🏃Zacznij mądrze biegać🏃‍♀️ -20% z kodem "WIOSNA20". Do końca promocji:
00 d
00 h
00 m
Psychologia

​Trening biegacza amatora a hasła motywujące – co mobilizuje biegaczy?

Ostatnio portale społecznościowe zalewane są hasłami w stylu „Nie słuchaj głosu, który mówi Ci że nie możesz – łże sk….wysyn” albo „Ogień z dupy” tudzież „Nie ma k… nie mogę”. Przyznam ,że takie podejście do treningów jest dla mnie tak odległe jak zakup prywatnego odrzutowca czy lot na Proxime Centaurie.
trening biegacza amatora a hasla motywujace co mobilizuje biegaczy 01

Ostatnio portale społecznościowe zalewane są  hasłami w stylu: „Nie słuchaj głosu, który mówi Ci że nie możesz – łże sk….wysyn” albo „Ogień z dupy” tudzież „Nie ma k… nie mogę”.  Przyznam, że takie podejście do treningów jest dla mnie tak odległe jak zakup prywatnego odrzutowca czy lot na Proxime Centaurie. 

Czas gdy mogę wskoczyć w buty do biegania i pomknąć do lasu to  nagroda. Godzina wyrwana codziennej rutynie, ucieczka od  obowiązków  i ukoronowanie dnia. A jedyny głos, którego muszę słuchać w trakcie to głos rozsądku, że jednak trzeba by już wracać.  

Szczególnie teraz, gdy wiosna przyszła pieszo – nie trzeba szczególnie zachęcać do wybiegnięcia  na leśne ścieżki, a ładne słońce w drodze z pracy zachęca by czym prędzej wskoczyć w sportowe ciuchy. Zieleń uspokaja, tlen wypełnia nozdrza, podczas biegu mózg tak się cieszy, że zaczyna pracować w trybie turbo. Najlepsze pomysły przyszły mi do głowy podczas wysiłku na powietrzu. To idealny moment by przemyśleć swoje życie, pomedytować, albo zupełnie pozwolić odjechać „bańce” i wypocząć idealnie. Nie ma też lepszej okazji do posłuchania muzyki – oby tylko nie psuła rytmu biegowego.

Czas – wielki  motywator   

Przyznam, że w bieganiu zupełnie nie pociąga mnie magia liczb – może dlatego tak cieszę się tym sportem. Tak popularne ostatnio zawody gromadzące tysiące uczestników nie są dla mnie  jakimś hiper wyzwaniem. Nie startuję w nich co tydzień ani nawet raz na kwartał, bo moim celem nie jest pokonanie sąsiada lub kolegi z pracy tylko radość  biegania dla samego biegania.  Dodatkowych korzyści z biegania i tak jest  mnóstwo – świetne samopoczucie, mnóstwo pomysłów i optymizmu, niskie tętno spoczynkowe  i poziom  tkanki tłuszczowej.  Nagród jest sporo, a ta największa czeka tuż po – coś  słodkiego, coś pysznego z czekoladą, bez żadnych wyrzutów sumienia i konsekwencji.

Kilku moich znajomych zaniepokojonych wyglądem brzucha, postanowiło poszukać pomocy w bieganiu. Szczerze ich dopingowałem, po jakimś czasie zaczęli uczestniczyć w maratonach, ale jedyne o czym ciągle rozmawiali to uzyskiwane czasy. Tłumaczyłem im, że gwarancją uprawiania sportu przez lata jest raczej polubienie go a nie ciągła poprawa wyników. Bezskutecznie – po kilku latach, gdy progres wyhamował ich zapał minął, a brzuchy wróciły do stanu pierwotnego. 

Liczby to poniekąd przekleństwo lekkiej atletyki – wszystko jest takie zmierzalne i porównywalne. W innych sportach to wręcz niemożliwe. W kolarstwie szosowym nie ma żadnych rekordów – ani świata, ani szkoły. Gdyby można było się ciągle poprawiać to przecież profesjonaliści już dawno pokonywali by trasę maratonu poniżej 2 godzin. 

Organizm moim przyjacielem

Zakładając, że zaczęliście biegać jakiś czas po 20 urodzinach, to zaczyna Was dodatkowo ograniczać fizjologia. Zamiast zastanawiać się dlaczego  wynik od kilku lat nie ulega zbytniej poprawie  i kombinować z intensyfikacją treningu  pomyślcie z jakiego powodu zawodowcy kończą karierę. Pewnych zjawisk nie da się oszukać, odpuście trochę a achillesy będą Wam wdzięczne.

Robert Korzeniowski powiedział kiedyś, że traktuje swój organizm jak przyjaciela i dlatego przez lata uniknął poważnych kontuzji. Przyznam, że takie podejście jest mi bardzo bliskie.  Zupełnie nie przemawia do mnie tak szumnie ostatnio promowany szczególnie w grupach triathlonowych, trening  interwałowy aż do wymiotów. No bo powiedzcie tak szczerze – czy zaaplikowalibyście taką rozrywkę dobremu kumplowi, którego znacie od podstawówki?

Wyniki plasujące daleko od podium to nie żadna tragedia. Trenują miliony a wygrywają nieliczni. Zaszczyt wejścia na podium to przywilej zarezerwowany dla wąskiej grupy biegaczy tym bardziej, że na nagrody polują grupy Kenijczyków.  Progres z miejsca 385 na 147 w lokalnym biegu wydaje mi się być słabym motorem do  skrajnego katowania mojego organizmu. Niedawno znajomy żalił mi się, że „wypruwał flaki” całą zimę, przebiegł dychę w 42’28 i zajął 217 miejsce.

Koks nie tylko dla zawodowców  

Przy okazji afery z lekiem Meldonium i wyznaniach Marii Szarapowej producent leku przyznał, że nie nadąża z produkcją specyfiku, który wręcz znika z aptek. Zważywszy, że można go kupić bez recepty to nie sądzę, że ktoś zrobił sobie wycieczkę na Łotwę by poprawić wyniki królika.  Niestety rywalizacja odbiera wielu nawet bardzo inteligentnym ludziom rozum i jestem pewien, że jest grupa amatorów skłonna lekko przykoksowac by wyprzedzić kolegę siedzącego przy biurku obok .     

Czy naprawdę warto, skąd ta pogoń za poprawą wyników za każda cenę – przecież nie jesteśmy zawodowcami, bieganie to nie źródło dochodów tylko przyjemności. 

Ambicja  nie koniecznie pożądana 

Nadmierna ambicja przeważnie nie jest pożądaną cechą wśród sportowców. Zawodowców świadomych celu do jakiego zmierzają pilnuje trener by się nie zakatowali. Amatorzy z silna psychiką potrafią zniszczyć własny organizm. Motywujące opowieści  z gazet,  w stylu „ból trzeba pokonać ,bo przeminie ,a żal porażki pozostanie na lata” są dobre jeśli na mecie czeka czek na 100 tysięcy dolarów. Znam przypadki kontuzji leczonych miesiącami i długotrwałym zakazie biegania po takich akcjach. Skrajny przypadek pamiętam z Biegu Piastów – na strefę bufetu wbiegł starszy pan, zwymiotował po kawałku banana i na chwilę stracił przytomność. Na prośby by już zakończył aktywność odpowiedział, że musi dotrzeć do mety. Niestety chwile później serce nie wytrzymało silnej psychiki.

Ból jest dobrodziejstwem – organizm daje nam sygnały, że coś złego się dzieje, a jeśli minęło Wam bezpowrotnie dwadzieścia kilka wiosen, to naprawdę lepiej przerwać bieg  niż nabawić się poważnych problemów. Dobry wynik można uzyskac innym razem. Oczywiście mówię tu o bólu stawów i ścięgien, lekki ścisk w żołądku czy kłucie w żebrach nie są wymówką .. 

To samo tyczy się przygotowujących się intensywnie do imprezy, a których chwilę przed ważnym dniem dopada infekcja. Często to efekt zbyt ciężkich treningów, a zmęczony organizm jest podatny na infekcje. Widziałem kilku straceńców startujących na antybiotykach – wymarzony czas okazał się mrzonką, a część kończyła maraton w karetce.   

Amatorzy a zawodowcy

Istnieją całkiem spore grupy amatorów, którzy dumnie opowiadają, że trenują jak zawodowcy. Niestety jeśli tak mówią, to znaczy, że nie mają nawet mglistego pojęcia  o tym co robią profi.

Justyna Kowalczyk powiedziała kiedyś, że ten kto mówi, że lubi startować – nie daje z siebie wszystkiego, bo dla niej każdy bieg kojarzy się z ogromnym bólem. Stanisław Szozda spytany co pamięta z wyścigów kolarskich odpowiedział – widok przedniego koła. Z racji wykonywanego zawodu naoglądałem się sporo treningów zawodowców. Tam nie ma czasu na oglądanie motylków i kwitnących jabłoni. W ich przypadku to balansowanie na granicy możliwości, co nieodłącznie wiąże się z cierpieniem.

Z tym, że  ich otacza sztab trenerów, lekarzy, dietetyków i wszelkiej maści fizjoterapeutów, a i tak kontuzje się zdarzają. Taka intensyfikacja treningów przez amatora przyniesie ją na pewno. A wizyta u ortopedy wiąże się ze sporymi wydatkami i przerwą, czasem bardzo długą od tego co lubicie. Czy nie lepiej kupić sobie nowe buty – do biegania oczywiście. 

Zdaję sobie sprawę, ze zatrudniając trenera z Białorusi, ściągając z Chin mieszanki ziół poprawiających VO2 max i zmieniając przyjemność  w obowiązek średnio wytrenowany miłośnik biegów, w dalekim horyzoncie czasowym jest w stanie pobiec maraton poniżej 3 godzin. Ale warto mieć  też świadomość, że następnego dnia po tym wyczynie słońce wstanie na wschodzie, a wynik ten będzie miał znaczenie jedynie dla dumnego biegacza, no może kilku jego znajomych.

Poza tym pamiętajcie, że amatorów  ograniczają finanse, praca, obowiązki oraz  czas który mogą przeznaczyć na regeneracje, genetyka, fizjologia no  i dwie pierwsze cyfry PESEL. Jeśli te zaczynają się i u Was na 7 albo na 6 i macie dziś wieczorem zrobić ciężkią serię podbiegów na 95% tętna maksymalnego to przemyślcie sprawę.

Wśród zapalonych miłośników triathlonu panuje opinia: „Jeśli  Twój związek jest w dobrym stanie to znaczy, że nie trenowałeś wystarczająco długo i intensywnie”. Może lepiej zrobić sobie luźne rozbieganie, nacieszyć się zielonością wokół, a zamiast nowego preparatu z kurkuminą kupić żonie kwiaty. Wasz związek zyska na pewno .. i nie spotkacie ortopedy w ciągu najbliższych kilku lat – no chyba że w teatrze. Ale nie zapominajcie, że regularne bieganie podwyższa poziom testosteronu, więc po poprawieniu relacji z ukochaną śmiałym krokiem wyruszcie na trening po świeżą porcję endorfin. Do zobaczenia w lesie.

Na koniec czuję się w obowiązku dodać, że moje poglądy niekoniecznie są zbieżne ze zdaniem redakcji. 

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Razem
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
​Zadbaj o kręgosłup i mięśnie głębokie – Blackroll Duo-ball i Groove PRO w treningu biegacza. Dlaczego warto?
Następny wpis
​Jak zaplanować starty kontrolne i osiągnąć największe korzyści? Wszystko to, o czym musisz wiedzieć
Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Rozwiń
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    Rozwiń
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu „przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Rozwiń
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule „Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.