Pobiec. Pobiec jak najszybciej. Pobiec jak najdłużej. Zrealizować jak najbardziej intensywny trening. Wykonać jak najbardziej efektywne ćwiczenia. Dojść do krawędzi i przesunąć o jeszcze kawałek granicę swoich możliwości. Czasem myślę że dążenie do doskonałości jest nieodzownie wpisane w bycie biegaczem. Stawianie sobie trudnych celów i dążenie do ich realizacji. Ambicja. Niby dobra rzecz. Ale trzeba ją dawkować z umiarem, by nie przysporzyła nam więcej szkód niż pożytku.
Jak poznać że zbliżamy się do biegowego kompleksu perfekcjonisty?
Moim zdaniem problem zaczyna się gdy czujemy że jedyny trening który ma dla nas sens to ten z planu treningowego. Pozornie nie mam w tym nic złego. W końcu plan przyjęliśmy po to by osiągnąć jak najlepszy efekt. Problemy pojawiają się jednak wtedy gdy – z różnych względów – nie jesteśmy w stanie wykonać dokładnie tego co zapisane było w biegowym dzienniku. A to zbyt mała ilość wolnego czasu, a to jakaś niedyspozycja, a to nieprzewidziane warunki pogodowe, a to inne, obiektywne trudności. U części biegających osób to pojedyncze lub sporadyczne niespełnienie przerodzić się może w poczucie zwątpienia co do możliwości osiągnięcia głównego celu treningowego. Wmawiają sobie oni że tylko wykonanie w 100% całości planu treningowego da im gwarancję zakładanego wyniku. Zupełnie niepotrzebnie, bo i plany treningowe pisane dla szerokiej grupy odbiorców mają wbudowany spory margines bezpieczeństwa, i też gwarancji wyniku, niezależnie od przerobionego treningu nie ma nigdy. Taki jest właśnie urok nieprzewidywalności sportu.
A warto przy tej okazji pamiętać że lepszy jest jakikolwiek trening niż jego brak. Zdarzało mi się wychodzić na trening z planem interwałów 6×600 m., a wracać z wykonanym 8×400 m., gdy przeszarżowałem początek, albo też przerabiać długie wybieganie na BNP, gdy brakowało mi czasu na trening. Mówiąc krótko, zamiast zadręczać się niezrealizowaniem planu, należy go jak najszybciej dopasowywać do rzeczywistości. I cieszyć się z tego co się zrobić udało, zamiast rozpamiętywać treningowe porażki.
Krytyczna dla naszej ambicji sytuacja miewa również miejsce gdy z powodów zdrowotnych nie powinniśmy kontynuować treningu w takiej formie i objętości jak dotychczas. Decyzja o przerwaniu treningów jest jedną z trudniejszych dla biegacza. Zwłaszcza jeśli czujemy że moglibyśmy zacisnąć zęby i przeprowadzić jeszcze jeden trening. I jeszcze jeden. I jeszcze… Odpuszczenie sobie w takiej sytuacji wymaga dużej ilości dystansu do tego co się robi oraz zdrowego rozsądku. Uświadomienia sobie że lepiej zrobić planową przerwę niż doprowadzić organizm do poważnego urazu, który może mocno skomplikować biegową przyszłość.