fbpx
Motywacja

Dlaczego zacząłem biegać? „To nieistotne”

Dlaczego zacząłem biegać? To trudne pytanie. Trudne dlatego że po prostu nie pamiętam żebym biegać zaczynał. Ja biegałem zawsze.
dlaczego zaczalem biegac to nieistotne

Dlaczego zacząłem biegać? To trudne pytanie. Trudne dlatego że po prostu nie pamiętam żebym biegać zaczynał. Ja biegałem zawsze. Jeden ze znanych bohaterów filmowych powiedział o sobie „jak gdzieś szedłem, to biegłem”. To słowa dokładnie o moim dzieciństwie.

Najwcześniejsze telewizyjne wspomnienia odgrzebywane w mojej pamięci to „Domowe przedszkole”, „Piłkarska kadra czeka” i „Bieg po zdrowie”. Aczkolwiek zasadę „3x30x130” pamiętam z tych czasów lepiej niż jakąkolwiek bajkę krasnala Hałabały. Bieganie to więc moja miłość od piaskownicy. Tyle że, jak to z sercowymi sprawami bywa, mieliśmy swoje wzloty i upadki. Z początku fascynowałem się nią, ale nie traktowałem jej należycie poważnie. Sami wiecie jak to jest – szczeniakowi łatwo zawrócić w głowie. Musiała więc dzielić miejsce w moim sercu z innymi. Z upływem czasu było tego miejsca coraz mniej.

Niestety, najważniejszy czas do skonkretyzowania naszego związku przespałem. Tego już nie da się odwrócić. Ona nigdy nie będzie tą jedyną. W moim życiu pozostała jej rola metresy. W gruncie rzeczy jednak, nawet gdy odsunąłem ją, zajmując się innymi, ciągle o niej marzyłem. Czytałem, oglądałem, słuchałem z zainteresowaniem co tylko na jej temat mogłem znaleźć. Fascynacja trwała. Zacząłem więc znowu umawiać się z nią. Nieregularnie i sporadycznie. Obiecywałem jej złote góry na pierwszych spotkaniach, później zaniedbując całkowicie. Odchodziłem i wracałem. Trwało to lata.

Półtora roku temu powiedziałem sobie: dosyć! Dorosłem, dojrzałem, muszę te sprawy w końcu należycie poukładać. Wejść albo wyjść, nie stać w drzwiach i nie robić przeciągu. Postanowiłem więc że nasze randki muszą być regularne. Tak ze 3-4 razy w tygodniu. Muszę wiedzieć co u niej słuchać, ona musi widzieć jak dzięki niej się zmieniam. Zaniedbania zbyt mocno cofają to co między nami udaje się wypracować. Póki co dotrzymuję danego zobowiązania. Oczywiście na początku jak zwykle było więcej euforii, spontaniczności i zabawy. Z biegiem czasu relacja okrzepła i spontaniczność ustąpiła miejsce chęci doskonalenia. To nie to, że zabawy zrobiło się w tym wszystkim mniej, po prostu zacząłem czerpać satysfakcję z trochę czego innego. Nie same spotkania dla spotkań, ale i perspektywa którą regularne sesje ze sobą niosą. Ostatnio doceniam zaś wagę przemyśliwania i planowania naszych spotkań. Dzięki temu mogę więcej z nich wynieść. Ustaliliśmy więc nasze cele i potrzeby, rozpisaliśmy grafik spotkań na kilka miesięcy do przodu i określiliśmy słabe punkty naszego związku nad którymi trzeba pracować w pierwszej kolejności. Ot, choćby technika. Zgodzicie się chyba że jej doskonalenie może przynieść wiele korzyści każdemu, nawet tak pokręconemu związkowi.

Dlaczego więc, wracając do tytułowego pytania, zacząłem z nią być? To nieistotne. Istotne jest, co wciąż mnie przy niej trzyma. Przecież nie jest łatwo taką kochankę pogodzić z życiem rodzinnym, zawodowym, innymi pasjami i obowiązkami. Tym bardziej że im więcej od niej chcesz, tym więcej musisz jej dać.

Z początku wydaje ci się że chodzi o same spotkania z nią. Że potrafisz oddzielić to od reszty życia. Wyjdziesz, dostaniesz trochę zabawy i wrócisz. Że masz nad tym kontrolę i niczego więcej nie chcesz zmieniać. Tyle że zabawa z nią szybko przewraca ci w głowie. Czujesz się lepszy, bardziej spełniony, czujesz euforię i chcesz tego więcej. A to kosztuje więcej wysiłku. Już nie tylko spotkania, ale i dieta, by lepiej w ich trakcie się czuć. Nowe zabawki dla zwiększenia przyjemności i efektywności. Nowe ciuchy na spotkania. Ciuchy wygodniejsze, praktyczniejsze, ładniejsze i … droższe. Godziny spędzone na wyszukiwaniu pożytecznych informacji, coraz więcej przygotowań do spotkań, również przygotowań fizycznych. Cóż, każda prawdziwa miłość jest zaborcza.

Moja żona jakoś pogodziła się z obecnością tej trzeciej choć podejrzewam że czasami nie jest jej łatwo. Przed wrześniową imprezą w Warszawie mówiłem jej że to najgorszy okres. Że od października będzie tylko lepiej. Obiecywałem skrócić spotkania, skończyć z tymi najdłuższymi, ograniczyć aktywność. Impreza z kochanką była jednak niesamowita. Było to tak uskrzydlające doświadczenie że natychmiast zacząłem planować następne tego rodzaju. Oczywista, nie w tym roku. Planowanie kolejnych imprez wymaga jednak dużo spokojnego budowania podstaw jesienią i zimą. Z tego powodu obietnic o zmniejszeniu intensywności spotkań żonie nie przypominam. W zasadzie nawet tą intensywność zwiększyłem. Za każdym razem gdy wymykam się wieczorem, czuję lekki wyrzut sumienia…

Dlaczego więc ciągnę to tak jak jest teraz? Czemu uważam że taki układ jest dla wszystkich najlepszy? Otóż, jak większość mężczyzn jestem z natury poligamistą. Jedna miłość w życiu to trochę za mało. Należy sobie naprzemiennie dawkować różne jej rodzaje. Taki system wielopolówkowy dla zwiększenia efektywności. Umiejętne zarządzanie pasjami przeciwdziała znudzeniu i powoduje synergiczne efekty dodatkowe – okazuje się nagle że masz na wszystko więcej siły niż dotąd, że zagospodarowywany czas jest rozciągliwy, że męcząc się w jednym obszarze równocześnie wypoczywasz w innym. I nieważne czy nazwiesz to pasją, miłością czy nałogiem. Bez tego jesteś po prostu niepełny. Jak Jang bez Jin, jak Makepeace bez Dempsey, jak lipaza bez amylazy. Człowiek jest tak skonstruowany, że musi mieć w życiu coś, w czym się spala, coś co go pochłania. Jakąś pasję, jakąś miłość, jakiś nałóg. Musi coś takiego mieć.

Wszystko co może zrobić, to dobrze wybrać.


Pierwsze miejsce w konkursie na najlepszy esej “Dlaczego zacząłem biegać”. Serdecznie gratulujemy! Pan Radosław Żabik wygrywa książkę pt. “Biegać mądrze” wydawnictwa Inne Spacery.

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Total
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Rozwój zwinności
Następny wpis
Wiśniowy sposób na zakwasy
Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu “przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule “Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu