Konkursy

Darmowe pakiety startowe dla zwycięzców konkursu już przyznane

31 sierpnia na naszym blogu ogłosiliśmy konkurs, w którym nagrodami były 3 bezpłatne pakiety startowe na przyszłoroczny Cracovia Maraton. Zapytaliśmy was o zabawne zdarzenia i wspomnienia z tras biegowych, takie które szczególnie utkwiły wam w pamięci. No cóż, jak zwykle sie nie rozczarowaliśmy...
darmowe pakiety startowe dla zwyciezcow konkursu juz przyznane 02

31 sierpnia na naszym blogu ogłosiliśmy konkurs, w którym nagrodami były 3 bezpłatne pakiety startowe na przyszłoroczny Cracovia Maraton. Zapytaliśmy was o zabawne zdarzenia i wspomnienia z tras biegowych, takie które szczególnie utkwiły wam w pamięci. No cóż, jak zwykle sie nie rozczarowaliśmy. Tutaj możecie przeczytać więcej waszych wspomnień.

Przedstawiamy wam 3 krótkie, zabawne historie z bieganiem w tle.

Historia Karoliny Obstój

Jak się okazuje czasami niewinny żart może zupełnie niespodziewanie okazać się całkiem miłą rzeczywistością…Tegoroczny Półmaraton w Wałbrzychu będę długo i miło wspominać, między innymi dzięki pewnemu miłemu incydentowi na trasie. Biegnąc drugie z trzech okrążeń po dość trudnej pagórkowatej trasie, nagle w jednej z bram kamienicy dostrzegłam kilku młodych jegomościów, raczących się napojem bogów – piwem. Na co dzień nie pijam tego trunku, ale podczas biegania – a szczególnie w wysokich temperaturach – nachodzi mnie na nie niewyobrażalna ochota! Tak było i tym razem!

Przebiegając obok pijących złocisty napój panów, którzy na mój widok zaczęli z ożywieniem kibicować, niewiele myśląc krzyknęłam: „Dalibyście choć łyczka!” Odparli z entuzjazmem: „To chodź! Zapraszamy!” Odwracając się do nich w biegu, odparłam: „Nie mogę się zatrzymać! Muszę biec!” – i jak powiedziałam, tak zrobiłam! Będąc kilka kroków dalej usłyszałam, jak jacyś współtowarzysze biegu krzyczą: „Dalej, dalej! Goń ją” Co się dzieje…, pomyślałam?! Nagle ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, dostrzegłam biegnącego obok mnie „jegomościa od piwa” z puszką babskiego, owocowego piwa w ręku, notabene całkiem porządnego! Tuż obok mnie, otworzył pieniącą się puszkę cytrynowego trunku i wręczył mi ten cudny oręż, niczym berło, do ręki. Zaczęłam żartować, że mnie zdyskwalifikują przez to piwo, ale uznałam, że nie mogłabym nie napić się choć łyczka, bo zrobiłabym przykrość temu panu, który w odpowiedzi na mój żart przebiegł całe 100 m żeby mi sprawić małą przyjemność. Wypiłam najwspanialsze 2 łyki, najzimniejszego piwa na świecie, podziękowałam serdecznie i pobiegłam dalej z szerokim uśmiechem na twarzy.

Niby mała rzecz, a jak cieszy! Mojego dobrego samopoczucia nie zdołał zmniejszyć nawet jeden z biegaczy obserwujących całą sytuację, który przy najbliższej okazji podbiegł do mnie z pytaniem: „Dobre było piwo?” Odrzekłam: „Cudowne!” Co on z sarkastyczną miną skwitował: „Piwo zakwasza organizm!” I pobiegł dalej… Jak widać, żal mu du… szę ściskał. 

Korzystając z okazji – Serdecznie dziękuję wałbrzyszaninowi, który częstując mnie swoim piwem sprawił, że z pewnością ten półmaraton długo będę wspominać z szerokim uśmiechem na twarzy i posmakiem słodkiego piwa w ustach! I jak tu nie biegać?!

Historia Ewy Kity

Zda(e)rzenie z sarną – (autentyczny wpis w dzienniczku biegowym z 4 lipca br).

Wtorkowe wieczorne bieganie miało być relaksacyjno medytacyjne..a zakończyło się w szpitalu. Ale nie ma tego złego, co by na dobre a raczej na drogę wyszło …a wyszła mi na drogę sarna, wybiegła raczej. Zawsze obawiałam się dzików czyhających na samotnych biegaczy, a tu nagle nie wiadomo skąd, tuż przed nosem wyskoczyła sarna, zasunęła mi kopniaka w lewe kolano i tyle ją widziałam… bo zaliczyłam pad na twarz ( w ostatnim przebłysku świadomości chciałam ratować zegarek i telefon, a nos i facjatę zawsze można u chirurga plastycznego podreperować..).

Sarna pognała, a ja leżałam na glebie podziwiając sosny nad głową i zastanawiając się czy nadal jestem w jednym kawałku, czułam jak oko mi puchnie i już widziałam, że przez jakiś czas będę miała permanentny make up po prawej stronie…. 

Pozbierałam się w końcu i nawet chciałam pobiec ale nieopatrzenie spojrzałam na lewe kolano i zobaczyłam wielką siną banię i w tym momencie zaczęło boleć.. do domu jakieś trzy kilometry, wertepy przy torach rzadko odwiedzane przez porządnych ludzi..no chyba że przez sarny… i tu przyszedł czas na refleksję..można nabijać się z ludzi korzystających z Endomondo, ale to była pierwsza myśl sprawdzić, kto w pobliżu biega, spaceruje, jeździ na rowerze…..

Pierwszy telefon do Oksany, okazało się, że jest daleko, jeździ na rowerze ze swoją Brydzią. I chociaż zabroniłam przerywać wycieczki, obie wspaniałe dziewczyny przybyły z pomocą. W międzyczasie z akacją ratunkową przybył mój syn Piotrek. Musiałam jednak dowlec się do jakiejś cywilizowanej drogi, łatwo nie było wiec ucieszyłam się kiedy ujrzałam biegacza i pojawia się druga refleksja, że pozory czasami mylą, zawsze myślałam, że biegacze to pomocni ludzie… na moją prośbę o chusteczkę ( krew się lała, fakt brudna byłam i może przypominałam Babę Jagę) biegacz uciekł w popłochu. Za to z pomocą przyszli panowie wyglądający na zbieraczy puszek, chusteczkę dali, podprowadzili do drogi.

W szpitalu kilkugodzinne ozdrawiające czekanie na przyjęcie ( po trzech godzinach chciałam uciec do domu, już nie czułam bólu) nagrodzone spotkaniem z najsympatyczniejszą lekarką świecie, Panią Kasią Lisoń, Zosia z Leśnej Góry się chowa. Kilka razy musiałam powtórzyć , że zderzyłam się za sarną, po czym zamiast współczucia, wszyscy ryknęli śmiechem, ze mną włącznie. Problemem okazało się znalezienie definicji kontuzji… stanęło na tym, że było to „zdarzenie z innym ssakiem”, co zostało wpisane w dokumentację.

Długo bez biegania nie da się wytrzymać, więc od wczoraj truchtam sobie na ile kolano pozwala. Rozglądam się dookoła, słuchawki wylądowały w szufladzie no i trasę wzdłuż torów odpuściłam sobie na pewien czas. Mam nadzieję, że sarna nie poniosła żadnych obrażeń w spotkaniu ze mną i opowiada małym sarniątkom jak to te ludzie wymuszają pierwszeństwo i nie przestrzegają znaków drogowych.

Historia Rafała Barszcz

Historia z treningu w rodzinnym mieście na Podkarpaciu. Biegniemy wałem z kolegą przy rzece, kiedy widzimy przed sobą idącego słonia (potem okazało się, że treser szedł przed nim). Stanęliśmy z kumplem i z niedowierzaniem patrzyliśmy na siebie. Skąd słoń na wolności w małej polskiej miejscowości. Potem okazało się, że w pobliżu rozłożył się cyrk i słoń miał swój „spacer” rozruchowy razem z treserem. Cała sytuacja była bardzo komiczna. Gdybyśmy wcześniej wiedzieli o cyrku, to pewnie zajście to wyglądałoby bardzo normalnie. Pozdrawiam!

Zachowano oryginalną pisownię.

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Razem
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
New Balance Vazee Rush - test butów
Następny wpis
Żele energetyczne - po co nam to i jak używać ich podczas zawodów?
Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Rozwiń
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    Rozwiń
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu „przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Rozwiń
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule „Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      plany treningowe
      Ciągle zaczynasz i przestajesz?

      Zacznij mądre bieganie!

      • Dostaniesz indywidualny plan, idealnie dopasowany do Ciebie,
      • Pożegnasz zmęczenie, zyskasz energię i lepsze samopoczucie,
      • Wpleciemy bieganie w Twój plan dnia – bez wyrzeczeń i stresu,
      • Odnajdziesz w sobie motywację, sens i wytrwałość,
      • Dołączysz do inspirującej społeczności i zyskasz wsparcie,
      • Trener będzie z Tobą w kontakcie, wspierając każdy Twój krok.