fbpx
Gadżety biegacza

PowerBoard 3.0 – test platformy wibracyjnej

Test platformy wibracyjnej PowerBoard 3.0 zbiegł się z niemożnością podejmowania regularnego treningu spowodowanego… drugim atakiem coronavirusa. Niestety. Całe…
PowerBoard 3.0 - gadżet czy przydatne narzędzie?

Test platformy wibracyjnej PowerBoard 3.0 zbiegł się z niemożnością podejmowania regularnego treningu spowodowanego… drugim atakiem coronavirusa. Niestety. Całe zimowe przygotowania do wiosennego Poznań półmaratonu poszły w piach, ale jak to mówią “kto wie, co jest dla nas dobre, a co złe”.

Background

Platformę PowerBoard 3.0 testuję od dobrych dwóch miesięcy. Początkowo miałem zupełnie inny pomysł na ten test, ale jak to w życiu bywa… my sobie, życie sobie. Trzeba się do tego dostosować.

Niemniej jednak, zanim przejdę do wyzwania i zawieszonego wysoko w górze pytania – na ile dzięki tej platformie będę w stanie utrzymać formę bez biegania, podzielę się wrażeniami z jej użytkowania w szczycie przygotowań do startu sezonu. Takim właśnie miał być Poznań Półmaraton.

Standardowy tygodniowy kilometraż, jaki osiągam, to około 60-80 kilometrów. Bardzo rzadko przekraczam tę granicę. I póki co to się sprawdza.

Pierwszy kontakt z PowerBoard 3.0

To było bardzo dziwne uczucie. Im szerzej rozstawione nogi, tym większa fala targająca ciałem. Jednocześnie uczucie bycia pod wpływem i trudności ze złapaniem pionu oraz rozlewający się po ciele relaks. Do niego jeszcze wrócę, ale przed tym zadam ci pytanie.

Czy próbowałeś kiedyś zdiagnozować w swoim ciele najsłabsze ogniwo? Chodzi mi o mięsień, który wydaje ci się, że potrzebuje wzmocnienia, pracuje nieefektywnie, szybciej zaczyna omdlewać lub się męczyć? To bardzo trudne, bo operujemy grupami mięśniowymi, a nie ich pojedynczymi ogniwami. Stąd też bez bardzo dobrej znajomości anatomii i biomechaniki oraz doświadczenia, ciężko jest taki mięsień namierzyć.

Platforma wibracyjna - czy to przydatne dla biegaczy?
Platforma wibracyjna – czy to przydatne dla biegaczy?

I tu w sukurs przychodzi platforma PowerBoard 3.0. Wiem, wiem, jak to brzmi. Reklama dźwignią handlu. Otóż nie. Nic z tego nie mam. I z każdym partnerem sprzętowym mamy podpisaną umowę, że bez względu na wyrażaną opinię na temat testowanego sprzętu, nie mają wpływu na końcowy werdykt.

Kontynuując.

Podczas treningu na platformie nie za bardzo masz wpływ na to, który mięsień się kurczy, a który jest w danej chwili rozluźniony. To w zasadzie niemożliwe do uzyskania w przypadku takiego treningu, ponieważ skurcz i rozluźnienie następują jeden po drugim. Tym szybciej, im większą częstotliwość pracy maszyny ustawisz (możliwych jest 100 poziomów).

Już od w zasadzie poziomu 5 czuć, co w ciele nie gra. U mnie to była prawa strona dołu pleców. Uczucie jakby ktoś delikatnie ciągnął za dolną część mięśnia lędźwiowego mniejszego. Pewnie u każdej osoby, to będzie inny mięsień, ale coby nie powiedzieć, dzięki systematycznym treningom na platformie, uzyskasz zdecydowanie lepszy balans mięśniowy. To, co było napięte, zluzuje, a to, co było za słabe względem swojego antagonisty, wzmocni się. To pierwsze odczucie.

Drugie, które stosowałem przez cały czas użytkowania platformy, to funkcja regeneracyjna. Stanie 15 minut dziennie, nawet tuż po bardzo mocnym treningu niebywale przyspiesza regenerację. To takie delikatne trzepanie – od 5 do 10 levelu sprawia cuda dla zmęczonych mięśni. Choć nie tylko, bo gdy posiedzę kilka godzin przy biurku, pisząc, zapominając o całym świecie i wstaniu choćby na chwilę, o ruchu najczęściej przypomina mi ból ciągnących dwójek. Ten dobiega spod pośladka. To zawsze sygnał, że siedzenia na dziś dość! I ponownie. 15 minut na platformie, 5-10 level i cały dyskomfort zupełnie znika.

Gdy biegać się nie da...
Gdy biegać się nie da…

Czas na wyzwanie

Tak jak wspomniałem na wstępie, dopadł mnie covid. Ponownie. 4 dni w wyrze bez ruchu, biegunka, mulenie, spanie po 16h na dobę. Od piątego dnia antybiotyk i leki. Dziś mija siódmy dzień od zrobienia ostatniego treningu. Lekarz zabronił biegać. Zresztą rozsądek podpowiada, że to byłoby głupotą. Płuca zawalone, uporczywy kaszel ciągle utrudnia oddychanie. Pomyślałem, że jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby spożytkować ten czas odrobinę inaczej.

Do tej pory treningi na PowerBoard 3.0 sprowadzały się głównie do 15-minutowych sesji rozluźniających. A co, jeślibym te sesje wydłużył do 30-60 minut i zaaplikował sobie dużą intensywność skurczy? W sumie nie miałem nic do stracenia, a powracające z każdym dniem siły i energię musiałem jakoś spożytkować.

Plan treningów

  • wtorek – rano 15 minut dla rozluźnienia – level 5-10; wieczorem 15 minut każdy program – jest ich 4 — razem 60 minut – aczkolwiek 60 minut dla mnie okazało się za dużo i poprzestawałem na 2×15 minut
  • czwartek – rano 15 minut dla rozluźnienia – level 5-10; wieczorem dwa programy po 15 minut
  • sobota – j.w.
  • niedziela – j.w.
PowerBoard wprowadza całe ciało w wibracje.
PowerBoard wprowadza całe ciało w wibracje.

W sumie od ostatniego treningu do startu w połówce w Poznaniu byłem niemal 3 tygodnie bez biegania. Pojechałem tam, bo szkoda mi było imprezy, zapłaconego hotelu i fajnych przeżyć. Nie nastawiałem się na wiele, bo przerwa była zbyt długa. Ruszyłem spokojnie z grupą na łamanie 90 minut, czyli coś koło 4:10-15, ale już po 5km wiedziałem, że tego wyniku to ja dziś nie dowiozę, bo pomimo tego, że nogi działały super, to pikawa już pracowała w czerwonych zakresach. Trzeba było zwolnić.

W Poznaniu było koszmarnie zimno – około 5-7 stopni. Wolniejszy bieg, krótkie spodenki zrobiły swoje. Do 17 kilometra wiozłem wynik na 1:31-1:32, czyli całkiem nieźle, ale złapał mnie od zimna taki ból łydki, że nie mogłem kroku zrobić. Trochę poszedłem, trochę potruchtałem i dotarłem na metę w okolicach 1:34 – strata spora, ale jak na okoliczności patrząc, tragedii nie ma.

Jak działa PowerBoard 3.0?

Wyobraź sobie, że po bardzo trudnej jednostce stajesz i próbujesz rozluźnić całe ciało po prostu trzęsąc nim. Często pewnie tak rozluźniasz nogi po krótkich odcinkach sprintu, gdy padasz na ziemię zmęczony i coby przyspieszyć krążenie i rozkład metabolitów, potrząsasz nogami. To pomaga. Podobnie jest z platformą PowerBoard 3.0 – z tym, że ona to robi za Ciebie. Potrząsa całym ciałem, wprawia je w wibrację. To bardzo relaksujące i przyjemne. No, przynajmniej do pewnego poziomu, bo gdy podbijesz amplitudę do 100, czyli najmocniejszy tryb pracy silnika, to przyjemnie przestaje być, bo ciałem wstrząsa nieustająca fala drgań. Na tyle mocnych, że nawet wibrują struny głosowe i głos masz całkowicie zniekształcony. To pokazuje, jak rozległy jest wpływ drgań na całe ciało i jak głęboko możemy spenetrować mięśnie, aby poddać je z jednej strony napięciu izometrycznemu, stabilizacji, pobudzeniu i odpoczynkowi.

Casada PowerBoard 3.0.
Casada PowerBoard 3.0.

Dla kogo PowerBoard 3.0?

Regeneracja, rehabilitacja i wzmocnienie. Te trzy słowa, dokładnie w tej kolejności, oddają główne nurty zastosowania platformy w treningu. Dla mnie najistotniejszą kwestią jest tu przyspieszenie regeneracji. Rehabilitować nie miałem czego, bo trener tak zarządza planem treningowym, że nie popadam w kontuzje (BTW jeśli szukasz trenera, rzuć okiem tu). A ostatni element wzmocnienie, przy osobie, która biega 60-80 kilometrów na tydzień i dodatkowo od czasu do czasu pomacha kettlami, nie wpływa już tak znacząco. Aczkolwiek to, czego nie mogę platformie odmówić, to obnażenie najsłabszych punktów, wręcz jednostkowe wskazanie, nad czym trzeba popracować.

Na bank PowerBoard 3.0 na lata pozostanie w moim arsenale narzędzi, z których z przyjemnością będę korzystać, bo sposób wykonania, montażu, jakość użytych materiałów są z najwyższej półki i nie wykazują śladów zużycia, pomimo intensywnego korzystania.

Do platformy oprócz instrukcji dołączona jest płyta dvd, na której zawarte są materiały wideo, pokazujące, jak ćwiczyć z użyciem platformy. Znajdziesz tam zatem różne warianty desek, pompek i innych wygibasów, które możesz wykonywać w domu. Trzeba przyznać, że już one same w sobie są dobrym punktem wyjścia do zrobienia formy, a w połączeniu z użyciem platformy masz szansę wskoczyć na wyższy level.

Pozostaje kwestia ceny. No cóż, nikt nie mówił, że będzie tanio.

Ćwiczenia w czasie wibracji.
Ćwiczenia w czasie wibracji.

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Total
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Przed nami święto biegania – 19. Cracovia Maraton!
Następny wpis
Nie przegap tego biegu! Pięć powodów, dla których warto wystartować w Lekkiej Piątce
Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu “przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule “Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu