Spis treści
Witam w ostatniej już odsłonie artykułu poświęconego trenowaniu z monitorem pracy serca.
Pulsometr w praktyce
Spróbujmy teraz, uwzględniając przytoczone dane zanalizować fragment planu treningowego, który z powodzeniem wykorzystałem przygotowując się do pierwszego w życiu maratonu.
Omawiany plan treningowy miał zapewnić mi czas 3h 15`. Skupiam się konkretnie na 3. i 4. tygodniu bezpośredniego przygotowania startowego. Dodam tylko, że trening zaowocował wynikiem 3 godz. 11 minut.
Tydzień 4 (przed startem):
- Poniedziałek – 15km WB2 – 82-86% po 4:37
- Wtorek – 15-20km OWB1 – 65-72% po 5:37
- Środa – 4 x 2km – 90+% po 4:15, przerwa 1,6km truchtu
- Czwartek – Wolne
- Piątek – 15-20km OWB1 – 65-72% po 5:37
- Sobota – 35km WB ostatnie 6km w tempie maratonu – 65-85% po 5:37
- NIedziela – 2 x 10km Rekom – 62-68% po 5:52 (najlepiej rano i wieczorem po 10km)
Tydzień 3 (przed startem):
- Poniedziałek – 10km WB2 – 84-88% po 4:27
- Wtorek – 15-20km OWB1 – 65-72% po 5:37
- Środa – WT 6 x 1km – 90+% po 4:12, przerwa 1km w truchcie
- Czwartek – Wolne
- Piątek – 4-5km OWB1 – 65-72% po 5:37
- Sobota – Wolne
- Niedziela – półmaraton kontrolny po 4:23 min/km
Jak widać plan zakłada bardzo precyzyjne traktowanie zarówno prędkości jak i zakresów intensywności. BPS jest już takim czasem w okresie treningowym, kiedy następują decydujące dla końcowego wyniku zmiany w organizmie. Nonszalancja, brak uwagi, lekceważące traktowanie akcentów treningowych, bieganie „na nosa” w dzisiejszym nowoczesnym systemie treningowym nie znajdują zastosowania, a najbardziej pożądanym wydaje się perspektywiczne i kompleksowe konstruowanie planów, uwzględniających zarówno wynik, jak i prędkości i intensywności zastosowane do zrealizowania tegoż planu.
Podsumowanie
Jeśli praca treningowa ma przynosić efekty musi być miarodajna i zapewniać w swym przebiegu jakieś punkty odniesienia. Oczywiście oprócz pulsometru możemy wykorzystywać inne narzędzia stwierdzające taki, a nie inny stan rzeczy. Do podstawowych metod należeć będzie określenie stężenia kwasu mlekowego, hemoglobiny i glukozy po wybranych specjalistycznych obciążeniach, a także rejestracja i analiza wielkości, struktury i dynamiki obciążeń treningowych i startowych. Nie bez znaczenia są również badania wydolnościowe oraz obserwacja walki sportowej jako przełożenie treningu na konkretny rezultat. Jednakże o ile zawodnik zrzeszony w klubie może sobie pozwolić na wszystkie przedstawione rozwiązania, o tyle amator nie będzie miał ani wiedzy, ani bazy aby tego dokonać. W takim przypadku pozostaje subiektywne określanie poziomu zmęczenia, które tuż przed kolejnym treningiem może zostać mylnie zinterpretowane z uwagi na słabą znajomość swojego organizmu. Nie oznacza to, że bieganie bez pulsometru jest skazane na porażkę. Pulsometr w treningu służy jedynie za źródło nieocenionej pomocy, ale nie jest niezbędny.
Istnieją i ciemne strony pracy z pulsometrem. Pulsometr ogranicza, a uzależnienie się od niego może doprowadzić do sytuacji, że na każde piknięcie będziesz reagował zwolnieniem. Zdrowy rozsądek jest bezcenny, bo w pewnym momencie może okazać się, że stałeś się tylko dodatkiem do pulsometru. Znam takie przypadki.
Sposobów na bieganie pewnie jest tyle ilu biegaczy. Co kraj to obyczaj. Nie zaszkodzi jednak zapoznać się z tą metodą preferowaną zarówno przeze mnie jak i przez szerokie grono uzależnionych od pulsometrów gadżeciarzy. Reasumując, czy istotne jest to, że ktoś lubi wpatrywać się w cyferki zegarka i skaczące w te i nazad różne wskazania? Czy istotne jest to, że ktoś ze stoperem w ręku walczy o każdy metr przebytego dystansu stwarzając wrażenie, jakby przygotowywał się na igrzyska? Nie. Najistotniejsze w tym wszystkim jest to, że chcesz coś dla siebie zrobić, najistotniejsze jest to, że dajesz innym wzór, wzór godny naśladowania.
Na co zwrócić uwagę przy zakupie pulsometru?
Najpierw zastanów się nad tym, gdzie będziesz go wykorzystywał. Czy będą to tylko dziesiątki samotnie pokonywanych kilometrów gdzieś w lesie, czy też będziesz chciał pojechać z pulsometrem na zawody? W przypadku zawodów pojawia się pierwszy istotny parametr – kodowana transmisja sygnału. Bez niej twój pulsometr będzie wyłapywał sygnały wysyłane przez czujniki używane przez innych biegaczy i cały pomiar straci sens.
Kolejną istotną kwestią jest wbudowana pamięć. W razie wyjazdu masz wybór: zamiast natychmiastowego przeniesienia danych z pulsometru do komputera możesz je zapisać na kartce albo zaopatrzyć się w pulsometr, który zapamiętuje kilkadziesiąt sesji treningowych. Dzięki temu pojęcie białych plam w pamięci na temat treningu nie istnieje.
Z jednorazówek używam tylko maszynek do golenia. Dlatego zwróć uwagę czy pasek (czujnik) na pierś ma wymienną baterię. Modele z baterią zalaną (niewymienną) mają bardzo krótką żywotność i to je oczywiście dyskwalifikuje. Dostępne są modele bez opaski na pierś, a pomiaru tętna dokonuje się poprzez przyłożenie palców do czujnika, ale zaręczam, że nie jest to ani dokładne, ani wygodne, ani miarodajne.
Interesujące są różnice w sposobie pomiaru dystansu przez poszczególne marki. Jedni preferują inercję stosowaną przez Polara, a znowu inni technologię GPS wykorzystywaną przez Garmina i Timexa. Cyclosport stosuje z kolei pomiar radarowy. Wszystkie służą do tego samego: zliczania kilometrów i podawania aktualnej prędkości biegu. Faktem jest, iż wszystkie te technologie obarczone są pewnymi mankamentami, ale chcąc biegać gdzie oczy poniosą, bez uprzedniego monotonnego mierzenia tras, dostajemy do ręki rozwiązanie, które to pragnienie urzeczywistnia. Dzięki temu biegacz może czuć się zupełnie wolnym, a jednocześnie skrupulatnym i rzeczowym.
Podobnie jest z oprogramowaniem dostępnym w pulsometrach. Każdy oczekuje czegoś określonego, co w mniejszym lub większym stopniu będzie mógł wykorzystać podczas treningów. Jeżeli należysz do grupy, dla której najważniejszym parametrem jest wyświetlana wartość tętna to daruj sobie ten akapit. Znaczna część pulsometrów ma możliwość dostosowania wyświetlanych parametrów wg potrzeb użytkownika. Jest to o tyle potrzebne, że nie musisz rozpraszać się podczas treningu w poszukiwaniu jakiegoś określonego parametru, bo wszystko co dla Ciebie w tej chwili jest najważniejsze widnieje na jednym ekranie. Osobną kwestię stanowi oprogramowanie dołączane do zestawu, które zajmuje się prezentacją i gromadzeniem Twego urobku treningowego. Oczywiście jest ono tak skonstruowane, aby wykorzystywać wszystkie możliwe wskaźniki, jakie da się wycisnąć z pulsometru po treningu. W wielu przypadkach, co jest dużym plusem wystarczy podłączyć pulsometr do komputera, aby wszystkie dane od razu zostały umieszczone w takim osobistym dzienniczku treningowym.
Dla każdego coś dobrego
Oferta pulsometrów, podobnie jak i inne działy elektroniki użytkowej, nie jest pozbawiona podziałów na lepsze i oferujące znacznie mniejsze możliwości produkty. Te właśnie możliwości determinują cenę i w tym miejscu każdy sam musi sobie odpowiedzieć na pytanie co mu jest potrzebne. Amatorowi, rekreacyjnie podchodzącemu do biegania wystarczy model oferujący podstawowe parametry, jak pomiar tętna, stoper, timer. Idealnym typem wydaje się Sigma Sport PC15 (199 zł) lub Beurer Pulsometr PM20 (175 zł).
Stanowczo dużo większy wybór jest na tej tzw. półce dla średniozaawansowanych. Tu do głowy przychodzi model: Polar RS200SD (700 zł), posiadający rozbudowane funkcje treningowe, pomiar dystansu i prędkości, nie wspominając już o pomiarze tętna z dokładnością EKG. Alternatywą, aczkolwiek nieco uboższą, wydaje się Timex Performance Sports Bodylink (899 zł), Suunto t1 (360 zł) i Trelock BT 1000 (399 zł).
Kolejna poprzeczka jest tak wysoko zawieszona, że praktycznie tylko trzy modele mogą poszczycić się jej pokonaniem. Mowa o Polarze RS800SD (1480 zł), Garminie 305 (1300 zł) oraz Suunto t6 (1530 zł). Każdy z tych trzech modeli oferuje coś niepowtarzalnego, jednak ogrom funkcjonalności jest zbiorem powtarzalnym, rozwiązanym w ten czy inny sposób. Metoda w tym miejscu nie jest istotna, ponieważ nie jest to dywagacja nad wyższością jednej technologii nad drugą.
Zupełnie inny wycinek rynku stanowią rozwiązania dla innych dyscyplin. Dla rowerzystów, łączących zalety pedałowania z bieganiem najbardziej sprawdzonym jest Polar S625x, natomiast dla miłośników samego tylko kolarstwa stworzono Polar CS 200 cad – wyposażony w bezprzewodowy sensor prędkości i kadencji. Nawet miłośnicy fitness znajdą linię pulsometrów dedykowanych – specjalnie dla nich: Polar F11F. Każdy miłośnik aktywności powinien czuć się w pełni usatysfakcjonowany.
Krótkie charakterystyki pulsometrów poszczególnych producentów – krótko o firmie, jak działa, charakterystyczne modele, ceny, dostępność w Polsce.
Sigma – www.sigmasport.com
Firma oferująca pulsometry zarówno dla biegaczy, jak i dla rowerzystów. Posiadająca w swej ofercie bogaty wybór pulsometrów, od prostych monitorów pracy serca – Onyx Balance po bardziej wyspecjalizowane urządzenia, mogące sprostać wymaganiom średniozaawansowanego biegacza – PC15. Sigmna sport wprowadza podział na 3 serie: Onyx, Topline oraz Specjalized Watches. Produkty dostępne w wielu internetowych sklepach.
Suunto – www.suunto.com
Produkty z najwyższej półki, nie ustępujące jakością i ergonomią najlepszym markom dostępnym na rynku. To w połączeniu z pomocą jaką oferuje producent na swoich stronach: http://www.suuntocampaigns.com/t6/index_flash.html jest krokiem milowym w programowaniu treningu początkującego biegacza. Zachęcam do zapoznania się z możliwościami Virtual Trainer oferowanego na przytoczonej stronie.
Pomimo, iż Suunto w swej ofercie posiada jedynie 4 pulsometry dla biegaczy (t1,t3, t4, t6) to i tak warto rozważyć tę ofertę podczas zakupów, tym bardziej że jest on coraz lepiej dostępny na polskim rynku.
Timex – www.timex.pl/
Zapewne wielkim plusem Timexa jest strona dedykowana dla Polaków, dodatkowo rozbudowa o sklep internetowy. To jednak, co powinno nas najbardziej interesować w ofercie tej firmy to seria: Bodylink. Kolekcja zegarków BodyLink wyposażona może być w GPS , monitor pracy serca oraz nagrywarkę, która zapisuje wszystkie dane z zegarka i dzięki specjalnemu oprogramowaniu można zoptymalizować swój trening.
Garmin – http://www.garmin.com.pl/
Kolejna firma dbająca o swój wizerunek wśród polskich klientów i oferująca polskojęzyczną stronę internetową. To nie przypadek, że Garmin otwiera się na potrzeby klientów obniżając ceny i inwestując w reklamy. Mają w końcu taki produkt jak Forerunner 305, który jest bez wątpienia spełnieniem marzeń każdego biegającego sportowca naszych czasów (więcej o tym modelu można przeczytać w czerwcowym numerze Biegania). Garmin to jednak nie tylko Forerunner, Garmin to również zaawansowane urządzenia przeprowadzające najbardziej zagorzałych turystów poprzez górskie szlaki, leśne ostępy i pozamiejskie pustkowia (eTrex Vista, GPSMap 60CSx). W końcu Garmin to ultranowoczesne rozwiązania dla rządnych przygód cyklistów (Edge 305 Bundle, Edge 305 HR), nie wspominając już o nawigacji satelitarnej dla motocyklistów czy też różnej maści samochodów.
Dlaczego nie biegam z pulsometrem – autor Piotr Pernach
Ja nie biegam z pulsometrem. Nie, to nie prawda, że ja nie biegam z pulsometrem, ale…
No właśnie, zawsze jakieś „ale”. Swój pierwszy maraton przebiegłem nie używając w treningu ani pulsometru ani nawet nie mierzyłem tętna ręcznie. Drugi, trzeci maraton zresztą też, a przygotowując się do czwartego, na którym zrobiłem życiówkę też tylko rozważałem jego kupno. No i stało się. Po czwartym maratonie i po około czterech latach biegania wreszcie zdecydowałem się na kupno, jak to mówią profesjonaliści, monitora pracy serca.
Jaki był efekt? Dla mnie praktycznie żaden. Faktem jest, że mogłem sprawdzać po treningu tętno maksymalne, średnią całego treningu i na poszczególnych odcinkach, ale nic nie zmieniło to w moich treningach.
Dlaczego?
Pewnie dlatego, że przez te lata treningu nauczyłem się słuchać swego ciała, jego rytmu, jego głosu i tego co ode mnie oczekuje. To mój organizm, a nie jakaś „maszynka” mówi mi, że biegnę za szybko, za wolno, jestem zmęczony lub mam moc.
Obecnie wychodząc na trening zabieram swój pulsometr, ale tylko dlatego żeby mieć co wpisywać do dzienniczka treningowego w miejscu przeznaczonym na pomiar tętna. Gdy nie założę paska na klatkę naprawdę nic się nie dzieje. Trening przebiega tak samo, a czasami nawet lepiej, gdyż nie zerkam co chwilę na puls, czy aby przypadkiem nie przesadzam.
Nie wyobrażam sobie również, że mógłbym startować ubrany w sprzęcik do pomiaru pracy mojego serca. Nie, nie dlatego, że jest niewygodny, gdyż akurat jest zupełnie odwrotnie, ale nie wiem co bym zrobił, gdybym chciał jeszcze kogoś „łyknąć”, a tu nagle „pip,pip” pokazywałoby mi, że mam Tmax, a mózg i nogi mówiły co innego.
Niesamowicie cenię sobie prostotę biegu, możliwość obcowania z naturą i to, że praktycznie każdy może być biegaczem, a bardzo ścisłe użytkowanie pulsometru bardzo by mi to ograniczyło. Dlatego używam tylko jego najprostszych funkcji lub wcale, polegając jednocześnie na własnym organizmie zakładając sobie pewne progi treningowe, do których dążę.
Pozwala mi to być wolnym, nieskrępowanym dosłownie niczym biegaczem – amatorem, którego fascynuje sam ruch, a nie statystyki i pomiary. Te ostatnie zostawiam zawodowcom lub tym, którzy po prostu to lubią.
Opinia eksperta – Edward Motyl
Współczesny trening średnio jak i długodystansowca musi wykorzystywać wszystkie możliwe dostępne pomoce. Taką pomocą niewątpliwie jest pulsometr. Nie wyobrażam sobie, aby nie brać pod uwagę tego narzędzia w kształtowaniu najwyższej dyspozycji. Stanowi on niezaprzeczalne źródło wiedzy o rozwoju zawodniczki oraz ułatwia kontrolę treningu. Bezwzględnie jestem przekonany o jego przydatności i nie widzę zagrożeń płynących z jego stosowania. Może początki jego wykorzystywania nie były łatwe, bo ciężko było przekonać zawodniczki o pozytywnych aspektach. Jednak z perspektywy czasu stwierdzam, iż warto było wdrożyć to rozwiązanie, pomimo tego, iż zdarzają się otarcia i odparzenia spowodowane czujnikiem na piersi. Najlepszym potwierdzeniem moich słów niech będzie Monika Drybulska, która użytkuje pulsometr na co dzień, podczas każdego treningu, a tytuł Mistrzyni Polski w Półmaratonie w Pile niech będzie kropką nad i.