Pierwsze koty za płoty… właściwie to już nie takie pierwsze! Mianowicie, pisząc tę notkę, jestem oficjalnie po 19 treningu (czyli 1/3 drogi za mną). Czas leci błyskawicznie, a z nim napływają świeże refleksje na temat mojego nowego doświadczenia. Pierwsze, co nasuwa mi się na myśl, to progres jaki zauważyłam od startu.
adidas miCoach Pacer – testowanie okiem wicemiss – część pierwsza
Początkowo treningi były adaptacją organizmu do nowego wysiłku, a teraz jest zdecydowanie poprawa jakości mojego biegu i wszelkich wskaźników fizjologicznych z tym związanych. Czuję, że to działa i to nakręca mnie dalej! Najlepszą motywacją do działania są oznaki zmian na lepsze, ale żeby to się stało trzeba odważyć się, przełamać, wystartować! Do tej pory jak już wspomniałam pisząc poprzednio, elektroniczny trener miCoach, ustala mi treningi z częstotliwością 4 razy/tydzień. Są to profesjonalne metody treningu interwałowego, w którym muszę zmieniać intensywność pracy w ramach czterech indywidualnie dostosowanych stref treningowych. Strefy treningowe miCoach oparte są na tętnie. Każdą strefę reprezentuje inny kolor: niebieski, zielony, żółty i czerwony, a każdy kolor odpowiada różnej intensywności ćwiczeń. miCoach tworzy treningi i strefy w oparciu o dane zebrane w trakcie treningu i wykorzystuje różne kombinacje tych czterech stref, dzięki czemu opracowuje różne, kompletne i indywidualnie dostosowane trening. W tym momencie muszę nadmienić, że nie mam możliwości monitorowania swojego tętna. Jestem zdana tylko i wyłącznie na polecenia jakie wydaje mi miCoach, odnośnie zmiany czasu, strefy koloru, co za tym idzie- zmian tętna i tempa. Tutaj początkowo pojawiły się ‘schodki’, gdyż ciężko mi było wsłuchać się w swój organizm i wyczuć jakie mam tętno przy poszczególnych zmianach tempa biegu. To jednak zmusiło mnie do mobilizacji i skupienia się na bieganiu. Myślę, że to działa na zasadzie biofeedback i doskonale się sprawdza podczas tego rodzaju wysiłku, ponieważ świadomość swojego ciała jest jedną z głównych składowych każdego sportu.
Generalizując – ostatnio wypowiadałam się w samych superlatywach i nie pozostało mi nic innego jak podtrzymanie tej bardzo pozytywnej opinii, nawet z trochę mocniejszym akcentem na słowo ‘bardzo’.
Na koniec kilka słów, której stanowią zlepkę moich przemyśleń, na podstawie mojego malutkiego bagażu doświadczeń biegowych. Ważne w całym planowaniu treningu jest pora dnia i miejsce i strój (szczególnie obuwie). Każdy musi dopasować to indywidualnie, bo moim zdaniem jest to osobniczo zmienne. Dlaczego? Przyczyna jest prosta, to ma bardzo duży wpływ na organizm i psychikę, a w rezultacie na wykonaną pracę. Jeżeli trening przebiegnie z lekkością i z zadowoleniem, następny będzie już tylko kwestią czasu, a nie chęci.
Pozdrawiam wszystkich fanatyków jak i amatorów tego sportu… oraz leniuchów, którzy są na etapie ‘biernego wysiłku’ – biegiem, polubcie bieganie!