Są różne metody pobudzenia organizmu przed startem, włączając metodę treningową w celu uzyskania hiperkompensacji w dniu zawodów (zwiększoną wydajność organizmu). Najwięcej mitów wiąże się jednak z seksem. Ilu zawodników tyle teorii na ten temat.
Co chwile w mediach wypowiadają się zawodnicy, którzy podkreślają, że przed walką żyli w wstrzemięźliwości przez pół roku – mówią to po wygranej walce. Przegrani jakoś nigdy nie poruszają tego tematu.
Prowadzono wiele badań na temat seksu przed startem. Pomimo to naukowcy jednoznacznie nie odpowiedzieli na pytanie czy „seksić się” czy żyć jak mnich. Jednak doszli do wniosków, że „krótki numerek” nie zaszkodzi a wręcz pomoże osobom, które nadmiernie przeżywają trudy nadchodzącego startu – odpręży psychicznie, wyreguluje działanie układu krwionośnego i oddechowego oraz pozostałe stany postosunkowe. Należy przy tym pamiętać, że nie chodzi tu o całonocne szaleństwa w białej pościeli, ale o szybkie wyładowanie emocji w ok. 10 minut. Kiedy stosować tego typu odprężenie? Nie na 5 minut przed sygnałem startowym ale od 48 do 24 godzin przed startem. Ile organizmów tyle reakcji – pamiętajmy, że seks każdemu nie zagwarantuje wygranej, ale może pomóc w osiągnięciu celu.
Trening
Pobudzenie treningowe zależy od treningu, który realizujemy. Chodzi o kilometraż, intensywność czyli prędkość z jaką pokonujemy nasze kilometry oraz o etap przygotowań. Wielu zawodników ma wypracowane swoje metody pobudzające. Jedni robią odcinki 400m – 1km (interwał intensywny- szybki bieg na krótszych przerwach w czasie niż biegany odcinek lub ekstensywny – szybki bieg na dłuższych przerwach w czasie niż biegany odcinek).
Tego typu trening wykonujemy od 2 do 4 dni przed startem. Z kolei można spotkać się też z robieniem odcinków od 100-200 m bieganych w bardzo wysokim tempie na dzień przed startem. Co niektórzy, bardziej doświadczeni zawodnicy, gdy mają start po południu robią poranny trening tak aby ich superkompensacja przypadła na popołudniowy bieg.
Do pobudzenia treningowego zalicza się również samą rozgrzewkę, która wieńczy „temperowanie organizmu” przed startem. Zawodnicy światowego formatu „często-gęsto” robią bardzo mocną rozgrzewkę, zahaczając w niej nawet o tzw. III zakres. Spotkać można biegaczy robiących przed startem krótki bieg ciągły 2-3 km w II i III zakresie. Na pierwszy rzut oka wydaje się to absurdalne ale czy tak jest w rzeczywistości? Wiele badań dowodzi, że dobra intensywność rozgrzewki powinna mieścić się w przedziale 75-85 VO2max. Osobiście sprawdziłem tą teorię na zawodniku i na dwa startu padły dwa rekordy życiowe i dużo lepszy komfort na pierwszych kilometrach. Zawodnik uzyskał klasę Mistrzowską.
Warto zaryzykować i poszukać optymalnego sposobu rozgrzewki tak aby w pełni wykorzystać możliwości biegacza – zwłaszcza jeżeli chodzi o młode osoby, które są na etapie zaawansowanego treningu.