fbpx
Biegacze

Stanisława Walasiewicz – krótka historia

Kobiety lubią zaskakiwać. Może nie wszyscy się z tym zgodzą, ale zmienność i nieprzewidywalność to nasza zaleta. Tak właśnie… zaleta!
stanislawa walasiewicz krotka historia

Kobiety lubią zaskakiwać. Może nie wszyscy się z tym zgodzą, ale zmienność i nieprzewidywalność to nasza zaleta. Tak właśnie… zaleta! Gdyby wszystko było takie oczywiste i bez niespodzianek, byłoby nudno. Zdecydowanie wolę opcję urozmaiconą choćby drobnymi fajerwerkami. Mogłabym nawet połączyć ten fakt ze sportem, który jest równie nieprzewidywalny, co kobieta. Dopóki walka trwa czy to na boisku, czy na bieżni, nic nie jest wiadome. Łącząc kobietę ze sportem, wychodzi nam piękny duet. Mieszanka wybuchowa. Idąc tym torem, chcę wam przedstawić kobietę, która zaskoczyła nie tylko środowisko sportowe, ale i cały świat! O kim mowa?

Stanisława Walasiewicz, polska lekkoatletka, która biła rekordy na krótkich dystansach. Nie miała sobie równych. Uważana była za jedną z najlepszych polskich sportsmenek okresu międzywojennego. W przeciągu całej kariery sportowej poprawiła rekordy światowe (na dystansach od 50m do 200m) aż 14 razy! W latach 1933-1946 była 24-krotną mistrzynią Polski oraz 54-krotną rekordzistką Polski. Biła rekordy nie tylko w bieganiu, ale i w skoku w dal, skoku w dal z miejsca, rzucie oszczepem, 3-boju i 5-boju.

Ta kobieta to fenomen. Urodzona w 1911 roku w miejscowości Wierzchownia (woj. kujawsko-pomorskie). Gdy miała 3 miesiące, jej rodzice wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych. Tam ze względu na kłopoty z przetłumaczeniem jej danych osobowych, zmieniła je na Stella Walsh. Dorastała i była wychowywana, jak każda dziewczynka. Już jako nastolatka miała mnóstwo energii i talentu. Zawstydzała nawet starszych kolegów z boiska. W szkole także była najlepsza. Nauczyciele zgłosili ją zatem na zawody lekkoatletyczne dla juniorów, które zapoczątkowały w niej pasję.  Odtąd miała jeden cel. Być coraz lepszą. Do działań inspirowała ją Halina Konopacka, która była pierwszą polską złotą medalistką olimpijską.

Polka bardzo chciała wziąć udział w Igrzyskach Olimpijskich (1928), ale niestety nie udało się. Warunkiem było posiadanie amerykańskiego obywatelstwa, którego nie miała. Pozostały jej występy reprezentując barwy swojego kraju.

Postanowiła wrócić do Polski i tu trenowała w drużynach Sokół-Grażyna (1929-1934) oraz Warszawianka (1935-1939). Biła kolejne rekordy i zapisywała się w historii polskiej lekkoatletyki.

W roku 1932 w Los Angeles odbywały się igrzyska, które były jej marzeniem. Amerykańska federacja lekkoatletyczna wiedząc, że Walsh zwycięży, zaproponowali jej obywatelstwo. Ta jednak je odrzuciła i reprezentowała na igrzyskach Polskę. Jednak, by było to możliwe, musiała dostać pracę niezwiązaną ze sportem. Otrzymała etat w polskim konsulacie w Nowym Jorku i z powodzeniem mogła przystąpić do zawodów. Amerykańska federacja chcąca ją zwabić, dobrze przewidywała wyniki, ponieważ zawodniczka zdobyła złoty medal bijąc tym samym rekord świata na 100m.

Jej największe sukcesy to:

  • 3 medale w Igrzyskach olimpijskich,
  • 8 medali w Światowych Igrzyskach Kobiet,
  • 6 medali w Mistrzostwach Europy,
  • 5 medali w Akademickich Mistrzostwach Świata.

Po latach postanowiła wrócić do Stanów. Nie mając wciąż obywatelstwa, startowała w olimpiadach i niejednokrotnie wygrywała je. Dopiero po ślubie oficjalnie nadano jej amerykańskie obywatelstwo. Po zakończeniu kariery trenowała innych zawodników i rozwijała się jako działaczka polonijna współpracując z Polskim Komitetem Olimpijskim.

Wszystko wygląda pięknie i wydawałoby się, że nie będzie już żadnego zaskoczenia. Choć tak naprawdę jej wygrane przestały zaskakiwać i stały się rutyną. To było oczywiste, jak to, że po kolejnym dniu znowu jest dzień. Gdzie zatem te obiecane fajerwerki?

Pojawiły się w dniu, który zmienił wszystko.

4 grudnia 1980 roku. Stanisława Walasiewicz oczekiwała przyjazdu polskich koszykarek. Chcąc odpowiednio przywitać drużynę, jak przystało na działaczkę polonijną, przygotowywała okolicznościowe medale. Bardzo chciała, by wstążki były w barwach biało – czerwonych. Niestety takich nie miała. Udała się zatem do centrum handlowego, z którego już nie wróciła. Zły czas i miejsce to jedyne usprawiedliwienie tej sytuacji. W momencie, w którym wchodziła do sklepu, był napad rabunkowy. Kiedy otworzyła drzwi, prosto na nią wybiegł mężczyzna z bronią i strzelił do Polki.

W związku z tym, że nie była to śmierć naturalna, należało wykonać sekcję zwłok. Badania przerosły najśmielsze oczekiwania. Otóż patolog, wykonujący zabieg, wykazał, że Stanisława Walasiewicz posiadała zarówno żeńskie, jak i męskie narządy płciowe. Te drugie, co prawda nie były w pełni rozwinięte, jednak zawartość chromosomu Y w jej organizmie mógł mieć wpływ na znakomite osiągnięcia sportowe. Medycyna określa takie przypadki jako Zespół Morrisa, czyli zespół niewrażliwości na androgeny. Mówiąc bardziej po ludzku: dana osoba ma obecne w sobie chromosomy X i Y. Na pierwszy rzut oka tego nie widać, ponieważ tak, jak w przypadku Walasiewicz, osoba taka, pod względem fenotypu, jest kobietą. Ma wykształcone piersi, wygląda jak kobieta i czuje się kobietą. Takie osoby nie mogą mieć dzieci i faktycznie, nigdzie informacji o posiadaniu potomstwa nie ma. W jej przypadku narządy (jądra) były ukryte wewnątrz ciała, stąd nie musiała budzić wątpliwości ani swoich, ani męża.

Informacja ta zszokowała całe środowisko sportowe. Okrzyknięto ją oszustką i wszystkie jej osiągnięcia uznano za niesłuszne. Oficjalne słowa w tej sprawie nie padły ani z ust Światowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznej, ani z ust Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Otóż akt urodzenia wyraźnie sugeruje, że urodziła się jako kobieta. Ogrom całego zamieszania na zawsze przyćmił osiągnięcia sprinterki i każdy wspomina już tylko kwestię płci.

Choć tego nie planowała, zaskoczyła wszystkich. Jakby nie było, uważam, że warto przywrócić jej pamięć. Nie jako skandalicznej postaci, lecz jako wspaniałej sportsmenki, która wpisała w kartę historii mnóstwo świetnych wyników, rekordów i zasłużonych medali.

Bibliografia:
  • SportoweFakty.pl
  • Eurosport.onet.pl
  • Endokrynologia wysiłku fizycznego, Wrocław, 2010

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Total
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Uniwersalny plan treningowy - maraton - 25 tygodni - 3 i 4 treningi w tygodniu
Następny wpis
Recenzja porównawcza Lunarglide 5 kontra Lunarglide 4
Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu “przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule “Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu