikach XXX olimpiady
Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu “przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule “Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu