Spis treści
Ten tekst nie będzie tylko o biegaczach. Z pewnością nie będą oni jego jedynymi bohaterami. Jesień nadchodzi wielkimi krokami. W biegowym światku to czas podsumowań i refleksji. Wypada przy okazji analizy postępów i sukcesów pomyśleć o osobach stojących nieco z tyłu, w drugim rzędzie, niejako za zawodnikami pokonującymi biegowe trasy. Mowa tu o ludziach spełniających często rolę kucharzy, psychologów, masażystów i trenerów w jednym. Obojętnie jak ich nazwiemy – pomoc, wsparcie, support – to każdy biegacz amator wie, o kogo chodzi. To Ci, bez których niejeden bieg byłby niemożliwy do pokonania. Pod względem treningowym, logistycznym, mentalnym. Dziś kłaniamy się im w pas, dziękując za każdy dzień biegowego szaleństwa, w którym z nami uczestniczą. Postaram się zebrać w jedną całość to wszystko, co otrzymujemy od wspierających nas osób i za co powinniśmy być niezmiernie wdzięczni. Nie zabraknie też rad co robić, by życie z biegaczem uczynić nieco łatwiejszym.
Bieganie
Zasadniczo najważniejszą sprawą w treningu biegowym jest… samo bieganie. Pokonujemy kilometry raz w szybszym, raz w wolniejszym tempie, spędzamy na treningu od 3h do 12h tygodniowo (tak, zdarzają się tacy amatorzy). Dla nas trening jest zwykle sprawą oczywistą: rozgrzewka, bieg główny, rozciąganie, prysznic, jedzenie. Jak wygląda to z perspektywy towarzyszy naszego życia? Obojętnie czy będzie to mąż, żona, dzieci, mama, kot czy pies. Dla nich po prostu nas nie ma. Rzucamy wtedy wszystkie obowiązki i dostajemy czas. Czas tylko dla nas. Dla naszego zdrowia, satysfakcji, spokoju ducha, nieskrępowanych myśli. Gdy się nad tym dłużej zastanowić, to dochodzi się do wniosku, że to bardzo duży komfort, przywilej.
Na samym bieganiu się jednak nie kończy. Wykonujemy setki czynności z nim związanych, oddziałuje to na każdy aspekt naszego życie. Najprostszym przykładem są nietypowe godziny treningu. Trzeba docenić to, że ktoś znosi dźwięk naszego budzika o 5 rano, w dni, w które wcale mu się nie spieszy i chciałby pozostać w objęciach Morfeusza jak najdłużej.
Chyba warto od czasu do czasu za to podziękować, wynagrodzić te momenty, w których nas nie ma. Pozwoli to zachować balans, właściwą równowagę między tym, co ważne dla obu stron.
Kuchnia
Ustalanie wspólnego menu z biegaczem to niejednokrotnie ciężka przeprawa. Szczególne trudności napotykają gotujące (zazwyczaj) żony, mamy i babcie z biegaczem tzw. nawróconym, oczytanym w różnego rodzaju biegowych mediach (prasa, internet, książki). Jak wielkie jest zdziwienie kucharza/kucharki, gdy okazuje się, że kotlet schabowy, który do niedawna był ulubionym daniem dla naszego sportowca, nagle okazuje się zbyt tłusty, kaloryczny i ciężkostrawny… Jeszcze inaczej jest, gdy to biegacz odpowiedzialny jest za dobieranie menu. Niejednokrotnie rodzi to kuchenne rewolucje, których nie powstydziła by się nawet pani Magda G. Przy planowaniu jadłospisu należy wziąć wtedy pod uwagę fakt, że posiłki typowo okołotreningowe (bogate w węglowodany) nie są najlepszą propozycją dla osób mało aktywnych.
Można doszukać się też pozytywów takiego powiewu świeżości. Zapalonemu biegaczowi zazwyczaj udaje się wprowadzić spore ożywienie w kuchni, przynieść zmiany, które wyjdą na zdrowie nie tylko jemu, ale całej rodzinie. Duże spożycie warzyw i owoców, obecność w diecie zdrowych tłuszczów, picie minimum 2l płynów dziennie to podstawowe zalecenia nie tylko dla atlety, ale dla każdego człowieka chcącego zachować dobre samopoczucie.
Finanse
Biegacz na pewno nie jest łatwym partnerem przy planowaniu domowego budżetu. Bieganie wydaje się być sportem tanim. I może nim być, jeśli będziemy traktować je w 100% amatorsko, bez dbałości o gadżety, drogie buty i ciuchy, bez startów na drugim końcu Polski, Europy czy Świata. Biegać dla samego biegania. Jednak ilu z Was – czytających ten tekst, nigdy nie wystartowało w jakichkolwiek zawodach, nie zastanawiało się, jak nowe buty czy zegarek mogą poprawić komfort treningu? Czy jesteśmy w pewien sposób uzależnieni, by gonić za modą, trendem, nowością lub czymś lepszym? Tak i nie. Taka jest natura człowieka, chcemy się rozwijać, iść naprzód, być akceptowanymi i akceptować samych siebie, po prostu tego potrzebujemy. Najłatwiejszą (choć może nie najlepszą) drogą do tego jest zakup sprzętu czy start w prestiżowych zawodach. To wszystko jednak kosztuje, wcale niemałe pieniądze. Od niebiegającego otoczenia wymaga to akceptacji, a dla biegacza jest organizacyjnym wyzwaniem. Planując przyszłoroczne starty, warto już teraz zastanowić się, jaka kwota będzie potrzebna na to, by móc dalej cieszyć się pasją biegania (obuwie, odzież, wpisowe, logistyka) i sukcesywnie odkładać na ten cel małe kwoty, by uniknąć napięć i trudnych wyborów, gdy będziemy musieli z czegoś zrezygnować. Mimo to, takiej umiejętności pójścia na kompromis uczmy się też cały czas, przecież są rzeczy ważne i ważniejsze.
Wsparcie mentalne
Jednym z podstawowych aspektów współczesnego podejścia do sportu, również amatorskiego, jest praca nad silną psychiką. Mało kogo stać pod względem czasowym i finansowym na wizyty u psychologa, zwłaszcza sportowego. Taką rolę pełnioną niejednokrotnie osoby nam bliskie, które patrzą na naszą pasję z innej perspektywy. Obojętnie czy potrzebujemy „kopa” do treningów, by wytrwać w jako takim reżimie narzuconym przez trenera lub nas samych, czy potrzebujemy „chłodnej głowy”, która podpowie, że być może warto nieco odpuścić, odpocząć.
Wsparcie mentalne wydaje się być ważne na każdym etapie przygotowań do zawodów. Podczas mozolnych i trudnych treningów niezbędna jest wytrwałość, pewność, że to co robimy obecnie, nie jest oderwane od rzeczywistości, ale jest właściwą droga, która zgodnie z regułą małych kroków prowadzi w obranym wcześniej kierunku. Nieocenione jest drobne wsparcie, jakie dostajemy każdego dnia, czy to w sposób bezpośredni poprzez pochwałę, zainteresowanie tym co robimy, czy poprzez dany nam na trening czas.
W trakcie zawodów niezbędna jest wiara we własne możliwości i konsekwentne realizowanie założeń. Bezcenne wydają się okrzyki słyszane na trasie, a kto raz spróbował, wie, jakich przypływów mocy dodaje zwykłe przybicie „piątki”, nawet z kimś, kogo zupełnie nie znamy, a co dopiero z kibicem „osobistym”. Dla mnie absolutnym hitem są transparenty rozmaitej, często zabawnej treści, w jakie uzbrajają się otaczający biegowe trasy kibice. Te ogólne i te bardziej osobiste teksty pozwalają im adresatom poczuć niewidzialną pomocną dłoń, której wsparcie dodaje skrzydeł w trudnych momentach.
W końcu po wyścigu otrzymujemy cierpliwe ucho kogoś, kto słucha, z kim możemy podzielić się sukcesem lub porażką, być może wyżalić, że tym razem nie wyszło. Osoby wspierające biegaczy nie mają więc łatwego życia. Muszą być przygotowane na uczuciowy rolercoster, bo bieganie przynosi wyzwania podobne do tych z codzienności, gdzie jesteśmy „raz na wozie, raz pod wozem”, a sukces i porażkę oddziela często słabo widoczna, cienka czerwona linia.
Urlop
Urlop?! Jaki urlop? „Dwa wolne tygodnie w środku lata to przecież idealny czas na obóz treningowy”. Przyznajcie, ilu z Was wpadło kiedyś na taki pomysł? My – biegacze, w trakcie wakacji często jesteśmy bardziej sumienni niż gdy pracujemy. Mamy w końcu dużo wolnego czasu, a naszym jedyny zmartwieniem jest myśl, jak uniknąć zbędnych kilogramów, o które na urlopie nietrudno.
Musimy jednak wziąć pod uwagę fakt, że towarzysze podróży mogą mieć inne spojrzenie na to, co kryje się pod pojęciem odpoczynek. Nie popadajmy więc w biegową paranoję i nie róbmy z wakacji obozu kondycyjnego. Niech czas oderwania od monotonii dnia codziennego rzeczywiście nim będzie. W związku z tym, że urlop planujemy zazwyczaj latem, a kluczowe starty większość z nas rozpisuje na wiosnę i jesień, to kilka, kilkanaście dni ograniczonego czy lżejszego treningu w miesiącach letnich wyjdzie na dobre każdemu, a przyda się zwłaszcza osobom przemęczonym i przetrenowanym. Będzie to doskonałe preludium przed rozpoczęciem właściwych przygotowań do ważnych zawodów na koniec sezonu.
Jak widać życie z biegaczem u boku to nie jedynie sielanka. Za to nigdy nie powieje nudą. Wspieranie sportowca amatora w realizacji jego celów jest niełatwym, ale wdzięcznym zajęciem dla jego otoczenia. Dla osób, które muszą zmagać się z innymi obowiązkami, jak edukacja, praca, wychowanie dzieci, takie wsparcie jest niezmiernie ważne, wręcz kluczowe dla nieustannego cieszenia się pasją, jaką jest bieganie. I tutaj wielkie zadanie dla obu stron, które były przedmiotem powyższych rozważań. Jeśli wspieracie kogoś, kto biega – róbcie to nadal, być może nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak istotna jest to pomoc. Jeśli natomiast sami biegacie, a to ktoś stanowi dla Was wsparcie, zastanówcie się, jakby wyglądało Wasze bieganie bez tych osób, czy bylibyście w tym samym miejscu biegowej podróży, czy w ogóle biegalibyście nadal?
Bądźcie więc wdzięczni. Zachęcam Was, byście pomyśleli choć o jednej osobie, bez której bieganie nie byłoby dla Was takie samo. I powiedzcie jej jedno proste słowo „dziękuję”. Powodzenia!