To, że bieganie jest fajne – już wiemy. To, ile nam daje możliwości – też wiemy. To, że biegacze to wyjątkowe osoby – również nie podlega dyskusji. Na dowód tego chcę wam przedstawić sylwetkę biegacza, który ma na swoim koncie setki tysięcy kilometrów – w nogach! Bo poza nimi ta liczba byłaby mierzona długością torów kolejowych.
[training-plan-link alias=”index”]sadasdada[/training-plan-link]
Biegacz – kolejarz. Kierownik pociągu Przewozów Regionalnych – Piotr Uciechowski. Mierzy się z dystansami od 800m po 100km zajmując przy tym bardzo wysokie pozycje w klasyfikacjach. Startował w 50. krajach na 6. kontynentach. Nie zaliczył tylko Antarktydy, gdzie również co roku odbywają się zawody. Sytuacja finansowa niestety nie pozwala na tak daleką podróż.
Jak zaczęła się przygoda pana Piotra z bieganiem?
W telewizji propagował bieganie Tomasz Hopfer. Pokazywano biegających ludzi w starszym wieku i chciałem sprawdzić, czy też dam radę przebiec 42 km. Przemawiała przeze mnie zazdrość, bo skoro dziadki sobie radzą, to czemu ja mam nie podołać?
Bez specjalnego przygotowania (trenował zaledwie miesiąc) 20 września 1981 roku wystartował w III Maratonie Pokoju w Warszawie. Zajął 8. miejsce w kategorii do lat 18 osiągając czas 3:08:52.
Po tym biegu były kolejne. I tak od 32 lat! Przez całe ten czas wpisał na swoje konto:
- 52 Maratony – rekord: 2:27:18 w Kuopio
- 70 Półmaratonów – rekord: 1:09:30 w Półmaratonie Wiązowskim w 1996r.
- 17 Supermaratonów na 100km – rekord: 6:55:24 w Odessie
- 4 Ultramaratony na 50 km – rekord: 3:29:42 w Berlinie
- Około 100 biegów górskich.
Lista zwycięstw jest równie długa. Fenomenem jest fakt, że pan Piotr czuje się świetnie na każdym dystansie. Nie przywiązuje się do jednej kategorii, jak wielu z nas. Zazwyczaj wybieramy albo długie dystanse, albo krótkie. Dla pana Piotra nie ma różnicy.
W całej dotychczasowej karierze uzyskał 45 wskaźników i norm na klasy sportowe PZLA (4 Mistrzowskie, 17 Pierwszych, 13 Drugich, 11 Trzecich). Najwyższe – Mistrzowskie – to 3 w biegach górskich i 1 w Supermaratonie na 100 km.
Robi wrażenie? Do tych sukcesów trzeba dodać kolejny element, który jest jak wisienka na torcie. Otóż…pan Piotr, żeby zbyt nudno nie było, biega w pełnym uniformie służbowym. W jego skład wchodzi mundur, koszula, krawat, czapka i półbuty kolejarskie. Oczywiście nie za każdym razem. Takich startów pan Piotra ma na koncie 19 (na dystansach od 1 do 100 km).
Skąd pomysł na bieganie w mundurze? Ma to być pewnego rodzaju reklama i forma podziękowania. Głównie za wsparcie, jakie daje PKP w dążeniu do celu i rozwoju pasji.
Praca kolejarza to życie w rozjazdach. Bieganie natomiast wymaga systematyczności, co w tym przypadku jest trudne. Jak w takim razie wyglądają pana treningi?
Trenuję średnio 10 razy w tygodniu. Robię od 100 do 120 km tygodniowo. O różnych porach i przy różnej pogodzie. Trudno jest pogodzić bieganie z pracą tego typu. Trzeba wliczyć w to regenerację odnowę biologiczną, zgrupowania, odżywianie – wszystko jest czasochłonne. Siedząc za sterami ciężko ten czas znaleźć. Radzę sobie jednak dzięki postojom pociągów na stacjach zwrotnych. Mam wtedy czas dla siebie. Zakładam buty i biegnę”.
Pan Piotr zaliczył treningi na 32 stacjach w całej Polsce. Zna je chyba już jak własną kieszeń. Dzięki temu wie, jak się poruszać po nich i ułatwia mu to podróże. Na zawody przeważnie jeździ koleją. Ceny biletów lotniczych są drogie, a jako pracownik PKP ma możliwość podróżowania za niższą cenę. W ten sposób zwiedził sporą część świata.
Najdalej dotarł do Maroka, gdzie w Marakeszu wystartował w Półmaratonie. Sama podróż trwała 72h. Zdarzały się także szybkie wypady. Choćby taki, jak na Półmaraton w Luksemburgu. W obie strony udało się przejechać z 8 przesiadkami. Bez noclegu. Po zejściu z mety od razu biegł na pociąg i wracał do domu.
Niestety, nie wszędzie był w stanie dotrzeć pociągiem. Podróże samolotem też być musiały, by wystartować m. in. W Australii (Canber), Afryce (Maroko, Kenia, Egipt), Azji (Japonia, Malezja – gdzie jako pierwszy wśród Polaków ukończył najtrudniejszy bieg górski – 13.”Int. Mt. Kinabalu Climbathon”), trzech Ameryk. Słynny Maraton w Nowym Yorku niestety jest jeszcze marzeniem. Ze względów finansowych pan Piotr nie miał okazji go spełnić, ale wierzy, że mu się uda. Z pomocą dobrych ludzi, którzy być może zechcą wesprzeć go finansowo.
Jakby nie było… podróże, treningi, praca kolejarza… jak udaje się planować starty przy takim systemie pracy?
Na szczęście mogę liczyć na wyrozumiałość zarówno pracodawców, jak i współpracowników. Wspierają mnie i często ułatwiają możliwość wyjazdów. Co miesiąc dostarczam kartkę z potrzebnymi wolnymi dniami, według których mam rozpisane dyżury. Dni wolne otrzymuję w ramach urlopu lub zamieniając się z kimś zmianami. Jak każdego, obowiązują mnie normy wykonanych godzin.
To bardzo duże wsparcie. Nie każdy ma tak wyrozumiałych ludzi w swoim otoczeniu. Taka postawa mobilizuje i aż się chce trenować. Rodzina pana Piotra również jest ogromnym wsparciem. Co więcej – oni również biegają! I tak, jak pan Piotr, mają na koncie mnóstwo osiągnięć. Zarażeni pasją, nie dają za wygraną.
Dwie córki, dumy ojca, biegają od najmłodszych lat. Starsza – Teresa – startuje z ramienia AZS PO Opole. Młodsza – Jola – biega od 3 roku życia i odnosi ogromne sukcesy. Wygrała w kl. kobiet 3 biegi krajowe. W 2011 roku zdobyła brązowy medal Mistrzostw Polski w Biegu Pustynnym na 2,5 km. Była posiadaczką Czwartej Klasy sportowej PZLA.
Syn – Marcin – specjalizuje się w krótkich dystansach. Na 800 m biega na poziomie 2. klasy sportowej z rekoredem 1:53,23 min. Biega także po górach. W kwietniu 2011 zajął 1 miejsce w Koszalińskim Biegu górskim na dystansie 15 km reprezentując tamtejsze Centrum Szkolenia Sił Powietrznych.
Brat pana Piotra – bliźniak – także kolejarz, biega od około 20 lat. Wiele startów zaliczyli razem. Także te w mundurze. Jego syn – Mateusz – w 2011 roku był w Kadrze Narodowej juniorów na dystansie 400m.
W rodzinie siła. Obrali jedną ścieżkę, w której się wspierają i przy okazji zarażają pasją innych. Przede wszystkim robią to, co kochają i spełniają się w tym. Wszystko wygląda kolorowo i bajecznie.
Jednak przy takim długim stażu w bieganiu zdarzają się niestety i gorsze chwile. Choćby kontuzje czy inne problemy zdrowotne, które są wpisane w sportowy scenariusz. Pan Piotr także nie uchronił się przed nimi. Kilka razy dopadła go anemia spowodowana brakiem odpowiedniej diety. Przez zaniedbanie ćwiczeń rozciągających pojawiły się bóle kręgosłupa w odcinku lędźwiowym. W efekcie czego potrzebne są teraz systematyczne masaże i rehabilitacja. Dzięki nim może dalej biegać i spełniać marzenia. A tych jeszcze trochę ma na liście.
Chciałbym dobić do 20 startów w służbowym mundurze kolejarza, do 100 startów w Maratonach i pokonać granicę 1000 startów w oficjalnych zawodach biegowych w całej karierze zawodniczej. Chciałbym także wystartować na ostatnim z możliwych kontynentów – Antarktydzie. Koszt startu jednak przewyższa moje możliwości.
Dawniej pomagał mu pracodawca – PKP – finansując bilety lotnicze, odżywki i sprzęt. Teraz otrzymuje tylko pomoc, jak większość pracowników, w ramach dofinansowania „wczasów pod gruszą”. Oprócz zakładu pracy, pomocy udziela panu Piotrowi także macierzysty klub sportowy LZS „Tarchalanka Tarchały” oraz Urząd Gminy i Miasta w Odolanowie. Dużą pomoc otrzymuje także od Urzędu Marszałkowskiego w Opolu, samorządu miasta Opola i Urzędu Wojewódzkiego. Ciężko jednak znaleźć sponsora, który podarowałby większą sumę w ramach promocji kultury fizycznej. W czasach, którymi zawładnęły komputery i siedzący tryb życia…
Biegacze biegacza chyba zrozumieją. Może ktoś z Was zechce wspomóc pana Piotra w spełnieniu marzeń? Więcej informacji znajdziecie na jego stronie: http://www.piotruciechowski.zafriko.pl/