Spis treści
Jeżeli na swojej drodze nie spotkałeś tego oszusta to zachowaj wzmożoną czujność! Nigdy nie wiesz kiedy padniesz ofiarą nikczemnego złoczyńcy! Możesz stracić niezłą sumkę i sporo czasu!
Każdy z nas miał już z nim do czynienia. Jedni go przepędzili, a drudzy zaprzyjaźnili się na tyle, że traktują go jak przyjaciela, człowieka z krwi i kości. Nasz „przyjaciel” daje dobre rady, czuwa nad taktyką biegu, na bieżąco kontroluje to co dzieje się na treningu, ale czasami zdarza mu się popełniać błędy. O kim mowa?
Wyimaginowany towarzysz.
Wielu z nas biegając te krótkie i dłuższe dystanse, na zawodach czy treningach, prowadzi polemikę samym z sobą. Zastanawiamy się nad przeszłością, snujemy plany na przyszłość. Czasami próbujemy oszukać samego siebie…
Taktyka oszusta…
Jest prosta podczas biegu np. maratońskiego. Wmawiamy sobie, że biegniemy tylko „połówkę”. Po przekroczeniu 21 km podejmujemy zamierzoną i świadomą decyzję, że tym razem dobijemy do „trzydziechy”. Kiedy licznik pokaże „30km” z radością stwierdzamy, że do mety jest już tak blisko, że teraz to już musimy dobiec.
Jest to naturalny mechanizm motywujący. Stosowali i stosują go topowi zawodnicy. Nie jestem żadnym biegowym asem, bo wcale nim nie trzeba być aby sprytnie oszukiwać (motywować) samego siebie. Ważne, że przynosi to pożądany efekt. Krótkie odcinki biega się inaczej, a na długich to trzeba stosować różnego rodzaju sztuczki – oczywiście dozwolone.
A kiedy będzie źle…
Niestety, pomyłki się zdarzają. Nasz „zmyślony przyjaciel” nie jest nieomylny. Zakładamy przed biegiem tempo, którym chcemy pokonać trasę. W nawale myśli o taktyce zapominamy o wzięciu pod uwagę pewnych sygnałów ze środowiska zewnętrznego np. takich jak wiatr, górę na 12km. Kiedy wydaje się nam, że wszystko idzie jak „po maśle”, nagle zdajemy sobie sprawę , że trasa nas przerosła, że dzisiaj nie mamy dobrej predyspozycji, że popełniliśmy błąd na początku biegu zabierając się z grupą maratońską na 2:55:00. To wina biegowego oszusta zwanego samooceną trafną i adekwatną do aktualnych możliwości, który w tym dniu niestety nie był trafny i adekwatny. No cóż… zdarza się.