PUMA Deviate NITRO to moje pierwsze spotkanie z płytką karbonową. Oczekiwałam, że to będzie but “inny”, ale nawet nie podejrzewałam, że dostanę od nich taką lekcję pokory.
Pierwsze wrażenia
Po nadzwyczaj udanym spotkaniu z butami PUMA Liberate NITRO, w moje ręce trafił kolejny z pięciu modeli z linii – Deviate NITRO. Ponieważ kończyłam właśnie poprzednią recenzję, nie chcąc “zakłócać” sobie odbioru, nowy model przez kilka dni czekał w szafie. W końcu nadszedł TEN dzień. Założyłam buty i… przez pierwszy moment nie bardzo wiedziałam, jak w nich chodzić, a co tu dopiero o bieganiu mowa!
PUMA Deviate NITRO to aż 38mm pod piętą i 28mm pod palcami. 10mm dropu całkowitego i 8mm po wyjęciu wkładki. Podeszwa jest lekko wyprofilowana i pod palcami zadarta. No i oczywiście wyróżnik tego buta – płytka INNOPLATE, która zwiększa ich sztywność. Wszystko to razem spowodowało, że w butach czułam się (i nadal trochę tak się czuję) jakbym stała na beretach stabilizacyjnych. Mimowolne ćwiczenia propriocepcji?
Pierwsze kroki były raczej niestabilne i nieufne. Zaczęłam zastanawiać się, jak ja właściwie w nich pobiegnę! Przecież połamię nogi na pierwszym kilometrze… Czego jednak się nie robi dla testu.
Pierwszy trening w PUMA Deviate Nitro
Ponieważ Deviate “jest idealnym wyborem dla większej amortyzacji na dystansach obejmujących nawet maraton”, a przynajmniej tak opisuje go PUMA, postanowiłam od razu wybrać się w nich na nieco dłuższe bieganie. I… (#dramaticpause) po pierwszych 5km musiałam na chwilę przystanąć i się uspokoić. Obecnie moje komfortowe tempo to ok. 5:30-5:50 na km, Deviate mnie rozpędziły i pierwszą piątkę poleciałam w tempie 5:16, 5:10, 5:00, 5:10, 5:11. Ogień pod stopami, a już na pewno w płucach.
Przystanąć musiałam z jeszcze jednego powodu – musiałam poprawić wiązanie. Wnioskując po innych recenzjach, chyba nie tylko ja mam z tym problem – Deviate trudno dobrze zasznurować. Na początku sznurówki zdjęłam z ostatniego oczka i okazało się to błędem. Choć lubię luźno dopasowane buty, tu nieprzyjemnie zaczęły chodzić mi po Achillesie i pięcie ogółem. Po lekkim ściągnięciu sznurówek Deviate znacznie lepiej się ułożyły. Na kolejny bieg użyłam już ostatniego oczka i teraz dużo lepiej już złapać “to” wiązanie.
Ku mojemu zaskoczeniu, w biegu nie czułam już tego dziwnego uczucia niestabilności. Z każdym krokiem moje zaufanie do butów rosło i jednocześnie nadal lekko przerażało mnie moje własne tempo. Zanim jednak więcej o tym, przyjrzyjmy się samej konstrukcji buta.
Konstrukcja – cholewka
W bucie PUMA Deviate Nitro stopę oplata lekko pluszowa siateczka. Tej wersji pluszu jednak nie mylmy ze słodkimi maskotkami. Cholewka jest miękka, ale i wytrzymała. Bardzo dobrze układa się na stopie i jest świetnie oddychająca. Osobiście preferuję szerszy przód i nieco miejsca na palce – Deviate idealnie trafia w moje potrzeby.
Język buta jest z nim częściowo zintegrowany, dzięki czemu się nie przesuwa. Materiał pokryty został cienką, gumowaną warstwą, która dodatkowo na górze jest wyprofilowana. Wszystko razem dobrze osłania i oplata stopę.
To gumowate tworzywo wykorzystane jest również wokół sznurówek i jako kołnierz. Myślę, że nawet na zdjęciach widać solidne i super estetyczne wykonanie, do którego nie można się przyczepić. I o ile wyglądowo wszystko gra, część osób może mieć problem z zapiętkiem, który wraz ze wspomnianym materiałem i odblaskowym paskiem jest sztywny i przy zbyt krótkich skarpetach, obciera skórę. Być może problemem jest też sama wysokość lub sposób wyprofilowania tej części buta? To pytanie musi postawić sobie firma i miejmy nadzieję, że zobaczymy korektę w drugiej wersji modeli (PUMA podobno już od dłuższego czasu pracuje nad kolejnymi propozycjami!).
Warto jeszcze dodać, że problemy z zapiętkiem dotyczą zarówno kobiet jak i mężczyzn, choć PUMA, wedle przyjętej strategii, projektowanie zaczyna od “płci pięknej” i uwzględnia zwężoną piętę, niższe podbicie i inaczej wyrzeźbiony łuk stopy.
Podobnie jak w modelu Nitro, znajdziemy tu również “zderzaki”, czyli dwie poduszeczki, które umiejscowione pod kostką mają za zadanie pomóc w dopasowaniu buta i poprawić komfort biegu.
To, co bardzo cenię we wszystkich modelach PUMY, to również liczba elementów odblaskowych. Na cholewce znajdziemy wspomniany pasek na pięcie, pod piętą jest odblaskowy spoiler z tworzywa TPU, a branding na boku buta uzupełniono o odbijający światło barwnik.
Konstrukcja – podeszwa
W linii NITRO PUMA uwzględniła 5 propozycji:
- lekkie treningowo-startowe Liberate,
- codzienne, oferujące zwiększoną amortyzację Velocity,
- stabilizujące Eternity,
- długodystansowe Deviate,
- długodystansowe dla zawodników pro Deviate Elite.
Wspólnym elementem dla wszystkich butów jest oczywiście innowacyjna pianka Critical NITRO Foam, która według marki jest lżejsza o 50% od EVA i 35% od Pro-Foam Lite. Jej waga nie wpływa negatywnie na żywotność. W momencie pisania tego testu w butach nabiegane mam 175km i rzeczywiście trudno tu mówić jeszcze o zużyciu, ubiciu i czy innej stracie właściwości.
Modele Deviate wyposażone zostały w płytkę INNOPLATE. Z informacji podanych w czasie online’owej konferencji prasowej wynika, że płytka w Deviate Elite to włókno węglowe, natomiast w Deviate użyty został kompozyt z wykorzystaniem tego typu włókien. Płytka rozciąga się na całej długości stopy, a pod palcami jest rozcięta. Mimo poszukiwań, nie udało mi się znaleźć wytłumaczenia dlaczego inżynierowie PUMY zdecydowali się akurat na taki kształt. Wydaje mi się, że “pęknięcie” pozwala na bardziej naturalną pracę stopy. Lekko pofalowany profil płytki wspiera naturalne przetaczanie stopy i zachęca biegacza do wybijania z palców.
Niezależnie od modelu z linii NITRO, na który się zdecydujesz, z pewnością docenisz też PUMAGRIP. Guma, która jest autorską mieszanką firmy jest jak spełnienie marzeń biegaczy (a może nie tylko tych?). But naprawdę świetnie trzyma się mokrych nawierzchni, a PUMAGRIP wygrywa według mnie z Continental czy Vibram. Chętnie sprawdziłabym jak sprawuje się na mokrych kamieniach w terenie – PUMA, może tak but trialowy za jakiś czas?
Podwójna warstwa pianki, płytka, zderzaki, odblaskowy spoiler pod piętą – to wszystko musi ważyć. W rozmiarze 41 (wkładka 26,5cm) mówimy o 253 gramach. Uważam, że to nadal bardzo przyzwoity wynik. Zwłaszcza dla butów, na dłuższe dystanse.
Karbonowe bieganie w PUMA Deviate NITRO
Przyznam, że napisanie tej recenzji potrwało dłużej, niż się spodziewałam. But mnie zaskoczył, nie od razu się dogadaliśmy i początkowo miałam wątpliwości, czy test w ogóle ukończę.
W grudniu przydarzył mi się mały wypadek – biegnąc po śniegu wymieszanym z piachem, przewróciłam się i (najpewniej) naderwałam torebki stawowe w przodostopiu (tuż nad paluchami) obu stóp. Pod koniec marca, gdy zaczęłam testy modelu Deviate, wydawało mi się, że kontuzję mam już dawno za sobą. Jednak pierwsze treningi pokazały, że moje stopy są ok na jakieś 90% i zwłaszcza po prawej stronie staw się odzywa po biegu, a także w momencie, gdy próbowałam fragmenty w butach przespacerować. W mojej opinii do naruszenia stawu przyczyniła się INNOPLATE, która sprawiała, że przeszłam na mniej naturalne dla mnie wybicie z palców i cały przód stopy zaczął dużo mocniej pracować.
Nie wyobrażałam sobie testów przerwać, ale po buty sięgałam w odstępach kilkudniowych, by uspokoić stawy znanymi i spokojniejszymi butami. Dodatkowo wznowiłam rolowanie stóp i masowanie piłeczką-jeżem. Dopiero po dobrych kilkudziesięciu kilometrach stopy się przyzwyczaiły i (być może) nieco wzmocniły na tyle, bym po buty mogła sięgać nawet codziennie.
Poza zaniedbaną kontuzją, buty szybko obnażyły kolejną moją słabość – nie wystarczająco silne czworogłowe, co zwłaszcza odczuwam na podbiegach. Choć w ostatnim roku po każdym biegu grzecznie się rozciągam, czasem roluję, niestety mniej w moim kalendarzu ćwiczeń obwodowych i ogólnorozwojowych. Czuję, że moje nogi są słabsze i “zamulone”. Buty, takie jak Deviate zyskują przy dynamicznym bieganiu, lubią wysokie podnoszenie nóg i długi krok. Można w nich oczywiście po prostu truchtać, ale buty zachęcają do tego, by zrobić coś więcej. Przy słabej formie nie wykorzystamy po prostu ich potencjału.
Następna rzecz, która się stała dla mnie szybko jasna – do szybszego biegania przygotowane muszą być również Twoje płuca. “Szybkie buty” mogą pomóc, ale jeśli cała machina jest nienaoliwiona i niesprawna, buty nie załatają tych braków, a wręcz je podkreślą. Deviate’om łatwo ulec i przyspieszyć ponad tempo, które może być dla Ciebie akurat zbyt wymagające. Nie mówię tego jako negatyw samego buta – uważam, że może być on super narzędziem w treningu, o ile będzie się potrafiło go dobrze wykorzystać.
Przed wyborem PUMA Deviate Nitro warto zastanowić się jeszcze na jakiej nawierzchni chcesz ich używać, bo w mojej opinii są to pożeracze asfaltu. Osobiście, na żadnej innej nawierzchni nie odczuwam tak mocno efektu płytki karbonowej, a przez wysokość buta i słabe czucie nawierzchni poza asfaltem czuję się wręcz niepewnie. Dobrym obrazem jest poniższy trening. Cała trasa jest praktycznie płaska. 6. i 7. kilometr wiodły polną ścieżką i momentalnie da się zauważyć spadek tempa. W mojej ocenie, Deviate najlepiej pracuje na asfalcie, but pozwala na dobre wybicie się i czuć to pchnięcie nogi w przód.
Podsumowanie
Mówi się, że do butów minimalistycznych trzeba się przyzwyczajać, powoli uczyć się w nich biegać na nowo, pozwolić wzmocnić się mięśniom stopy i łydki. Uważam, że podobnie powinniśmy zacząć mówić o butach z płytkami karbonowymi. Im szybszy but, tym lepiej musimy być przygotowani. But będzie wymagał od nas lepszej sylwetki, ładniejszego kroku, silniejszych mięśni, będzie zmuszał nas do bardziej wytężonej pracy, żeby sam mógł “zabłysnąć”. Słaba forma, kontuzje, braki kondycyjne – tego samymi butami nie nadrobimy, a przynajmniej nie w takim stopniu, który uzasadniałby ich posiadanie.
Jeśli jednak uznasz, że karbon jest dla Ciebie i chcesz wykorzystać jego zalety, PUMA Deviate Nitro mogą stać się Twoim przyjacielem. Kombinacja pianki NITRO z płytką INNOPLATE powodują, że but jest komfortowy i szybki. Biegnąc w nich masz wrażenie, że każdy Twój krok jest nieco dłuższy i naładowany energią. But wykonany jest ze starannością i po niemal 200km na liczniku nie widać jeszcze żadnych śladów zużycia. Polecałabym go raczej jako jeden z butów w Twojej rotacji, a nie jedyny i codzienny but treningowy. Jeśli nauczysz się w nich biegać, z powodzeniem mogą to być buty na półmaraton, a być może i na maraton.
Cecha | PUMA Deviate NITRO |
Przeznaczenie | asfalt, asfalt i jeszcze raz asfalt |
Dla kogo | dla tych co w długim bieganiu chcą przenieść się na wyższy poziom |
Drop | 8mm bez wkładki, 10mm z wkładką |
Waga buta | 253g dla damskiego rozm. 41 |
Amortyzacja | 5/5 |
Wygoda | 4/5 (punkt odjęty za zbyt wysoki zapiętek) |
Rodzaj stopy | neutralna |
Dynamika | 4/5 |
Podeszwa zewnętrzna | |
Bieżnik | 5/5 |
Odczuwalność podłoża | 3/5 (wysoka podeszwa izoluje od podłoża) |
Przyczepność | 5/5 (PUMAGRIP to spełnienie marzeń) |
Podeszwa środkowa | |
Elastyczność | 3/5 (but jest raczej sztywny, ale to niekoniecznie wada) |
Responsywność | 4/5 |
Wsparcie łuku podłużnego | 5/5 |
Stabilizacja | 3/5 |
Cholewka | |
Dopasowanie | 5/5 |
Przodostopie | 5/5 |
Trzymanie pięty | 3,5/5 |
Elastyczność | 3,5/5 |
System wiązania | 4/5 |
Wentylacja | 5/5 |
Ochrona palców | 4/5 |
Testowany but: Puma Deviate Nitro; dostępne już w kilku wersjach kolorystycznych za 799zł na https://eu.puma.com
Rozmiar: 41, dł. wkładki 26,5cm