fbpx
Buty do biegania

New Balance Vazee Rush – test butów

Szybko zapomniałem, co dokładnie znaczyło „Vazee”, ale w głowie utkwiło mi jedno – nowe buty ze stajni New Balance miały być lekkie, dynamiczne i możliwie wszechstronne. W dodatku producent nie ...
new balance vazee rush test butow 02

Szybko zapomniałem, co dokładnie znaczyło „Vazee”, ale w głowie utkwiło mi jedno – nowe buty ze stajni New Balance miały być lekkie, dynamiczne i możliwie wszechstronne. W dodatku producent nie waha się polecać ich biegaczom cięższym (ważącym 80 i więcej kg), co daje mieszankę, której trudno sprostać, choć niebywale kusząco prezentuje się ona na papierze. Wobec tego, gdy tylko kurier przywiózł mi Vazee do domu, wziąłem je w obroty i to nie tylko biegowe, dzięki czemu dość szybko wyszło na jaw, jak obietnice New Balance mają się do rzeczywistości.

Następca NB890?

Na wstępie warto odtrąbić wielki powrót – po kilku modelach New Balance opartych na piance Fresh Foam, producent postawił na sprawdzone już wcześniej rozwiązanie, o którym możecie przeczytać tutaj i tutaj. REVlite pamiętam z doskonałych NB890v4, co prognozowało spełnienie obietnicy o lekkości, ale nie mówiło jeszcze wiele o poziomie amortyzacji Vazee. Do wspomnianego modelu nawiązuje także budowa cholewki w części przedniej, choć to zauważą głównie użytkownicy trzeciej, jeszcze starszej edycji 890. Jak się jednak okaże, na tym podobieństwa mogą się w zasadzie skończyć. Powtarzane na wielu stronach zdanie, że Vazee jest następcą 890 to po prostu slogan i nie powinno się go traktować bardzo poważnie.

Wszechstronność oddaje konstrukcja buta

Cholewka nie tylko pod kątem wyglądu, ale i konstrukcji daje wrażenie cofnięcia się w czasie. Zamiast zgrzewanych i całkowicie bezszwowo przytwierdzanych elementów wzmacniających, które proponuje nam obecnie większość producentów, w Vazee dostajemy solidne i obszerne wzmocnienia ze sztucznych materiałów. Nie będzie w tym jednak nic dziwnego, gdy weźmiemy pod uwagę jedną z obietnic New Balance – ten but ma sobie poradzić także podczas dynamicznych treningów na siłowni, a tam poruszamy się nie tylko do przodu, ale i na boki, pod różnymi kątami i potrzebujemy buta, który wytrzyma takie obciążenia.

NBVazee trzyma się przy tym 6-milimetrowego dropu, który znamy np. ze świetnie przyjętego Fresh Foam Zante. Pozwala to zachować nieco bardziej naturalną posturę niż w butach z dziesięcio czy dwunastomiliterowym spadkiem i ma swoje uzasadnienie także w przypadku ćwiczenia na siłowni (spójrzcie na obuwie dwuboistów).

Okładka obejrzana, bierzemy się za czytanie…

Spodziewałem się dopasowania z okolic Fresh Foam Zante, a tymczasem wzmocniona cholewka pozwala znacznie mocniej „docisnąć” buta do stopy. Odczucie to potęguje dość wąski czub. Dostajemy zatem model, w którym osoby o szerszych stopach mogą się czuć nieswojo i pierwsza przymiarka zapewne wystarczy, by odłożyli na bok Vazee. Dla mnie jednak nie był to duży problem – skoro ma być dynamicznie, to but nie może być klasycznym kapciem. Minę skwasił mi jednak wspomniany czub – zarówno New Balance, jak i inni producenci, przyzwyczaili mnie już do miękkiego wykończenia butów na przodzie i wzmocnienie czuba przez kilka pierwszych treningów dawało się nieprzyjemnie odczuć. A skoro miało być wszechstronnie, to czuby były równie denerwujące w zestawieniu z noskami pedałów rowerowych.

Nie ulega jednak wątpliwości jedno – jest lekko i można w tym bucie dynamicznie pobiegać. REVlite daje zupełnie inne czucie niż Fresh Foam i w wydaniu Vazee zdaje się wymagać od biegacza większej pracy. Nawet przy próbach biegania na piętę okazało się, że but jest co najwyżej średnioamortyzowany (czuć to także podczas zwykłego chodzenia w tym bucie). Biegaczom przykładającym wagę do odpowiedniej techniki Vazee da zatem odpowiednią ochronę od kamieni w parkach czy śmieci na chodnikach, nie zrzucając przy tym kwestii amortyzacji na żele, poduszki czy inne dziwy.

Wygoda w każdym tempie

Vazee trafiły w moje ręce w doskonałym momencie – pogoda w końcu się uspokoiła, co dało się odczuć podczas treningów. Bieganie w wysokim tempie nie było już tak męczące jak na wakacjach. Noga podawała, a nowe buty od NB doskonale się wówczas sprawowały. Począwszy od stumetrowych odcinków na maksymalnej prędkości po dłuższe powtórzenia po 3:40-3:50/km Vazee  sprawdzały się świetnie i nie ustępowały komfortem także przy spokojniejszych wybieganiach. Nie zauważyłem żadnych problemów na kostce, asfalcie i parkowych ścieżkach, ale przy opadach deszczu na tej pierwszej czuć było słabszą przyczepność. Lepiej niż modele oparte na piance Fresh Foam sprawowały się za to na lekkim błocie.

new-balance-vazee-rush-test-butow-01

Egzaminem z wygody był jednak dla Vazee wrocławski maraton. Prowadziłem na nim grupę na 4:15, więc czekało mnie kilka godzin w tempie 6:00/km, w którym właściwie nie zdarza mi się biegać. Do czuba już wcześniej się przyzwyczaiłem i bieg okazał się bardzo komfortowy. Podczas ponad czterogodzinnego, bardzo lekkiego wybiegania, ani przez chwilę nie czułem, by but chciał mi w jakikolwiek sposób dokuczyć. Okazuje się zatem, że Vazee jest już pod względem tempa wszechstronny, choć nie da się ukryć, że docenią to biegacze przygotowani do długiego biegu „na śródstopie”.

Wizyta w piwnicy

Mamy wrażenia z biegu, pora na siłownię – gdyż producent zapewnia, że i tam Vazee sprawdzą się świetnie. Wykonałem w nich zarówno treningi „statyczne”, oparte na ćwiczeniach trójbojowych, jak i dynamiczne, które mogły do pewnego stopnia przypominać coraz bardziej popularny crossfit. W tym przypadku trudno mi jednak napisać coś ponad to, że w butach ćwiczyło mi się wygodnie. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co (oprócz kwestii oczywistych z biznesowego punktu widzenia) miałoby wyróżniać buty crossfitowe, które wydają się połączeniem biegowego minimalizmu z wzmocnioną cholewką, a Vazee bardzo daleko do butów dla ciężarowców. W związku z tym można powiedzieć krótko – to but po prostu wygodny do ćwiczenia także na parkiecie czy macie, ale nie jest w żaden sposób specjalistycznie przygotowany do konkretnej dyscypliny siłowej. Trzyma stopę podczas różnej maści wyskoków i jest wystarczająco elastyczny, a przy tym po raz kolejny swoje zalety ukazuje nieduża amortyzacja, która w nadmiarze na siłowni mogłaby jedynie przeszkadzać.

Co zatem dostajemy, gdy kupujemy Vazee?

Dostajemy buta, który można by swobodnie ustawić na półce „treningowo-startowe” – dla biegaczy bardziej doświadczonych i biegających dobrze technicznie stanie się on stosunkowo wąską treningówką na co dzień i ja używałem go w tym kontekście, tak podczas szybkich, jak i spokojnych treningów. Z kolei dla pozostałej grupy Vazee może być ciekawym rozwiązaniem na starty, być może nawet na te określane jako „survival race”, czyli biegi z przeszkodami. Z punktu widzenia ćwiczenia na siłowni nie wyróżniają się specjalnie, choć ciężko się do czegokolwiek przyczepić. Wyglądają świetnie i po pierwszych negatywnych doświadczeniach z twardszym czubem, Vazee stał się w moich oczach naprawdę ciekawym modelem.

To but, w którym mogłem chodzić na co dzień, bo po prostu dobrze wygląda, dojeżdżać do pracy na rowerze i w razie czego od razu wyskoczyć na trening biegowy czy na siłownię. Jest zatem wszechstronnie – sprawdziło się.

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Total
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Przewodnik Wrocławskiego Maratończyka
Następny wpis
Darmowe pakiety startowe dla zwycięzców konkursu już przyznane
Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu “przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule “Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu