Kasia jest tegoroczną wicemiss AWF i przed kilkoma dniami zaczęła swoją przygodę z bieganiem. Od kilkunastu dni wciela się w rolę wnikliwego recenzenta nowego sprzętu na rynku, ułatwiającego bieganie tj. wirtualnego trenera o intrygującej nazwie Adidas miCoach Pacer. Przez cztery tygodnie, miCoach Pacer będzie jej nieodłącznym partnerem treningowym, a redakcja treningbiegacza.pl przyjrzy się testom z bliska…
Początek przygody z adidas miCoach wyzwolił we mnie uczucie podekscytowania. Z ciekawością rozpakowujesz paczkę i… zabierasz się za rozpracowywanie sprzętu, niczym małe dziecko w oczekiwaniu na coś nowego. Na początek sprawy formalne: logowanie, uzupełnianie ankiet, danych itp. Następnie zaczyna się frajda i odkrywanie krok po kroku możliwości miCoach. Wybór treningu wymaga odpowiedzenia sobie na pytanie – „czy jesteś w dobrej formie i jesteś gotowy do treningu?”.
Szacując swoją aktualną kondycję, wybierasz jedną z opcji. Dla każdego poziomu zostały wyznaczone cele, których powinno się przestrzegać. Po ustaleniu celu i poziomu zaawansowania, mamy możliwość obejrzeć każdy trening osobno. Tutaj trener miCoach proponuje harmonogram, którego powinno się trzymać. W następnym kroku po naciśnięciu „personalize“ można go jednak dostosować do własnych wymagań, co w moim przypadku jest świetnym rozwiązaniem, bo mam ruchomy plan zajęć i często na ostatnią chwilę zmieniam cały swój rozkład dnia. Jest to bardzo elastyczne i wygodne. W moim przypadku cel został postawiony dość szybko – „RUN A RACE-5 km”, level 4. Ze względu na brak wielkiego doświadczenia w treningu biegowym, jest to opcja najbardziej optymalna. Jednak w porównaniu z profesjonalistami bardzo minimalny, ponieważ program zakłada również cel – maraton, jak i również naukę biegania zupełnie od podstaw. Po tych formalnościach nie mogłam powstrzymać się od sprawdzenia sprzętu i momentalnie postanowiłam zabrać się za pierwszy trening! O dziwo cała ta trochę przytłaczająca instrukcja obsługi okazała się banałem. Nie ukrywam, że przyczyną tego jest polski przewodnik po stronie www.micoach.com oraz polski odpowiednik strony www.micoach.pl, gdzie znajdziemy przejrzyste filmy instruktażowe.
Do rzeczy… zaczęło się!
Pierwszy trening to 'The Assessment Workout’, który personalizuje tętno i strefę tempa. Polega to na tym, że zaczynasz trening spacerem i powoli zwiększasz swój wysiłek w zależności od obecnego etapu. Poziom 9 to ostatni etap i powinien być umieszczony blisko maksymalnego wysiłku. To było dość zabawne przeżycie. Miałam wrażenie, że biegnie obok mnie osoba, której muszę się bezwzględnie słuchać. Pierwsze odczucia? Na pewno podczas pracy z Trenerem miCoach musiałam skupić się na swoich myślach i wsłuchać się w swój organizm, tak by dostosowywać tempo i tętno do założeń miCoach. Dla mnie osobiście plusem tego jest fakt, że czas treningu upłynął mi niesamowicie szybko oraz to, że miCoach jest mały, wygodny i ładnie wygląda.
Aktualnie jestem po 4 treningu. Czas jednego, to do tej pory średnio 30 minut ze zmianą tempa, odpowiednio dobranego przez Trenera miCoach. Po każdym treningu monitoruję swój profil, w którym mam wszystkie informację na jego temat jak również wskazówki i ewentualne sugestie. Jestem naprawdę zadowolona i nie są to z mojej strony suche słowa. Potwierdzić to może fakt, że z przyjemnością i z dodatkową motywacją wychodzę biegać. Jest to czysta przyjemność i nie muszę zaprzątać sobie głowy, czy mój trening ma jakikolwiek sens (tak jak było to bez tego urządzenia). Oczywiście to dopiero początek i lekkie treningi. Zdaję sobie sprawę, że pewnie będą chwile zwątpienia, ale póki co dopiero się rozkręcam i co najważniejsze coraz bardziej wkręcam w ten temat. Okej, koniec tego gadania! Pogoda dopisuje, energia nie stygnie więc zabieram się za kolejny trening. Do usłyszenia (przeczytania) za kilka chwil! 🙂